Biorąc jednak pod uwagę fakt, że jest ich w Warszawie tak dużo, raczej na paradzie frekwencją nie dopisali. Owszem był jeden nieduży sektor w którym byli Ukraińcy i mieli nawet jedną swoją platformę na ciężarówce. I gdyby nie to, że umieszczono ich w pierwszym sektorze, czyli na samym początku, mógłbym ich w ogóle nie zauważyć. Zapewne to dlatego, że na Ukrainie parady równości nie są zbyt popularne i nie cieszą się społecznym poparciem.
Kilka dni temu na jednym z kanałów telegramu przeczytałem, że w Kijowie dwóch mężczyzn zaczepiło na ulicy młodego człowieka owiniętego w tęczową flagę. Mężczyźni zapytali go – „jesteś pederastą?” . Następnie wywieźli go do lasu i mocno pobili. No cóż, takie rzeczy zdarzają się przecież i w Polsce. Problem w tym, że ci mężczyźni byli ukraińskimi policjantami.
Ukraińcy w przeciwieństwie do Polaków przyszli na paradę ze swoimi flagami państwowymi. Łatwo więc było zauważyć, że jest ich niewielu. A wśród tych co przyszli niekoniecznie wszyscy byli zainteresowani tematem tego wydarzenia i korzystali jedynie z obecności tłumów ludzi, by podnosić polityczne hasła. W trzech miejscach widziałem Ukraińców trzymających tablicę z napisem – „uwolnić obrońców Azowstali”. Czemu w Polsce? Czemu na paradzie równości? Czy wzięci do niewoli w członkowie Azowa w Mariupolu, byli gejami? Nie wiem i jakoś nie przypominam sobie, byśmy my tych „obrońców” uwięzili. Gdyby to od polskich władz zależało zrobiłyby wszystko, by mogli oni wziąć udział w … Warsaw & Kyiv Pride.
Korporacje i banki przejmują paradę?
Z paradą równości robi się trochę tak jak z Marszem Niepodległości, 11 listopada. Ten ostatni marsz prawicy też próbuje przejmować PiS, który obawia się konkurencji ze swojej prawej strony. Parada równości może kiedyś w swoich początkach była wydarzeniem oddolnym, spontanicznym. Ale od dawna jest to już tak duża impreza, że nie mogłaby istnieć gdyby ktoś jej nie finansował. I to się od dawna dzieje, bo organizacje w paradzie uczestniczące od dawna są sponsorowane przez zachodnie fundacje czy europejskie instytucje. Trudno uwierzyć by też było, że na paradzie lansuje się za darmo zachodni kapitał. Na liście uczestników parady, ustawianych przez jej organizatorów w różnych sektorach w tym roku znalazł się szereg międzynarodowych banków i instytucji finansowych, jak Citi, Nordea, Credit Suisse, Nat West, BNP Paribas, Goldman Sachs czy JP Morgan. Oficjalnie obecni byli też przedstawiciele wielkich korporacji Big Tech, jak Microsoft i Google, a także koncernów medialnych (Netflix, Paramount, MTV).
Czyżby wielki kapitał zapragnął równości? Jakiej? Ekonomicznej? Może chcą się z nami podzielić tym co na nas zarabiają? Czy jak wielu, by powiedziało – tym co nam kradną? Wątpliwa sprawa, ale po prostu wielki kapitał tę imprezę już chyba przejął.
Mieli być i sataniści
Gdy mówimy o równości to ta może przecież dotyczyć również religii. Według oficjalnego spisu organizacji biorących udział w paradzie, w manifestacji miał wziąć udział także „Światowy Zakon Szatana” (Global Order of Satan). Sataniści czują się dyskryminowani i chcieliby, by ich Kościół miał takie same prawa w Polsce jak inne wyznania, a zwłaszcza katolicy. I trudno im się dziwić. Równość albo jest pełna i nie przewiduje żadnych wyjątków, albo w ogóle jej nie ma. Sataniści mieli maszerować w sektorze 7, m.in. obok reprezentantów przedsiębiorstw, warszawskiego klubu nocnego i członków lewicowych stowarzyszeń. Czy byli to nie wiem. Mnie się ich odnaleźć nie udało, a trzeba ich było szukać w kilkudziesięciotysięcznym tłumie. Ale nawet jeśli nie było wyznawców Szatana, to złośliwi mogą powiedzieć, że był przecież sam obiekt kultu, Szatan w postaci korporacji, banków i … zachodnich dyplomatów.
Parada paradowała po mieście przez ponad 3 godziny. Nigdzie nie doszła, ale udało jej się wrócić pod Pałac Kultury i Nauki, pod którym się rozpoczęła. Było głośno, kolorowo jak zwykle. Można było zobaczyć a to kobietę z brodą, a to mężczyznę z ogolonymi nogami. Nic nadzwyczajnego. To co zwykle, a do czego już się przyzwyczailiśmy.
Jarosław Augustyniak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy