Nasilająсe się antypolskie nastroje na Litwie, agresja wobec Polaków przybierają groźny wymiar, zagrażają bezpieczeństwu publicznemu, a co gorsza, życiu i zdrowiu Polaków.
Chodzi o niedawnej skandalicznej i szokującej wypowiedzi byłego przewodniczącego Sejmasu Arūnasa Valinskasa, który przekroczył wszelkie granice wolności słowa i przyzwoitości, nawoływując publicznie do fizycznej rozprawy z litewskimi Polakami, którzy wspierają Akcję Wyborczą Polaków na Litwie.
Jest to kolejny przykład narastania nacjonalizmu na Litwie, który ma szczególnie antypolski charakter. Takie są fakty, o których niektórzy woleliby nie wiedzieć, albo o nich nie pamiętać… Plują na nas w Brukseli, Berlinie, Lwowie, Kijowie, Moskwie, to teraz jeszcze doszło Wilno. Nasi rządzący nie wiedzą już w którą stronę parasol ustawić.
Nie ma wątpliwości, że w tej sprawie niezbędna jest zdecydowana reakcja organizacji i instytucji międzynarodowych, ale też polskiej ambasady w Wilnie, ponieważ dbanie o Polaków jest ustawowym obowiązkiem polskiej dyplomacji. Czas porzucić mit tolerancji i przyjaźni między narodami i wziąć się do roboty, ponieważ to ksenofobia, dla której nie może być miejsca w przestrzeni publicznej.
Na dzień dzisiejszy do ksenofobicznej wypowiedzi Arūnasa Valinskasa ze strony polskiej odniósł się tylko Wicemarszałek Sejmu RP Piotr Zgorzelski, który skierował pismo do przewodniczącego Sejmu Republiki Litewskiej Viktorasa Pranckietisa. Akcentował w nim, że słowa nawołujące do rozprawy fizycznej nigdy nie powinny paść, tym bardziej w krajach tak doświadczonych demonami przemocy, jak nasze.
A co na to MSZ? Polskie MSZ nawet i palcem nie kiwnęło. To wcale nie jest dziwne zważywszy, że polska polityka zagraniczna nie istnieje. Nie reaguje na oczernianie przez Bidena Polaków, a prezydent Duda jedzie na Ukrainę i boi się wspomnieć o genocidum atrox na Kresach dokonanych przez rezunów ukraińskich na naszych rodakach.
Dlaczego po ujawnieniu tego faktu minister Zbigniew Rau natychmiast nie wywalił ambasadora Litwy z Polski? Jak zawsze będzie udawać, że sprawy nie ma, czy ogłupiać mówieniem, że to ruska robota, bo tam nikt go za tzw „mowę nienawiści’ ścigać nie będzie. To u nas tylko działa, że się rodaków ściga i gnębi w obronie obcych. Polacy są ścigani i karani za patriotyczne zachowania, a inni mogą wygadywać i pisać co zechcą, chociaż w ich kraju za coś takiego idzie się do więzienia.
Na Litwie i Ukrainie żyje wielu Polaków i osób polskiego pochodzenia, i oni mają prawo do opieki na nimi ze strony RP…Trzeba zaznaczyć, że dyskryminacja polskiej mniejszości jest na Litwie na porządku dziennym i zaczęła się już od chwili uzyskania przez ten kraj niepodległości od ZSRR. Niestety nasi rodacy, żyjacy na Litwie, często spotykają się z utrudnieniami proceduralnymi i dyskryminacją ze strony miejscowych władz, które naruszają prawo Polaków do nauki własnego języka, a nazwiska polskie są pisane zgodnie z gramatyką litewską. Wielu naszych rodaków w Donbasie wciąż żyją w strachu, bo są prześladowani, ze względu na międzynarodową pozycję Polski w odniesieniu do kryzysu ukraińskiego.
Niemniej jednak w atmosferze bezprecedensowego ataku na naszych rodaków na Litwie polska dyplomacja nieustannie twierdzi o złym traktowaniu Polaków na Białorusi. – „W każdym przypadku dowiadujemy się, że obywatele Polski są narażeni na represje, interweniujemy na najwyższym możliwym szczeblu.” Prawda jest taka, że nasi rodacy żyją na Białorusi w lepszych warunkach niż Polacy na Litwie i Ukrainie. Dzieci chodzą do polskich szkół, Msze Święte odprawiane są w wielu lokalnych kościołach w języku polskim.
A wielka troska polskiego rządu o los Polaków na Białorusi ma być po prostu kolejnym pretekstem do ingerencji w sprawy wewnętrzne naszego wschodniego sasiada.
EDYTA WOLSKA
* * *
Marszałek Piotr Zgorzelski protestuje w sprawie skandalu na Litwie
11 października odbyły się na Litwie wybory parlamentarne. Akcja Wyborcza Polaków na Litwie nie przekroczyła progu wyborczego, osiągając wynik 4,80 proc. AWPL-ZChR złożyła już skargi na naruszenia prawa wyborczego w trakcie kampanii wyborczej.
Kampanii wyborczej towarzyszyła nagonka na Polaków. W jednym z największych litewskich mediów jakim jest Delfi TV, w programie „Rozmowa z Daivą Żeimytė-Bilienė”, Arunas Valinskas, były marszałek litewskiego Sejmu, nawoływał do fizycznej rozprawy z litewskimi Polakami, którzy wspierają Akcję Wyborczą Polaków na Litwie-Związek Chrześcijańskich Rodzin. Arunas Valinskas mówiąc o Polakach i ich liderze Waldemarze Tomaszewskim, użył skandalicznych i pełnych nienawiści słów: „Takich na ogół powinno się rozstrzeliwać po jednym na rok, zaczynając od niego”.
Protest przeciwko takim praktykom wystosował pos. Piotr Zgorzelski (PSL), Wicemarszałek Sejmu RP. 17 października 2020 roku w liście do Viktorasa Pranckietisa, Marszałka Sejmu Republiki Litewskiej, napisał:
„Szanowny Panie Przewodniczący! Piszę do Pana pełen wiary w trwałość przyjaźni między Rzeczpospolitą Polską i Republiką Litewską. Łączy nas rozwijająca się współpraca gospodarcza, kulturalna i turystyczna, która rozkwita na fundamencie historycznych więzi oraz dzisiejszych dobrych stosunków. Przed naszymi krajami jest szereg wyzwań, tak we wzajemnych relacjach, jak i w polityce wewnętrznej. A jednym z nich jest walka z mową nienawiści, która na niespotykaną dotąd skalę szerzy się we współczesnych społeczeństwach. Tym większą odpowiedzialność za słowa ponosimy my politycy i tym więcej powinniśmy oczekiwać od siebie, jak i innych liderów opinii, którzy swoimi wypowiedziami kształtują poglądy, postawy czy nawet dają przyzwolenie na działanie. Dlatego ze smutkiem przyjąłem wystąpienie Arunasa Valinskasa – byłego przewodniczącego Sejmu Litwy, który kilka dni temu w programie publicystycznym powiedział, że politycy tacy jak Waldemar Tomaszewski, lider reprezentującej Polaków partii Akcja Wyborcza Polaków na Litwie – Związek Chrześcijańskich Rodzin, powinni być rozstrzeliwani.
O ile zawsze będę wspierał prawo do krytyki, jako podstawę demokratycznego, wolnego państwa, o tyle uważam, że jej granicą jest nawoływanie do przemocy. Nawet, a może przede wszystkim, gdy mowa o największym politycznym adwersarzu. Z przekonaniami czy polityką partii lub jej polityków można się nie zgadzać, ale słowa nawołujące do rozprawy fizycznej nigdy nie powinny paść, tym bardziej w krajach tak doświadczonych demonami przemocy, jak nasze. Zwracam się w tej sprawie do Pana Przewodniczącego w przekonaniu, że w gorącym wyborczym okresie, wypowiedź pana Valinskasa do Pana nie dotarła. Niemniej uważam, że jest ona na tyle bulwersująca, że moim obowiązkiem jest zwrócenie na nią uwagi Pana Przewodniczącego”.
Piotr Zgorzelski skierował także pismo do Ministra Spraw Zagranicznych RP Zbigniewa Raua, w którym napisał: „Szanowny Panie Ministrze! Zwracam się do Pana w sprawie skandalicznej wypowiedzi byłego przewodniczącego Sejmu Litwy – Arunasa Valinskasa, który kilka dni temu w jednej z litewskich stacji telewizyjnych, mówiąc o Waldemarze Tomaszewskim, powiedział: „Takich na ogół powinno się rozstrzeliwać po jednym na rok, zaczynając od niego”. To niebezpieczne słowa, które nie mogą pozostać bez odpowiedniej reakcji. Panie Ministrze! Waldemar Tomaszewski jest liderem partii politycznej Akcja Wyborcza Polaków na Litwie – Związek Chrześcijańskich Rodzin, która reprezentuje interesy Polaków mieszkających na Litwie.
Słowa Valinskasa nie tylko przekroczyły dopuszczalne granice krytyki politycznej, ale stały się też niebezpiecznym precedensem. Jako poseł i Wicemarszałek Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, zwracam się do Pana o potwierdzenie, że Ambasador RP w Wilnie oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych podjęło w tej sprawie adekwatne działania. Zwracam się o udzielnie informacji, na czym te działania polegały i jaki odniosły skutek. Wierzę bowiem, że jako Minister Rządu RP odpowiedzialny za relacje międzynarodowe, zajął Pan odpowiednie stanowisko w tej sprawie i zakomunikował je władzom Republiki Litewskiej”.
za Myśl Polska
Z ostatniej chwili:
Nie dziwi mnie taka ksenofobia Litwinow. Od dawna chca wymazasc slady wiekowej kultury polskiej szczegolnie na terenie Wilna i jego okolic. Bez niej, kultura litewska nie isnialaby. Zajmuje sie sztuka. Litwini bezczelnie przywlaszczaja sobie artystow polskich. Nie obchodzi ich opinia publiczna. Na wystawach miedzynarodowych, jak w Muzeum d'Orsay, w Paryzu, przedstawiaja ich jako Liwinow (Ruszczyc, Siemiradzki, itp). I ani ambasador ani konsul nie reaguja.
OdpowiedzUsuń