polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Polska może stanąć przed poważnym wyzwaniem, jeśli chodzi o dostawy energii elektrycznej już w 2026 roku. Jak podała "Rzeczpospolita", Polska może zmagać się z deficytem na poziomie prawie 9,5 GW w stabilnych źródłach energii. "Rzeczpospolita" zwróciła uwagę, że rząd musi przestać rozważać różne scenariusze i przejść do konkretnych działań, które zapewnią Polsce stabilne dostawy energii. Jeśli tego nie zrobi, może być zmuszony do wprowadzenia reglamentacji prądu z powodu tzw. luki mocowej. * * * AUSTRALIA: Wybuch upałów w Australii może doprowadzić do niebezpiecznych warunków w ciągu najbliższych 48 godzin, z potencjalnie najwcześniejszymi 40-stopniowymi letnimi dniami w Adelajdzie i Melbourne od prawie dwóch dekad. W niedzielę w Adelajdzie może osiągnąć 40 stopni Celsjusza, co byłoby o 13 stopni powyżej średniej. Podczas gdy w niektórych częściach Wiktorii w poniedziałek może przekroczyć 45 stopni Celsjusza. * * * SWIAT: Rosja wybierze cele na Ukrainie, które mogą obejmować ośrodki decyzyjne w Kijowie. Jest to odpowiedź na ukraińskie ataki dalekiego zasięgu na terytorium Rosji przy użyciu zachodniej broni - powiedział w czwartek prezydent Władimir Putin. Jak dodał, w Rosji rozpoczęła się seryjna produkcja nowego pocisku średniego zasięgu - Oresznik. - W przypadku masowego użycia tych rakiet, ich siła będzie porównywalna z użyciem broni nuklearnej - dodał.
POLONIA INFO: Spotkanie poetycko-muzyczne z Ludwiką Amber: Kołysanka dla Jezusa - Sala JP2 w Marayong, 1.12, godz. 12:30

piątek, 23 kwietnia 2021

Rekomendacje piwniczne: Książka „Wszechświat krok po kroku”

Książka „Wszechświat krok po kroku”,
autor: Łukasz Lamża, wydawnictwo: Copernicus
Center Press, 2017
Tennyson powiedział, że gdybyśmy potrafili zrozumieć choć jeden kwiatek, pojęlibyśmy, kim jesteśmy i czym jest świat. Może chciał przez to przekazać, że każdy, nawet ten najskromniejszy, zawiera w sobie historię świata i jego niekończący się łańcuch przyczyn i skutków.

 JORGE LUIS BORGES, Zahir

 

Pełny tytuł brzmi: “Wszechświat krok po kroku. Opowieść o ewolucji Wszechświata: od ramion spiralnych galaktyk, przez zderzenia kontynentów, potajemne życie pierwotniaków”. Czytelnicy oceniają tę książkę na 8,4 na 10 punktów.

Łukasz Lamża jest publicystą, wykładowcą, doktorem specjalizującym się w filozofii przyrody. Autorem wielu książek oraz gospodarzem kanału “Czytamy naturę” na YouTubie.

W niniejszym tekście jest mniej o tej książce, a więcej moich reakcji na zawarte w niej informacje – subiektywnych i niekiedy wręcz emocjonalnych. Książkę wykorzystuję raczej jako pretekst do podzielenia się niektórymi z nich, przede wszystkim w kwestii istnienia życia i ewolucji. Zachęcam do sięgnięcia po oryginalne źródło, ponieważ Łukasz Lamża wyjaśnia wszystko lepiej, ładniejszym stylem i po kolei od początku do końca. Nie wszystkie poniższe konkluzje pochodzą od Lamży.

Wreszcie dociera do mnie ogrom pożytków, jakie przyniosły badania za pomocą najnowszych narzędzi obserwacyjnych, misje statków kosmicznych, a także techniki komputerowego modelowania różnych faz rozwojowych Kosmosu i życia.

Klarowne wytłumaczenie otrzymuje kwestia, skąd bierze się taki, a nie inny skład materialny ciał kosmicznych oraz węglowodorowa biochemia takiej materii, którą nazwaliśmy żywą. Logika w tym przypadku jest prosta: tak krawiec kraje, jak mu materii staje. Wodór, tlen i węgiel to pierwiastki w pierwszej czwórce najobficiej występujących we Wszechświecie, dlatego że są lekkie (blisko tej grupy jest także krzem). I one właśnie wchodzą w różne związki chemiczne między sobą w pierwszej kolejności. Tak też tłumaczy się odkrycie znacznych ilości wody (lodu lub pary) w Kosmosie – bo to tylko wodór i tlen. Oraz fakt, że każdy z nas to 70% wody. Olbrzymia przewaga ilościowa pierwiastków lekkich nad ciężkimi jest dowodem na bardzo wczesną młodość Wszechświata.

Istnieje on 13,8 miliarda lat, a Ziemia 4,5 miliarda. Na największą i najtrudniejszą pracę – zwiększania złożoności organizmów – Natura zużyła ostatnie 3,8 miliarda lat. W pierwszych trzech czwartych tego okresu powstała największa liczba gatunków i najważniejsze z nich dla późniejszej historii Ziemi: drobnoustroje, a więc bakterie, wirusy, glony, pierwotniaki oraz grzyby.

Organizmy wielokomórkowe, które wyewoluowały w ostatnich setkach milionów lat, zresztą całkiem przypadkowo, mogą okazać się w ogóle dla planety nieistotne. Dotyczy to też człowieka z racji jego wąskiej specjalizacji i niewielkiej niszy mieszkalnej – w porównaniu z drobnoustrojami. Z konieczności tworzymy z tymi ostatnimi układ oparty na symbiotyczno-pasożytniczej wspólnocie. Te „proste” wydawałoby się stworzenia gospodarują całym życiem na Ziemi. I jeszcze długo będą.

I tu jeszcze jedno moje zdziwienie w sprawie ewolucji. Sądziłem, że przeważającym sposobem rozmnażania się jest płciowe, a dziedziczenia pionowy przekaz genów (z pokolenia na pokolenie). Nic mylnego! Najbardziej rozpowszechnionym sposobem rozmnażania się ciągle jest „prymitywny” podział komórki (mitoza, pączkowanie i kilkanaście innych rodzajów), a bardzo skutecznym mechanizmem dziedziczenia cech jest dużo prostsze poziome przekazywanie genów przez symbiozę i pasożytnictwo, np. “podkradanie” sobie genów między osobnikami tego samego pokolenia albo nawet między gatunkami.

Ewolucja miała dość czasu, by w geo-chemiczno-biologicznym „kotle” Ziemi przystosować niektóre gatunki drobnoustrojów do życia w drastycznych warunkach: w temperaturach znacznie wyższych od wrzącej wody (w pobliżu wulkanów), w żrących środowiskach, bez powietrza, bez światła słonecznego, pod ogromnym ciśnieniem. W efekcie cała powierzchnia Ziemi, bez jakiegokolwiek wolnego skrawka, została przez nie opanowana do wysokości i głębokości wielu kilometrów. Świat drobnoustrojów dominuje właściwie pod każdym względem: różnorodności gatunków, masy całkowitej, przestrzeni zamieszkałej, czasu istnienia na tym globie, sile decydowania o jego losie i mieszkańcach. A także inteligencją!

No, to tutaj muszę na chwilę się zatrzymać, żeby sprawdzić, jak bardzo się zagalopowałem, bo nam swoim zadufaniu jest bardzo trudno wyobrazić sobie równoległe istnienie innych inteligentnych gatunków. W dodatku sprawniejszych od nas, choćby pod względem przystosowawczym. W definicjach inteligencji bowiem zdecydowanie przeważa kryterium zdolności adaptacji do zmieniających się warunków.

Jakie cechy i umiejętności uznalibyśmy, my ludzie, jako typowe dla gatunku inteligentnego? No, w pierwszej kolejności podobne do posiadanych przez nas, jak np.: tworzenie społeczności i porozumiewanie się, najlepiej w jakimś specyficznym języku, zagospodarowywanie miejsca zamieszkania, zdobywanie pożywienia, zakładanie i utrzymywanie rodziny... Ale to wszystko potrafią mrówki!  Specyfikują one i rozdzielają zadania między sobą, gromadzą pożywienie, hodują dla pokarmu inne zwierzęta, dbają o higienę, klimatyzują pomieszczenia, organizują porodówki, opiekują się innymi osobnikami, odbywają pochówek, wytwarzają lekarstwa, prowadzą taktyczne wojny, w tym celu organizując armie, tworzą miasta-państwa. I jeszcze wiele więcej działań można by wymienić, które już nijak nie dają się wyjaśnić pojęciem instynktu.

Z całą pewnością zrozumienie swoistych inteligencji właśnie współmieszkańców tej planety winno mieć u nas bezwzględne pierwszeństwo przed mrzonkami z jakimiś ufoludkami w tle. Oczywiście nie są one łatwe do rozpoznania, bo na przykład działają w innej skali czasowej albo skupione są na innych priorytetach, np. grupowych czy gatunkowych, zamiast na indywidualnych. Dlatego tak intensywnie zabrali się za te sprawy behawioryści.

Jesteśmy zanurzeni w żywym oceanie, który wykazuje ogromną siłę oddziaływania, ale też i zadziwiającą Mądrość własną. Zrozumienie Jej (albo choćby uświadomienie sobie i zaakceptowanie Jej istnienia) jest jedynym warunkiem przetrwania Homo sapiens, ostatnią jego deską ratunku – a nie tak prostacka koncepcja (i stanowczo niewystarczająca), jak majstrowanie przy klimacie.

(Więcej o tej „Mądrości” w: „Podziemny mózg lasu”, Zuzanna Kisielewska; „Rzeka też człowiek”, Joanna Nokodemska, Focus nr. 5/2021).

Antropocentryzm, porównywanie tylko względem siebie, to wyraz narcyzmu gatunkowego. Wiara w wyjątkowość własnej inteligencji i nieograniczonych możliwości jest niezbitym dowodem schyłku człowieczego umysłu, zapowiedzią bliskiej przegranej (dotyczy to także polityków).

Prymat Człowieka? Zapomnijmy! Widzimy to, co chcemy widzieć, a nie to, co naprawdę jest. Dla Natury znaczymy mniej więcej tyle samo, ile niegdysiejsze dinozaury albo mamuty. Memento mori.

Tak znaczne przekierunkowanie perspektywy na obrazie Świata może poważnie namieszać w głowach. Naukowy wizerunek napotyka na zarzuty, że jest wyprany z człowieczeństwa i boskości; że jest zimny i sformalizowany ani nie odnosi się do pytania o sens istnienia człowieka czy czegokolwiek innego. Więc, jeśli miałby się potwierdzić i utrwalić, wpierw stać się musi poważnym wyzwaniem dla filozofów. Trzeba bowiem inaczej rozlokować takie ważne pojęcia, jak miłość, piękno, dobro, zło… Bo przecież nie mogą one całkiem zniknąć, tak jak i Dekalog. Gdzie umieścić wymiar absolutny? A co z mistyką, gdzie będziemy jej szukać, by dalej nadzieją zbawienia i sprawiedliwością końca świata łagodzić lęki egzystencjalne?

Wątpię, by współczesny liberalny relatywizm i świecki humanizm nam wystarczyły. Tradycyjne wyobrażenie świata, znane z czterech głównych religii, jest przede wszystkim dużo prostsze (dlatego bardziej komfortowe), lepiej przystosowane do duchowych i przyziemnych potrzeb człowieka, do jego wyobraźni.

Optymizmu mimo wszystko życzę.

Henryk Jurewicz

__________________

Księgarnia:  „Wszechświat krok po kroku”, autor: Łukasz Lamża

"Pierwsza na polskim rynku książka, która tak szczegółowo, a jednocześnie tak przystępnie opisuje historię wszechświata: od skali kosmicznej, przez planetarną, po świat istot żywych."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy