fot. IG |
W Polsce tym drewnem jest “fundament” III RP. Według mojej bardzo krótkiej definicji, III RP to umowa pomiędzy naszą nomenklaturą, w szerokim tego słowa znaczeniu, i zachodnim kapitałem. Ta umowa ma następującą postać: my, nomenklatura w dowolnej postaci, oddajemy wam, zachodniemu kapitałowi, naszą gospodarkę a wy zapewniacie nam stanowiska i dobre pensje. Tak przy okazji, prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump nazwał amerykańską nomenklaturę zblatowaną z elitami „deep state” i chciał prowadzić z nią wojnę.
Przez lata, solidnym „gwarantem” umowy pomiędzy polskim „deep state” i zachodnim kapitałem były „fundusze” z Unii Europejskiej oraz dochody z produkcji półfabrykatów dla zachodniego przemysłu. Niestety, właścicielem przedsiębiorstw produkujących w Polsce półfabrykaty jest również kapitał zachodni.
Powinienem napisać, że fundusze unijne „były” gwarantem sukcesów III RP, ponieważ w ciągu ostatnich kilku lat, Unia systematycznie traci fizyczną zdolności to bycia gwarantem niezłej egzystencji nomenklatury III RP. Ba! Bruksela powoli traci zdolność bycia gwarantem “dobrego życia” dla obywateli większości państw zrzeszonych w Unii Europejskiej.
Pierwszą oznaki nadciągających trudności była rosnąca liczba państw unijnych uchwalających budżety z deficytem. Tak jak w pozostałych państwach unijnych, tak i w Polsce, pożyczane pieniądze nie służyły do rozwoju czy modernizacji własnych gospodarek. Nie powstawały nowe gałęzie przemysłu czy nowe przedsiębiorstwa, które dawałyby zatrudnienie młodym ludziom. I w Polsce i w Unii, pożyczane pieniądze były używane głównie na utrzymania stopy życiowej obywateli oraz zapewnianie niezłego „życia” dla elit, ich rodzin, znajomych i nomenklatury. Czyli tego, co Donald Trump nazwał „deep state” państwa amerykańskiego. Podczas pierwszej kadencji nie udało mu się zrealizować swoich zamiarów. Dlatego tak wielu czeka na wynik kolejnych prezydenckich wyborów w USA. Jedni z niecierpliwością, inni ze strachem. My też musimy się im przyglądać, ponieważ „działania” przyszłego prezydenta mogą być „mapą drogową” dla postępowania rządów wszystkich innych państw.
Czarny „dzień” rozpoczął się dwa lata temu, kiedy przestała się rozwijać nawet gospodarka niemiecka. Rok temu w Niemczech, gospodarczej lokomotywie unijnej, zaczęła się recesja. Jednak największe uderzenie w gospodarkę światową, czyli również w unijną i polską, nastąpiło na początku 2020 roku. Pod światową ekonomią ugięły się kolana. Na naszych oczach waliła się globalizacja i rozpadały więzi ekonomiczne. Rozpoczęło się świadome łamanie ustalonych praw i reguł, a na ich miejsce ciągle nie pojawiają się nowe. Główni światowi gracze ekonomiczni, nie byli w stanie nawiązać współpracy w celu wyhamowania kryzysu. Po raz kolejny zastosowali lekarstwo w postaci dodruku ogromnej sumy pieniędzy i „rozsypywanie ich z helikoptera”. Jeszcze w czasie wakacyjnym była wielka nadzieja, że „lekarstwo” zadziała i zostaną zahamowane spadki PKB. I, że gorzej już nie będzie. My wyliczyliśmy nasz deficyt budżetowy na 109 mld złotych i również łudziliśmy się nadzieją, że to już dno i gorzej już być nie może.
Nadzieja, okazała się płonna. Zaraz potem, Światowa Organizacja Handlu i Bank Światowy zapowiedziały trwanie recesji. Co gorsza, te organizacje nie są w stanie przewidzieć jak głęboka będzie recesja, i jak długo będzie trwała.
Biorąc pod uwagę „trendy” gospodarcze opisane powyżej, jest oczywiste, że wcześniej niż później, wszystkim państwom zaczynie brakować pieniędzy. I właśnie nadciąga ten sądny dzień, kiedy również w III RP zaczyna pieniędzy brakować. Gwarant fundamentu III RP, czyli Unia Europejska również zobaczyła dno w skarbcu. W Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej „brak” pieniędzy jest obserwowany, jako zanik klasy średniej. Czyli spadek procentowy obywateli żyjących na „średnim” poziomie. Nasz problem polega na tym, że polska klasa średnia jest nieliczna. A jednak będzie musiała spadać nasza stopa życiowa. Powstaje pytanie o to, czy stopa życiowa będzie spadała średnio wszystkim obywatelom, czy też tylko wybranym grupom społecznym.
Jaki są możliwe scenariusze działania obecnych elit? Opiszę dwa skrajne możliwe biegi wypadków.
Po pierwsze, obecne elity mogą prowadzić działania mające na celu uratowanie „fundamentów” III RP, w tym pozycji materialnej nomenklatury (deep state) w każdej postaci. W tym celu będą mogły próbować scenariusz, jaki jest realizowany na Ukrainie od 2014 roku do dzisiaj. Tam, pomimo znacznych trudności ekonomicznych, oligarchom udało się utrzymać władzę opierając się na paramilitarnych oddziałach, które stanęły na „straży” wysuniętej na pierwszy plan ideologii banderowskiej. W naszych warunkach może to być obrona wartości chrześcijańskich oraz Kościoła Katolickiego. Taka „obrona” mogłaby być użyta do odciągnięcia uwagi społeczeństwa od trudności gospodarczych. Innymi słowy, obrona szeroko rozumianej „chrześcijańskiej Polski” stanowiłaby zasłonę dymną dla prawdziwego celu, czyli zachowania fundamentów III RP i pozycji obecnych elit. Jednakże ostatnie protesty uliczne po wyroku TK w sprawie aborcji pokazują, że rządzący nie mogą liczyć na szerokie wsparcie ze strony hierarchii kościelnej, ani na bezwzględnie zaangażowanie się służb porządkowych po ich stronie, ponieważ służby porządkowe i polski kler nie uwierzą w powodzenia takiego przedsięwzięcia. Wszyscy widzą słabość tego rządu.
Drugi, skrajny scenariusze rozwoju wydarzeń w naszym państwie może mieć następującą postać.
Może on mieć związek z coraz głośniej tykającą bombą z opóźnionym zapłonem. Ta bomba to ogromna rzesza młodych ludzi, którzy już stają lub zaraz będą stawali przed fatalną perspektywą życiową, którą można opisać następującym stwierdzeniem: Jeszcze się nasze „życie” nie zaczęło, a już się skończyło. Mam na myśli to, że dla wielu młodych ludzi wchodzących w „życie” nie będzie ani pracy, ani tanich mieszkań. Trudniej im będzie wyjechać do pracy zagranicę, ponieważ wcześniej niż później wszystkie państwa unijne będą chroniły rynki pracy z myślą o swoich młodych bezrobotnych. Zdobywanie wiedzy i studiowanie stanie się bezcelowe. W Stanach Zjednoczonych oraz Europie Zachodniej młodzi ludzie znaleźli” schronienie” w mieszkaniach swoich rodziców. Z wyjątkiem czarnej młodzieży w Stanach, dla której fizycznie nie mam miejsca w rodzinnych domach, więc chętnie wychodzą na ulice. Prawdziwym celem ich niezadowolenia jest porządek społeczno-ekonomiczny.
U nas, demonstracje młodych ludzi, zwłaszcza kobiet, na ulicach mogą być oznaką tego, że właśnie pojawia się grupa społeczna, które przestanie akceptować fundamenty III RP, włącznie z Trybunałem Konstytucyjnym, Sądem Najwyższym, Sejmem, konstytucją, i tym wszystkim, co z konstytucji wynika. Gdyby nie było wyroku TK, to prawdopodobnie szybko pojawiłby się inny powód, dla którego młodzi ludzie wyszliby na ulice. To nie ideologia, ale kryzys ekonomiczny może stanowić fundament gwałtownych przemian, jakich zarządzają młodzi ludzie.
Co będzie, jeżeli młodzi Polacy nie zaakceptują podążania państwa według scenariusza ukraińskiego po 2014 roku? Mogą zacząć wymagać od tych, którzy „urządzili” się w III RP, aby „posunęli się na ławeczce i zrobili miejsce dla nich”. W przypadku niezaspokojenia ich wymagań mogą próbować, w ten czy inny sposób, zepchnąć „nomenklaturę III RP” z „ławeczki”. Wraz ze sławnymi zawołaniami na ustach: „S. dziadu”, i „Teraz k. my”.
Mikołaj Kisielewicz
No comments:
Post a Comment
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy