Prof. Andrzej Piskozub wniósł ogromny wkład w dzieło uzasadnienia lokalizacji Polski przesuniętej silnie na zachód i jej piastowskich granic. Jak pisał we wstępie do jednej ze swoich prac: „W historycznych dniach roku 1945 nabrał trwałego już odtąd przeświadczenia, że jego naród wrócił z dalekiej podróży, wygrywając przy tym na konferencji poczdamskiej niepowtarzalną szansę powrotu na ziemie, na jakich piastowska Polska wyrosła w wiekach średnich”.
Chociaż do wczesnych lat 90-tych związany był z Zakładem Ekonomiki Transportu na Uniwersytecie Gdańskim, i to na ekonomii doktoryzował się, habilitował, a później pełnił funkcję dziekana, w istocie już znacznie wcześniej zaczynał zdradzać swe humanistyczne i historyczne pasje i zainteresowania. Ich najbardziej reprezentatywnym owocem były książki „Gniazdo orła białego” z 1968 roku oraz dwie prace pochodne: „Kształty Polskiej Przestrzeni” (1970) oraz „Dziedzictwo Polskiej Przestrzeni” (1987).
Prace te, traktujące o strukturach terytorialnych dawnej Polski i o zmianach, jakim struktury te poddano w okresie zaborów przyniosły mu szerokie uznanie wśród środowiska polskich historyków i geografów. Jak sam wspomina kierował się w nich dewizą budowy Polski narodowej w formie i socjalistycznej w treści. Daleki był jednak od szermowania górnolotnymi hasłami i pisania „pod tezę”. Profesor dochodził do swoich tez metodą indukcyjną, przyjmując za punkt wyjścia rzeczywistość empiryczną. W jego książkach napotykamy ogromny szacunek dla faktów geograficznych i historycznych, którymi szermuje z dużym rozmachem, wyprowadzając własne oryginalne tezy. Robił to przy tym w sposób lekki i przystępny dla odbiorcy, niejako „bawiąc się słowem”.
Uważał, że Polska nie obejmuje terytorium przypadkowo zakreślonego, lecz obszar stanowiący wyraźną jednostkę geograficzną (nizina Polska), wyodrębniającą się z centralnej części Europy. W efekcie nawet jeżeli Polski nie ma w sensie politycznym na skutek różnych okoliczności, to tkwi ona na mapie i wyrasta „z lica ziemi”. Kluczową rolę odgrywał tu kształt sieci rzecznej Wisy i Odry oraz jej dopływy, a także nadmorskie położenie. Uważał na tej podstawie, że Polska jest potamokracją czyli krajem rządzonym przez rzeki. Na tej podstawie profesor wytyczał przebieg granic historycznych regionów wzdłuż działów wodnych oraz najbardziej pożądany kształt sieci komunikacyjnej dla Polski, który określał mianem układu średnicowo-obwodowego. Robił to naukowo i niezwykle precyzyjnie dystansując się od wszelkich form determinizmu geograficznego, tak popularnych w niemieckiej geopolityce XX wieku.
Za Eugeniuszem Romerem przyjmował tezę, że Polska położona jest na „pomoście bałtycko-czarnomorskim”, który przesądza południkowy charakter głównych polskich autostrad i dróg kolejowych. Za sprzeczny z tymi układami uważał narzucany nam przez państwa zaborcze, a zwłaszcza przez Niemcy przebieg równoleżnikowy zgodny z odwieczną tendencją tego państwa Drang nach Osten. Jego wiedza została doceniona przez czynniki oficjalne. Prof. Andrzej Piskozub powołany został w latach 1990–1991 w skład zespołu do opracowania koncepcji zmian w organizacji terytorialnej państwa w Urzędzie Rady Ministrów. Opracował tam autorski projekt podziału Polski na dziewięć regionów pochodnych od istniejących na tym terytorium regionów historycznych (1991). Uważał, że polska przestrzeń zakorzeniona jest w historii i geografii i nie można tego pomijać projektując zza biurka sztuczne twory administracyjne.
Kolejna cezurę w jego życiu wyznacza rok 1992, kiedy to profesor przeniósł się na Wydział Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego, gdzie na kierunku Politologia utworzył Katedrę Nauki o Cywilizacji. W tym czasie była to bodaj jedyna tego typu jednostka badawcza w Polsce. Wtedy też dane mi było osobiście współpracować z profesorem. W ramach katedry Andrzej Piskozub propagował dorobek wielkich teoretyków cywilizacji Oswalda Spenglera, Arnolda Toynbee czy w końcu Feliksa Konecznego. W zakresie historiozofii jego wkład polegał m.in. na stworzeniu koncepcji kwadratu kulturowego, alternatywnego dla quincunxa* Feliksa Konecznego.
Swoje dawne zainteresowania geografią historyczną przenosi na szerszy kontekst globalny. Pisze szereg prac i książek dedykowanych cywilizacji w czasie i przestrzeni takich jak: „Między historiozofią a geozofią. Szkice z filozofii czasoprzestrzeni ludzkie”, „Elementy nauki o cywilizacji”, „Czasoprzestrzeń cywilizacyjna”, „Transport w dziejach cywilizacji”, „Morze w dziejach cywilizacji”, „Rozwój horyzontu geograficznego”, „Polska w cywilizacji zachodniej” i wiele innych. Z dużą swobodą obraca się wokół zagadnień na pograniczu różnych epok historycznych od cywilizacji najdawniejszych do współczesności, ulokowanych we wszystkich zakątkach świata. Dokonania te zapewniają mu trwały wkład w polskiej nauce o cywilizacji. Choć jednocześnie jest to wkład inny, niż dajmy na to Konecznego, bo bardziej koncentrujący się na przemianach kultury materialnej.
W sensie geopolitycznych zapatrywań okres ten znamionuje przejście profesora Piskozuba z pozycji endeckich (w których wszak tkwił także na skutek tradycji rodzinnych), na pozycje proniemieckie bliskie Władysławowi Studnickiemu. Jest pierwszym w Polsce wydawcą niektórych prac Studnickiego i komentatorem jego poglądów. Metamorfoza ta związana jest także z osobistą przyjaźnią profesora z Konradem W. Studnickim-Gizbertem – synem Władysława. Niezależnie od zmiany zapatrywań profesor pozostaje wierny swojej głównej dewizie o randze czynnika lokalizacji Polski na piastowskich ziemiach.
Andrzej Piskozub był uczonym wielkiej miary, który – jak każdy człowiek – miał własne widzenie świata i towarzyszące mu emocje. Częściej dochodzą one do głosu u schyłku pracowitego życia, kiedy beznamiętny ogląd rzeczywistości, pod wpływem bieżących wypadków i barier których doświadczał na swoim odcinku drogi naukowej (zwłaszcza na Wydziale Nauk Społecznych UG) jest wypierany przez ocenę i wartościowanie: osób, rzeczy i zdarzeń. Profesor mógł się czuć sfrustrowany nikłą recepcję jego poglądów w Polsce, małym gronem jego uczniów czy kontynuatorów. Prawda, był wielokrotnie honorowany, choćby nagrodami Ministra Edukacji Narodowej czy też Nagrodą Honorową Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego im. Oskara Żebrowskiego. Bezpośrednich uczniów, którzy kontynuowaliby jego dzieło było jednak niewielu. Czyż z podobnymi dylematami u progu swego życia nie zmagał się także Feliks Koneczny? Czy nie doświadczał podobnych frustracji?
Stąd profesor cenił sobie „małe” przyjaźnie i lokalne dowody uznania. Pamiętam jak z satysfakcją przyjął możliwość publikacji swoich artykułów na łamach …. upeerowskiego biuletynu „Bez uprzedzeń” czy też możliwość napisania wstępu do książki „Gry imperialne” redaktora „Stańczyka” Tomasza Gabisia – autora, którego profesor miał okazje poznać dzięki mnie i którego poglądy szanował. Z satysfakcją i staropolską gościnnością przyjmował swoich przyjaciół w domku na Kaszubach.
Odszedł człowiek wielkiego formatu i wielki patriota. Reprezentant wymierającej już szkoły polskich historyków, nie skażonych jeszcze współczesną, postmodernistyczną metodologią, tendencją do dokonywania na gruncie naukowym niedozwolonych redukcji, wnioskowania na podstawie niewystarczającej bazy empirycznej i źródłowej. Niezależnie od zmiany zapatrywań profesor pozostał wierny swojej głównej dewizie o randze czynnika lokalizacji Polski na piastowskich ziemiach czyli w jej „obszarze gniazdowym” dla umacniania pozycji geopolitycznej Polski w Europie. Wartość tych dokonań jest ponadczasowa.
*) Jest to "pięciomian bytu" lub czynnik cywilizacjotwórczy. Łączy on pięć kategorii: dobro, prawdę, zdrowie, dobrobyt, piękno
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy