"Kryzys". Dariusz Mikołajewski, Andrzej Suplewski i Tomasz Bartczak |
Polana to jest cudowne
miejsce, które bardzo bym chciała lepiej poznać, ale póki co opisywać jej nie
będę. Po pierwsze przeważająca większość czytelników zapewne doskonale ją zna,
a po drugie wybrałam się tam w roli krytyka teatralnego i temu zadaniu powinnam
się poświęcić.
Oprawę artystyczną Kabaretonu zapewnił teatr Miniatura programem p.t. „Coś starego, coś nowego, coś przyszłego” czyli, jak wyjaśniła w swoim słowie wstępnym pani Elżbieta Romanowska, najpopularniejsze numery z poprzednich spektakli, coś przygotowanego specjalnie na ten wieczór i kilka zwiastunów przedstawienia, którego premiera odbędzie się w końcu października.
Cudowny wieczór. Ubawiłam się setnie. Wszystkie numery były
albo bardzo dobre, albo dobre, słabych nie było. Nie będę omawiała ich po
kolei, zajmę się tylko tymi, które na długo zostaną w mojej pamięci.
"W restauracji". Elżbieta Romanowska, Andrzej Suplewski i Jolanta Supel |
"Napad na bank". Dariusz Mikołajewski i Zosia Romanowska |
Na pierwszym miejscu stawiam „Napad na bank” w brawurowym wykonaniu mojej ulubienicy Zosi Romanowskiej i jej wspaniałego partnera Dariusza Mikołajewskiego. Tekst Ryszarda Marka Grońskiego, oryginalnie obrazujący polską bankowość z okresu przekształceń komunizmu w kapitalizm, nieco uwspółcześniony, nadal bawił publiczność, a to głównie dzięki wspaniałemu aktorstwu obojga odtwórców.
A właściwie nie jestem pewna, czy na pierwszym miejscu nie powinnam postawić przeróbki monologu Roberta Korólczyka na rozmowę trzech panów na temat kryzysu wieku średniego. Widziałam już ten skecz w programie „Grunt to rodzinka” w nieco innym wykonaniu, bo Mirosława Kowalczyka zastąpił Tomasz Bartczak. Znów aktorstwo najwyższej klasy. Panowie Andrzej Suplewski, Dariusz Mikołajewski i Tomasz Bartczak siedzieli przy piwku i filozofowali. Mówili tekst z taką swobodą, jakby to były ich własne spostrzeżenia i przemyślenia. A publiczność śmiała się serdecznie, szczególnie ta męska.
Natomiast żeńska część
widowni miała setną zabawę przy scence „W restauracji”. Domyślam się, że to pani Elżbieta Romanowska
dokonała adaptacji tekstu Stefanii Grodzieńskiej przenosząc trendy dietetyczne
z lat naszej młodości w obecne czasy. Wegetarianizm już wyszedł z mody, teraz
en vogue jest gluten free, dairy free, lactose free, sugar free, low carbs. I
te słowa padały do nas ze sceny, oczywiście w polskim tłumaczeniu. I wymawiane
były z tak serdecznym przekonaniem, że kilka pań, których rozmowę później
podsłuchałam dyskutowało, czy rzeczywiście nie należy puknąć się w głowę,
zrezygnować z wszelkich diet i jeść to na co ma się ochotę. Pani Elu i pani
Jolu, misja spełniona, Grodzieńska was z nieba błogosławi.
Omówiwszy scenki przechodzę
do monologów. Jak już powiedziałam na wstępie – słabych nie było. Cztery
najlepsze to:
1.
„Męża mi się
zachciało” w wykonaniu Jolanty Supel. Ta kobieta ma tak wspaniały vis comica i
taką różnorodność talentu, że trudno nie śmiać się z tego co mówi. Tu
wygłaszała tekst należący, jak się domyślam, do historii polonijnego kabaretu,
ale w jej wykonaniu nic nie trącił myszką, wręcz przeciwnie. Bardzo odważny
kostium, pełna swady interpretacja, aktorstwo najwyższej klasy.
2.
„Po szczepieniu”.
Tekst chodził na internecie, wiele osób go znało i jego włączenie do programu
było dość ryzykowne, ale mistrzowskie wykonanie Tomasza Bartczaka dodało mu
nowych kolorów i serdecznie rozbawiło całą widownię.
3.
„Sekret szczęścia
mężczyzny” w wykonaniu Mirosława Kowalczyka. Krótki tekst, którego, muszę się
przyznać, słuchałam bez większego zainteresowania, póki nie doszło do pointy.
Ta była właściwie do przewidzenia, ale podana została w tak celny i wyrazisty
sposób, że wzbudziła nad podziw radosną reakcję widowni, ze mną włącznie.
4. „Świnia i żłób”. Tekst Jonasza Kofty, bardziej chyba aktualny w Polsce niż w Australii, nagle odżył w wykonaniu pana Ryszarda Girniaka. Doskonała umiejętność podania pointy, uzupełniona mimiką i grą ciała sprawiły, że wiersz nabrał nowej barwy i smaku. Z te go co rozumiem ten występ to był debiut sceniczny pana Girniaka. Teatrowi Miniatura gratuluję nowego nabytku. Panie Ryszardzie, czekam na ciąg dalszy.
Sammer Zielak-Bartczak |
Anielka, Dominik i Kamil Rawdanowicz |
Pochwaliwszy co było do pochwalenia przechodzę do krytyki. Niewiele tego będzie, ale że obowiązkiem recenzenta jest wychwycenie błędów i słabości, więc wykręcać się nie będę.
Moja jedyne zastrzeżenia dotyczą
piosenki „W czas pandemii dzieci się nudzą”, będącej modyfikacją słynnego
numeru z Kabaretu Starszych Panów „W czasie deszczu dzieci się nudzą”,
zaśpiewanej przez Sammer Zielak-Bartczak. W programie podano, że autorką
adaptacji była pani Elżbieta Romanowska. Z tego, co udało mi się wychwycić
przeróbka była świetna, ale wykonanie niestety niedopracowane, przez co wiele
dowcipów zwyczajnie umknęło uwadze publiczności. Myślę, że głównym winowajcą
jest akompaniator, będący zapewne jednocześnie nauczycielem wykonawczyni, ale
pani reżyser też powinna chyba mieć większy wkład w przygotowanie tego numeru. Sammer
ma warunki na gwiazdę piosenki estradowej: piękny głos, ogromna muzykalność,
swoboda poruszania się na scenie, no i uroda, czynią z niej kandydatkę na
gwiazdę pierwszej wielkości. Tak po cichu myślę, że za niebawem może
reprezentować Australię w Eurowizji. Czego Sammer z całego serca życzę. Ale to
są marzenia. Realne, ale marzenia. Więc wróćmy do wykonania „W czas pandemii
dzieci się nudzą”. Sammer niestety nie jest piosenkarką kabaretową. Albowiem w
piosence kabaretowej najważniejszy nie jest śpiew, ale podanie tekstu. A w tym
Sammer potrzebuje korepetycji. Właściwe odśpiewanie linii melodycznej, to
sprawa Kierownika Muzycznego, czyli Tomasza Bartczaka, natomiast interpretacja
tekstu powinna być ustawiona przez reżysera. Niestety, pani Romanowska
najwyraźniej nie spędziła zbyt wiele czasu nad przygotowaniem wykonania tej
piosenki. Nie wchodzę w przyczyny, stwierdzam fakt.
A jeśli idzie o melodię, to
tu też mam duże zastrzeżenie. To, co usłyszałam na scenie momentami mocno
odbiegało od kompozycji Jerzego Wasowskiego. Nie wiem, z czego to wynikało, ale
stanowiło nieprzyjemny zgrzyt, który wiele osób na widowni zauważyło.
Podsumowując: jak rozumiem
piosenka „W czas pandemii dzieci się nudzą” jest przewidziana jako numer w
programie o wirusie, zapowiadanym na wiosnę (australijską) tego roku. Niestety,
w stanie w jakim jest wymaga sporo pracy ze strony trójcy: Elżbieta Romanowska,
Tomasz Bartczak i Sammer Zielak-Bartczak aby ją właściwie zaprezentować na
scenie. Mam nadzieję, że ta praca zostanie włożona, bo warto.
No a skoro jesteśmy przy
oprawie muzycznej Kabaretonu, nie mogę nie wspomnieć gościnnego występu Rodziny
Rawdanowiczów. Słyszałam o nich, ale obejrzeć na żywo miałam okazję dopiero
teraz. Na Polanie wystąpiła czwórka nastolatków. Wiem, że wspólnie muzykuje
cała rodzina: rodzice i pięcioro dzieci, obejrzałam ich na youtubie i jestem
pełna podziwu. Ale na tym miejscu zajmę się tylko tym, co usłyszałam na
Kabaretonie. Co za muzykalność! Jakie opanowanie instrumentów! A każde z
rodzeństwa gra na kilku. Znaczy najmłodszy brat wystąpił wyłącznie w roli
perkusisty, ale jak! Niestety po imieniu w programie wymieniona była tylko
Anielka, bo tylko ona występowała w roli solistki śpiewając piosenkę „Czerwone
jagody”, do której akompaniowała sobie na skrzypcach. Prócz tego grała również
na trąbce. Cudowne dziecko! No powiedzmy panienka. Do tego uroda, o braku
której śpiewała. Bardzo mi się jej występ podobał, ale mam jedną uwagę.
Anielko, masz twarzyczkę renesansowej Madonny i śliczny, ciepły uśmiech, którym
ją kilka razy rozjaśniłaś. Za mało. Uśmiechaj się, ile tylko możesz.
Publiczność lubi widzieć uśmiech na estradzie. Pamiętaj, aby dawać jej tę
wisienkę na torcie swego występu, a nagrodą będzie owacja na stojąco, na którą
w pełni zasługujesz.
Reasumując: mimo drobnych,
ledwo zauważalnych potknięć, doskonały program, świetnie zagrany, co
publiczność w pełni doceniła. Nie wiem, czy doczekam w Australii następnych
występów teatru Miniatura, ale jeśli tak, to na pewno będę na widowni.
Anna Niedzielska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy