polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Ks. Michał Olszewski, oskarżony o bezprawne wykorzystanie wsparcia finansowego z Funduszu Sprawiedliwości na działalność swojej fundacji, pojawił się w piątek na przesłuchaniu w sądzie. Sąd odroczył do 18 października sprawę zażalenia na zatrzymanie księdza, który przebywa w areszcie wydobywczym od marca. * * * AUSTRALIA: Były lider Partii Pracy Bill Shorten odchodzi z polityki. Ma objąć funkcję wicerektora Uniwersytetu w Canberze, który obecnie płaci osobie na tym stanowisku trzykrotność pensji premiera Australii. Dla porównania, premier Anthony Albanese otrzymuje pensję podstawową w wysokości około 607 500 dolarów, a lider opozycji Peter Dutton 432 000 dolarów. * * * SWIAT: Papież Franciszek przybył do Dżakarty rozpoczynając swą 45. najdłuzszą podróż apostolską, w której odwiedzi Indonezję, Papuę Nową Gwineę, Timor Wschodni i Singapur. * Na terytorium Ukrainy wprowadzono stan wojenny i podpisano nową ustawę mobilizacyjną. Wszyscy obywatele Ukrainy podlegający obowiązkowi służby wojskowej w wieku 18 do 60 lat mają zakaz opuszczania kraju. Za uchylanie się od służby wojskowej grozi kara do 5 lat więzienia. Tymczasem straty ukraińskich wojsk w ciągu ostatniego tygodnia wyniosły 16 215 osób, poinformowało rosyjskie Ministerstwa Obrony.
POLONIA INFO: Polski Teatr Stary w Adelaide: komedia "Grube Ryby" - The Parks Theatre, Angle Park SA, 21.09, godz. 17:00; 22.09, godz. 15:00.

niedziela, 30 maja 2021

Rekomendacje piwniczne: Normalna narzeczona

Ilustracja z lubimyczytac
 „Narzeczona Schulza” Agaty Tuszyńskiej. Nie odczułbym tej książki tak silnie, gdybym się nie pomylił, ale warto było. Moja nadgorliwa wyobraźnia nadała bohaterom i ich romantycznym zmaganiom większej realności i wyrazistości, dodając zarazem przyjemności z odsłaniania tajemnic.

Ze zdziwieniem odkryłem, że Bruno Schulz (autor „Sklepów cynamonowych” i „Sanatorium pod Klepsydrą”, malarz, 1892 – 1942) miał „normalną” narzeczoną, Józefinę Szelińską, Junę. Dowiedziałem się też, jakie uzasadnienie ma cudzysłów przy tym przymiotniku i dlaczego tajemnica narzeczeństwa była przez Junę skrywana aż do śmierci.

Ochrzczona katoliczka z ciężkim od lęków cieniem żydostwa oraz wypisany ze wspólnoty, chodzący do kościoła żyd, nie mogą pobrać się z powodów spiętrzonych formalności urzędowo-kościelnych. Oboje są nauczycielami w najlepszym drohobyckim liceum. Bruno uczy jedynie rysunku i robótek, bo nie ukończył studiów ani na Budownictwie Lądowym Politechniki Lwowskiej, ani na Wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych; dużo maluje i rysuje. Wystawia, choć marzy o sławie pisarskiej. Juna z tytułem doktora historii sztuki uczy języka polskiego. On drobny, chorowity, wyglądem jakby prowokował wręcz do urągania; ona świadoma swojej piękności szatynka, wyniosła Junona. Tłumaczy „Proces” Józefa Kafki, ale to on podpisuje pracę, przyjmuje zapłatę i przywdziewa laur autorstwa.

Jej miłości nie powstrzymuje ani dwuznaczna reputacja wybranego, ani odkrycie twardych dowodów na prawdziwość przerażających pogłosek – jakby skandale wokół nieprzyzwoitych treści wystawianych prac ostrzegały niewystarczająco. Z początku te niskie sprawy dość skutecznie przesłania uwielbienie dla wielkiego talentu. Lecz zaraz pojawiają się żrące podejrzenia o braku uczuciowej wzajemności. Że nie jest się tą jedyną najważniejszą, najpiękniejszą, najmądrzejszą – a za to jest się eksploatowaną i hańbioną bezlitośnie muzą. I błysk uświadomienia, że najpiękniejsze słowa w intymnych listach służyły ukochanemu jedynie jako ćwiczenia literackie. Pewnie za mgielną zasłonę poniżających dewiacji także. I tląca się niepewność, którą jednakże skrzętnie podsyca swoim oddechem.

Cytaty:

…Ja też wiedziałam, po co jestem w jego życiu. Po to, żeby wszystko utulić, przygarnąć, otoczyć czymś, co uśmierzy ból. To była służba, ukłon w stronę jego talentu. Ja – ziemska, ku niemu – „nieziemskiemu”. Ja do obsługi życia – on sztuki. Na taką niewolę gotowa byłam się zgodzić. Bo przecież sam mnie wypatrzył…*

…Wiedziałam jednak, zdążyłam się już przekonać, że codzienność go przerażała i przerastała. Nad kartką papieru, w moich objęciach był wolny. Znałam jego potrzeby. I nie czułam się przez to wykorzystywana. …Przecież mnie pragnie, oczekuje. Zobowiązałam się…*

…Kiedy tak naprawdę, dogłębnie poczuła, że nie zostanie żoną ani matką jego dzieci? Tego mroźnego popołudnia? Wcześniej? Jak się to w niej zbierało? Ta wiedza tajemna, to przekonanie? Z kim przegrała? Z uliczną dziewką? Czy może ze sztuką? SZTUKĄ. Może chociaż dużymi literami?...*

…I tak się chybotałam. Ciekawił mnie przecież nadal i pociągał. Prawie magnetycznie. Ale czasami ten „las niesamowitości”, ten rytuał lęków, ten każdego dnia sporządzany, jak sam mówił: „codzienny i wieczny testament” prawdziwie mnie przerażał. …Oboje byliśmy od siebie uzależnieni…*

W tle mamy mizerotę tamtych czasów na wschodniej prowincji. Wspólna walka z szarością egzystencji. Wkrótce już tylko o zachowanie życia – bo nastają okupacje niemiecka wraz z sowiecką jedne po drugiej. Rychła i potworna śmierć ukochanego ani miłości, ani urażonej dumy nie pacyfikuje. Może nawet wręcz przeciwnie. I na zawsze.

Nie ułatwia też świadomość posiadania skarbu – uczucia obcowania z WIELKIM ARTYSTĄ. Najpierw, gdy geniusz się rodził w latach trzydziestych, a ona jest blisko niego, potem po kilku dekadach ponownie, kiedy jest odkrywany dla świata przez takich ludzi jak Jerzy Ficowski i Artur Sandauer (obaj z różnych światów) – już w realiach PRL-u.

Zostało tylko pielęgnowanie tego jednostronnego narzeczeństwa przez całe długie samotne życie. Raczej cerberowanie, by na koniec skąpo wydzielać historykom, swoim kolegom zawodowym, okruchy diamentów z materialnego komponentu tego skarbu: zdania z listów, fragmenty nieznanych szkiców, siekając tajemnicę na tajemniczki, jednocześnie obsesyjnie zasłaniając całą sobą – resztę.

Czytając tę książkę przeżywałem emocje, jakie towarzyszą lekturze wybitnych literackich romansów, wiedząc jednocześnie, że bohaterami są prawdziwi ludzie, a wydarzenia nie są fikcją.

Agata Tuszyńska. Fot. Wikipedia
Jak zawsze z książką, tak i przy tej, zacząłem od próby wciągnięcia się w treść. No, i że oderwałem się dopiero po epilogu, coś mnie tknęło i wtedy przeczytałem okładkę – tytuł i nazwisko twórczyni. No tak, autorką jest przecież Agata Tuszyńska, a nie jak myślałem cały czas – sama Józefina Szelińska. Szelińska nie pozostawiła po sobie żadnego pamiętnika. Autorka zadała sobie więc szlachetnego trudu, by wspomnienia o Schulzu i życiu z nim – napisać za Junę. Tak sugestywnie, że ma się wrażenie autentyku. Dopiero na wewnętrznej okładce, pod tytułem, znalazłem wszystko wyjaśniające słowo: Apokryf. Nabrałem się, jak widać zgodnie z cichymi intencjami autorki i wydawnictwa. Choć przecież powinienem był odebrać sygnał, jakim było używanie niekiedy zaimka w drugiej osobie. Ale pretensji nie mam.


Agata Tuszyńska jest profesorem, poetką, biografką i wielokrotnie nagradzaną pisarką o międzynarodowej renomie. W podziękowaniach wyjaśnia, że zrekonstruowała życie Juny i Bruna między innymi ze wspomnień ich uczniów oraz odbyła wiele konsultacji naukowych.

Książka kończy się spisem źródeł, jest wzbogacona 22 ilustracjami – fotografiami i reprodukcjami rysunków B. Schulza. Posiada więc też walor dokumentu, ale przecież też biografii czy fikcji dokumentalnej. Kapituła Ogólnopolskiej Nagrody Literackiej dla Autorki „Gryfia” wyróżniła w 2016 roku tę nowatorską wielogatunkowość utworu.

Zadowoleni z przeczytania tej książki będą miłośnicy romansów obyczajowych, biografii, wspomnień oraz zainteresowani historią malarstwa i literatury.

 Henryk Jurewicz

*  Wszystkie cytaty z: Agata Tuszyńska, “Narzeczona Schulza”, Kraków, Wydawnictwo Literackie, 2015.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy