Andrzej Wajda na Przystanku Woodstock 2010 Fot. R.Lotys (wikimedia commons) |
Wspomnienia z dzieciństwa
Andrzej Wajda urodził się 6 marca 1926 roku w Suwałkach. Jego ojciec, Jakub, oficer Wojska Polskiego, zginął w Katyniu. Chciał, by syn służył w armii.
W 1939 roku przyszły reżyser pojechał więc do Lwowa, by wstąpić do Korpusu Kadetów. Nie dostał się tam jednak i większą część wojny spędził w Radomiu.
"Oprócz dwóch listów wysłanych z Kozielska i wcześniej listu z Szepietówki, które dostarczył do nas do Radomia żołnierz zwolniony z niewoli sowieckiej, o ojcu Jakubie Wajdzie, który jako kapitan Wojska Polskiego wyruszył na wojnę, nie wiedzieliśmy nic. Potem w 1943 r. z wydawanego przez Niemców +Dziennika Radomskiego+ po raz pierwszy dowiedzieliśmy się o Katyniu. Było tam też nazwisko Karol Wajda. Matka natychmiast uczepiła się tej nadziei, że to nie jest nasz ojciec. Co okazało się być prawdą. My nigdy nie dowiedzieliśmy się, jak i gdzie został zamordowany ojciec, jego ciało nie zostało odnalezione. Tak że matka bardzo długo łudziła się, szukała przez brytyjski i szwajcarski Czerwony Krzyż. I stale czekała" - tak w rozmowie z PAP przy okazji premiery filmu "Katyń" mówił reżyser.
Artystyczny rozbrat z historią
W roku 1946 Andrzej Wajda rozpoczął studia malarskie na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Po trzech latach zrezygnował jednak z malarstwa i wybrał film - w 1949 r. podjął studia w łódzkiej Wyższej Szkole Filmowej. Jako reżyser debiutował w 1955 roku obrazem "Pokolenie".
Międzynarodowy sukces przyniósł Wajdzie już drugi samodzielnie zrealizowany film - "Kanał" (1956), opowieść o powstańcach warszawskich>. W 1957 roku reżyser odebrał za ten film Srebrną Palmę na festiwalu filmowym w Cannes. Szwajcarski dziennik "Tribune de Geneve" napisał wówczas: "Niektóre sekwencje filmu Wajdy są tak wzruszające, jak krótkie napisy, które piszą skazani na śmierć na ścianach swego więzienia. (...) Nie znajdzie się chyba nikt, kto by nie uznał doniosłości tego filmu. Wajda jest artystą spraw ważnych, artystą jutra".
Kolejnym sukcesem był "Popiół i diament" (1958) z niezapomnianą kreacją Zbigniewa Cybulskiego, wyróżniony na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji nagrodą FIPRESCI.
W kolejnych latach w dorobku artystycznym Wajdy znalazły się m.in. "Popioły" (1965) według prozy Stefana Żeromskiego oraz "Wszystko na sprzedaż" (1969), opowieść osnuta wokół życia i śmierci Zbigniewa Cybulskiego.
W roku 1969 roku reżyser zrealizował "Polowanie na muchy", a w 1970 roku oparty na prozie Tadeusza Borowskiego "Krajobraz po bitwie". W 1970 roku powstała także "Brzezina", adaptacja prozy Jarosława Iwaszkiewicza.
W 1973 r. reżyser przeniósł na ekran dramat Stanisława Wyspiańskiego "Wesele", a dwa lata później "Ziemię obiecaną" Reymonta, którą krytycy uznali za najlepszy film Wajdy - obraz ten otrzymał nominację do Oscara.
W 1977 Wajda wyreżyserował "Człowieka z marmuru", na podstawie scenariusza Aleksandra Ścibora-Rylskiego. Opowieść o Mateuszu Birkucie, przodowniku pracy, przyciągnęła tłumy widzów. Jednocześnie cenzura otrzymała nakaz usuwania z mediów pozytywnych opinii o "Człowieku z marmuru", z czasem w mediach nie wolno było umieszczać już żadnych informacji na jego temat.
Pisarz Wiktor Woroszylski w 1977 roku na łamach miesięcznika "Więź" tak wspominał pojawienie się "Człowieka z marmuru" na ekranach: "Najpierw przez kilka dni usiłowałem dostać się na któryś z seansów w kinie Wars (...); w piątek wieczór ktoś zatelefonował podniecony, że podobno od jutra film wchodzi na ekrany jeszcze w trzech salach; o świcie dzwonek do drzwi - to sąsiadka: przed kasą Wisły - mówi - jacyś mili młodzieńcy zapisują na listę, niech się państwo pospieszą".
W 1978 Wajda wyreżyserował obraz "Bez znieczulenia" z niezapomnianą rolą Zbigniewa Zapasiewicza.
W 1979 roku adaptacja prozy Iwaszkiewicza, "Panny z Wilka" przyniosła mu następną nominację do Oscara.
W 1981 r. Wajda nakręcił "Człowieka z żelaza" - kontynuację "Człowieka z marmuru", opisującą historię strajków robotników Wybrzeża. Film ten zdobył pierwszą w historii polskiego kina Złotą Palmę w Cannes oraz kolejną nominację do Oscara.
Reżyser często przypominał, w jakich okolicznościach zrodził się pomysł na "Człowieka z żelaza" (1981). "W Stoczni imienia Lenina w Gdańsku trwały już od jakiegoś czasu rozmowy robotników z rządem, ale do Warszawy docierały początkowo tylko strzępy informacji - wspominał Wajda. - Stowarzyszenie Filmowców, którego byłem prezesem, wywalczyło w tym czasie prawo notowania ważnych wydarzeń historycznych dla celów archiwalnych i grupa filmowców była już w stoczni. Robotnicza straż przy bramie rozpoznała mnie od razu, a w drodze na salę obrad jeden ze stoczniowców powiedział: +Niech pan zrobi film o nas+. Jaki? +Człowiek z żelaza+! - odpowiedział mi bez namysłu. Nigdy nie robiłem filmu na zamówienie, ale tego wezwania nie mogłem zignorować."
Kolejne filmy Wajdy to m.in. nakręcony we Francji "Danton" (1983), na podstawie "Sprawy Dantona" Stanisławy Przybyszewskiej, w którym główne role zagrali Gerard Depardieu i Wojciech Pszoniak.
W 1998 r. artysta przeniósł na ekran "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza, a w 2002 - "Zemstę" Aleksandra Fredry.
W 2007 r. nakręcił "Katyń", a w 2009 r. "Tatarak" na motywach prozy Jarosława Iwaszkiewicza. "Tatarak" nagrodzony został Nagrodą im. Alfreda Bauera na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie, "Katyń" nominowany był do Oscara.
Mówiąc o "Katyniu" Wajda przyznał: "Nigdy nie przypuszczałem, że będę żył w wolnej Polsce, że tego dożyję i taki film będzie mógł powstać". Film ukazuje zbrodnię katyńską z dwóch perspektyw: kobiet, oczekujących na powrót swoich mężów, synów i ojców, oraz z perspektywy samych internowanych oficerów, którzy nie tracąc nadziei, do końca wierzą w szczęśliwy powrót do domu. Czas pracy nad tym obrazem reżyser wspomina jako szczególny: "Aktorzy, i cała ekipa, wszyscy pracowali w jakimś niesłychanym natężeniu emocji i jednocześnie skupieniu".
We wrześniu 2013 r. odbyła się premiera filmu Wajdy "Wałęsa. Człowiek z nadziei". Główne role zagrali w nim Robert Więckiewicz, który wcielił się w Lecha Wałęsę, i Agnieszka Grochowska, jako Danuta Wałęsa. Scenariusz napisał Janusz Głowacki.
W rozmowie z PAP reżyser podkreślał: "Mówimy w tym filmie o tym, jaka jest nasza rola i rola polskiego robotnika. Lech Wałęsa jest wyjątkowym w polskiej historii, i nie tylko w polskiej, robotnikiem, który odegrał taką rolę, jakiej nie odegrało wielu wspaniałych intelektualistów. Rozumiał, że nie wygra się z komunistami, bo mają czołgi. W związku z tym uważał, że trzeba rozmawiać, czy to się komuś podoba, czy nie i że nie ma innej drogi".
"Niektórzy krytykują Wałęsę za to, że popełnił różne błędy, ale gdzie jest napisane, że on był bohaterem na każdy czas? Gdybym ja spotkał takiego bohatera, o którym mówiono by, że jest dobry w każdym czasie, to nie podałbym mu ręki. Ja chcę bohatera, który przychodzi kiedy trzeba i odchodzi wtedy, kiedy trzeba. Nadeszła demokracja, a ona rządzi się innymi prawami" - mówił w Wenecji Wajda.
We wrześniu 2016 r. na festiwalu w Gdyni odbył się pokaz specjalny ostatniego filmu Wajdy "Powidoki" z Bogusławem Lindą w roli głównej. Podczas uroczystości poprzedzającej projekcję w Teatrze Muzycznym Wajdzie dziękowali aktorzy, którzy współpracowali z nim przy różnych filmach. "Zwracając się ku naszej wspólnej pamięci, ku historii, uczysz nas (...) patriotyzmu pięknego, krytycznego wobec własnej historii, szlachetnego, otwartego na innych" – powiedział Andrzej Seweryn. "Zrobiłeś rzeczy, które się wydawały niemożliwe – i stawały się możliwe. Dziękujemy ci za wspaniałą lekcję, którą nam dałeś: historii, (…) wiedzy o Polsce. Dzięki tobie nie tracimy nadziei. Wydaje mi się, że ta nadzieja dzisiaj jest bardzo ważna" – mówiła Maja Komorowska.
Film jest zapisem ostatniego okresu życia malarza Władysława Strzemińskiego, pioniera awangardy w Polsce lat 20. i 30. XX w. Opowieścią o tym, jak komunistyczna władza zniszczyła charyzmatycznego, niepokornego człowieka; bohaterem jest artysta, który nie poddał się socrealizmowi i doświadczył dramatycznych skutków swoich wyborów. To film o Strzemińskim jako o człowieku z zasadami, który nie chce odstąpić od swoich przekonań i przeciwstawia się systemowi - podkreślał reżyser po zakończeniu zdjęć.
"Poprzez tę historię chciałem przestrzec przed interwencją państwa w sprawy sztuki" - mówił Wajda PAP o "Powidokach".
"Stoimy wobec próby ingerencji władzy w sztukę. Mówi się o tym, jak ma wyglądać sztuka narodowa, co jest tą sztuką, a co nią nie jest. Zrobiłem film o wydarzeniach z przeszłości, który mówi, że ingerowanie w sztukę to nie jest zadanie dla władzy. Od tego, by zajmować się sztuką, są artyści, a nie władza. Jeśli sytuacja jest taka, w której ważny jest głos artystów, społeczeństwo ten głos zrozumie i przyjmie taką sztukę, jaką artyści robią. Nie ma powodu, aby ją sztucznie upolityczniać" - mówił Wajda w rozmowie z PAP.
"Są różne poglądy na to, jak sztuka ma się rozwijać, na ile ma służyć temu czy innemu ugrupowaniu politycznemu. Ja poprzez ten film chciałem przestrzec przed jakąkolwiek interwencją państwa w sprawy sztuki. Sztuka, jak mówił Strzemiński, powinna być oceniana nie za użyteczność, tylko za kreację, za to, że otwiera nam nowe możliwości, nowy świat, nowe spojrzenie. To jest wartość sztuki i myślę, że to pozostaje obowiązujące. Czy ten film powstał z gniewu? Nie. Raczej z mojego długiego doświadczenia. Z tego, że widziałem takie czasy i wiem, do czego one prowadzą" - dodał reżyser.
Wajda jest laureatem licznych nagród przyznanych w kraju i za granicą. Honorowego Oscara za osiągnięcia życia i wkład w rozwój światowej kinematografii otrzymał od amerykańskiej Akademii Filmowej w 2000 r.
Teatr
Jako reżyser teatralny Wajda debiutował w 1959 roku sztuką "Kapelusz pełen deszczu" Michaela Vincente'a Gazzo, którą wystawił na scenie Teatru Dramatycznego w Gdyni.
W 1963 roku rozpoczął wieloletnią współpracę ze Starym Teatrem w Krakowie, realizując na jego deskach "Wesele" Wyspiańskiego.
Wysoko docenione przez krytykę zostały teatralne realizacje Wajdy z lat 70., m.in. "Nastasja Filipowna" na podstawie "Idioty" Dostojewskiego, wystawiona w 1977 w krakowskim Starym Teatrze. Na łamach pisma "Kultura" oceniono wówczas: "Gdyby reżyseria Wajdy ograniczać się miała w +Nastazji+ tylko do wyboru obsady tych dwóch ról - już byłaby to reżyseria wielka." Na deskach tego samego teatru wystawił w 1978 roku "Z biegiem lat, z biegiem dni", widowisko o Krakowie okresu Młodej Polski.
W swoich realizacjach Wajda nie stronił od śmiałych eksperymentów, "Antygonę" Sofoklesa wyreżyserował na przykład w realiach stanu wojennego, a w "Hamlecie" z 1989 roku tytułową rolę powierzył kobiecie, Teresie Budzisz-Krzyżanowskiej (obie te sztuki wystawił w krakowskim Starym Teatrze).
Współpracował często ze scenami zagranicznymi. W 1989 roku w japońskim Teatrze Benisan w Tokio wystawił spektakl "Nastasja" na motywach "Idioty" Dostojewskiego - z udziałem aktorów japońskich, a w 2004 roku "Biesy" według powieści tego samego pisarza na deskach moskiewskiego teatru "Sowriemiennik".
Andrzej Wajda zmarł 9 października 2016 roku. Miał 90 lat.
Polonijna Agencja Informacyjna
No comments:
Post a Comment
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy