Partnerem strategicznym Ery Jazzu jest Aquanet S.A. przy współpracy Miasta Poznania i Samorządu Województwa Wielkopolskiego. Era Jazzu zaprasza na koncerty do Poznania artystów z całego świata a jej gośćmi są często reprezentanci Polonii Zagranicznej.
FRIEND
‘N FELLOW
Pierwszym oddechem
był koncert, który przekonał, że maestria nie musi imponować czymś, co stwarza
wrażenie czegoś nieosiągalnego i niezrozumiałego. Jej prawdziwa istota to
umiejętność wybrania z setek dźwięków tych najwłaściwszych, budujących
strukturę utworu – jego emocji i technicznego kunsztu. Tak też było 14
listopada br. na koncercie FRIEND ‘N FELLOW – Aquanet Jazz Gala. Zaiste,
Constanze Friend (śpiew) i Thomas Fellow (gitara) skomponowali jazzową wersję
przysłowia, że szczęścia chodzą parami. Był to jedyny koncert w Polsce
wspomnianego duetu.
„Moja
słodka, europejska ojczyzna” jest wciąż młoda – śpiewał na saksofonie Jan
„Ptaszyn” Wróblewski. Sposób grania Mistrza wymykał się spod oceny akademickich
układów, choć np. w „Komedzie w Cyrku Ważyka” był oparty na sprawdzonej budowie
repryzowej (ABA). Grał na szóstkę nie tylko ze względu na sekstet, który wraz z
nim tworzyły takie osobowości jak: Henryk Miśkiewicz – saksofon altowy; Robert
Majewski – trąbka; Wojciech Niedziela – fortepian; Andrzej Święs – kontrabas;
Marcin Jahr – perkusja.
Wizja
zjednoczonej Europy pt. „Meine Süße Europäische Heimat” Krzysztofa Komedy trafiła do świadomości współczesnych mieszkańców
tytułowej „ojczyzny”. 1967 rok – rok powstania kompozycji Komedy do sesji „Meine
süsse Europäische Heimat: Dichtung und jazz aus Polen”. Chyba najważniejszy
ostatni projekt zrealizowany przed wyjazdem kompozytora do USA. Inny niż dziś
ustrój i realia społeczne. A jednak! Jeśli mówimy, że muzyczne dzieła są
ponadczasowe to oznacza, że taka jest ich interpretacja: czysta w formie a
jednocześnie stawiająca kropkę nad „i”. I to ta interpretacja decyduje, że
kompozycje powstałe lata temu, mogą zmieniać rytm zdarzeń współczesności.
Udowodnił to koncert sekstetu Jana Ptaszyna Wróblewskiego. Takie „ptaki” jak on
sprawiają, że oczekiwania publiczności Ery Jazzu znajdują swoje gniazda. Po raz
pierwszy w Poznaniu „koncertowa” wersja „Meine Süße Europäische Heimat”
wybrzmiała koncertowo… i kiedy myśleliśmy, że będziemy żyć echem – Ptaszyn, z
wrodzoną sobie skromnością, powiedział – ten koncert byłby za krótki, wypada
zagrać coś jeszcze… Bis, bez zejścia ze sceny, rozognił słowiańską duszę
„Tańców Góralskich” Stanisława Moniuszki z cyklu „Halka na jazzowo”… sekretną
miłością o imieniu dosłownym jak spełnione pragnienie pt. „Secret love” oraz
kompozycją… Ale to już tajemnica tych, którzy byli na koncercie.
Ares
Chadzinikolau
W
nastrój gali „Czas Komedy” wprowadził recital Greka polskiego pochodzenia –
Aresa Chadzinikolau. W jego interpretacjach dzieł Komedy, mogliśmy usłyszeć
zamiłowanie do malarstwa i literatury, które są codziennością pianisty.
Fortepian poddany pulsowi palców Aresa, nie gonił za echem komedowskiej
legendy. Pokazał autorski sposób myślenia o tym, co dla wielu jest utartym
schematem. I to przede zadecydowało o oryginalności jego występu. Komeda” Aresa
Chadzinikolau nie był na pewno ani stuprocentowym Grekiem ani też jednoznacznym
Polakiem. Swoją narodowość budował w naszej wyobraźni. Czerwona róża, którą
otrzymał pianista, nie była dosłowna w swoim znaczeniu – mogła być damą
uciekającą z mitologii bądź uosobieniem kobiety, która żyje współcześnie.
ESPEN
ERIKSEN Trio
GRIT
Ensemble – Komeda Reconstructed
Poznańskość wydarzenia podkreślił projekt GRIT Ensemble – Komeda Reconstructed, który zainaugurował wspomniany wieczór. Zaciekawił interpretacjami mniej znanych kompozycji Trzcińskiego w programie „Komeda Deconstructed”. Taki dobór repertuar sprzyjał muzycznym eksperymentom. Zestawienie akustycznego obrazu dzieł wybitnego Wielkopolanina z pierwowzorem, w którym elektronika nasyca struktury dźwięków, otwarło przestrzeń, na której może zaistnieć ten, kto wie, co chce wyrazić. I chociaż jest to przestrzeń a nie konkretna droga, w przypadku tego typu projektów stanowi to atut; predyspozycję do odkrywania indywidualnej muzycznej narracji, która za kilkanaście lat może być uznana za istotę nowej epoki jazzu.
PIOTR
SCHMIDT Quartet
Finałem Aquanet Jazz Festival była prezentacja firmowana przez PIOTR SCHMIDT Quartet – Tribute to Stańko & Komeda. Ze strony Ery Jazzu był to kolejny ukłon w stronę młodego pokolenia artystów.
Pragnie się uwierzyć,
że trąbka Piotra Szmidta jest nastrojona na odbieranie najczulszych dźwięków
historii, których autorami byli Stańko i Komeda. Dla pierwszego z nich Szmidt
jest dziedzicem, który słucha Mistrza, ale ma swoje zdanie. Rozumie, że trąbka
nie musi grać głośno, aby oddać krzyk. W przypadku spotkania Szmidta z
twórczością Komedy – jazz nie jest jedynie ideą sensu stricte. Stanowi punkt
wyjścia dla stylowości, która nie polega wyłącznie na żmudnym kreowaniu stylu – na przekór sobie, szuka
wielobarwności, by z połączenia kolorów (frazowań i nut) powstał nowy obraz –
cenny na miarę wrażliwości artysty i słuchaczy. Autorskość, interpretacja, oddech
liryzmu, umiejętność słuchania zanim zacznie się samemu grać… Piotr Schmidt –
trąbka; Paweł Tomaszewski – fortepian; Michał Barański – kontrabas; Sebastian
Kuchczyński – perkusja; wiedzą, że tak powinno być. A my – bywalcy Ery Jazzu,
wiemy, że tak jest.
Przepraszam, powinien być jeszcze bis, a zatem – niech tak pozostanie…
Dominik Górny
zdjęcia: Zbigniew Ostrowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy