. Janusz Zalewski, prezes Kanadyjskiego
Towarzystwa Dziedzictwa Polskiego (fot. archiwum) |
-Wasze Towarzystwo powstało we wrześniu 2017 roku…
-… zostaliśmy zarejestrowani 21 września 2017 roku, zgodnie z Alberta Society Act, Canadian Polish Legacy Society.
-Jakie cele stawia sobie Kanadyjskie Towarzystwa Dziedzictwa Polskiego.
-Nasze cele działania są bardzo szerokie i obejmują zabezpieczanie polskiego dziedzictwa narodowego, edukację i badania w tym temacie oraz promocję i pozyskiwanie funduszy na wspomniane cele. Staramy się podtrzymać miejscowych na duchu, wciągnąć ich w nasze szeregi i organizować wspólny plan działania zabezpieczenia historycznych budowli sakralnych jako obiektów. Obecnie największym problemem jest uzyskanie zgody diecezji na przekazanie tytułu własności dla rządu prowincjonalnego...
W początkowym okresie Terytoriów Północno-Zachodnich, później nazwanych
Albertą, na kanadyjskich preriach nie zabrakło Polaków. Dzisiaj wiemy, że
pierwszą osobą polskiego pochodzenia, która postawiła stopę na albertańskiej
ziemi w roku 1871 był Charles George Horetzky. Był on urzędnikiem, geodetą,
fotografem pracującym dla Hudson Bay Company, która wytyczała linię kolejową
poprzez prerie - z Edmonton do Pacyfiku, Doliną Peace River.
Obelisk
w St. Micheal, AB poświęcony pierwszym
osadnikom (fot. Janusz Zalewski)
-Pierwszym zaś imigrantem polskiego pochodzenia w Albercie był Wincenty Miniszewski...
-… który po długich życiowych przygodach postanowił osiedlić się w okolicach Medicine Hat w roku 1885. Wraz z rozbudową linii kolejowych prerie coraz liczniej zapełniały się nowymi osiedleńcami. Wśród nich nie brakowało także i innych przybyszów polskiego pochodzenia. Byli to m.in. rodziny Sarneckich, Banachów, Smigielskich, Dziewenków, Jakubowski,ch Tymków, Adamyków, Nowickich i Stelmachów.
Kanadyjski spis ludności z roku 1911 wykazał łącznie 2243 osoby polskiego pochodzenia w Albercie. Z pewnością jednak nie były to liczby wiarygodne. Polaków było prawdopodobnie dużo, dużo więcej. Działo się tak, bo Polski nie było na mapach świata, a przybyłych do Kanady imigrantów wpisywano w dokumentach rządowych jako Rosjan, Austriaków, Ukraińców, Niemców czy jako Galicjan, Węgrów, Bukowian czy Ruthenians…
-Pierwsi polscy osiedleńcy w Albercie byli przede wszystkim farmerami…
-To co łączyło ich wszystkich, to był zupełny brak wiedzy o nowym kraju. O panujących tu zwyczajach, klimacie, przepisach prawa i bardzo często nieznajomość języka angielskiego, która bardzo utrudniała asymilację w nowym środowisku. Tęsknili za Ojczyzną, polskimi tradycjami opartymi o wiarę kościoła rzymsko-katolickiego. Pomimo całkiem innego klimatu, ich rok kalendarzowy był takim samym jak w Starym Kraju: Boże Narodzenie, Trzech Króli, Matki Boskiej Gromnicznej, Wielkanoc, Wniebowstąpienie, Zielone Świątki, Boże Ciało, Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, Wszystkich Świętych…
Dlatego też, zaraz po usadowieniu się na tzw. homestead, najważniejszym było wybudowanie kaplicy lub kościółka, który jednoczył rozproszonych po okolicznych preriach farmerów. Było to w okolicach Hilliard, Nisku, Round Hill, Hay Lakes, Mundare czy Kopernik. Później także w Tawatinaw, New Pine Creek, Prosperity, Derwent, Opal, Waugh, Egremont, Radway, Chipman, Warwick, Flat Lake, Athabasca, Ardmore, St. Francis i Calmar. Na północy Alberta w okolicach Grande Prairie, Sexsmith, Webster i Fox Creek. Na południu prowincji, w okolicach: Lethbridge, Drumheller, Taber, Tide Lake i Acadia Valley oraz w Crowsnest Pass: Coleman, Burmis, i Blairmore gdzie polscy osadnicy pracowali także jako górnicy. Nie zabrakło ich również w Canmore, Anthracite, Bankhead i Exshaw i innych osadach na skraju Gór Skalistych.
-Od
samego początku kościółki te stanowiły centrum życia socjalnego i kulturalnego…. Kościół
w Alexander, AB
(fot. Janusz Zalewski)
-… i były zalążkiem pierwszych polonijnych organizacji. Każda kolejna fala polskiej imigracji pozostawiała po sobie coś trwałego: kaplice, kościoły, Domy Polskie, polskie szkoły coraz liczniejsze organizacje i pomniki. Nazwy tych pierwszych osad budowanych przez polskich imigrantów w większości brzmią obco i niewielu wie, gdzie się znajdują.
Obecna polityka imigracyjna rządu kanadyjskiego nie jest sprzyjająca dla imigrantów z Europy. Najlepszym przykładem tego są statystyki dotyczące porozumiewania się mową ojczystą w domach obecnej Kanady. Pomiędzy rokiem 2011 a 2016 liczba osób posługująca się językiem Tagalog (Filipiny) wzrosła o 33%, językiem arabskim + o 30%, perskim (Farsi) o 27%, Hindi o 26%, Urdu o 25%. Natomiast drastycznie spadła liczba rodzin posługujących się językami przede wszystkim europejskimi. W tym krótkim, zaledwie 5 letnim okresie czasu zanotowano spadek posługiwania się językiem holenderskim o 10%, Ukraińskim o 8%, włoskim o 7%, niemieckim o 6%, polskim o 5%, greckim o 1%.…
-Kanadyjskie Towarzystwa Dziedzictwa Polskiego stara się o podtrzymywanie polskiego dziedzictwa i tożsamości opartej wokół polskiego kościoła rzymsko-katolickiego i polskiej tradycji na preriach Kanady...
-Czeka nas ogrom pracy. Obecna polityka diecezji zamykania kościółków wiejskich na preriach może być gwoździem do trumny polskiego dziedzictwa narodowego. Jesienią ubiegłego roku zamknięty został kościół w Alexander (zbudowany 1938 r.). Ołtarz główny i całe wyposażenie rozebrano. Biskup czeka obecnie na „oferty” i pyta się: „kto chce kościół”? Warunki do ustalenia…
Podam
kolejny przykład. Wspaniały kościółek w Prosperity (Alberta) miał być rozebrany
już 2 lata temu, pomimo sprzeciwu kilku ostatnich rodzin jakie się ostały w
parafii i walczą o zabezpieczenie tego unikalnego, jedynego w swojej strukturze
zewnętrznej i wnętrza ręcznie modelowanego w masie gipsowo-drewnianej przez
brata Jana w roku 1946. W słoneczny dzień jest to prawdziwa „Złota Komnata”. Pierwsza
próba rozbiórki spełzła na niczym, - widać taka Boża Wola, bo w dniu
wyznaczonym przez biskupa diecezji St. Paul ekipa nie mogła dotrzeć do osady,
bo w trzeci tydzień października spadły tam ponad dwie stopy świeżego,
ciężkiego śniegu. Jedynie to ocaliło od likwidacji i moja tam wizyta, krótko po
tym w tej osadzie i telefony do diecezji z prośbą o wstrzymanie tego procesu i
zabezpieczenie jako obiektu zabytkowego prowincji Alberta. Podobnych zresztą
sytuacji obecnie jest wiele.
W ciągu tego krótkiego czasu udało nam się zorganizować objazdową wystawę o pierwszych Polakach w Albercie, która jest dostępna dla wszystkich zainteresowanych. Innym sukcesem jest wydanie książki „Changing Times”, wspomnień ojca Stanisława (Stanleya) Zenko z posługi duszpasterskiej w polonijnych parafiach. Ojciec Zenko był pierwszych kapłanem polskiego urodzenia wyświęcony w Albercie. Na najbliższą zaś przyszłość planuje się wydanie mojego ilustrowanego licznymi zdjęciami przewodnika po polskich miejscach prowincji Alberta.
-Urodziłeś się w Szczecinie. Byłeś tam instruktorem harcerskim…
-… przewodnikiem po Pomorzu Zachodnim, przewodnikiem Turystyki Pieszej po Pomorzu, Bieszczadach i Karkonoszach. W Kanadzie mieszkam od roku 1986.
rozmawiał Leszek Wątróbski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy