Elektrownia Turów. Fot. Wolkenkratzer (Wikimedia commons) |
Nasza opinia publiczna czuje lekkie zaniepokojenie kwestiami energetycznymi, bo okazuje się że legowiska dla myszy i nietoperzy w Danii są ważniejsze, niż podjęte wcześniej uzgodnienia z 38 mln krajem, będącym fabryką Europy. Politycy rozdymają usta, trzepoczą policzkami, nawet wydają z siebie jakieś dźwięki, jednak realnie nie ma szans na żadną realną akcję, żadne realne przeciwdziałanie. Już ustąpiliśmy Danii strefę interesów na Morzu, więc Danii nic nie interesuje, zwłaszcza, że część morska Baltic Pipe będzie ułożona (za nasze pieniądze) i będzie można nią tłoczyć gaz do Danii, z czego Dania na pewno będzie chętnie korzystać, a my się cieszyć, że chociaż to jest możliwe (inwestycja zakładała możliwość tłoczenia około 3 mld m3 rocznie gazu do Danii – bo wiadomo, że złoża norweskie są na wyczerpaniu).
Czy porozumiemy się z Rosją w sprawie dostawy gazu, przez istniejący i działający gazociąg? Czy też będziemy kupować gaz w USA, które wesoło stwierdziły, że Nord Stream 2 jest na ukończeniu? Będzie ekstremalnie śmiesznie i ciężko będzie się turlać po dywanie i trzymać za bolący brzuch ze śmiechu, jeżeli okaże się, że „amerykański gaz” będziemy dostawać rewersem z Niemiec (z Nord Stream 2) lub z gazowca płynącego do nas prosto z Rosji (bo bliżej). Kwestię węgla pomińmy w ogóle, wiadomo że w tej kwestii bardzo wiele zawdzięczamy Ługańskiej i Donieckiej – Republikom Ludowym, które eksportują do nas swój węgiel przez kontakty z Rosją. Naprawdę jest żałośnie śmiesznie! Nie chcemy rosyjskiego gazu, ale już węgiel – tak, jak najbardziej! Dlaczego? Bo jest tańszy, a cena transportu tutaj jest kluczowa! Dlaczego więc nie chcemy tańszego rosyjskiego gazu? Tego nie da się wytłumaczyć nawet w kategoriach psychiatrycznych, zwłaszcza, że chce go prawie cała Europa, a na pewno ta jej część, która ma do niego dostęp. Przykładowo także Węgry, kraj, który powinien być dla nas pod tym względem wzorem, nie mówiąc już o Turcji.
Komisja Europejska broni prawa Unii Europejskiej, więc nie należy się dziwić, że staje po stronie Czech, domagających się nałożenia na Polskę 5 mln Euro dziennie kary, za nie wykonanie decyzji TSUE w sprawie zaprzestania wydobycia. Głupie obniżenie lustra wody w kilkudziesięciu studniach, może nas kosztować więcej, niż podarowanie codziennie każdemu Czechowi butelki wody mineralnej gratis! Do tego wstyd, znowu łatka państwa antyunijnego, jak również nie respektującego Traktatów, które samo podpisało. W tej sprawie rząd zrobił wszystko źle od początku, do dzisiaj – skończy się skandalem i awanturą, jeżeli się nie porozumieją z Czechami, to już ostatnia nadzieja. Jeżeli spór przeniesie się na płaszczyznę unijną, to stracimy o wiele więcej. Naprawdę możemy przestać być częścią Unii Europejskiej.
Z energią elektryczną mamy problem, ale sami sobie wycinamy możliwość budowy energetyki prosumenckiej – nad decyzjami w tej sprawie powinny się pochylić służby specjalne, gdyby istniały, ponieważ to jest po prostu niemożliwe, żeby podejmować decyzje jawnie sprzeczne z interesem państwa i ludzi. Bełchatów będzie wyłączony, nie będzie eksploatacji nowego złoża, co więcej jeżeli chodzi o kopalnie mamy pecha, bo australijscy inwestorzy chcą poważnego odszkodowania za niemożliwe do realizacji inwestycje. Do tego wszystkiego, wizja energetyki jądrowej się oddala, ponieważ to nie podoba się nastawionym na ekologię Niemcom, a nasz rząd nie rozumie, że tylko francuskie elektrownie jądrowe – „są dla niemieckich ekologów – zielone i ekologiczne”, przynajmniej na tyle, że nie odważą się jawnie i skutecznie przeciwko nim wystąpić. Poza tym przy naszym tempie inwestycyjnym i naszych możliwościach decyzyjno-sprawczych, jakakolwiek wizja budowy energetyki jądrowej jest co najmniej na dwie dekady, nie ma co marzyć, że szybciej.
Może za to odbudujemy kilka zamków, albo rozdamy jeszcze więcej pieniędzy z długu, może powstaną kolejne muzea, np. muzeum energetyki, żeby dzieci mogły zobaczyć, jak było fajnie jak było światło w domu? Głupia sprawa, trochę politycznie niebezpieczne!
Czy stać nas na samodzielną politykę? Naprawdę nasze elity myślały, że można przez lata pluć na sąsiadów, być klinem i stawiać się w poprzek interesów największych krajów na świecie – w zasadzie całego kontynentu i że się nic nie stanie? Naprawdę nasi politycy byli tak głupi? Kto dzisiaj pamięta wielkie artykuły z pewnej niestety gazety, która wypisywała na wiele stron o tym, jakie to niebezpieczeństwo dla naszego kraju niesie położenie eksterytorialnego światłowodu wzdłuż planowanego gazociągu. A to gazeta mieniąca się za ostoję demokracji, wolności i w ogóle wszystkiego co postępowe i dobre! No to mamy – gazociągi eksterytorialne na dnie Bałtyku i Morza Czarnego, a przy nich infrastrukturę telekomunikacyjną. Naprawdę, to już istnieje, a przeciwko nam idą czarne chmury. Niestety przez głupotę zarządzających nami elit, skrajną, totalną, niemożliwą do pojęcia i nieuleczalną głupotę. Jakieś zaślepienie wielkim bizonem zza wielkiej kałuży? Czy ktoś może ten fenomen wyjaśnić? Proszę przypomnieć sobie Węgrów, oni nie są w takiej dziurze jak my! Poradzili sobie i to bez dostępu do morza! U nas się nie da, chociaż infrastruktura jest! To naprawdę nie może być przypadek i proszę tego nie nazywać polską racją stanu, czy naszym interesem narodowym. Rzeczy trzeba nazywać po imieniu – to głupota, to ograniczenie umysłowe naszych polityków, jakieś magiczne klapki na oczach? Uwaga, to nie jest opinia o obecnych politykach – to jest opinia o wszystkich politykach, którzy rządzili tym krajem po 1989 roku, z wyjątkiem nielicznych wyjątków.
Warto byłoby zrobić poczet głupców politycznych, których decyzje i zaniechania przyczyniły się do sytuacji w której jesteśmy dzisiaj. Strach myśleć, co może być dalej, ale na pewno będzie drożej. A odpowiedź na tytułowe pytanie – nie jest nas stać na samodzielną politykę, ponieważ nie mamy tyle chrustu, żeby się ogrzać, ani tylu koni, żeby transportować towary.
Krakauer
No comments:
Post a Comment
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy