Jarosław: Hašek: „Przygody dobrego wojaka Szwejka”, ilustracja |
* Mamy dwa punkty zapalne w dużych krajach poradzieckich, graniczących z Rosją – na Ukrainie i jej krwawą wojnę domową oraz potencjalnie - na Białorusi, gdzie przez czynniki zewnętrzne prowadzone są próby zamachu stanu. Oba kraje są mocno penetrowane przez służby USA.
* Mamy też stadną solidarność, nasyconą skrajną rusofobią, niektórych państw unijnych wobec działań Stanów Zjednoczonych przeciwko Rosji. W gronie akolitów USA są dawne radzieckie republiki nadbałtyckie, Polska, Wielka Brytania a ostatnio do tego grona dołączyły Czechy.
* Nowy prezydent USA, Joe Biden aktywnie włączył się w sianie fermentu.
Wszystko to wywołuje poważne napięcia w Europie i zagraża bezpieczeństwu na kontynencie.
WZROST NAPIĘCIA WE WSCHODNIEJ UKRAINIE
W bratobójczej ukraińskiej wojnie domowej - rządowe wojska i niekontrolowane oddziały militarne - konsekwentnie prą na zbuntowane republiki etnicznych Rosjan, które zamieszkują Donbas od wieków. Strzały padają z obu stron. Ale, jakby nie patrzeć, to agresorem są tu siły Kijowa, a nie samozwańczych republik. Te się bronią. Czasem skutecznie. Życie tracą ukraińscy żołnierze. Ostatnio czterech. Ale też cywile, w tym dzieci - po przeciwnej stronie. Europa nie może sobie poradzić z tym problemem, chociaż sama go sprowokowała.
Rosja nie ukrywa, że sytuacja przy jej zachodnich granicach budzi uzasadniony niepokój i zagraża bezpieczeństwu państwa. Ukraina jest sukcesywnie zaopatrywana przez USA w broń, sprzęt wojskowy, Amerykanie prowadzą też szkolenia ukraińskiej armii.
Minister obrony Rosji generał Siergiej Szojgu poinformował (18.04.2021), że w odpowiedzi na koncentrację wojsk Ukrainy zaplanowane manewry wojsk NATO, Rosja skoncentrowała na „zachodnim kierunku operacyjnym” dwie armie ogólno-wojskowe i trzy duże jednostki wojsk powietrzno-desantowych. Siły te rozmieszczone są na zachodnich granicach Rosji w celu przeprowadzenia ćwiczeń bojowych w ramach testu gotowości bojowej
Zdaniem ministra Szojgu, USA i NATO przerzucają wojska do granic europejskiej Rosji, w ramach wielkich manewrów - główny potencjał bojowy skoncentrowany jest w regionie Morza Czarnego i Bałtyku.
W pobliżu Federacji Rosyjskiej, zdaniem rosyjskich wojskowych, skoncentrowanych będzie niebawem - w ramach manewrów Defender Europe 21 - ok. 40 tys. żołnierzy oraz 15 tys. Jednostek uzbrojenia i sprzętu Stanów Zjednoczonych i NATO, w tym lotnictwa strategicznego.
Gen. Szojgu ocenił te działania, jako największe manewry NATO od 30 lat.
Na razie rosyjskie manewry potrwają dwa tygodnie, ale w rzeczywistości wojska rosyjskie wrócą do garnizonów dopiero po ustaniu napięcia na zachodniej granicy Rosji. Są przygotowane do dłuższego pobytu na miejscach dyslokacji.
Prezydent Ukrainy urządza teraz wojaże po Unii Europejskiej ze skargą na... Rosję. Bo Rosja w reakcji na wzmożenie ruchów i koncentrację wojsk ukraińskich przy swoich zachodnich i południowych granicach - zarządziła przetasowania swoich wojsk wzdłuż tych granic, obejmujące także Krym i Morze Czarne. Pokaz militarnej siły Rosji na lądzie, w powietrzu i na wodzie - mocno zdenerwował ukraińskie władze i niepokoił Zachód, który nie znalazł jeszcze żadnej siły i metody, by pohamować Kijów w zapędach wojennych. Tym bardziej, że rozdrażniona Białoruś próbami zamachu stanu, jako państwo związkowe z Rosją, wzmocniła siłami zbrojnymi swoją południową granicę z Ukrainą. Kołująca się wewnątrz Ukraina ma teraz przy swojej północnej i wschodnio-południowej granicy zgrupowania wojsk o dużej sile rażenia.
Czy to uspokoi szalone głowy w Kijowie i wyperswaduje władzom ukraińskim pomysł militarnej „deokupacji” Donbasu i Krymu? Trudno powiedzieć.
Z wypowiedzi ukraińskiego prezydenta, choćby dla francuskiego pisma – nic tego nie zwiastuje. Raczej przebija z nich przeświadczenie o sile militarnej Ukrainy, która teraz wszystko może, nawet odbić z rosyjskich rąk Krym i rozprawić się z etnicznymi Rosjanami w Donbasie.
Prezydent Zielenski dopuszcza się przy tym rzeczy niesłychanej. Przy okazji wizyty ze skargami na Rosję u prezydenta Francji, zapowiada publicznie w wywiadzie[1] dla francuskiego Le Figaro, że mieszkańców zbuntowanego Donbasu, którzy nie będą się uważać za Ukraińców – czeka „martwe terytorium”, „Czarnobyl”.
Nie ujawnia, jak chce uzyskać „martwą strefę” – wybiciem w pień etnicznych Rosjan czy też ich wysiedleniem. Sądząc po zgrupowaniu wojsk ukraińskich na wschodzie kraju, Kijów skłania się do militarnej „pacyfikacji”.
Wypowiedź ukraińskiego prezydenta, to jawna, publiczna zapowiedź eksterminacji etnicznych Rosjan tam mieszkających. Nikt z establishmentu zachodniego – na te jawne groźby ludobójstwa – nie reaguje.
Prezydent Macron, po spotkaniu z Zielenskim, zapowiada natomiast rozmowy z Putinem i wyznaczenie „czerwonej linii” dla ... Rosji. Zapowiedź „Czarnobylu” w Donbasie - puszcza mimo uszu.
Rosjanie tym samym czasie łapią w Petersburgu na gorącym uczynku szpiegującego konsula generalnego Ukrainy - Ołeksandra Sosoniuka, zbierającego niejawne informacje pochodzące z baz danych organów porządku publicznego, w tym, FSB. Konsul zostaje wydalony z Rosji, Ukraina nie zaprzecza incydentowi.
IRRACJONALNA AKTYWNOŚĆ PREZYDENTA USA.
Prezydent USA, Joe Biden zapowiedział, że ostro postawi się Rosji. Zadzwonił do Władimira Putina, proponując mu szybkie spotkanie w cztery oczy w jakimś neutralnym kraju, jednocześnie nakładając sankcje i wyrzucając dziesiątkę rosyjskich dyplomatów pod absurdalnym pozorem. Można ocenić ten telefon jako szantaż wobec prezydenta Rosji.
Władimir Putin na zaproszenie Joe Bidena reaguje spokojnie: „Посмотрим, увидим”. Odpowiedź na propozycję zza oceanu, nie wiadomo, kiedy nadejdzie, to zależy wyłącznie od prezydenta Rosji.
Ambasador USA w Rosji John J. Sullivan |
Oprócz tego Rosja analogicznie uznała 10 amerykańskich dyplomatów za persona non grata i wydaliła ich. Wprowadzone zostały personalne sankcje przeciwko ośmiu kierownikom waszyngtońskiej administracji, Rosja zamyka też amerykańskie fundacje i organizacje pozarządowe, które ingerują w rosyjską politykę wewnętrzną. A to już dotkliwa kara.
Rosja rozpoczyna także procedurę wypowiedzenia umowy dot. wyjazdów dyplomatów poza miejsca ich pobytu. Dyplomaci mają teraz ograniczone odległości na oddalanie się od macierzystych placówek dyplomatycznych, na dalsze - będą musieli starać się o specjalne zezwolenia rosyjskim MSZ.
Nie będzie też wolno zatrudniać w ambasadzie i konsulatach USA - obywateli rosyjskich i innych narodowości, zamieszkałych w Rosji. Przyjdzie Amerykanom prać, sprzątać i gotować we własnym zakresie. Małżonki dyplomatów będą teraz miały sporo zajęć.
Jak wyjaśniła rzecznik rosyjskiego MSZ, Maria Zacharowa na kanale „Rossija 1” rosyjskiej telewizji:
„Jeśli chodzi o USA, to jest jeden interesujący szczegół, na który bardzo wiele osób nie zwraca uwagi. Chodzi o to, że kiedy Amerykanie przyjmując do pracy obywateli kraju, gdzie otwarta jest ich ambasada, od razu stawiają taki warunek - propozycję w postacią wydania pozwolenia na pobyt, a potem również obywatelstwa amerykańskiego. W połączeniu z wynagrodzeniem i wypłatą bonusów, można to zakwalifikować, między innymi, jako element działań werbunkowych, ciekawych i elastycznych”, i dodała: „Tak czy inaczej, ludzie, którzy przychodzą pracować na podstawie umów o pracę, zaczynają pracować na swoje przyszłe państwo, a od jakości wykonywanej przez nich ‘pracy’ zależy, jaki status otrzymają w swoim przyszłym kraju. Teraz ani Stany Zjednoczone, ani Czechy nie mają już możliwości przyjmowania do pracy ludzi, będących obywatelami naszego państwa”.
I tak, jedna z możliwości werbowania szpiegów, została ukrócona.
KRYPTONIM „WAZELINA” I DOBRY WOJAK SZWEJK
W ramach solidarności z USA, dwa państwa satelickie amerykańskiego despoty – Polska i Czechy postanowiły wydalić rosyjskich dyplomatów. Polska skromnie, tylko trzech, w ramach solidarności, Czechy natomiast szły na całość wydalili 18-tu. Polska wydaliła w ramach „solidarności” z USA i nie ukrywała przyczyny eksmisji rosyjskich dyplomatów. Redaktor naczelny Myśli Polskiej, ochrzcił te akcje solidarnościowe kryptonimem „Wazelina”.
Natomiast Czesi odwołali się do wydarzeń sprzed 7 lat i eksplozji w magazynach amunicji, twierdząc, że to prawdopodobnie dzieło tajniaków z Rosji. Niedwuznacznie dając do zrozumienia, że są to ci sami, których Wielka Brytania oskarża o nieudany zamach (otrucie) na Skripala, byłego rosyjskiego tajniaka osiadłego na Wyspach. Za tymi tajniakami – trucicielami Czechy wystawiły....list gończy[2], ale do końca nie wiadomo, za kim, bo jedne media podają, że za Rusłanem Tabarowem i Nikołajem Popa, inne, że dla Aleksandrem Pietrowem a Rusłanm Boszyrowem. Może służby czeskie nie do końca wiedzą, kogo ścigają? W każdym razie ważne, by byli to Rosjanie i koniecznie dwóch. Władze czeskie uważają, że uchwyceni dwaj mężczyźni w kadry kamerami monitoringu w rejonie, przypominają mężczyzn posądzanych przez Brytyjczyków o zamach na Skripala. Do tego wniosku czeskie służby doszły po 7 latach od wybuchów w magazynach amunicji.
Wywalanie kilkunastu na raz rosyjskich dyplomatów z powodu takich mglistych przypuszczeń jest głupie, a w ilości, które w retorsji zdemolowały czeską ambasadę w Rosji – wyjątkowym idiotyzmem. Rosja zgodnie z dyplomatycznym obyczajem – wydaliła w ciągu 24 godzin dwudziestkę czeskich dyplomatów. Czeska ambasada pozostała z zaledwie pięcioma pracownikami! Polska oczywiście, solidaryzuje się z Cechami i jest naturalnie – oburzona na Rosję za takie działania.
Wicepremier Czech, Jan Hamáček jest zdziwiony:
„Reakcja strony rosyjskiej była ostrzejsza, niż oczekiwaliśmy, wydalono więcej dyplomatów. Przygotowałem propozycję w/s dalszych kroków dla premiera, o której najpierw opowiem jemu”, podkreślił. Polityk przyznał publicznie, że ambasada Czech w Moskwie została praktycznie sparaliżowana. Zapowiedział też, że kolejnym krokiem będzie wydalenie rosyjskich.... korespondentów. „Co jednak nie jest koniecznie związane z sytuacją na naszym terytorium”, dodał dla jasności, gdyby ktokolwiek miał wątpliwości, o co tu chodzi.
"Włazidupizm" na rzecz USA - w pełnej krasie, z przykrymi jednak dla amatorów knedliczków konsekwencjami.
Rzeczywistość jest brutalna i pokazała naocznie, że liczenie do 20-tu jest bardzo trudne i nie każdy w czeskim rządzie daje rady z rachunkami. Najsłynniejszy na świecie Czech – dobry wojak Szwejk[3], przyznawał uczciwie: „Nie mogłem się dokształcać, bo mnie do czytelni nie wpuścili, a nawet wyrzucili, bo myśleli, że przyszedłem kraść palta”[4]. Przy innej okazji wyjaśnił rozbrajająco: „Droga do sławy wojennej prowadziła według recepty: „O szóstej żołnierze dostają gulasz z kartoflami, o pół do dziewiątej idzie wojsko do latryny, żeby się wyknocić, o dziewiątej idzie spać. Przed takim wojskiem nieprzyjaciel pierzcha ze zgrozą.”[5] Od I wojny światowej, w której uczestniczył Szwejk, to przeświadczenie, chyba pozostaje u naszych południowych sąsiadów do dzisiaj.
Zofia Bąbczyńska-Jelonek
No comments:
Post a Comment
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy