Ciąg dalszy zapisu ostatniego wywiadu ze Scottem Ritterem w programie podcastowym Clearing the FOG. Ritter mówi, że konflikt na Ukrainie skończy się rosyjskim zwycięstwem militarnym. Zauważa też, że porządek oparty na zasadach, który dominował na tym globie od zakończenia II wojny światowej, dobiega końca i apeluje do swoich rodaków (Amerykanów) aby obudzili się.
(zob. część 1 wywiadu )
Margaret Flowers: Jak pan myśli, jak to się skończy? Czy istnieje możliwość, że dojdzie do negocjacji pokojowych? - Wydaje się, że USA i NATO zrobiły wszystko, aby to udaremnić. Mam wrażenie, że to naprawdę jest walka o przyszłość NATO, o przyszłość USA i zachodniej dominacji nad światem i jego zasobami.
Scott Ritter: Cóż, myślę, że to się skończy rosyjskim zwycięstwem militarnym na Ukrainie. Myślę, że jest to nieuniknione. Myślę też, że jednym z powodów, dla których Rosjanie tak rozkładają ten konflikt w czasie, jest to, że nie chcą wywołać paniki w NATO i Stanach Zjednoczonych, aby ci nie przesadzili z reakcją.
Na przykład, jeśli NATO wkracza do zachodniej Ukrainy i próbuje ustanowić strefę zakazu lotów nad Ukrainą, to tworzy bezpośredni konflikt między Rosją a NATO. Ale jeśli doprowadzi się do zwycięstwa powoli, nawet jeśli oznacza to ogromne koszty, i stopniowo uświadomi się NATO rzeczywistość porażki, wtedy NATO wycofa się, ponieważ zda sobie sprawę, że nie ma innej realnej odpowiedzi, i tego właśnie jesteśmy teraz świadkami.
NATO powiedziało, że nie chce konfliktu z Rosją. Będzie nadal dostarczać broń Ukraińcom, ale nie będzie angażować się w sposób, który prowadzi do walki wojsk NATO z wojskami rosyjskimi na Ukrainie. I myślę, że jest to produkt uboczny sposobu, w jaki Rosjanie prowadzą tę wojnę. Dla wszystkich tych, którzy wyrywają sobie włosy z głowy i mówią: "Dlaczego Rosja nie wygra tego szybko?" - Rosjanie są od tego mądrzejsi. Są tu jedynymi dorosłymi i zdają sobie sprawę, że szybkie zdecydowane zwycięstwo może stworzyć więcej problemów niż rozwiązać.
Ale Rosja musi wygrać tę wojnę ze swojego punktu widzenia, bo celem Rosji nie jest zniszczenie Ukrainy. Celem Rosji, jak już stwierdziła, są nowe europejskie ramy bezpieczeństwa. W grudniu ubiegłego roku Rosja przedstawiła projekty traktatów w tej sprawie. Nie mówią o końcu NATO, ale o wycofaniu się NATO z granicy z Rosją i stworzeniu czegoś w rodzaju strefy neutralnej, w której respektowane są partykularne interesy zarówno Europy, jak i Rosji. I to jest ostateczny cel, do którego dąży tutaj Rosja.
NATO nie będzie istnieć zbyt długo. Chodzi mi o to, że tej zimy Europa przejdzie przez bardzo radykalne zmiany. Unia Europejska rozpada się w tej chwili. NATO jest głęboko rozdrobnione. G7 traci swoją rację bytu. G7 to niby siedem największych gospodarek świata, ale czy po tej zimie naprawdę będziemy mogli nazwać gospodarkę niemiecką, włoską, francuską i brytyjską największymi gospodarkami świata? - G7 jest bliska rozpadu, a NATO stanie w obliczu kolejnej kompromitacji. Pamiętajmy, że jeszcze w zeszłym roku NATO zostało upokorzone w Afganistanie. Teraz zostanie upokorzone przez wojnę na Ukrainę i skonfrontowane z faktem, że UE i USA muszą wydać miliardy euro, których nie mają, aby dalej przeciwstawiać się Rosjanom.
Nie chodzi tylko o to, że Stany Zjednoczone zdradziły Europę. Stany Zjednoczone zdradziły świat i świat zaczyna zdawać sobie z tego sprawę. To dlatego Putin i chiński prezydent Xi podpisali 5 tysięcy słów wspólnego oświadczenia, gdy spotkali się w Pekinie 4 lutego tego roku, zasadniczo deklarując koniec zdominowanego przez USA porządku międzynarodowego. Mówili, że powstanie nowy wielostronny porządek oparty na prawie międzynarodowym, w którym to oni obejmą przewodnictwo. I to jest kierunek, w którym zmierza świat.
Jeśli jesteście Amerykanami, obudźcie się, ludzie. Żyjecie w historycznym momencie. Dekada, w której się teraz znajdujemy, będzie badana przez historyków (jeśli przeżyjemy) i uznana za jeden z punktów krytycznych w historii współczesnej. Jesteśmy świadkami końca amerykańskiego imperium. Porządek oparty na zasadach, który dominował na tym globie od zakończenia II wojny światowej, dobiega końca. Jest zastępowany przez coś innego i żyjemy w tym okresie przejściowym. To będzie trudny czas dla Amerykanów. Ale raz na jakiś czas warto się po prostu zatrzymać i zrozumieć, co się dzieje, bo dosłownie żyjemy w jednym z najważniejszych momentów współczesnej historii.
Margaret Flowers: Pisał o tym również Alfred McCoy, nazywając lata 2020 dekadą końca amerykańskiego imperium. Co więc polecasz mieszkańcom Stanów Zjednoczonych? Czy jest coś, co ludzie tutaj mogą zrobić, aby zażądać, by w tej nowej rzeczywistości byli dorośli również po naszej stronie?
Scott Ritter: Cóż, najważniejsze jest to, że koniec imperium nie oznacza końca życia. Ameryka będzie nadal istnieć, jeśli pozwolimy sobie na to. Nadal będziemy mieli te same domy, nadal będziemy mogli jeździć tą samą drogą, nadal będziemy posyłać nasze dzieci do tych samych szkół. Będziemy po prostu mniejszym narodem pod względem wpływu, jaki mamy na świat. Musimy nauczyć się odpowiedzialnie współpracować z narodami, a nie tylko dyktować im warunki. I z punktu widzenia większości Amerykanów, miejmy nadzieję, że będziemy żyć w świecie, w którym amerykańskie wojsko nie będzie tą dominującą siłą, dzięki czemu może nie będziemy musieli wydawać 800 miliardów dolarów każdego roku na utrzymanie wojska, które broni rozpadające się imperium.
Ale ważne jest tutaj, by nie decydować się na spalenie planety, ponieważ planeta odwraca się od amerykańskiego imperium. My, Amerykanie, musimy być na tyle dojrzali, by zrozumieć, co i dlaczego się dzieje, i pokierować tym tak, by nie doprowadziło to do śmierci nie tylko Ameryki, ale i świata. Koniec Imperium Amerykańskiego nie oznacza końca Ameryki. Ameryka może nadal istnieć jako dobrze prosperujące państwo narodowe, które pozostaje wierne swoim ideałom i wartościom.
Nadszedł czas, aby Stany Zjednoczone zaczęły zwracać się do wewnątrz i rozwiązywać problemy w kraju, zamiast próbować dyktować rozwiązania światowych problemów za granicą. Aby to zrobić, musimy wybrać do urzędu odpowiednich ludzi. Co jest najważniejszą rzeczą, jaką mogą zrobić Amerykanie, aby zachować demokrację w Ameryce? - Odpowiedź jest naprawdę prosta. Prawie wszyscy dają tę samą odpowiedź: trzeba trzymać pieniądze z dala od polityki. Jeśli zabierzemy pieniądze z polityki. Jeśli uchylimy Citizens United, będziemy mogli dosłownie zacząć wypełniać Izbę Reprezentantów, Senat, a nawet Biały Dom ludźmi, którzy nie są własnością specjalnych interesów, ludźmi, którzy odpowiadają na potrzeby Amerykanów. I to jest to, co musi się stać.
Rozwiązaniem problemów Ameryki jest amerykańska demokracja w dobrym wydaniu. Ludzie muszą się więc obudzić, zaangażować i zrobić coś, by postawić na nogi właściwych ludzi. Potrzebujemy dorosłych siedzących przy dźwigniach władzy, kiedy podejmowane są krytyczne decyzje o tym, gdy świat odwróci się od amerykańskiego imperium, dorosłych, którzy zdają sobie sprawę, że niekoniecznie jest to najgorsza rzecz na świecie, że Ameryka może przetrwać i rozwijać się, jeśli nie pozwolimy sobie na przesadną reakcję i nie zdecydujemy się walczyć ze wszystkimi, gdy nasze imperium się rozpadnie.
Tak więc naród amerykański musi się obudzić, ponieważ w przeciwnym razie oddamy naszą przyszłość w ręce elity politycznej i ekonomicznej, która zrobi wszystko, aby zachować to, co ma, tak długo, jak to możliwe, nawet jeśli oznacza to w końcu zniszczenie wszystkiego, co można uratować.
Margaret Flowers: Bardzo dziękuję za wszystko, co pan robi, aby być głosem rozsądku i edukować społeczeństwo o tym wszystkim. Jest to naprawdę krytyczny czas i uważam, że musimy coraz częściej prowadzić takie dyskusje na temat roli Stanów Zjednoczonych, tego, że sytuacja ulega zmianie i że musimy iść w kierunku dyplomacji opartej na współpracy, a nie dominacji militarnej na świecie. Bardzo dziękuję za poświęcenie czasu na dzisiejszą rozmowę.
Scott Ritter: Dziękuję za rozmowę.
Opracował: Zygmunt Białas
na postawie: UNCUT NEWS
___________________
William Scott Ritter Jr. (ur. 15 lipca 1961) jest pisarzem i ekspertem oraz byłym oficerem wywiadu Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych i inspektorem broni ONZ . Służył jako młodszy analityk wojskowy podczas operacji Pustynna Burza , a następnie jako członek Komisji Specjalnej ONZ (UNSCOM) nadzorującej rozbrojenie broni masowego rażenia (BMR) w Iraku w latach 1991-1998, z której zrezygnował w proteście. Później stał się krytykiem wojny w Iraku i polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy