Fot. Archiwum Magdaleny Kleczynskiej |
Magdalena Kleczyńska jest szczęśliwą żoną i matką trójki dzieci. Liderką duszpasterstwa kobiet „Obdarowana”, autorką książki „Obdarowani sobą. Sztuka budowania więzi” oraz warsztatów dla kobiet i młodzieży. Od 12 lat pracuje w poradni życia rodzinnego oraz prowadzi gabinet terapeutyczny. Zanim odkryła swoje powołanie musiała pokonać wiele przeszkód: jej mąż stracił pracę, starsza córka ciężko zachorowała, a u młodszej pociechy lekarze podejrzewali wadę genetyczną.
Magdalena
Kleczyńska opowiada m.in. o tym jak dobrze budować
relacje z drugim człowiekiem, co jest największym zagrożeniem dla małżeństwa,
jak empatycznie słuchać i czy można nauczyć
się kochać.
Małżeństwo jest
dla pani sztuką, a rodzina cudem!
Magdalena
Kleczyńska: Sztuką jest dla mnie
zaangażowanie w relację, oddanie wszystkich swoich talentów i umiejętności, aby
dzieło – małżeństwo, nad którym wspólnie pracujemy każdego dnia wzrastało.
Często traktujemy małżeństwo jako coś oczywistego.
Decydujemy się razem iść przez życie, ślubujemy wzajemną miłość, wierność oraz
uczciwość i oczekujemy, że coś, co sobie wymarzyliśmy po prostu się zrealizuje.
To tak nie działa.
Z zawodu jest Pani biotechnologiem, a pracuje Pani jako doradca życia rodzinnego i terapeutka par. Jak to
się łączy?
Z wykształcenia jestem biotechnologiem i ukończyłam studia
magisterskie w tym zakresie. Jednak w pewnym momencie życia stwierdziłam, że
praca naukowca nie jest dla mnie. Brakowało mi
bezpośrednich kontaktów z ludźmi. Przy okazji
różnych spotkań miałam styczność z wieloma problemami i poczułam, że w
tym obszarze jest wiele do zrobienia. Tu się dobrze czuję i chciałabym się
rozwijać w tym kierunku.
W Poradni Życia Rodzinnego, odkryłam swoje powołanie. Kolejne studia podyplomowe pozwoliły mi
otworzyć gabinet, zdobyć wykształcenie i robić to, co kocham – pracować z
małżeństwami w kryzysie i udzielać im wsparcia. Obecnie prowadzę gabinet
pomocy terapeutycznej dla par.
Gdyby nie mój
mąż, dzieci, nasze wspólne zaangażowanie, nie byłabym sobą, nie odkryłabym
swojego powołania, które pokrywa się z pasją. Kiedy obok jest ktoś, kto w nas
wierzy, wspiera, to jego obecność dodaje nam sił i pozwala rozwijać skrzydła.
Trudnym, ale i
bardzo ważnym doświadczeniem była dla
Państwa choroba córki. Jeśli chodzi o leczenie
Emilki, to medycyna była bezsilna.
Przez pół roku nie wiedzieliśmy co się dzieje z Emilką, a
lekarze rozkładali ręce. Pewnej nocy przyszła mi do głowy myśl, że problemy
córki mają podłoże autoimmunologiczne. Poszukaliśmy specjalisty w tym zakresie.
Bóg postawił na naszej drodze wspaniałą panią profesor, która podjęła właściwe
leczenie, ale i z sercem zajęła się małą pacjentką. W tym czasie obydwoje z mężem wszystko robiliśmy po to, aby zadbać jak najlepiej o nasze
dziecko. Podobnie było w przypadku, gdy byłam
w ciąży z młodszą córką i na badaniu USG wyszły zmiany wskazujące na chorobę
genetyczną. Z mężem podjęliśmy decyzję, że przyjmiemy dziecko z miłością, bez
względu na to, czy urodzi się zdrowe czy chore. Karolinka urodziła się zdrowa!
Cudem dla mnie jest nie tylko zdrowie dzieci, ale również przemiana, która
wówczas dokonała się w naszym małżeństwie.
Jest pani autorką
książki „Obdarowani sobą – o sztuce budowania więzi”. Jakie są sposoby na
budowanie relacji z drugim człowiekiem i co zrobić, aby się nie wypalić
w małżeństwie?
Więź z drugim człowiekiem wymaga zaangażowania i właściwego
ustawienia priorytetów. Przez pełne zaangażowanie w budowanie relacji
zyskujemy wolność. Dla mnie, jako żony, priorytetem
jest spędzanie czasu z moim mężem i dziećmi. Kiedy widzimy, że spędzamy ze sobą
coraz mniej czasu, kiedy widzimy, że osoba, z którą jestem zaczyna żyć swoim
życiem nie wiem, co u niej, automatycznie pojawia się coraz więcej frustracji, to sygnał zapalny. Trzeba
ustalić czas, jaki ze sobą spędzamy i
mówić o swoich potrzebach. Nie można liczyć na to, że ktoś z wypowiadanych półsłówek
czy wymownego milczenia odgadnie nasze potrzeby. Do tego ważne są
codzienne gesty pełne miłości, gotowość do pomocy oraz uważność na drugiego
człowieka.
Rozmowa i mówienie
o swoich potrzebach jest fundamentem relacji. Ale jak empatycznie słuchać?
Najważniejsze są trzy kryteria empatycznego słuchania. Na pierwszym
planie jest miłość, to ona wyraża postawę troski o dobro drugiego człowieka.
Jeśli kogoś słucham, to dlatego, że ciekawi mnie to, co ma do powiedzenia. Nie
robię tego z poczucia obowiązku albo partykularnej korzyści. Drugie kryterium
polega na poznaniu głębszej tajemnicy drugiego człowieka i na tym, aby spojrzeć
na niego w prawdzie. Trzecim elementem jest
niekoncentrowanie się na sobie. To jest
trudne. Często pojawia się krytyka, obojętność, postawa obronna. W myślach często przygotowujemy gotowe odpowiedzi i rady, a
nie wczuwamy się w to, co dana osoba mówi. Całkowita koncentracja na rozmówcy
sprawia, że czuje się on ważny i ma poczucie
bezpieczeństwa.
Można nauczyć się
kochać?
Tak! Chociaż każdy z nas jest na innym etapie tej nauki i
ma inną drogę do przejścia. Im więcej praktyki i bezinteresownego, uczynnego
życia, tym bardziej rozumiemy czym jest miłość. Nie każdy miał to
szczęście, aby wychowywać się w pełnej rodzinie. Mimo przeszłości, nikt nie
jest skreślony. Czasem trzeba jedynie włożyć więcej pracy w budowanie siebie i
relacji z innymi. Każdy ma szansę kochać pełnią
serca, ale konieczne jest zaangażowanie. Od nas zależy, czy podejmiemy
to wyzwanie.
Family News Service
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy