Polish Army soldiers in Afghanistan (2008) Fot. M.Radzięda - Wikimedia commons - MON |
Ktokolwiek zapytał ile kosztowała nas „misja” w Afganistanie? Oglądaliśmy cichy koniec złej polityki ekspedycyjnej, resztki naszego kontyngentu wojskowego wróciły z Afganistanu, gdzie Wojsko Polskie było niestety obecne od 2002 roku pod różnymi szyldami i w różnych celach. W trakcie misji poległo 43 Żołnierzy i jeden pracownik cywilny, rannych i poszkodowanych lepiej nie liczyć. Łącznie przez Afganistan przewinęło się około 33 tyś Żołnierzy i pracowników cywilnych.
W telewizjach pokazano Żołnierzy na płycie lotniska, samolot C-130, przewinął się samolot C-17 (amerykański), przemówił pan Minister Błaszczak, napomknął coś o demokracji i walce z terroryzmem oraz budowaniu infrastruktury, czy czegoś podobnego w Afganistanie, komentatorzy dodali coś o art. 5 natowskiego traktatu. Tyle, to podsumowanie dwóch dekach obecności wojskowej w tym odległym dla nas i zupełnie nam w niczym nie zagrażającym kraju. Szkoda, że nie wspomniał o prawach kobiet w Afganistanie, bo przecież to był bardzo ważny wątek – demokratyzacji i budowy społeczeństwa obywatelskiego w tym kraju, szczególnie silnie podnoszony przez naszego głównego „sojusznika”. Naprawdę, zadziwiające, że pan Minister pominął tak ważną kwestię!
Nie wiadomo ile kosztowała nas „misja” w Afganistanie. Nie ma takich – aktualnych – informacji, ani statystyk, ani nawet szacunków. Są dostępne interpelacje z 2010 roku, oraz podsumowania w różnych, sponsorowanych bardziej lub mniej przez MON wydawnictwach.
Co ciekawe żadne media, ani oczywiście mendia – nawet się nie zająknęły, nie wypierdziały z siebie takiego podstawowego pytania – ile ta „zabawa” przez 20 lat nas kosztowała! A jest to pytanie zasadnicze, ponieważ w ten sposób mierzy się założone cele. Oczywiście o to, czy osiągnęliśmy cele nie pytamy, bo wiadomo że Talibowie w praktyce rządzą w Afganistanie i w najbliższym czasie prawdopodobnie przejmą, to co jeszcze zostało we władzy tzw. rządu i jego administracji. Jakby ktoś nie zrozumiał, nie da się wygrać z religią, zwłaszcza na tym terenie – ale to było wiadomo, zanim wpakowaliśmy się w tą matnię na 20 lat!
Amerykanie mówią o około 2,26 bln USD, jako realnym koszcie walk i okupacji jaki poniesiono. Przy około 36 mln ludności tego kraju, to daje wydatek na okupowanie (czy jak kto woli – zapewnienie demokracji i bezpieczeństwa) około 63 tyś USD na głowę mieszkańca Afganistanu. Możemy się założyć, że jakby dać te pieniądze każdemu z tych ludzi do ręki w gotówce, to nie tylko ogłosiliby demokracje, ale jeszcze chętnie wstąpiliby do NATO lub nawet zgłosili akces do Stanów Zjednoczonych, oczywiście pod warunkiem poszanowania ich odrębności kulturtowo-religijnej w wymiarze lokalnym!
My również równie grzecznie jak inne media i mendia o te sprawy przecież nie pytamy, jedynie ośmielamy się – jak wiadomo – z taką pewną nieśmiałością – pytać… dlaczego nikt o to nie pyta? No już tak mamy.
Kasa poszła, ludzie zginęli, w tym doszło do haniebnego zachowania części naszych polityków i generalnie państwa jako takiego, wobec naszych własnych Żołnierzy, których bezczelnie ośmielono się oskarżyć o zbrodnie wojenne w Afganistanie! To naprawdę szczyt wszystkiego i o tej hańbie trzeba pamiętać, chociaż ponoszący wiodącą część odpowiedzialności politycznej za dopuszczenie do niej zginął/poległ (jak kto woli) w katastrofie lotniczej (zamachu – jak kto woli) pod Smoleńskiem. Warto pamiętać, że dopełnieniem tej hańby było zaniechanie niestety pana Prezydenta Dudy, który nie skorzystał z prawa łaski godząc się na to, żeby splamiono honor Żołnierza Polskiego. Za to ten pan stracił zdolności honorowe. Ponieważ jeżeli ktokolwiek podnosi rękę na Żołnierza Polskiego, to należy mu tę rękę „odrąbać”! Bez względu na wszystko bowiem i zawsze, w każdych okolicznościach – całe państwo, cały Naród i wszelkie wytworzone przez nas i dla nas instytucje – mają jeden podstawowy obowiązek – w pełni stać za tymi, którzy przysięgli oddać życie w naszej obronie. To po prostu jesteśmy im jako społeczeństwo, w tym jako politycy – winni. Nie ma tu i nie może być żadnych wyjątków, cokolwiek by się nie stało. Żołnierz wystawiony przez państwo i podlegający polskiej komendzie wojskowej, musi mieć świadomość, że stoi za nim państwo z całą swoją potęgą. Inaczej, nie oczekujmy od Żołnierzy, że zaryzykują dla nas życie, albo że nie będą najpierw ratować siebie i swoich rodzin, wypełniając głupie rozkazy za które mogą być później oskarżeni.
Skutki tego incydentu są szokujące i pozostaną na lata – istotnym – powodem do ostrożności Żołnierzy Wojska Polskiego w realnych działaniach bojowych. Jak wiadomo z dokumentów ujawnionych przez WikiLeaks, incydent Nangar Khel NIE PODLEGA żadnej negatywnej ocenie zachowania się walczących tam Żołnierzy, co więcej – nie tylko zachowali się profesjonalnie, ale co jest najważniejsze, w skrajnie nieprzyjaznych warunkach, wykonali zadanie – zmusili przeciwnika do ucieczki. To jest istota wojny i jest nią zabijanie – tak dla przypomnienia, gdyby ktoś o tym zapomniał. Lepiej zabić wroga i przypadkowe ofiary, traktowane przez wroga jako żywe tarcze, niż samemu zginąć i kropka. Jest to tak logicznie banalne jak odpowiedź na pytanie – czy wolisz zabić wroga, czy samemu być zabitym? Proszę sobie na nie odpowiedzieć, tu nie ma żadnej filozofii.
Jak ktoś zna wojskowych, niech sobie porozmawia o tym, jakie wrażenie pozostało po tym „incydencie”, a zwłaszcza po tym jak nasze państwo, za przyzwoleniem naszych polityków – potraktowało własnych Żołnierzy. Powtórzmy jeszcze raz – HAŃBA! Na 1000 lat hańba i to do tego głupia, napędzana głupotą, smrodkiem idiotów, którzy najwidoczniej myśleli, że Żołnierze pojechali tam budować studnie i rozdawać cukierki.
Oczywiście celów wojskowych nie osiągnięto żadnych, podobnie celów politycznych, a jak się komuś śniły po nocach niesłychanie bogate zasoby naturalne Afganistanu, to naprawdę był więcej, niż idiotą, decydując się na udział w tej „misji”. Chociaż autor pamięta wielkie artykuły w pewnej uważającej się na ostoję wolności, demokracji i liberalizmu „gazecie”, gdzie prominentni politycy i eksperci dostawali spazmów, pisząc o możliwych korzyściach z wydobycia irackiej ropy, jak niestety wówczas rządzący tym krajem wpakowali nas w atak i okupację Iraku. No, ale o tamtą „misję”, również nikt nie pytał… No, bo i po co pytać? W ogóle jak można zadawać pytania? Proszę zwrócić uwagę, że to odnosi się – a to najciekawsze – również do tej części mediów i mendiów, które uważają się za tzw. wolne, jak również generalnie już nawet nie ukrywają, że nienawidzą rządzących obecnie naszym krajem.
Szkoda słów. Naprawdę, szkoda słów. Za podsumowanie niech wystarczy taka przestroga, otóż wiele razy w historii udowodniono, że Państwa / Władcy, nie szanujący własnych Żołnierzy, po prostu znikają.
Po co byliśmy w Afganistanie przez 20 lat? Dlaczego wydawaliśmy na to nasze pieniądze i przelewaliśmy krew Żołnierzy? Jakie cele osiągnięto? Jakie korzyści polityczne z tej “misji” odniósł nasz kraj? Jak jesteśmy postrzegani przez mieszkańców Afganistanu dzięki udziałowi w tej “misji”? Ktoś z polityków odważy się na te pytania odpowiedzieć? Zwłaszcza w kontekście mania nas w miejscu, gdzie światło nie dochodzi przez naszego największego “sojusznika”? Śmiało, proszę pytać, proszę odpowiadać… Gdyby głupota miała skrzydła, to naprawdę same orły by latały nad (wysychającą) Wisłą!
Krakauer
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy