"Nie ma nic gorszego niż
chory mężczyzna” – Tomasz Bartczak i Elżbieta Romanowska. Fot. Z.Ślifierz |
W Australii jestem stosunkowo niedawno, przyjechałam do pracy na określony kontrakt, wybuchła pandemia i zostałam. Niestety, w czasie mojego pobytu, ze zrozumiałych powodów, nie miałam wielu okazji do zapoznania się z australijską kulturą, włączając w to życie kulturalne australijskiej Polonii. Pierwszą okazją było właśnie przedstawienie „Grunt to Rodzinka”, na które pobiegłam jak spragnione zwierzę do wodopoju. I napiłam się do syta. Wspaniały spektakl!
Ale nie ma róży bez kolców. Mam kilka krytycznych uwag, których, mam nadzieję, wykonawcy nie wezmą mi za złe, szczególnie, że wygłaszam je z życzliwości, a nie ze złośliwości.
Zacznijmy od
wstępu. Doskonale wszystkim znana piosenka Starszych Panów „Rodzina, ach
rodzina”, wykonana w przedziwnym tempie i tonacji stanowiła w pierwszej chwili
niemiły zgrzyt. Dopiero zorientowawszy się, że piosenka ta stanowi tło do
melodeklamacji, pogodziłam się z jej dziwnym brzmieniem.
Szczególnie,
że po chwili zanuciła ją we właściwej tonacji Elżbieta Romanowska, jako wstęp
do opowieści o swoich wspaniałych wnukach, którą widownia, składająca się w
dużej mierze z babć i dziadków, bawiła się doskonale. Ja wprawdzie nie mam
jeszcze wnucząt, ale miałam swego czasu babcię i jakbym ją widziała i słyszała.
Jedyne, czego mi brakło to plik zdjęć do pokazania wszystkim, jakie to śliczne
dzieci i jakie mają inteligentne buzie. Ale listy od wnucząt były. Płakałam ze
śmiechu.
Szkoda, że w
swoim następnym skeczu „Chory mąż” pani Elżbieta wypadła trochę blado. Być może
była przytłoczona osobowością swego partnera, wspaniałego Tomasza Bartczaka.
Jakbym widziała swego ojca. Znów płakałam ze śmiechu. Ale pani Romanowska
powinna jednak była staranniej opracować końcową scenę przymierzania stroju
żałobnego, która to scena miała ogromny potencjał, najwyraźniej zmarnowany.
Co jeszcze
mogę skrytykować? Chyba już nic. Choć chwileczkę. Sammer Bartczak! Ile ta
dziewczyna ma lat? Co za głos, co za umiejętność poruszania się na scenie, że o
wyglądzie nie wspomnę. Piosenka Anny Jantar „Przetańczyć z tobą całą noc” w jej
wykonaniu to był majstersztyk, szczególnie, że była jeszcze wzbogacona o taniec
przez Zosię Romanowską i Mirosława Kowalczyka. Ale niestety w tekstach
mówionych Sammer pozostawiała nieco do życzenia. Wprawdzie w pierwszym, p.t. „List
do mamy” zabawnie interpretowała tekst, ale drugi, opowiadający historię domku
w Karkonoszach, został przeczytany nieco zbyt monotonnym głosem. I tu znów
słowo krytyki pod adresem reżysera: mając młodych, niedoświadczonych aktorów
należy im poświęcić dużo czasu i wysiłku, aby otrzymać zamierzony efekt. To
taka uwaga na przyszłość. Bo Sammer ma ogromny potencjał, z czego znająca ją
już zapewne publiczność zdaje sobie najwyraźniej sprawę, bowiem witała ją
gorącymi oklaskami na samo wejście.
"Przetańczyć z tobą chcę
całą noc” – śpiewa Sammer Bartczak, tańczą Zosia Romanowska i Mirosław Kowalczyk |
"Ujrzałem dzisiaj pierwszy
siwy włos na twojej skroni” - Stanisław Jakubicki |
I skoro jestem przy pani Romanowskiej, która była autorką scenariusza i reżyserką spektaklu, kilka uwag w tym względzie.
Scenariusz
doskonały, nic dodać, nic ująć. Świetny wybór i dobór materiału poruszającego
całe spektrum życia rodzinnego, od radości z wnucząt, przez kłopoty z dziećmi,
pierwsze problemy w małżeństwie, drugie problemy w małżeństwie, aż po wspólną
jesień. Wszystko ułożone w logiczną całość, nie tylko bawiło, ale i chwilami
skłaniało do zadumy. I jeszcze było okraszone kropelkami liryzmu jak, ślicznie
powiedziana przez panią Urszulę Ryniuk, fraszka Gałczyńskiego „Na nasze
gospodarstwo”, taniec dwojga zakochanych w rytm piosenki „Przetańczyć z tobą”,
czy piosenka „Pierwszy siwy włos”.
Ale reżyseria
pozostawiała co nieco do życzenia. Szczególnie w scenach zbiorowych początku i
finału brak było koordynacji. Również wejścia i wyjścia, szczególnie te
połączone z zabieraniem przez aktorów rekwizytów były dość chaotyczne i
wyraźnie niedopracowane.
Również uwaga
pod adresem kierownika muzycznego: piosenki zbiorowe na wstępie i w finale,
powinny być lepiej wyćwiczone. A szczególnie wejścia tekstów mówionych i
przejścia od nich do śpiewanych.
Wygłaszam te
spostrzeżenia jako uwagi na przyszłość. Bo zdaję sobie sprawę z tego, że te
niedociągnięcia były z całą pewnością spowodowane brakiem czasu i warunków na
porządne próby. Bo szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak przy tych wszystkich
ograniczeniach w poruszaniu się i spotykaniu się w większych grupach, przy
zamkniętych klubach i salach teatralnych i wszystkich innych utrudnieniach,
którymi byliśmy dotknięci, oni w ogóle dali radę przygotować tak duże i
różnorodne widowisko. Jestem pełna podziwu i wszystkie krytyczne uwagi
wygłosiłam po prostu z czystego obowiązku recenzenta, który ma nie tylko
chwalić co dobre, ale również wskazywać słabe punkty.
" Jak myślisz, czy ja
jestem seksy?” – Urszula Ryniuk i Jolanta Supel |
"Ludzie w Afryce głodują
- czy ty myślisz, że oni sprawdzają datę ważności?” - Zosia Romanowska i Andrzej Suplewski |
No a teraz przechodzę do plusów.
Moja
faworytka to Zosia Romanowska. Obdarzona ogromną siłą komiczną, doskonała
zarówno jako „gospodarna” żona, karmiąca swego męża przedatowaną żywnością
(fragment tekstu: „Ludzie w Afryce głodują. Czy myślisz, że oni patrzą na datę
ważności? Ale my nie mieszkamy w Afryce! To ciesz się, jedz i nie narzekaj” do
dziś krąży mi po głowie), czy jako zdradzana żona, próbująca ratować swoje
małżeństwo w poradni rodzinnej, czy w końcu w jednozdaniowym wejściu w skeczu
„Kobieta sexy”. I w dodatku, jak się zorientowałam, dla polonijnej publiczności
ma jeszcze jeden ogromny atut – australijski akcent, świadczący o tym, że albo
urodziła się w Australii, albo przyjechała tu jako małe dziecko. I dla tej
widowni to jest coś wspaniałego. Moje sąsiadka ze łzami w oczach powiedziała:
no niech pani sama powie, ona się tu pewnie urodziła i jak mówi po polsku i
jeszcze chce występować z rodzicami w polskim teatrze, pewnie, że chce, jak się
jest taką aktorką, to każdy by chciał, a moje dzieci…. Itd. Kilka takich
wypowiedzi słyszałam również w czasie przerwy i po spektaklu.
"Bo pięćdziesięciolatek
ma coś, czego nie ma dwudziestolatek... doświadczenie” – Mirosław Kowalczyk, Andrzej Suplewski i Darek Mikołajewski |
Ale i
pozostali aktorzy mają swoich wielbicieli. I nie bez powodu.
Jola Supel,
doskonała we wszystkich swoich numerach, jako kobieta seksy zdecydowanie
przewyższyła Joannę Kołaczkowską z kabaretu Hrabi. Taka jest w każdym razie
moja opinia.
Urszula
Ryniuk najwyraźniej nie dość wykorzystana w tym programie. Jej cudowny sposób
podawania dowcipu suchym głosem i z kamienną twarzą aż się prosi o
stosowniejszy repertuar.
Trójka panów:
Andrzej Suplewski, Darek Mikołajewski i Mirosław Kowalczyk: każdy inny i każdy
doskonały w swoim rodzaju. Świetni we wszystkich swoich numerach, ale tercet w
skeczu „Kryzys wieku średniego” to był majstersztyk. Oni nie grali, oni po
prostu sobie rozmawiali przy piwku.
"Nie było ciebie tyle lat” – Grażyna Krajewska |
Cudowny spektakl. Z tego, co rozumiem teatr Miniatura ograniczył się do dwóch przedstawień. Oczywiście w obecnych warunkach trudno coś więcej planować. Ale gdyby się udało to gdzieś jeszcze raz wystawić to należy to zrobić, bo podejrzewam, że sporej ilości potencjalnych widzów nie udało się tego zobaczyć, a warto. Z całego serca wszystkim polecam.
Anna
Niedzielska
Pani Anno! W imieniu własnym, bardzo dziękuje za tą recenzje, bo będąc aktorem w teatrze 'Miniatura' najbardziej sobie cenie krytyczne uwagi, więc prosze się nimi za bardzo nie przejmować. Bo tylko wtedy możemy się rozwijać, i zauważać błędy. I to napewno będzie owocować w przyszłości na lepsze teatrowi. Nasz teatr, to grupa wspaniałych, utalentowanych ludzi, z których każdy ma swój pomysł i wkład w opracowniu jak najlepszego widowiska. I tak, jak pani słusznie zauważyła, produkcja na taką skale wymaga wiele wyrzeczeń i wysiłku. COVID19 spowodował, że "Grunt to rodzinka" nie mogła być wystawiona w 2020 jak planowaliśmy. Ale stało sie w tym roku. Wiele prób (zwykle 2 razy w tygodniu prze wiele miesięcy poprzedzających premiere) zaowocowało jak wynika z pani reakcji. Ja i Andrzej Suplewski, jesteśmy najmłodszymi stażem w teatrze, bo tylko od 2019. Ale zostaliśmy mile przyjęci przez tą wspaniałą grupe utalentowanych ludzi. Teatr jest pod opieką Stefana Mrowińskiego, i Krystyny Mrozik, którzy nie są aktywni, ale zawsze na spetktaklu, i służą cennymi wskazówkami. Numer który pani wyróżniła, śpiewającą Sammer i ja tańczący z Zosią Romanowską, oryginalnie nie był włączony do programu. Nastąpiło to po naszym występie na nocy kabaretowej, który odbył się na kempingu "Polana" koło Healesville, prowadzonym przez Związek Polaków w Melbourne. Tak się ten number spodobał, że postanowiliśmy go włączyć w "Grunt to rodzinka" jako zakończenie aktu pierwszego. A pro-pous, występ na "Polanie" pt."Co nas jeszcze czeka", był zwiastunem dwóch programóœ, "Grunt to rodzinka" i COVID19 satyra, program który zamierzamy zaprezentować pod koniec tego roku, już teraz gorąco zapraszamy.
OdpowiedzUsuńPoza tym polecam obejrzenie nagrań:
z nocy kabaretowej na "Polanie" - https://www.youtube.com/watch?v=tKDZEIsZr9w
oraz z 2 godzinnego spektaklu, który dla mnie był o skale wyżej niż "Grunt to..", zatytułowany "Śmiech przez łzy - czyli z czego śmiali się polacy przez ostatnie 100 lat". Humorystyczne podejście do czasów przedwojennych, wojennych, PRL i post-PRL. Ilustrowane na ekranie za pomocą video nagrań z poszególnych okresów historii. https://www.youtube.com/watch?v=GfO1T3zoRwk
Ten ostatni nie był nagrywany pro kamerą video (którą mamy od niedawna), więc akt 1 trzeba słuchać głośno :).
Zapraszamy na nasze występy w przyszłości, i prosze nie zapomnieć o recenzji.
Z pocałowaniem rączek, Mirek Kowalczyk