Biali „alfa” w średnim wieku
Jak doniosły brytyjskie media, monitorowaniem i przeciwdziałaniem aktywności anti-vaxx ma zająć się podległe resortowi spraw wewnętrznych Biuro Bezpieczeństwa i Antyterroryzmu (OSCT) oraz działająca w jego ramach Jednostka ds. Badań, Informacji i Komunikacji (RICU). Za dokumentowanie działań tzw. antyszczepionkowców odpowiada zaś Komórka ds. Przeciwdziałania Ekstremizmowi (CEAI) oraz podległa Departamentowi Cyfryzacji, Kultury, Mediów i Sportu Jednostka ds. Przeciwdziałania Dezinformacji.
Raporty na temat frontu walki z kręgami anti-vaxx otrzymywać ma regularnie premier Boris Johnson. Oznacza to, że w istocie władze zrównują działalność tzw. antyszczepionkowców z zagrożeniem terrorystycznym. I budują mającą wesprzeć taką wersję narrację.
Aby wesprzeć tezę o ich ekstremizmie coraz częściej pojawiają się ze strony bezpieki „przecieki” mające dowodzić, że anti-vaxx ma rozbudowane powiązania z „ekstremizmem politycznym”, w tym motywowanym rasowo. Powodem do intensyfikacji kampanii mediów głównego nurtu stało się ostatnio pojawienie się grupy Zgromadzenia Mężczyzn Alfa (ang. Alpha Men Assemble). Alarmistyczne publikacje pokazujące spotkania tej nieformalnej grupy przedstawiały działających w jej szeregach białych mężczyzn w średnim wieku spotykających się na treningach, na których ćwiczono m.in. metody stawiania oporu interweniującej policji.
Groźni, przeszkoleni, “trumpowaci”
Tradycyjnie w takich przypadkach „źródła” w służbach specjalnych dla wywarcia większego wrażenia na przeciętnym odbiorcy przekazywały, że w szeregach „paramilitarnej” formacji pojawili się również byli żołnierze jednostek specjalnych. Ma to uzasadniać antyterrorystyczny alert najwyższego stopnia i wspomniane już zestawianie słów terroryści – antyszczepionkowcy. W doniesieniach medialnych pojawia się ponadto analogia AMA do amerykańskich milicji antyrządowych, w tym tych, które miały stać za zajęciem Kapitolu 6 stycznia 2021 roku, w ramach protestów powyborczych w Stanach Zjednoczonych. Podobny profil mają mieć grupy brytyjskich spiskowców spod znaku anti-vaxx, organizujących się w pozasystemowych mediach społecznościowych, przede wszystkim w Telegramie.
Byli mundurowi, czarne stroje i paramilitarny rynsztunek to jednak nie cały problem. Do tej pory ekstremizm definiowany przez bezpiekę i Home Office miał mieć określone barwy polityczne. Tym razem jest inaczej. „Rządy w krajach Europy i Ameryki Północnej zmagają się z narastającą falą zbioru mocno eklektycznych ideologicznie ruchów powstających na styku teorii spiskowych o COVID-19 i ekstremizmu. Tradycyjny paradygmat polityki przeciwdziałania ekstremizmowi skoncentrowany jest na zagrożeniach związanych z działaniem grup o ściśle określonych celach politycznych. Tymczasem te luźne, powstające w sieci wokół teorii spiskowych ruchy stanowią znacznie bardziej ‘hybrydowe’ zagrożenie nie tylko dla bezpieczeństwa publicznego, ale również dla instytucji demokratycznych” – stwierdził w wypowiedzi dla dziennika „The Guardian” Milo Comerford z Instytutu Dialogu Społecznego, organizacji monitorującej „radykałów” i „ekstremistów”.
Sojusz ekstremów?
Zdaniem części brytyjskich komentatorów z głównego nurtu medialnego, dochodzić ma teraz do swoistego sojuszu ekstremów, zjednoczenia ponad podziałami środowisk antysystemowych niegdyś się zwalczających, a dziś jednogłośnie kontestujących ograniczenia, zakazy i nakazy związane ze zwalczaniem COVID-19. Dowodem na to ma być obecność na szeregu protestów przedstawicieli środowisk uznawanych za skrajnie prawicowe, którzy z uwagą i aplauzem przysłuchiwali się płomiennym wystąpieniom Piersa Corbyna.
Ten 74-letni aktywista, publicysta i jednocześnie ekscentryczny przedsiębiorca jest starszym bratem byłego szefa Partii Pracy Jeremy’ego Corbyna. Był działaczem studenckim, a w latach 1970. kandydował w wyborach z ramienia Międzynarodowej Grupy Marksistowskiej (IMG), niewielkiej formacji brytyjskiej o profilu trockistowskim. Później dołączył jednak do laburzystów, w których szeregach karierę robił jego młodszy brat. Z partii wystąpił w 2002 roku, w proteście przeciwko forsowanej przez ówczesnego premiera Tony’ego Blaira agresji na Irak. W latach 2015-2020 popierał jednak znów to ugrupowanie, na którego czele stał wówczas Corbyn-młodszy, wkrótce ofiara nagonki establishmentu w związku z głoszoną przez niego krytyką działań syjonistów wobec ludności palestyńskiej.
Piers Corbyn |
Piers Corbyn konsekwentnie szedł pod prąd dominujących poglądów w wielu innych kwestiach. Swego czasu założył firmę zajmującą się prognozowaniem pogody w oparciu o kontrowersyjną metodologię. Wkrótce stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych krytyków teorii o antropogenicznych przyczynach globalnego ocieplenia klimatu. Cytował go ówczesny burmistrz Londynu Johnson, a dodatkowej popularności przysparzała mu ostra krytyka fanów nastoletniej Grety Thunberg, którą określił mianem „głupiego dziecka z wypranym mózgiem”.
Pandemia jest „operacją psychologiczną zmierzającą do zamrożenia gospodarki w imię interesów megakorporacji” – ogłosił w 2020 roku na antenie popularnego telewizyjnego talk-show „Good Morning Britain”. Od tego czasu stał się jedną z najważniejszych postaci brytyjskiego ruchu anti-vaxx. Uczestniczył w dziesiątkach akcji i protestów, a niektóre z nich współorganizował.
Oczywiście Corbyn-starszy to nie jedyna twarz protestów tzw. antyszczepionkowców na Wyspach Brytyjskich. Istotną rolę wśród nich odgrywa piórem i słowem znany pisarz Peter Hitchens. Jest też szereg mniej lub bardziej zorganizowanych grup o różnych poglądach na inne kwestie – od libertarian po lewicę. Wszystkich jednak łączy to, że mają w praktyce zostać przyrównani do terrorystów.
Anglosaska sekurytyzacja
Sekurytyzacja sfery publicznej, której pionierami są Anglosasi, postępuje na naszych oczach w zastraszającym tempie. Zaczęła się od 11 września 2001 roku, by następnie wprowadzać ograniczenia wolności słowa w imię walki z rzekomym zagrożeniem rosyjskim i chińskim. Teraz doszły do tego protesty anti-vaxx, których uczestnicy zapewne już znajdują się pod czujnym okiem bezpieki, a liderzy spodziewać mogą się bardziej radykalnych represji, w tym aresztów, czego zresztą doświadczał Piers Corbyn.
O tym, że na tzw. Zachodzie narastają zjawiska kryzysowe i pogłębia się rozczarowanie do klasy politycznej, coraz częściej uznawanej za eksponenta interesów globalnego kapitału, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Można w tym kontekście zrozumieć, że protesty przeciwko szczepieniom stają się swoistym rodzajem artykulacji generalnego braku zaufania wobec elit i przekazów głównego nurtu. Niekoniecznie muszą one przeobrazić się w jakąś bardziej znaczącą siłę polityczną, ale z pewnością popsuć mogą nieco szyki tracącym legitymację demokratyczną partiom establishmentowym. To dlatego Londyn podjął decyzję, że z podobnymi wyzwaniami poradzić można sobie wyłącznie za pomocą bezpieki.
Niezależnie od tego, co myślimy o tzw. antyszczepionkowcach i ich poglądach, działania podejmowane przeciwko tym środowiskom coraz bardziej unaoczniają niezbyt pocieszający fakt, że zaczynamy żyć w warunkach przypominających te opisane w Roku 1984 przez George’a Orwella. Dziś służby zajmą się środowiskiem anti-vaxx, jutro jednak przy pomocy tych samych instrumentów będą mogły eliminować innych krytyków urzędującej władzy. Dziś dzieje się to w Wielkiej Brytanii, jednak jutro ten sam trend dotrze i nad Wisłę. Bo przecież z punktu widzenia Warszawy Anglosasi od lat uznawani są za trendsetterów, których rozwiązania trzeba, nawet jeśli z pewnym opóźnieniem, kopiować. To źle wróży wolności słowa i wolności w ogóle.
Mateusz Piskorski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy