Obraz fernando zhiminaicela z Pixabay (cc) |
Nie będąc złośliwym, można przypomnieć słowa pana premiera z kampanii wyborczej, gdy mówił o niskim zagrożeniu koronawirusem, ale niech mu będzie że wówczas mówił w kontekście indywidualnym a teraz globalnie. Bezwzględnie w naszym interesie jest uznać koronawirus za zagrożenie zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i globalnym, bo jego skutki są zagrożeniem dla naszego społeczeństwa, stylu życia i wszystkiego w ogóle.
Z planowaniem strategicznym nie było w naszym kraju dobrze nigdy, w zasadzie udało się tylko Kazimierzowi Wielkiemu. Później to się po prostu tutaj nie udawało, przyczyn było zawsze bardzo wiele, ale w każdej epoce dominowała jedna – brak związania elit z narodem i państwem. Nasze elity od momentu jak doprowadziły do upadku państwa i jego podziału przez sąsiadów, zawsze starały się zabezpieczyć sobie byt na Zachodzie. Z tego względu, były bardziej lojalne wobec obcych i im służyły, popychając Naród do szaleństw i wyniszczenia, przez całe pokolenia traktując zwykłych ludzi jako zasób. Wystarczy tylko przypomnieć, że poddaństwo chłopów znieśli władcy zaborczych państw. Ówczesnej elicie, do głowy nie przyszło, żeby zmienić kształt społeczeństwa, które przez wieki wysysali, poniżali i upodlali. Niestety Tadeusz Kościuszko nie miał szans na przeprowadzenie swojej rewolucji.
Z planowaniem operacyjnym również nigdy nie było dobrze, chociaż znane jest wiele przykładów, kiedy odnieśliśmy liczne sukcesy. Lista jest dość długa zwłaszcza z okresu PRL, pamiętamy 1000 szkół na 1000-lecie, elektryfikacje, szpitale, upowszechnienie wykształcenia wyższego, migrację do miast. Niestety zabrakło realizmu w całościowej wizji państwa i tworzenia elementów dobrobytu dla ludności, bo nawet jak ktoś dostał mieszkanie, a nie miał co kupić w sklepie – był niezadowolony. W III RP było już dużo gorzej, bo jak pamiętamy dominowała wizja – „weź kredyt, zmień pracę” i ciągłe napominanie o potrzebie podnoszenia kwalifikacji lub nabywania nowych.
Obecna władza popełniła najgorszy błąd jaki można, czyli uwierzyła we własną propagandę. Właśnie widzieliśmy zapowiedź wydania kolejnych milionów na kolejne muzea, generalnie na politykę historyczną. Nikt nie mówi, że nie są potrzebne, ale w ten sposób nie przybędzie nawet kawałka chleba! Inwestycji muzealnych, poza tymi rzeczywiście ważnymi dla narodowej racji stanu, nie przeprowadza się w kryzysie, jak nie ma na finansowanie podstawowych potrzeb. Oczywiście uznajemy argument, że zawsze jest coś potrzebniejszego. Jednak nie ma niczego ważniejszego, niż zdrowie i życie ludzkie.
Jeżeli jednak pan premier osobiście uznaje koronawirusa za wojnę, to warto się zapytać, jak wykorzystaliśmy czas wakacji, do przygotowania się do ewentualnej drugiej fali? Czy rząd wdrożył jakiś ogólnokrajowy program szczepień na grypę? Powstały procedury selekcji chorych na „zwykłą grypę”, a na Covid? Może pojawiły się „oszczędności budżetowe”, o których nie wiemy?
Jeżeli chodzi o układ sił, to czyżby pan premier spodziewał się upadku Stanów Zjednoczonych, gdzie działania Policji przeciwko przestępcom o zdefiniowanym kolorze skóry, powodują praktycznie wojnę domową? A Covid zbiera swoje żniwo w stopniu bijącym skalę biednych państw afrykańskich? Wyszło na jaw, że w USA nie ma powszechnej opieki zdrowotnej, nie ma szczepień i są problemy, a wszystko kosztuje.
Wnioski są złożone, bo widać że pan premier ma diagnozę sytuacji, do której się sam nie stosuje, chyba że jego poglądy zmieniają się w ciągu kilku tygodni? Widać, że wie i rozumie, że pewien okres w historii świata właśnie się skończył. Dobrze, że myśli o tym jak możemy na tym skorzystać. Problem polega na tym, że tutaj nie ma łatwych recept, ani nie da się napisać prostej strategii – do realizacji punkt po punkcie.
Krakauer
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy