polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Polska może stanąć przed poważnym wyzwaniem, jeśli chodzi o dostawy energii elektrycznej już w 2026 roku. Jak podała "Rzeczpospolita", Polska może zmagać się z deficytem na poziomie prawie 9,5 GW w stabilnych źródłach energii. "Rzeczpospolita" zwróciła uwagę, że rząd musi przestać rozważać różne scenariusze i przejść do konkretnych działań, które zapewnią Polsce stabilne dostawy energii. Jeśli tego nie zrobi, może być zmuszony do wprowadzenia reglamentacji prądu z powodu tzw. luki mocowej. * * * AUSTRALIA: Wybuch upałów w Australii może doprowadzić do niebezpiecznych warunków w ciągu najbliższych 48 godzin, z potencjalnie najwcześniejszymi 40-stopniowymi letnimi dniami w Adelajdzie i Melbourne od prawie dwóch dekad. W niedzielę w Adelajdzie może osiągnąć 40 stopni Celsjusza, co byłoby o 13 stopni powyżej średniej. Podczas gdy w niektórych częściach Wiktorii w poniedziałek może przekroczyć 45 stopni Celsjusza. * * * SWIAT: Rosja wybierze cele na Ukrainie, które mogą obejmować ośrodki decyzyjne w Kijowie. Jest to odpowiedź na ukraińskie ataki dalekiego zasięgu na terytorium Rosji przy użyciu zachodniej broni - powiedział w czwartek prezydent Władimir Putin. Jak dodał, w Rosji rozpoczęła się seryjna produkcja nowego pocisku średniego zasięgu - Oresznik. - W przypadku masowego użycia tych rakiet, ich siła będzie porównywalna z użyciem broni nuklearnej - dodał.
POLONIA INFO: Spotkanie poetycko-muzyczne z Ludwiką Amber: Kołysanka dla Jezusa - Sala JP2 w Marayong, 1.12, godz. 12:30

środa, 1 września 2021

John Pilger: Wielka gra w rozbijanie państw

Kiedy oglądamy aktualne sceny paniki na lotnisku w Kabulu i słuchamy dziennikarzy i generałów w odległych studiach telewizyjnych opłakujących wycofanie „naszej ochrony” ("our protection"), czy nie nadszedł czas, aby posłuchać prawdy z przeszłości, aby całe to cierpienie nigdy się nie wydarzyło ponownie? - pisze John Pilger - znany i ceniony australijski dziennikarz, mieszkający w Londynie, w artykule portalu Centrum Global Research opisując wydarzenia, które nastąpiły w Afganistanie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat.

Gdy tsunami krokodylich łez ogarnia zachodnich polityków, historia zostaje stłumiona. Ponad pokolenie temu Afganistan wywalczył wolność, którą zniszczyły Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i ich „sojusznicy”.

W 1978 r. ruch wyzwoleńczy kierowany przez Ludowo-Demokratyczną Partię Afganistanu (PDPA) obalił dyktaturę Mohammada Dawda, kuzyna króla Zahira Szara. Była to niezwykle popularna rewolucja, która zaskoczyła Brytyjczyków i Amerykanów.

Dziennikarze zagraniczni w Kabulu, donosił New York Times , byli zaskoczeni, gdy odkryli, że „prawie każdy Afgańczyk, z którym przeprowadzali wywiady, powiedział, że był zachwycony zamachem stanu”. The Wall Street Journal doniósł, że „150 000 osób… maszerowało na cześć nowej flagi… uczestnicy wyglądali na  naprawdę szczerze, entuzjastycznie nastawionych”.

The Washington Post doniósł, że „afgańska lojalność wobec rządu nie może być kwestionowana”. Świecki, modernistyczny i w znacznym stopniu socjalistyczny rząd ogłosił program wizjonerskich reform, obejmujących równouprawnienie kobiet i mniejszości. Więźniowie polityczni zostali uwolnieni, a akta policyjne spalono publicznie.

W monarchii średnia długość życia wynosiła trzydzieści pięć lat; jedno na troje dzieci zmarło w dzieciństwie. Dziewięćdziesiąt procent ludności było analfabetami. Nowy rząd wprowadził bezpłatną opiekę medyczną. Rozpoczęła się masowa kampania alfabetyzacji.

Zdobycze społeczne dla kobiet nie miały precedensu; pod koniec lat osiemdziesiątych połowę studentów uniwersytetów stanowiły kobiety.  Stanowiły one  40 procent lekarzy w Afganistanie, 70 procent nauczycieli i 30 procent urzędników państwowych.

Zmiany były tak radykalne, że pozostają żywe w pamięci tych, którzy z nich skorzystali. Saira Noorani, kobieta-chirurg, która uciekła z Afganistanu w 2001 roku, wspomina:

„Każda dziewczyna mogłaby iść do liceum i na uniwersytet. Mogliśmy iść tam, gdzie chcieliśmy i nosić to, co lubiliśmy… W piątek chodziliśmy do kawiarni i kina, żeby obejrzeć najnowsze indyjskie filmy… wszystko zaczęło się psuć, gdy mudżahedini zaczęli wygrywać… to byli ludzie, których wspierał Zachód ”.

Dla Stanów Zjednoczonych problem z rządem L-DPA polegał na tym, że był wspierany przez Związek Radziecki. Jednak nigdy nie był on jego  „marionetką” , z ktorej drwiono na Zachodzie, jak i  też sam zamach stanu przeciwko monarchii nie był „wspierany przez Sowietów”, jak twierdziła wówczas prasa amerykańska i brytyjska.

Sekretarz stanu prezydenta Jimmy'ego Cartera, Cyrus Vance, napisał później w swoich pamiętnikach: „Nie mieliśmy dowodów na jakikolwiek sowiecki współudział w zamachu stanu”.

W tej samej administracji był Zbigniew Brzeziński, doradca Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego, polski emigrant ,  fanatyczny antykomunista i ekstremista moralny, którego trwały wpływ na amerykańskich prezydentów wygasł dopiero wraz z jego śmiercią w 2017 roku.

3 lipca 1979 roku, w nieznany amerykańskiemu narodowi i Kongresowi, Carter zatwierdził program „ukrytej akcji” o wartości 500 milionów dolarów, mający na celu obalenie pierwszego świeckiego, postępowego rządu Afganistanu. Zostało to nazwane kryptonimem przez CIA "Operation Cyclone".

500 milionami dolarów kupiono, przekupiono i uzbrojono grupę plemiennych i religijnych fanatyków znanych jako mudżahedini. W swojej półoficjalnej historii reporter Washington Post Bob Woodward napisał, że CIA wydała 70 milionów dolarów na same łapówki. Opisuje spotkanie agenta CIA znanego jako „Gary” z watażką o imieniu Amniat-Melli:

„Gary położył na stole plik gotówki: 500 000 dolarów w jednostopowych stosach 100-dolarowych banknotów. Uważał, że będzie to bardziej imponujące niż zwykłe 200 000 dolarów, najlepszy sposób, by powiedzieć, że tu jesteśmy, mówimy poważnie, oto pieniądze, wiemy, że ich potrzebujesz… Gary wkrótce poprosiłby centralę CIA o 10 milionów dolarów w gotówce. ”

Rekrutowana z całego świata muzułmańskiego tajna armia Ameryki była szkolona w obozach w Pakistanie prowadzonych przez pakistański wywiad, CIA i brytyjskie MI6. Inni zostali zwerbowani w Islamic Collage na Brooklynie w Nowym Jorku – w zasięgu wzroku skazanych na zagładę Bliźniaczych Wież. Jednym z rekrutów był saudyjski inżynier Osama bin Laden.

Celem było szerzenie fundamentalizmu islamskiego w Azji Środkowej oraz destabilizacja i ostatecznie zniszczenie Związku Radzieckiego.  

W sierpniu 1979 r. ambasada USA w Kabulu poinformowała, że ​​„większym interesom Stanów Zjednoczonych… będzie służył upadek rządu L-DPA, pomimo wszelkich niepowodzeń, jakie może to oznaczać dla przyszłych reform społecznych i gospodarczych w Afganistanie”.

Przeczytaj ponownie powyższe słowa, które zaznaczyłem kursywą. Nieczęsto zdarza się, że tak cyniczny zamiar jest wyrażany tak jasno. Stany Zjednoczone stwierdziły, że prawdziwie postępowy rząd afgański i prawa afgańskich kobiet mogą pójść w diabły.

Sześć miesięcy później Sowieci wykonali swój fatalny krok w Afganistanie, w odpowiedzi na stworzone na ich progu przez Amerykanów zagrożenie dżihadystyczne. Uzbrojeni w dostarczane przez CIA pociski Stinger i okrzyknięci „bojownikami o wolność” przez Margaret Thatcher, mudżahedini ostatecznie wypędzili Armię Czerwoną z Afganistanu.

Nazywając siebie Sojuszem Północnym, mudżahedini byli zdominowani przez panów wojny, którzy kontrolowali handel heroiną i terroryzowali wiejskie kobiety. Talibowie byli ultrapurytańską frakcją, której mułłowie ubierali się na czarno i karali bandytyzm, gwałty i morderstwa, ale wypędzali kobiety z życia publicznego.

W latach 80. nawiązałem kontakt z Rewolucyjnym Stowarzyszeniem Kobiet Afganistanu, znanym jako RAWA, które próbowało zaalarmować świat o cierpieniu kobiet afgańskich. W czasach talibów ukrywali kamery pod burkami, aby sfilmować dowody okrucieństw, i robiły to samo, aby ujawnić brutalność wspieranych przez Zachód mudżahedinów„Marina” z RAWA powiedziała mi: „Pokazaliśmy kasetę wideo  wszystkim głównym grupom medialnym, ale nie chcieli tego wiedzieć…”.

W 1996 roku oświecony rząd L-DPA został pokonany. Prezydent Mohammad Najibullah udał się do Organizacji Narodów Zjednoczonych z apelem o pomoc. Po powrocie został powieszony na ulicznej latarni.

„Wyznaję, że [kraje] to figury na szachownicy”, powiedział Lord Curzon w 1898 roku, „na której rozgrywa się wielka gra o dominację nad światem”.


Mówiąc to wicekról Indii miał na myśli w szczególności Afganistan. Sto lat później premier Tony Blair użył nieco innych słów.

„To jest chwila do wykorzystania” – powiedział po 11 września. „Kalejdoskop został wstrząśnięty. Jego elementy są w ciągłym ruchu. Wkrótce znów się ustabilizują. Zanim to zrobią, uporządkujmy otaczający nas świat”.

W sprawie Afganistanie dodał:

„Nie odejdziemy [ale zapewnimy] jakieś wyjście z tej biedy, która jest waszą nędzną egzystencją”.

Blair powtórzył swojego mentora, prezydenta George'a W. Busha , który z Gabinetu Owalnego mówił do ofiar swoich bomb:

„Uciskany lud Afganistanu pozna hojność Ameryki. Gdy uderzymy w cele wojskowe, zrzucimy również żywność, lekarstwa i zaopatrzenie głodującym i cierpiącym…”

Prawie każde słowo było fałszywe. Ich deklaracje zatroskania okazaly się okrutnymi złudzeniami  imperialnego barbarzyństwa, ktorego „my” na Zachodzie rzadko uznajemy.

W 2001 r. Afganistan został napadnięty i jego dalsza egzystencja uzalezniona była od konwojów ratunkowych z Pakistanu. Jak doniósł dziennikarz Jonathan Steele, inwazja pośrednio spowodowała śmierć około 20 000 osób, ponieważ dostawy dla ofiar suszy zostały wstrzymane, a ludzie uciekli ze swoich domów.

Osiemnaście miesięcy później znalazłem w gruzach Kabulu niewybuchy amerykańskich bomb kasetowych, które często mylono z żółtymi paczkami ratunkowymi zrzucanymi z powietrza. Urywały kończyny żerującym, głodnym dzieciom.

W wiosce Bibi Maru obserwowałem kobietę o imieniu Orifa klęczącą przy grobach swojego męża, Gula Ahmeda, tkacza dywanów, i siedmiu innych członków jej rodziny, w tym sześciorga dzieci i dwójki dzieci zabitych obok.

Amerykański samolot F-16 wyłonił się z bezchmurnego nieba i zrzucił 500-funtową bombę Mk82 na dom Orify zbudowanego z błota, kamieni i słomy. Orifa była wtedy z dala od domu. Kiedy wróciła, zebrała części ciał.

Kilka miesięcy później grupa Amerykanów przyjechała z Kabulu i dała jej kopertę z piętnastoma banknotami: łącznie 15 dolarów. „Dwa dolary za każdego zabitego członka mojej rodziny” – powiedziała.

Inwazja na Afganistan była oszustwem. Po 11 września talibowie starali się zdystansować od Osamy bin Ladena. Pod wieloma względami byli amerykańskim klientem, z którym administracja Billa Clintona zawarła szereg tajnych umów, aby umożliwić budowę gazociągu ziemnego o wartości 3 miliardów dolarów przez konsorcjum amerykańskich koncernów naftowych.

W ścisłej tajemnicy przywódcy talibów zostali zaproszeni do Stanów Zjednoczonych i bawili u dyrektora generalnego firmy Unocal w jego teksańskiej rezydencji oraz przez CIA do jej siedzibiby w Wirginii. Jednym z decydentów był Dick Cheney , późniejszy wiceprezydent George'a W. Busha.

W 2010 roku byłem w Waszyngtonie i umówiłem się na wywiad z inicjatorem współczesnej epoki cierpienia Afganistanu, Zbigniewem Brzezińskim. Zacytowałem mu jego autobiografię, w której przyznał, że jego wielki plan wciągnięcia Sowietów do Afganistanu zrealizowało „kilku podburzonych muzułmanów”.

„Czy żałujesz czegoś?” Zapytałem.

„Żałować! Żałować! Czego żałować?"

Kiedy oglądamy aktualne sceny paniki na lotnisku w Kabulu i słuchamy dziennikarzy i generałów w odległych studiach telewizyjnych opłakujących wycofanie „naszej ochrony” ("our protection"), czy nie nadszedł czas, aby posłuchać prawdy z przeszłości, aby całe to cierpienie nigdy się nie wydarzyło ponownie?


John Pilger

Global Research

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy