polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Polska może stanąć przed poważnym wyzwaniem, jeśli chodzi o dostawy energii elektrycznej już w 2026 roku. Jak podała "Rzeczpospolita", Polska może zmagać się z deficytem na poziomie prawie 9,5 GW w stabilnych źródłach energii. "Rzeczpospolita" zwróciła uwagę, że rząd musi przestać rozważać różne scenariusze i przejść do konkretnych działań, które zapewnią Polsce stabilne dostawy energii. Jeśli tego nie zrobi, może być zmuszony do wprowadzenia reglamentacji prądu z powodu tzw. luki mocowej. * * * AUSTRALIA: Wybuch upałów w Australii może doprowadzić do niebezpiecznych warunków w ciągu najbliższych 48 godzin, z potencjalnie najwcześniejszymi 40-stopniowymi letnimi dniami w Adelajdzie i Melbourne od prawie dwóch dekad. W niedzielę w Adelajdzie może osiągnąć 40 stopni Celsjusza, co byłoby o 13 stopni powyżej średniej. Podczas gdy w niektórych częściach Wiktorii w poniedziałek może przekroczyć 45 stopni Celsjusza. * * * SWIAT: Rosja wybierze cele na Ukrainie, które mogą obejmować ośrodki decyzyjne w Kijowie. Jest to odpowiedź na ukraińskie ataki dalekiego zasięgu na terytorium Rosji przy użyciu zachodniej broni - powiedział w czwartek prezydent Władimir Putin. Jak dodał, w Rosji rozpoczęła się seryjna produkcja nowego pocisku średniego zasięgu - Oresznik. - W przypadku masowego użycia tych rakiet, ich siła będzie porównywalna z użyciem broni nuklearnej - dodał.
POLONIA INFO: Spotkanie poetycko-muzyczne z Ludwiką Amber: Kołysanka dla Jezusa - Sala JP2 w Marayong, 1.12, godz. 12:30

piątek, 27 sierpnia 2021

Polacy w Nowej Zelandii przed rokiem 1872

Jan Jerzy Forster - uważał się za obywatela
Rzeczpospolitej...
Zdaniem dr. Sarah Cozens z Uniwersytetu w Auckland były 3 większe masowe migracje ludności polskiej do Nowej Zelandii. Pierwsza, obejmująca lata 1872-1883, z okresu gdy Polska znajdowała się pod zaborami i dotyczyła obywateli z zaboru pruskiego. Druga, w latach 1944- 1952, obejmująca 734 sierot i 105 wychowawców, pochodzących z dawnych Kresów Wschodnich, które po roku 1944 znalazły się na terytorium ZSRR oraz 850 byłych więźniów z obozów koncentracyjnych i obozów pracy w Europie. I trzecia, z lat 1981-1983, obejmująca 299 polskich uchodźców z obozów w Austrii oraz tych, którzy uzyskali wówczas w Nowej Zelandii status uchodźców politycznych w związku z delegalizacją Solidarności, wprowadzeniem stanu wojennego i możliwością inwazji sowieckiej

Inne etapy migracji ludności polskiej do Nowej Zelandii prezentuje Marian Kałuski, historyk polski mieszkający w Australii. Jego zdaniem były trzy inne okresy: okres pionierski – do roku 1939, okres migracji wojennej i powojennej 1939-1980 – oraz okres tzw. migracji postsolidarnościowej od roku 1981, obejmujący również migrację polską – w swej większości zawodową z wolnego już państwa polskiego.

Nową Zelandię odwiedzali też wcześniej, tzn. przed rokiem 1872, polscy badacze i podróżnicy. Pierwszymi z nich byli, uznawani za Niemców, choć wcześniej naturalizowani w Polsce i uważający się za obywateli Rzeczpospolitej: Rajnold Forster i Jan Jerzy Forster, towarzyszący kapitanowi Cook’owi w jego drugiej wyprawie na wyspy południowego Pacyfiku w roku 1772. Oni to mogą być uznani za pierwszych Polaków, którzy postawili swe stopy na ziemi nowozelandzkiej. Rodzina obu tych naukowców, szkockiego pochodzenia, znalazła w XVII wieku schronienie w Polsce.

Cmentarz w Dunedin. Nagrobek Fryderyka Ferdynanda Trapskiego
(fot. Leszek Wątróbski)

Forsterowie przybyli do Polski ze Szkocji w połowie XVII wieku. Adam Forster osiadł w Tczewie w roku 1667, a trzy lata później został jego burmistrzem. Burmistrzami byli również jego syn: Jerzy Forster oraz jego wnuk Jerzy Rajnhold Forster, który brał udział w drugiej wyprawie Cooka na południowy Pacyfik. Jerzy Rajnhold Forster studiował w Berlinie i Halle. W roku 1753 ordynowany został na pastora ewangelickiego w Mokrym Dworze na Żuławach Gdańskich. Tam w roku 1754 urodził się jego najstarszy syn Jerzy Adam Forster, który razem z ojcem brał udział we wspomnianej wyprawie Cooka. Rezultatem tej wyprawy była książka A Voyage Round the World, która wydana została w Londynie w roku 1777. O pracy tej pisał m.in. sekretarz generalny Societe des Oceanistes w Paryżu Partic O’Reilly: opis Forstera jest dwa razy ważniejszy niż opis Cooka i jest dziesięć razy mniej znany. Obaj Forsterowie brali wcześniej udział w ekspedycji do Saratowa nad Wołgą w roku 1765, gdzie badali przyrodę, krajobraz i stosunki osadnicze. Rok później w Londynie zetknęli się ze znanym żeglarzem kapitanem Jamesem Cookiem, z którym w latach 1772-1775 odbyli podróż dookoła świata. Forsterowie byli pierwszymi Polakami, którzy jeszcze przed założeniem osad przez Europejczyków w Australii dotarli do tego kontynentu i jako pierwsi stwierdzili, że jest on odrębną częścią świata. Jan Rajnhold Forster otrzymał następnie, w roku 1778, stopień doktora praw uniwersytetu w Oxfordzie, a dwa lata później został profesorem historii naturalnej uniwersytetu w Halle. Był też autorem historii podróży polarnych. Zmarł w Halle w roku 1798. Jerzy Adam Forster opuścił w roku 1778 Anglię i udał się do Wilna, gdzie od roku 1784 pracował jako profesor historii naturalnej w Szkole Głównej Wielkiego Księstwa Litewskiego. Ostatnie miesiące swojego życia spędził w Paryżu, gdzie zmarł na początku 1794 roku. Zostawił po sobie dzieła przyrodnicze i geograficzne oparte głównie na doświadczeniach zebranych w czasie podróży dookoła świata. Zostawił też 300 stron rękopisu Compendiolum proprium, stanowiącego konspekt jego wykładów, ilustrowanych okazami botanicznymi i etnograficznymi z Mórz Południowych. Po Forsterach zostały do dziś w Nowej Zelandii dwie nazwy geograficzne, nadane jeszcze przez J. Cooka: Jezioro Forstera w Dusky Sound i Mount Forster 1 137 m npm w Alpach nowozelandzkich na Wyspie Południowej.

Kolejnym Polakiem, który odwiedził Nową Zelandię był, pochodzący z Augustowa, Edward Fergus (1803-1853), który opuścił Polskę jako emigrant polityczny po upadku Powstania Listopadowego. Fergus, po paru latach służby u gubernatora francuskiego Gwadelupy, wyruszył na wyspy Pacyfiku, gdzie z baronem Charlesem de Thierry rozpoczął budowę nowego państwa, w skład którego wchodzić miała Nowa Zelandia i sąsiednie wyspy. W stopniu pułkownika był organizatorem armii zakładanego państwa, składającej się m.in. z nowozelandzkich Maorysów. Niedługo po nim odwiedził Nową Zelandię Paweł Edmund Strzelecki: który spędził 3 miesiące, w roku 1839, w Hokianga, Bay of Islands i rejonie Auckland w drodze z Tahiti do Australii, gdzie spotkał się z jednym z wodzów maoryskich Papahią.

Micheal Raphael Gabriel Subritzky-Countkusza

 (fot. Auckland War Memorial Museum)

Znana jest również historia rodziny Subritzky’ch (Zubrzyckich), która przybyła do Nowej Zelandii w okresie rozbiorów, z terenów północno-zachodniej Polski, znajdującej się wówczas pod zaborem pruskim. Dzieje rodziny Subritzky’ch zaprezentował w swej pracy Subritzky Legend - Michael Subritzky-Kusza, który wywodzi swą rodzinę z domu króla Jan III Sobieskiego. Autor książki urodził się w Kati Kati, ukończył Waihi College St. Joseph. Jest dziś emerytowanym oficerem artylerii. Historycznie rodzina Subritzky’ch wywodzi się z Tatarów, którzy w XV wieku najechali Polskę i tam się osiedli. Jeden z ich przodków „Obdula Zubr” (Obdula Buffalo) zamieszkał w Mińsku i został nobilitowany otrzymując herb „Kusza”. Jego dzieci zostały następnie ochrzczone i otrzymały przydomek Zubrzycki. Romuald Zubrzycki-Kusza i jego brat Jan, brali udział w wyprawie Napoleona na Moskwę i po klęsce Francji wyjechali z kraju. Zdecydowali się wówczas na wyjazd do Nowej Zelandii. Na statku St. Pauli ich nazwisko zostało zapisane w morskim rejestrze fonetycznie jako „Subritzky” i tak też było używane następnie w Nowej Zelandii. Rodzina Subritzky’ch wyjechała z Niemiec w grudniu 1842 roku. Na statku St. Pauli znaleźli się wówczas: Sophie Subritzky, wdowa po Romualdzie Subritzky pochodząca z Kurlandii i jej dzieci: Ludolph Johann Heinrich (Louis), Heinrich Wilhelm (Henry), Johannes Anton (John) i Sophie Dorothea (Doris). Ostatnia Doris wyszła za mąż za Johanna Hermanna Fredericka Spanhake, jeszcze w czasie podróży morskiej do Nowej Zelandii.

W grupie podróżujących wówczas do Nowej Zelandii był także brat Sophie – Heinrich Kober (Kirber), jego żona Maria i ich synowie Jurgen i Johann. Wszyscy podpisali wcześniej kontrakt z NZ Colonisation Company, która zamierzała stworzyć niemiecką kolonię na nowozelandzkiej wyspie Chacham. Ponieważ plan kolonizacji wyspy Chacham nie był uzgodniony z władzami Nowej Zelandii, dlatego statek skierowany został do portu w Nelson, na wyspie Północnej. W czasie 176 dniowej podróży do Nowej Zelandii zmarło na jego pokładzie czworo dzieci, czworo też się urodziło, a siedem par zawarło związek małżeński. Trasa podróży statku St. Pauli, którym podróżowali Subritzky wiodła przez Atlantyk – do portu Bahia w Brazylii, do Cape Town w Południowej Afryce i dalej na wschód do wybrzeży Nowej Zelandii. Po przybyciu do Nowej Zelandii osadnicy musieli nauczyć się języka angielskiego. Niestety nie wszystkim to się udało. Wielu, przez dziesiątki następnych lat, rozmawiało prawie wyłącznie po polsku. Ziemia, którą im zaproponowano na osiedlenie się była położona na obszarach bagnistych. Ponadto czas, w którym tam przybyli, nie był okresem najlepszym. Były to bowiem lata wojennego konfliktu z miejscową ludnością - Maorysami, której biali osadnicy odbierali ich ziemię. Rodziny: Subritzky’ch, Körber i Spanhake wyjechały więc do Australii w poszukiwaniu złota. Nie udało się im jednak zostać milionerami i wrócili do Nowej Zelandii. Jako pierwsi dotarli tam, w roku 1860, Rudolph i Heinrich Subritzky. Szybko zdecydowali się też na wydzierżawienie 25 000 akrów od rządu Nowej Zelandii i stali się pierwszymi europejskimi osadnikami w Chore i Awanui oraz w Kaitaia, gdzie założyli swoją rodzinną rezydencję, istniejącą tam do dziś. Ich gospodarstwo zbudowane zostało w stylu europejskim i jest dziś najstarszą europejską rezydencja na półwyspie Aupouri. Subritzky żyli początkowo z handlu z Maorysami. Później zakupili mały szkuner Isabela do połowów wielorybów, a potem kilka innych. Stali się też szybko właścicielami firmy Far NZ. Następnie, w okręgu Awanui, zbudowali nowoczesny port dla dużej ilości statków. Tam prowadzili miejscowy urząd pocztowy, hotel, wiele sklepów i magazynów. Założyli wreszcie rodzinny młyn do produkcji lnu, który eksportowali poza granice Nowej Zelandii. Stali się znaną i cenioną rodziną przemysłowców. Morskie zainteresowania rodziny Subritzky’ch trwają do dnia dzisiejszego. Nadal istnieje w Nowej Zelandii Linia „Shipping Subritzky”, która obsługuje trasę pasażerską z Auckland do Hauraki Gulf i jest dziś najstarszą prywatną morską linia przewozową Nowej Zelandii. Kapitan Brett Subritzky jest szóstym z pokolenia armatorem i właścicielem nowoczesnego odrzutowca Hamilton. W roku 1993 Subritzky obchodzili hucznie swoją 150 rocznicę osiedlenia się w Nowej Zelandii. W spotkaniu jubileuszowym, zorganizowanym w ich rodzinnej rezydencji, wzięli udział licznie przedstawiciele rodzin: Subritzky’ch, Spanhake i Wagnerów. Wszyscy oni są dziś dobrze znani w północnym regionie kraju oraz w Auckland – największym mieście Nowej Zelandii. W roku 1999 rodzina Subritzky’ch była jedną z ośmiu wybranych rodzin nowozelandzkich, uznanych za ważne w historii kraju. O niej TV Nowej Zelandii nakręciła i wyemitowała film pt. „Our People, Our Century”, stawiając ją za wzór godny naśladowania.


Cmentarz w Dunedin. Nagrobek Alojzego Konstantyna Lubeckiego (fot. Leszek Wątróbski)

W roku 1863 w Dunedin na Wyspie Południowej zamieszkali Lubeccy. Alojzy Konstanty Drucki-Lubecki pochodził ze znanej polskiej rodziny książęcej i po upadku Powstania Listopadowego wyemigrował, najpierw do Francji, a następnie do Anglii, gdzie w roku 1836 ożenił się z Laurą Duffus, z którą dwa lata później wyjechał do Australii. Tam też, w roku 1841, przyszedł na świat jego syn Alois Duffus Lubecki, który przyjechał do Nowej Zelandii w roku 1863, rok przed śmiercią swego ojca. Alois Duffus Lubecki pełnił przez trzydzieści lat stanowisko kierownika urzędu telegraficznego oraz przez pięćdziesiąt lat funkcję członka synodu diecezjalnego kościoła anglikańskiego. Zmarł w roku 1926. W pośmiertnym wspomnieniu o nim, pióra sir Frederica Chapmana, czytamy m.in.: żaden inny człowiek nie miał tak wielkiego szacunku i nie był tak bardzo kochany, jak on w kole swych przyjaciół.

Wśród pierwszych odwiedzających Nową Zelandię Polaków był także Sygurd Wiśniowski. Plonem jego kilkumiesięcznej podróży po kraju, odbytej w roku 1864, była książka pt. Children Queen of the Oceania (Dzieci królowej Oceanii), którą trzy lata później, w roku 1877, wydał mu po angielsku Dennis McEldowney. Wiśniowski urodził się w Paniowcach Zielonych w Galicji nad Zbruczem w roku 1841. W wieku siedemnastu lat uciekł z domu i wyjechał do pracy w Turcji. Podróżował następnie, w latach 1862-1872, po Australii, Nowej Zelandii, Polinezji, podejmując prace: marynarza, górnika, poszukiwacza złota, korespondenta prasowego. Objechał dwukrotnie kulę ziemską. U schyłku życia osiadł w Galicji, gdzie nabył tereny naftowe. Rozgłos przyniosła mu powieść Dzieci królowej Oceanii, opisująca walkę nowozelandzkich Maorysów z kolonizatorami oraz wrażenia amerykańskie zawarte w Obrazkach z życia amerykańskiego i Listach z Czarnych Gór. Był również autorem nowel i szkiców o Ch. Darwinie, Th. Carlyle’u, B. Disraelim i H. Draperze. Był wreszcie tłumaczem dzieł literatury polskiej na angielski. Książka S. Wiśniowskiego przetłumaczona też została ponownie na język angielski w Nowej Zelandii w roku 1972 przez Polaka Jerzego Podstolskiego, z przedmową Dennisa Mc Eldowney’a.

Allanton. Cmentarz polski (fot. Leszek Wątróbski)


W Nowej Zelandii mieszkał też, od roku 1868, hrabia Józef Edmund Potocki de Montlak wykładowca języka francuskiego w gimnazjum w Auckland, a następnie docent języków nowożytnych w Nelson College oraz lektor języka niemieckiego i francuskiego w Christ’s College w Christchurch i wreszcie profesor języków współczesnych w University College w Auckland. W latach 1878-1879 Potocki de Montlak starał się pomagać finansowo polskim osadnikom w Jackson Bay żyjących tam w bardzo trudnych warunkach materialnych.

Nowa Zelandia ściągnęła też do siebie, w połowie XVIII wieku, wielu poszukiwaczy złota, a w ich liczbie Ludwika Hugo Beyersa, urodzonego w Poznaniu i wreszcie byłych żołnierzy Legionu Polskiego na Węgrzech: Leona Czencza i Hieronima Łasickiego oraz wielu innych.

Leszek Wątróbski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy