Dominik Górny i dr Marian Król, pomysłodawca statuetki "Zlotego Hipolita" |
Z Prezydentem Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego i pomysłodawcą stworzenia Statuetki ZŁOTEGO HIPOLITA, dr. Marianem Królem, rozmawia Dominik Górny.
- Dzieje przyznawania „Złotego Hipolita”, plasują tę statuetkę pośród nagród budzących szacunek i podziw nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Dziś, po ponad 20 latach, „Złoty Hipolit” wraz z nadaniem Godności „Wybitna Osobistość Pracy Organicznej” to namacalny symbol uznania dla pracy i dokonań laureatów jak i ukłon w stronę wartości, które reprezentuje ich postawa.
Statuetki "Złotego Hipolita" Fot. B.Blecha |
- Cieszy nas taki społeczny odbiór tej nagrody. Chcemy polskiemu społeczeństwu pokazywać bieżące wzorce do naśladowania przez młodych Polaków.
- Przypomnijmy, że pierwszą Statuetkę Złotego Hipolita przyjęła osobiście w 2001 jako dar Jego Świątobliwość Św. Jan Paweł II w Watykanie…
- Zdarzyło się to pierwszego sierpnia,
w rocznicę pamiętnej daty dla Warszawy i całej Polski – Powstania
Warszawskiego. Przekazałem osobiście tę Statuetkę na tysięcznej Audiencji
podczas spotkania z wiernymi, podczas światowej pielgrzymki ministrantów. Jego
Świątobliwość serdecznie podziękowała za dar i pobłogosławiła działalności
naszego Towarzystwa.
- Jak udało się sprawić, że wtedy jeszcze nieznana Statuetka, wzbudziła zainteresowanie i życzliwość Jego Świątobliwości?
- No tak, większość uczestników spotkania opracowującego koncepcję Statuetki, miała wątpliwość, czy Ojciec Święty zechce przyjąć to wyróżnienie w formie daru. Finalnie dla tej inicjatywy otrzymałem wsparcie ks. Zenona kardynała Grocholewskiego.
- Proszę powiedzieć na czym w praktyce polegały przygotowania do stworzenia i wręczenia tego Daru?
- Wzór statuetki mieliśmy zatwierdzony w końcu 2000 roku. Aurorami projektu byli pracownicy naukowi Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu, doktorzy: Kazimierz Rapa i Wojciech Kujawiński. Wraz z redaktorem Jerzym Gołębiewskim przystąpiliśmy do zredagowania listu do Papieża Jana Pawła II, aby zechciał przyjąć Statuetkę Złotego Hipolita. Wiedzieliśmy, że jeśli się spełni nasza prośba, to dzień 15 lutego 2000 roku, będzie jednym z najważniejszych w stworzeniu nowego otwarcia programowego naszego Towarzystwa.
Pisanie
listu nie sprawiło nam większego problemu. Postanowiliśmy jednak tego faktu nie
upowszechniać wśród pracowników biura oraz członków Towarzystwa. I tak się
zaczęło…
- Święty Jan Paweł II był pewien, że „tysiąc obaw nie zdoła przekreślić nadziei”.
- Dokładnie tak! Nasze marzenie się spełniło. W czwartek dnia 8 marca
2000 roku – w tradycyjny dzień kobiet, w godzinach południowych otrzymałem list
z Watykanu, datowany na 5 marca. Byłem podniecony, oczekując na odpowiedź.
Czytałem z zapartym tchem. Nie wierzyłem swoim oczom, ale to prawda. Ojciec
Święty Jan Paweł II przyjmie od Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego statuetkę
„Złotego Hipolita”.
- „Radość jest sercem duszy: oświetla tego, kto ją ma i ogrzewa wszystkich, na których padają jej promienie” – te słowa świętego Jana od Krzyża, dobitnie określają Pana pierwsze spotkanie z księdzem Zenonem kardynałem Grocholewskim, który pomógł sfinalizować wspomniany zamysł.
- To było 2 lipca 2001 roku. Organizatorem spotkania był ks. Janusz Rakoczy – kolega kardynała z lat Seminarium Duchownego w Poznaniu. Uczestniczył w spotkaniu hr. Jan Stocki – członek Kapituły „Złotego Hipolita”.
Poinformowałem Eminencję o działaniach Towarzystwa, „Złotym Hipolicie” i naszej wizycie u Ojca Świętego Jana Pawła II. Kardynał zachęcił nas, abyśmy nie odkładali wizyty, gdyż stan zdrowia Papieża nie jest najlepszy. Sam podjął zobowiązanie rozmowy z o. Krzysztofem Hejmo w sprawie naszego przyjazdu.
Kolejnym celem było poinformowanie
kardynała o decyzji Kapituły o przyznaniu Jemu statuetki „Złotego Hipolita”.
Bardzo ciepło ją przyjął i podziękował za zaufanie i pamięć o Wielkopolaninie w
Watykanie. Ustaliliśmy, że wręczenie nastąpi podczas naszego pobytu w
Watykanie. I tak powstał kolejny nasz list.
- Czytam ten list, słucham opowieści Pana Prezydenta, patrzę na zdjęcia i czuję, że wspomnienie spotkania ze Świętym Janem Pawłem II osiąga dziś pełny wymiar w Jego słowach – „Bóg jest Kimś. I to właśnie spotkanie z Kimś, kto jest Bogiem, nadaje sens, nadaje poczucie bezwzględnej ważności, mojemu życiu, mojemu ja”.
- Tak właśnie jest. Dzień 1 sierpnia 2001 roku. Wspaniała słoneczna pogoda. Audiencja generalna była jubileuszowa – tysięczna. Ze względu na prawie 30.000 pielgrzymów została zorganizowana na Placu św. Piotra.
Przez 23 lata pontyfikatu Papież Jan Paweł II spotkał się z ponad 16 milionami pielgrzymów. Tylko w 23. Audiencjach, które odbyły się w 2001 roku uczestniczyło ponad 330 tysięcy wiernych, a w roku Wielkiego Jubileuszu w 2000 roku, w audiencjach generalnych uczestniczyło ponad 1,5 miliona osób.
- Jak wyglądały działania organizacyjne zmierzające do tego, co do dziś pozostaje żywą historią spotkania idei pracy organicznej z przyszłym świętym?
- Było to tak. Na Placu św. Piotra zgłosiliśmy się u O. Krzysztofa Hejmo, który doprowadził nas do miejsca, z którego sprawnie dojdziemy do Ojca Świętego. O godzinie 10.50 przelatywał nad placem helikopter z Janem Pawłem II z Castel Gandolfo. Punktualnie o godzinie 11.00 Papież wjechał na Plac św. Piotra samochodem „papamobile”. Błogosławił i pozdrawiał pielgrzymów. Wraz z Papieżem jechał ks. Stanisław Dziwisz. Audiencja rozpoczęła się modlitwą, która trwała około 30 minut.
Podczas audiencji, Papież pozdrowił swych Rodaków w języku ojczystym, których było kilka tysięcy. Chór Poznańskiej Szkoły Muzycznej zaśpiewał pieśń „Marsz, Marsz Polonia”. Jeszcze długo rozbrzmiewały wiwaty i skandowano okrzyki „Niech żyje Papież”. Podniecenie narastało z chwilą zbliżania się spotkania z Ojcem Świętym. Szczególnie zdenerwowany był hr. Tadeusz Stocki, który po raz drugi ucałował papieski pierścień. Ks. Janusz Rakoczy to ostoja spokoju.
Około godziny 12.00 przybył po nas O. Krzysztof Hejmo. Byliśmy na początku kolejki pielgrzymów wręczających dary. Emocje narastały z momentem zbliżania się do naszego Papieża Jana Pawła II…
- Aż w końcu nastąpiła ta chwila…
- Witałem się z Ojcem Świętym na klęcząco. Krótko powiedziałem o Towarzystwie, o Poznaniu i naszym darze. Przypomniałem Ojcu Świętemu, że przed 18. laty witałem Go w Poznaniu, jako wojewoda. Lekko pokiwał głową i uśmiechnął się do mnie. Wydawało mi się, że ten fakt pamięta.
- Jaki był wtedy wyraz twarzy i spojrzenie Naszego Wielkiego Rodaka?
- Widać było na twarzy cierpienie. Oczy miał spokojne i wydawało mi się, że mnie przegląda od wewnątrz. Jan Paweł II miał wzrok bardzo głęboki i przenikliwy. W tym momencie poczułem duży spokój. Poprosiłem Ojca Świętego o błogosławieństwo dla nas, naszych członków i fundatorów działań Towarzystwa. Papież Jan Paweł II udzielił błogosławieństwa. Ten moment wywołał u mnie spore podniecenie, a jednocześnie głęboką satysfakcję ze spotkania z głową Kościoła Katolickiego, następcą św. Piotra na ziemi. To uczucie spotkania z Papieżem Janem Pawłem II i osobiste przeżycia są trudne do opisania. Nie wiem, czy jakiś wybitny poeta potrafiłby to zdefiniować.
- Jak wyglądał moment wręczania Statuetki „Złotego Hipolita”?
- O dziwo Papież Jan Paweł II najpierw ją także błogosławił i następnie prawą ręką zabrał ode mnie „Hipolita”. Trzymał go przez chwilę. Ten moment pięknie odnotował jeden z fotoreporterów watykańskich. Byłem zdumiony, zaskoczony i szczęśliwy. To nie było w programie. Ojciec Krzysztof Hejmo prosił mnie wcześniej, abym nic Papieżowi nie przekazywał do ręki. Chciałem dotrzymać tego ustalenia, ale niestety nie mogłem. Przecież to statuetka była dla Ojca Świętego – Wybitnego Polaka. Nie mogłem inaczej postąpić… Po audiencji Ojciec Krzysztof Hejmo powiedział: „Papieżowi wolno wszystko”. Ks. Janusz Rakoczy przekazał nasz stosowny adres do Jego Świątobliwości.
Następnie przekazałem Papieżowi Janowi Pawłowi II obraz namalowany
przez moją małżonkę Danutę Król.
Obraz przedstawiał „Chrystusa”. Papież
przekazał błogosławieństwo dla małżonki. Zauważyłem pewną fascynację obrazem.
Sądzę, że spodobała Mu się kompozycja, kolorystyka i swoiste przedstawienie
Chrystusa, w formie ikony. Najwidoczniej zaaferowany pięknością obrazu był także
O. Krzysztof Hejmo, co można
zobaczyć na zdjęciu. Podobnie zareagowała część osób duchownych towarzyszących
Papieżowi. Wśród grona hierarchów widziałem ks. Stanisława Dziwisza.
- To było pierwsze bezpośrednie spotkanie przedstawicieli Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego z Jego Świątobliwością, prawda?
- Tak i dlatego to wydarzenie było dla nas i środowiska Wielkopolskich Organiczników tak istotne. Później zresztą utrzymywaliśmy kontakt korespondencyjny z Papieżem…
- …by przywołać na przykład list z dnia 11 października 2003 roku z okazji 25-tej rocznicy pontyfikatu Jana Pawła II.
- W listopadzie 2003 roku otrzymałem odpowiedź z Watykanu. Napisano m.in.: „Jego Świątobliwość Jan Paweł II wyraża wdzięczność za nadesłane życzenia z okazji 25. Rocznicy wyboru na Stolicę św. Piotra oraz za modlitwę i wszelkie dary duchowe składane w Jego intencji….”.
- „Człowiek jest wielki nie przez to, kim jest, nie przez to co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi”. Jaką osobistą refleksją chciałby się Pan podzielić w duchu cytatu Papieża Pielgrzyma?
- Jest to piękna maksyma Jana Pawła II, którą w życiu powinniśmy stosować, być jej wierni. To ważne tym bardziej, że żyjemy w czasach bardzo skomercjalizowanych. Zapomina się, że człowiek jest najważniejszym podmiotem. Wszystko inne, poprzez jego pracę, powinno nabierać wymiaru właściwego dla rozumienia wartości kultury chrześcijańskiej.
- Pamiętać znaczy żyć…
- Przede wszystkim powinniśmy pamiętać postać Świętego Papieża, a wcześniej postawę życia Karola Józefa Wojtyły. To jest typowy wzorzec dla postaw i zachowań młodego pokolenia. Najważniejszym jednak, dla nas – ludzi wierzących, jest to, że swoje nauki, potwierdzał własnym życiem. Jego myśli wypowiedziane i zapisane pozostają dla nas drogowskazem na przyszłość.
Ojcze Święty, pamiętamy, że byłeś z nami, a teraz my pragniemy być z Tobą w myślach i w postępowaniu…
rozmawiał Dominik Górny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy