Fot. kremlin.ru |
A oto co odpowiedział dziennikarce Sky News na pytanie: „Czy daje Pan gwarancje, że nie zaatakuje Pan Ukrainy ani innych krajów byłego ZSRR i czy coś będzie zależało od przebiegu negocjacji?”:
„Nasze działania będą zależeć nie od przebiegu negocjacji, ale od bezwarunkowego zapewnienia naszego bezpieczeństwa dziś i w przyszłości. W związku z tym jasno stwierdziliśmy, że dalszy ruch NATO na Wschód jest nie do zaakceptowania. Cóż, co jest tutaj niezrozumiałe? Czy umieszczamy rakiety na granicy ze Stanami Zjednoczonymi? Nie! To USA przyleciały do naszego domu ze swoimi rakietami! Na progu naszego domu już są. Czy to jakiś przesadny wymóg – nie stawiać kolejnych systemów uderzeniowych przed naszym domem?
Cóż, co jest tutaj niezwykłego? Jak zareagowałyby Stany Zjednoczone, gdybyśmy umieścili nasze rakiety na granicy Kanady i Stanów Zjednoczonych lub na granicy Meksyku i Stanów Zjednoczonych? Czy naprawdę Meksyk i Stany Zjednoczone nie miały problemów terytorialnych? A do kogo należała kiedyś Kalifornia? A Teksas? Zapomniała Pani częściowo czegoś? Dziś wszystko się ucichło i nikt o tym nie pamięta, tak, jak pamięta się o Krymie. Ale staramy się też nie pamiętać, jak składała się Ukraina. Kto był jej twórcą? Włodzimierz Iljicz Lenin. Kiedy tworzył Związek Radziecki. Traktaty z 1922 i 1924 r. Niech Bóg jej i jej historii błogosławi. Kwestia zapewnienia bezpieczeństwa! Dlatego to nie przebieg negocjacji jest dla nas ważny, ważny jest dla nas wynik. Ale naprawdę nie wie Pani? W latach dziewięćdziesiątych powiedziano nam: „Ani jednego cala na wschód”. Więc co? O-szu-ka-li! Po prostu bezczelnie oszukali! Pięć fal rozszerzenia NATO. A Pani żąda ode mnie jakichś gwarancji! To wy powinniście dać gwarancje, Wy! I natychmiast! Teraz!
Jeszcze w 1918 roku jeden z asystentów Woodrow Wilsona powiedział: “Cały świat będzie bezpieczniejszy, jeśli w miejsce dzisiejszej ogromnej Rosji pojawi się państwo na Syberii i cztery kolejne państwa w części europejskiej”. W 1991 roku podzieliliśmy się na 12 części. Ale mamy takie wrażenie, że naszym „partnerom” to nie wystarczy. Rosja jest dziś ich zdaniem za duża… Wydaje mi się, że to jedyne wytłumaczenie tak nieustannej presji. W latach 90. przy naszych obiektach cyklu jądrowego zasiadali przedstawiciele amerykańskich odpowiednich służb. Chodzili tam do pracy! Do rosyjskich obiektów broni jądrowej! Każdego dnia! Mieszkali tam!
W rządzie rosyjskim jako doradcy pracowali urzędnicy amerykańscy, w tym personel CIA. Czego chciała Pani jeszcze więcej? Po co konieczne było wspieranie terrorystów na Kaukazie Północnym i wykorzystywanie organizacji terrorystycznych do próby dezintegracji Federacji Rosyjskiej? Ale zrobili to! Jako były dyrektor FSB wiem to na pewno! Pracowaliśmy z podwójnymi agentami, donosili nam jakie zadania stawiają przed nimi zachodnie służby specjalne! Wręcz przeciwnie, konieczne było potraktowanie Rosji jako możliwego sojusznika, aby ją wzmocnić. Nie! Wręcz przeciwnie: próby dalszej dezintegracji, ekspansja NATO na Wschód.
Powiedzieliśmy: „Nie wolno tego robić, obiecałeś!” I mówi się nam: „Gdzie to jest napisane na kartce? Nie? No, to tyle, idźcie… precz”. I tak z roku na rok. Ostro protestowaliśmy, próbując temu zapobiec. Nie. „Idźcie ze swoimi troskami”. Raz, dwa, trzy, cztery, pięć. Pięć fal ekspansji NATO na wschód. Co jest tutaj niezrozumiałe? Chcemy zapewnić nam bezpieczeństwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy