Fot. kremlin.ru |
Rosja, z którą dodatkowo łączy nas wielowiekowa historia, pełna trudnych momentów, które wytworzyły w nas oryginalny, destrukcyjny patriotyzm, z nienawiści do Rosji uważający, że czasem uzasadnione jest nie tylko nawet zasadnicze pogorszenie sytuacji państwa i narodu, ale wręcz dokonanie całopalnej ofiary. Wg tego patriotyzmu hańbi wszystko, co nie jest stanem permanentnej wojny z Rosją, a nie hańbi sytuacja odwrotna, stąd np. Polska Rzeczpospolita Ludowa jest znienawidzona jako najczarniejsza dziura w historii Polski, a w tym samym czasie usprawiedliwia się pomysły sojuszu z Hitlerem, nawet kosztem rdzennych ziem polskich i suwerenności, nie mówiąc już o takich faktach historycznych jak sojusz z Prusami przeciwko Rosji w 1791 r., czy orientacja niemiecka w czasie I wojny światowej.
Te i dziesiątki innych przykładów funkcjonują w ramach dopuszczalnej, normalnej polityki polskiej, natomiast próba jakiegokolwiek współżycia z Rosją skutkuje ostracyzmem. Rusofobia posiada swoiste ulubione postacie i wydarzenia, których ciągłe przypominanie, bądź lżenie, jak w przypadku postaci, poprawia samopoczucie jej wyznawców. Do takich postaci należy prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin, który jest nie tylko „zwyczajnie” demonizowany, jako stojący za wszelkim złem współczesnego świata, ale dodatkowo ze szczególnym uwielbieniem wypomina mu się pracę w KGB i stopień pułkownika. Nie trzeba powtarzać, że takie podejście do Rosji i jej prezydenta jest infantylne, niepoważne, niedojrzałe, po prostu pozbawione choćby źdźbła myśli politycznej, za to wypełnione ogromnymi emocjami bez wartości dodanej.
Ponieważ ludzie ci nie rozumują racjonalnie, nie należy oczekiwać, że najnowsze wystąpienie programowe Putina 21 października 2021 r podczas Klubu Wałdajskiego w Soczi, wpłynie na ich postrzeganie prezydenta Rosji. Spłynie to po nich jak po kaczce. Co najwyżej zbudują kolejne piętra w swej teorii diabelskiej intrygi Moskali przeciwko „wolnemu światu”. Ludzie rozsądni, a takich mimo wszystko nie brakuje w Polsce powinni jednak zapoznać się z przemówieniem Putina, gdyż jest ono wyrazem programu politycznego i ideologicznego współczesnej Rosji i jej prezydenta, a zrozumienie czym kieruje się światowe mocarstwo będące naszym sąsiadem jest rzeczą fundamentalną.
Atak na rewolucję i bolszewików
Tako rzecze Putin: „Nieco ponad sto lat temu Rosja obiektywnie, m.in. w związku z ówczesną I wojną światową, przeżywała poważne problemy, ale nie większe niż inne kraje, a może nawet na mniejszą skalę i jeszcze mniej dotkliwe, i potrafiła je stopniowo przezwyciężać w cywilizowany sposób. Jednak rewolucyjne wstrząsy doprowadziły do ??załamania, do upadku wielkiego państwa. Historia powtórzyła się 30 lat temu, kiedy potencjalnie bardzo potężna władza nie wkroczyła na drogę niezbędnych elastycznych, ale z konieczności przemyślanych reform i w efekcie padła ofiarą różnego rodzaju dogmatystów: zarówno reakcjonistów, jak i tzw. postępowców – wszyscy się starali, po obu stronach.
Te przykłady z naszej historii pozwalają nam stwierdzić: rewolucja nie jest wyjściem z kryzysu, ale sposobem na zaostrzenie tego kryzysu. Żadna rewolucja nie była warta szkód, jakie wyrządziła ludzkiemu potencjałowi”.
„Niektórzy w krajach zachodnich są przekonani, że agresywne wymazywanie całych kart własnej historii, „odwrotna dyskryminacja” większości w interesie mniejszości, czy żądanie porzucenia zwykłego rozumienia tak podstawowych rzeczy jak mama, tata, rodzina , a nawet różnice między płciami, w ich mniemaniu, są kamieniami milowymi w ruchu na rzecz odnowy społecznej”.
„Po rewolucji 1917 r. bolszewicy, opierając się na dogmatach Marksa i Engelsa, ogłosili także, że zmienią cały dotychczasowy system, nie tylko polityczny i ekonomiczny, ale także samą ideę tego, czym jest ludzka moralność, podwaliny zdrowego istnienia społeczeństwa. Zniszczenie odwiecznych wartości, wiary, relacji międzyludzkich, aż do całkowitego odrzucenia rodziny – tak było – narzucanie i zachęcanie do donosów na bliskich – wszystko to zostało ogłoszone krokiem postępu, a przy okazji, na świecie było to wtedy szeroko popierane i modne, tak jak i dzisiaj. Nawiasem mówiąc, bolszewicy wykazywali również absolutną nietolerancję wobec jakichkolwiek innych opinii”.
„W Hollywood wydają instrukcje, jak i o czym zrobić film, ile postaci, jakiego koloru lub płci powinno tam być. Okazuje się, że chłoszczą gorzej niż wydział agitacji i propagandy KC KPZR”.
„W wielu krajach zachodnich dyskusja o prawach kobiet i mężczyzn przerodziła się w idealną fantasmagorię. Popatrzcie, dojdzie tam do tego, jak bolszewicy proponowali, nie tylko kury uwspólnotowić, ale także kobiety uwspólnotowić. Jeszcze jeden krok i już tam będziecie”.
Krytyka rewolucji rosyjskich 1917 r. w wykonaniu Putina jest bardzo ostra. Obok wymienionych z nazwiska Marksa i Engelsa i ich dogmatów prezydent Rosji atakuje również bolszewików. Z historii wiemy, że chodzi o pierwszy okres porewolucyjny, kiedy idee przyniesione z Zachodu, nieodległe od współczesnych nam pomysłów na zniszczenie ładu społecznego, rodziny i tradycji, próbowano literalnie zastosować w państwie rewolucji. Putin konfrontuje szkody wywołane przez rewolucje ze stanem, które one zniszczyły – przedrewolucyjnym światem odwiecznych wartości, wiary, relacji międzyludzkich i normalnej (tak musimy dzisiaj pisać, aby odróżnić normę od dewiacji i patologii, która zabija normę na Zachodzie) rodziny. Czego więcej trzeba, aby zrozumieć, jak radykalnie różni się obraz Putina w imaginacji rusofobów od rzeczywistości? Dalej, Putin podając przykłady odwrócenia pojęć na Zachodzie poddaje je krytyce i wskazuje, że dla Rosji drogą w tej sytuacji jest rozumny, optymistyczny konserwatyzm.
Apoteoza konserwatyzmu
„Teraz, kiedy świat przeżywa strukturalne załamanie, znaczenie rozsądnego konserwatyzmu jako podstawy kursu politycznego wielokrotnie wzrosło właśnie z powodu mnożącego się ryzyka i niebezpieczeństw oraz kruchości otaczającej nas rzeczywistości”
„Konserwatywne podejście nie jest bezmyślną zachowawczością, lękiem przed zmianą ani grą na przetrwanie, a tym bardziej zamknięciem we własnej skorupie. Jest to przede wszystkim oparcie się na sprawdzonej tradycji, zachowanie i wzrost populacji, realizm w ocenie siebie i innych, precyzyjne dopasowanie systemu priorytetów, korelacja tego, co konieczne i możliwe, rozważne sformułowanie celu, fundamentalne odrzucenie ekstremizmu jako metody działania”.
„Nasi ludzie naprawdę cenią sobie stabilność i możliwość normalnego rozwoju, aby mieć pewność, że ich plany i nadzieje nie upadną z powodu nieodpowiedzialnych dążeń kolejnych rewolucjonistów. Wiele osób pamięta wydarzenia sprzed 30 lat i jak boleśnie trzeba było wydostać się z dołu, w którym znalazło się nasze społeczeństwo, nasze społeczeństwo po rozpadzie ZSRR. Nasz konserwatyzm to konserwatyzm optymistów, to jest najważniejsze. Wierzymy, że możliwy jest stabilny, pomyślny rozwój. Wszystko zależy przede wszystkim od naszych własnych wysiłków. I oczywiście jesteśmy gotowi współpracować z naszymi partnerami dla wspólnych szczytnych celów”.
Konserwatyzm Putina jest mi bliski, jego krytyka rewolucji jak najbardziej również. Od lat Putin spotyka się jednak także z krytyką jako kunktator zbyt mało radykalny i zamknięty we własnym kraju. Osobiście, jako realista uważam, że postulat wynikający z tej krytyki – walki z całym światem – jest postulatem idealistycznym i nierealnym. Nie wynika z tego, że nie widzę słabości współczesnej Rosji, zwłaszcza zaś władzy samego Putina.
Podstawową słabością jest uzależnienie całego systemu władzy i w ogóle państwa rosyjskiego od osoby prezydenta, który jak każdy, starzeje się i jak każdy może zapaść na groźną chorobę. Jedna i druga sytuacja może postawić Rosję wobec ogromnego problemu następstwa. Z historii wiemy, że wybitne jednostki bardzo trudno zastąpić bez wstrząsów, a czasem zagłady systemu, jakie te jednostki zbudowały, i to niezależnie od naszych prywatnych sympatii i ocen – niech Oliver Cromwell, Francisco Franco i Josip Broz Tito będą tu szczególnie jaskrawymi przykładami. Nie zmienia to wszystko faktu, że, jak powiedziałem, nowoczesny konserwatyzm Putina jest mi bliski nie tylko jako idea, ale i w praktyce jej realizacji w Rosji, zaś rewolucja (w tym bolszewicka) nigdy bliska mi nie była (co w niczym nie ujmuje realistycznemu postulatowi ułożenia jak najlepszych stosunków z ZSRR, co np. w 1923 r. zrealizował Dmowski jako minister SZ, uznając ZSRR, a później, jako przywódca wielkiego stronnictwa i ruchu myślowego spotykając się z przedstawicielami tego państwa).
Nie ulega oczywiście wątpliwości, że w okresie władzy Stalina, zwłaszcza na skutek zwycięstwa w II wonie św., w skali makro, rezultatem (dalekim) rewolucji było ustanowienie (przywrócenie) mocarstwowej pozycji Rosji (pod nazwą ZSRR), najsilniejszej w historii, jak również, że mniej więcej w dwóch dziesięcioleciach po Stalinie podniesiono życie zwykłych obywateli ZSRR na znacznie wyższy poziom cywilizacyjny – edukacyjny, kulturalny i materialny, i do tego w dużej mierze faktycznie, a zwłaszcza w odbiorze i pamięci, o charakterze egalitarnym. Jednak jako człowiek przywiązany do wolności osobistej i nieznoszący wszelkiego przymusu w tym przymusu państwowego (zwłaszcza terroru), i stanu bycia przedmiotem we władaniu państwa, które o mnie i za mnie decyduje o wszystkim, i mając na uwadze ogromne koszty społeczne, nieszczęścia i biedę, jakiej były przez długie lata udziałem co najmniej dwóch pokoleń mieszkańców ZSRR, w żadnym wypadku nie mogę stanąć po stronie rewolucji.
Co nie oznacza, że idealizuję państwo carskie – wymagało ono unowocześnienia, a brak nowoczesności stało się jedną z przyczyn jego upadku. Podobnie jak polskość wymagała unowocześnienia i znalazła je w ideologii wszechpolskiej. Jest to w jakimś sensie również mój głos odnośnie pewnych koncepcji późniejszych w polskim ruchu narodowym, a nawet koncepcji nam współczesnych. Jestem po stronie upowszechnionej, odpowiedzialnej wolności cywilizacji łacińskiej, czy zachodniej, jak kto woli. Państwo narodowe, choćby będące mocarstwem, ale w którym jednostka i jej wolność nie istnieje, wszystko jest we władzy państwa, a obowiązki wobec tego państwa (choćby najbardziej oczywiste i szczytne) wymusza aparat przymusu, to nie jest miejsce dla mnie. I jest mi wszystko jedno, czy byłoby to totalitarne katolickie państwo narodu polskiego, czy nie katolickie.
Ale uciekłem trochę od Rosji. Podsumowując, blisko mi do konserwatyzmu Putina, a jeszcze bliżej do tradycjonalizmu i konserwatyzmu Nikity Michałkowa. Pamiętajmy, że u jednego i drugiego wielkie znaczenie odgrywa Wielka Wojna Ojczyźniana, nie jako wyraz komunizmu i rewolucji, ale jako wyraz tradycji i patriotyzmu rosyjskiego. Prof. Andrzej Walicki przypuszczał, że Putin ma szansę stać się przywódcą światowego obozu konserwatywnego. Czy stanie się nim? Raczej zaślepienie, bezmyślność ludzi Zachodu na to nie pozwoli. Ale bez najmniejszej wątpliwości jest on przywódcą rosyjskiego konserwatyzmu. Jego daleko idący krytycyzm wobec ekstremalnie progresywnych aspektów rewolucji bolszewickiej pokazuje też w jakim obłędzie nieświadomości żyją pseudoelity w Polsce – dla nich to wciąż komunista i kagiebista.
Tego typu myślenie o Putinie to kwintesencja bezmyślności i głupoty. W myśl mądrego zdania – niczego nie zrozumieli, niczego się nie nauczyli. Rozumny i optymistyczny konserwatyzm Putina powinien być dla nas przykładem. Ilu jednak nawet spośród szeroko rozumianego środowiska narodowego potrafi czytać i rozumieć rzeczywistość, w tym rzeczywistość Rosji i jej prezydenta? Dlatego powtarzając za klasykami – ruch narodowy musi być przede wszystkim ruchem intelektualnym, w sposób otwarty poznającym rzeczywistość i wyciągającym z niej wnioski dla Polski oraz wskazującym właściwy kierunek.
Adam Śmiech
Przytaczając cytaty z przemówienia Władimira Putina korzystałem z polskiego tłumaczenia autorstwa dra Pawła Ziemińskiego, zamieszczonego na stronie internetowej jego stowarzyszenia „Wierni Polsce Suwerennej”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy