Pieniacze
Jak bardzo trzeba nie rozumieć wagi słów, aby podpisywać się pod frazą „Rewolucja jest kobietą” ? Słowo, które w rzeczywistości znaczy zazwyczaj rozlew krwi, płacz matek i dzieci, tutaj używany jest jako czcza igraszka, którą można sobie ot tak wykrzyczeć na ulicy.
Już Św. Augustyn w swoim dziele pt. ”Państwo Boże” (łac. Civitas Dei), wskazywał na to, jak nierozumny i lekko myślny jest tłum, pisząc „Więcej się tu w oczy rzuca słabość charakteru nieumiejąca znieść już to ciężkiej doli, która nad ciałem zawisła, już to głupiego sądu tłumu. I zaiste silniejszy jest taki charakter, co ciężką w życiu dolę cierpliwie raczej znosi, niżby miał od niej uciekać, i co sądami ludzkimi, szczególnie sądem tłumu, sądem przesłonionym zazwyczaj mrokiem fałszu, gardzi wobec światłości czystego sumienia swego.” I tak jak Św. Augustyn odnosił się w tymże fragmencie do samobójcy, tak my dziś możemy odnieść ów fragment do zabójców własnego sumienia, którzy w nie do końca zrozumianym celu obwieszają się symbolami, wieszaków czy piorunów. Na czele tych to tłumów stają owi „Pieniacze”, czyli ludzie, którzy pod przykrywką zbuntowania się Trybunałowi Konstytucyjnemu, przemycają rzeczywiście rewolucyjne postulaty liberalno-lewicowe, a nieświadomy niczego tłum podąża za tymi postulatami, pogrążony w ekstazie „siły ludu”. Co ciekawe na tychże protestach można w znacznej mnogości ujrzeć ludzi młodych, ale czy to powód do zmartwienia? Bynajmniej. Jak już wcześniej pisałem w moich tekstach, demoralizacja postępuje, a to dopiero pierwszy etap kolejnej już rewolucji, która odbywa się w nieświadomych niczego umysłach ludzi, którzy poddają się wpływowi już to pseudo-celebrytów internetowych, już to wpływowi seriali z popularnych platform streamingowych.
Durnie
Za każdym razem, kiedy dzieją się w kraju lub za granicą rzeczy ważne, nachodzi mnie refleksja w formie pytania: Dlaczego ludzie nie wyciągają wniosków z historii? Odpowiedź być może jest banalnie prosta: Bo jej nie znają. Jednakże oprócz nieznajomości historii w parze idzie brak pogłębionej refleksji nad światem, nad przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. Dzisiejszy świat w bardzo podstępny sposób stara się ludzi od refleksji odciągać. Uzasadnień jest wiele, mało wolnego czasu, życie przecież pędzi i trzeba „chwytać każdy dzień”. Non stop jesteśmy wystawieni na mnogość przyjmowania i odbierania informacji, bez przerwy odbieramy bodźce, co powoduje zmęczenie i wyczerpanie. I w ten sposób nie ma już miejsca na zastanowienie się nad tym, co właściwie dzieje się wokół nas. Przez mass i social media, jest to skrzętnie ukrywane pod płaszczykiem rozrywki, a ludzie przyzwyczajeni do pewnych wygód nie mają ochoty na wyższy wysiłek czy to intelektualny, czy to fizyczny. Jednak charakter człowieka nie kształtuje się bynajmniej wśród hedonistycznych wygód i luksusów, ale pośród ciężkiej pracy. Oczywiście łatwo jest przerzucać odpowiedzialność „na ten dzisiejszy zły świat”, i w kółko powtarzać „Kiedyś to było lepiej!”, ale nie da się zapomnieć o naszej wolnej woli, która pozwala nam wybierać. Czy wybierzemy po raz kolejny bezmyślne scrollowanie facebooka, czy też sięgniemy po książkę, lub po prostu bycie z drugim człowiekiem. Warto więc w rozwadze korzystać z dóbr doczesnych, a w życiu pamiętać o zasadach hierarchii i harmonii, a także tego, że świat czy tego chcemy, czy też nie, stoi zbudowany na fundamencie ius naturale i można się z tym spierać, dyskutować, lecz jest to stawianie chochołów niewiele znaczących w świetle prawdy.
Oszuści
W całej sytuacji, która się dzieje od kilku dni w polskich miastach najgorsze jest to, że ten tłum nie ma pojęcia, do czego takie działania prowadzą w dłuższym wymiarze czasu. Naiwne tłum dały się oszukać ludziom, którzy pod przykrywką jakiegoś heroicznego zrywu sprzeciwiają się rządowi i partii rządzącej. Czyż jednak znaczna ilość tych ludzi na ulicach to nie demokraci? Czy chcą zatem odebrać głos suwerenowi (tj. wg. demokratycznej nomenklatury większości społeczeństwa), i obalić tym samym rząd? Czyż ten tłum nie widzi w takim zachowaniu tzw. Precedensu, że jeśli jakieś prawo nie będzie się nam podobać to dowolna ilość ludzi tworząca tłum może, każdą kolejną władzę znieść. Nie, to nie jest żadna demokracja, to ochlokracja i taka rzeczywistość właśnie się zarysowuje przed naszym społeczeństwem. Po raz kolejny Polacy dają się prowokować do „wiecznego powstania”, zatem pewne rzeczy są niezmienne. To, co w „Tece Stańczyka” zauważali Krakowscy konserwatyści, a co opisał w liście nr. 8 Stanisław Koźmian. „Dziś takie rzeczy stoją, że tylko powstanie jest Polską.”
I tak powstanie, jest Polską, i stało się chyba już naiwną, heroiczną Polską tradycją, kiedyś jednak na sztandarach tychże powstań był maksymy: „Bóg Honor i Ojczyzna”, a dziś tą maksymą jest „W*********”.
Chyba najwyższy czas zadać sobie pytanie, czy to korzystne dla naszej ojczyzny, by nadal kultywować tradycję wiecznego powstania, i to już nie w imię słusznych idei tylko w imię każdego byle jakiego hasła.
Szymon Bogucki
autor jest studentem I roku Wydziału Prawa US
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy