Prof. L.W.Szajdak. Fot. L.Wątróbski |
-W końcu 2020 roku został Pan Profesor wyróżniony przez Polską Akademię Umiejętności nagrodą im. Mikołaja Kopernika...
-Przyznano mi ją 22 września 2020 roku. Była to nagroda naukowa im. Mikołaja Kopernika, którą uzyskałem za 2 monografie opublikowane przez prestiżowe wydawnictwa - pierwsza pt.: Zanikanie torfowisk – wydana przez Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk oraz druga pt.: Bioactive Compounds in Agricultural Soils – opublikowana przez wydawnictwo Springer. Otrzymałem ją z dziedziny nauk o ziemi. W grupie osób wyróżnionych, które otrzymały tę prestiżową nagrodę, znalazł się m.in. prof. Jerzy Hausner, wybitny polski ekonomista i polityk, dawny wicepremier i minister finansów.
-Nagroda im. Mikołaja Kopernika ustanowiona została jeszcze w XIX weku...
-Dokładnie w roku 1873 - z okazji
przypadającej wówczas 400 rocznicy urodzin Mikołaja Kopernika. Gmina miasta
Krakowa ustanowiła fundację jego imienia i powierzyła Akademii Umiejętności
przyznawanie, w okresach pięcioletnich, nagrody za prace naukowe z zakresu
astronomii i nauk z nią spowinowaconych - czyli astrofizyki, geodezji,
geografii fizycznej, magnetyzmu ziemskiego i meteorologii. Przyznawanie tych
nagród przerwała II wojna światowa. Pragnąc
kontynuować tradycję Rada Miasta Krakowa ustanowiła nagrodę, która jest obecnie
przyznawana co pięć lat w 9 równorzędnych kategoriach uczonym związanym z nauką
polską, którzy w pięcioleciu poprzedzającym rok jej przyznania ogłosili,
wyróżniające się szczególnie wysoką wartością naukową, prace z dziedziny: (1)
astronomii, (2) ekonomii, (3) filologii klasycznej, (4) filozofii przyrody, (5)
kosmologii i astrofizyki, (6) matematyki, (7) medycyny, (8) nauk o Ziemi, (9)
prawa.
-Jest Pan
człowiekiem dwóch fakultetów…
-….
doktorem farmacji i profesorem agronomii. Jestem jednak osobą, która zajmuje
się głównie chemią i biochemią gleby. To jest właśnie moja dziedzina badań i na
tym polu mam wiele sukcesów. Dzięki nim jestem też dobrze rozpoznawany, co daje
mi dużą satysfakcję.
W swoim dorobku mam ponad 570 publikacji, 23 książki wydane w Polsce, USA, Niemczech, Szwajcarii i na Ukrainie. Jestem też doktorem Honoris Causa (2009), uniwersytetu założonego, pierwotnie jako kolegium jezuickie, przez polskiego króla Stefana Batorego w dawnym Dorpacie, a dziś Tartu w Estonii. Jestem tam dziesiątym Polakiem, któremu nadano tę godność. Ósmym był wielki polski chemik, a jednocześnie późniejszy prezydent Polski, Ignacy Mościcki.
Uczelnia w Dorpacie odegrała niezwykle znaczącą rolę w kształceniu Polaków z zaboru rosyjskiego, po zlikwidowaniu przez Rosję uczelni w Rzeczypospolitej. W odróżnieniu od innych szkół wyższych na ziemiach należących w tym czasie do Rosji, Uniwersytet Dorpacki prowadził liberalną politykę i unikał dyskryminacji Polaków. Studia w Dorpacie dla młodzieży z Wołynia, Polesie oraz Podola były przepustką do europejskich elit.
Słynne określenie „dorpatczyk” oznacza nie tylko absolwenta uniwersytetu, ale przede wszystkim człowieka o wysokich kwalifikacjach zawodowych, wszechstronnie wykształconego, o wysokiej kulturze osobistej. Na Uniwersytecie Dorpackim w 1828 roku powstała najstarsza polska korporacja akademicka Konwent Polonia.
Absolwentami tego uniwersytetu byli m.in.: Tutus Chałubiński – odkrywca Zakopanego; Władysław Raczkiewicz – Prezydent RP na uchodźstwie (1939–1947); Władysław Walewski – jeden z trzech redaktorów Słownika Geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich; Ignacy Baudouin de Curtenaya – badacz języków słowiańskich, kandydat na prezydenta II Rzeczpospolitej; Benedykt Dybowski i Aleksander Czekanowski – badacze Syberii; Bronisław Malinowski – światowej sławy etnograf; Wincenty Lutosławski – twórca własnego systemu filozoficznego, profesor uniwersytetu w Krakowie; Józef Weyssenhoff – autor licznych utworów powieściowych; Tadeusz Dembowski – chirurg ortopeda, działacz społeczny i patriota; Jan Muszyński – organizator i pierwszy dziekan Wydziału Farmaceutycznego Uniwersytetu Łódzkiego, twórca i kierownik Zakładu Farmakognozji na Uniwersytecie we Wilnie.
Jestem również pierwszym Polakiem członkiem zagranicznym Rumuńskiej Akademii Nauk Rolniczych i Leśnych. W swoim dorobku dydaktycznym mam także 8 wypromowanych doktorów. Są wśród nich zarówno Polacy jak i Estończycy i Rumuni. Jestem członkiem wielu rad redakcyjnych czasopism naukowych – m.in.: Agronomy, Journal of Food, Agriculture and Environment (JFAE), Agronomy Research, Peatlands International. Journal of Botany, Journal of Water and Land Development, specjalnego zeszytu pt. „Restoration of Peatland Soil for Agricultural Use” w czasopiśmie Agronomy Research, specjalnego zeszytu pt. „Processes, Mechanism and Utilization of Organic Soils” w czasopiśmie Plant and Soil oraz specjalnego zeszytu w czasopiśmie „Agronomy pt. Successfully Managing Interdependent Agricultural Landscapes — Processes, Structures and Mechanisms Sustaining the Entire System”.
Dwa lata (1991-1993) spędziłem też w Szwecji
na stypendium naukowym na Uniwersytecie Rolniczym w Uppsali i rok na stypendium
naukowym, jako stypendysta Fundacji Kościuszkowskiej z Nowego Jorku, w Athens
na amerykańskim uniwersytecie publicznym, największym w stanie Georgia.
-Nad czym
pracuje Pan obecnie?
-Aktualnie zajmuję się procesami i
mechanizmami na glebach organicznych – w torfach i murszach, które mają wpływ
na ich przemiany, jakie powstają w wyniku odwodnienia czyli ich melioracji.
Jest to proces nieodwracalny i niekorzystny. Torf jest bowiem taką glebą, która
chłonie duże ilości wody i dlatego torfowiska są bardzo ważnymi zbiornikami
zwłaszcza wody pitnej. Torfy zawierają też wiele związków biologicznie czynnych
fitohormonów, mających wpływ na rozwój i wzrost uprawianych roślin. Ekstraktem
torfu karmi się zwierzęta, aby szybciej rosły. Związki torfu mają właściwości
biostymulacyjne. Wpływają też pozytywne na organizm ludzki. Z torfu przygotowuję
się również kosmetyki. Właściwości torfu docenił m.in. polski botanik prof.
Stanisław Tołpa, który opracował preparat torfowy nazywany jego nazwiskiem.
-W tym roku (2021) otrzymał Pan kolejną nagrodę przyznaną przez Towarzystwo im. Hipolita Cegielskiego - Labor Omnia Vincit...
-Srebrny medal Labor Omnia Vincit, nadany został mi za krzewienie idei pracy organicznej. Praca organiczna określana jako działanie na rzecz rozwoju gospodarczego ludności z ziem polskich narodziła się w Wielkopolsce. Jej prekursorem był gen. Dezydery Chłapowski, który sfrustrowany polityką Napoleona w stosunku do Polski podał się do dymisji i wrócił do swojego majątku w Turwi w gminie Kościan. W celu nauki nowoczesnego rolnictwa wyjechał do Anglii. Po powrocie do Wielkopolski rozpoczął gospodarowanie w oparciu o zdobytą tam wiedzę. Przez swoich sąsiadów uważany był za wielkiego dziwaka. Jakże bowiem dawny adiutant Napoleona zamiast walczyć, zajmuje się gospodarowaniem, nie korzystając z dawnych modeli agrokultury. A jemu chodziło tak naprawdę o ekonomiczne podniesienie regionu Wielkopolski. Zależało mu na przeciwstawieniu się napływowi prusactwa czy działalności Komisji Kolonizacyjnej.
W grupie organiczników obok gen. Dezyderego Chłapowskiego, byli także inni, - tacy jak np.: Karol Marcinkowski – lekarz i społecznik, inicjator budowy hotelu Bazar w Poznaniu czy Maksymilian Jackowski - działacz społeczny i gospodarczy w Wielkopolsce. Te osoby potrafiły wygrywać z naporem prusactwa poprzez podniesienie poziomu edukacji czy zasobności ekonomicznej ludności polskiej. Od 2018 roku, wspólnie z wielooddziałowym Muzeum Narodowym Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie, Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy oraz Fundacją Zakłady Kórnickie, utworzoną w roku 1924 przez hr. Władysława Zamoyskiego, organizujemy konferencje naukowe...
-… które są
następnie dedykowane wielkim Wielkopolanom…
-…. którzy mają swoje miejsce
ugruntowane w panteonie największych organiczników. Pierwszym z nich był wspomniany
wcześniej gen. Dezydery Chłapowski, a po nim August Cieszkowski i Maksymilian
Jackowski. Elementem każdej z ww. konferencji są opublikowane monografie
zawierające teksty wygłoszonych tam wykładów. W zeszłym roku (2020) w
listopadzie miała się odbyć kolejna konferencja dedykowana Maksymilianowi
Jackowskiemu – nazywanym królem chłopów. Ta wielka postać
przyczyniła się do powstania wielu kółek rolniczych na terytorium Wielkopolski.
Wspierał on również tworzenie funduszy dla wsparcia polskich ziemian zagrożonych
wykupem ich majątków przez Komisję Kolonizacyjną. Był ponadto wydawcą czasopism
dla młodzieży wiejskiej. Chciał w ten sposób podnieść edukację na wsi,
traktując ją, jako sukces w walce z naporem prusactwa.
-Poza pracą
naukową znajduje Pan również czas na różne zainteresowania: starą porcelanę,
muzykę baroku, malarstwo postimpresjonistyczne, jogging…
-Nie
ukrywam też, że od roku 2012 zaangażowany jestem w przywracanie pamięci o moim
ojcu oraz jego przyjaciołach z Grupy Poetyckiej „Wołyń”. Grupa ta narodziła się
w połowie lat trzydziestych w Równem na Wołyniu. W jej skład wchodzili: Czesław
Janczarski, Wacław Iwaniuk, Zygmunt Jan Rumel, Zuzanna Ginczanka, Józef
Łobodowski, Władysław Milczarek, Stefan Bardczak, Bazyli Podmajstwoicz i mój ojciec
Stefan Szajdak. Pierwsza prezentacja literacka Wołyniaków odbyła się w 1936
roku na łamach czasopisma „Okolica Poetów”, którego redaktorem naczelnym był
Stanisław Czernik. O działalności grupy informowała też „Kamena” oraz tygodnik
„Wołyń”, określając ją jako „najmłodszą konfraternię poetycką”. Istnieniu
nowego grona poetów sprzyjał wojewoda wołyński Henryk Józewski – działacz
niepodległościowy i malarz.
Dotychczas udało mi się opublikować 2 antologie dedykowane tej grupie - jedną po polsku, drugą po polsku i ukraińsku. Jestem również autorem wystawy, która była eksponowana była w wielu polskich i ukraińskich miastach. W tym roku zapowiedziane są wystawy w Środzie Wielkopolskiej, gdzie żył mój ojciec oraz w Kluż Napoca w Rumunii gdzie mieszkała w czasie II wojny światowej sekretarka marszałka Piłsudskiego Kazimiera Iłłakowiczówna.
-Wystawa w
Rumunii?
-Zakończone zostały już prace nad
jej katalogiem z rumuńskimi kolegami w 2 językach: polskim i rumuńskim. Nasza
ekspozycja zostanie zaprezentowana w Kluż-Napoka, mieście położonym na Wyżynie
Transylwańskiej. Wystawa zostanie sfinansowana w całości przez stronę rumuńską.
Przywracanie pamięci o przyjaciołach i kolegach mojego ojca jest dla mnie
wielkim przeżyciem. W 2019 roku odwiedziłem ukraińskie miasto Łuck, będąc tam
gościem miejscowego archiwum. Zapoznałem się wówczas z teczką osobową mojego
ojca, który przed II wojną światową pracował tam jako nauczyciel. W archiwum w
Łucku znajdują się także teczki innych polskich nauczycieli. Zdobyte tam
informacje pragnę opublikować w formie biografii. Praca ta zawierać będzie
wiele niepublikowanych wątków dedykowanych mojemu ojcu oraz jego przyjaciołom z
Grupy Poetyckiej „Wołyń”.
-Dziękuję za
rozmowę.
rozmawiał Leszek Watróbski
No comments:
Post a Comment
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy