Belarusian flag Minsk. Fot. Wikimedia commons |
Na Placu Niepodległości w Mińsku – według korespondenta – zgromadziło się co najmniej 20 tysięcy osób. Obliczeń dokonano na podstawie powierzchni zajmowanej przez ludzi podczas akcji, biorąc pod uwagę średnią pojemność na metr kwadratowy. Na placu występują zakłócenia w pracy telefonów komórkowych.
Milicja używała głośników, aby przekonać zgromadzonych do rozejścia się, ale na apele odpowiedziano gwizdami. Prospektem Niepodległości ciągnęły nowe grupy opozycjonistów, a uczestnicy akcji przybywały z innych części miasta.
Na Prospekcie protestujący zajęli jezdnię. W akcji uczestniczyli m.in. pracownicy Mińskiej Fabryki Traktorów. Demonstracje odbywają się także w innych rejonach w kraju.
Równolegle z wiecem w Mińsku w regionach odbywały się masowe wiece poparcia zarówno dla obecnego rządu, jak i dla opozycji. TW Witebsku pochód protestujących rozciągnął się na ponad kilometr.
Protestujący w Grodnie również ustawili się w długiej kolumnie i maszerowali z Placu Radzieckiego na Plac Lenina. Zgromadziło się na nim ponad dziesięć tysięcy ludzi. Protestujący uklękli, gdy z mównicy rozległy się słowa modlitwy „Ojcze nasz” za Białoruś.
Wyjątkową sytuację zaobserwowano w Homlu, gdzie wzdłuż tej samej ulicy maszerowały kolumny opozycji i zwolenników obecnego rządu, przy tym nie odnotowano pomiędzy nimi starć.
Protesty na Białorusi. Od czego się zaczęło?
Protesty trwają piętnasty dzień z rzędu. Pierwsze wydarzenia miały miejsce w nocy 9 sierpnia, kiedy ogłoszono wstępne wyniki wyborów prezydenckich, w których obecna głowa państwa wygrała z poparciem ponad 80%. Do protestów dołączyły strajki. Ludzie wychodzą na ulice, wyrażając swój sprzeciw wobec nieuczciwych ich zdaniem wyborów i niezgodnych z rzeczywistością wyników głosowania. W odpowiedzi Łukaszenka nakazał zamknięcie strajkujących przedsiębiorstw państwowych. Zmobilizował również armię do pełnej gotowości bojowej i ostrzegł przeciwko działaniom NATO w pobliżu białoruskiej granicy z Polską.
Przedstawiciele Unii Europejskiej oraz USA oświadczyli, że nie uznają wyborów prezydenckich za uczciwe i apelują do białoruskich władz o ponowne przeprowadzenie głosowania.
Tymczasem w sobotę...
Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka na spotkaniu z deputowanymi Rady Obwodowej w Grodnie powiedział, że NATO ściąga swoje wojska do granic republiki.
Według białoruskiego prezydenta przeciwnicy próbują „przełamywać” i „zastraszać” od wewnątrz, a także otwarcie grożą „z drugiej strony granicy”.
Zapewne bardzo dobrze słyszycie te groźby z ust zachodnich polityków. Jeśli wszyscy zaczną grać tę samą melodię i otwarcie zadeklarują alokację środków finansowych, to nie po prostu tak, w dyplomacji tak się nie dzieje
- cytuje słowa Łukaszenki prezydencki portal internetowy.
Łukaszenka zauważył, że samoloty F-16 są już w odległości 15-20 minut lotu od Białorusi.
Zrozumieliśmy to w zeszłym roku, kiedy zapowiadali ćwiczenia, ale koronawirus trochę je opóźnił. A teraz, gdy sytuacja u nas, z ich punktu widzenia, jest niespokojna w środku, przeszli do aktywnych działań. Wszystkie wojska są rozmieszczone - widzimy i rozumiemy to. Z tego powodu jestem zmuszony do wydania rozkazu doprowadzenia armii do pełnej gotowości bojowej
- dodał Łukaszenka.
Podkreślił przy tym, że Białoruś bez ostrzeżenia zareaguje na naruszających granicę państwową.
Bez ostrzeżenia! Jeśli przekroczą granicę państwową, zareagujemy bez ostrzeżenia
- powiedział Łukaszenka podczas wizyty na poligonie w obwodzie grodzieńskim. Materiał filmowy z jego rozmów z wojskowymi został wyemitowany na kanale STV.
Przypomniał też, że grupa powietrznodesantowa z Witebska została przeniesiona do obwodu grodzieńskiego, do walki gotowe są rakiety taktyczne „Toczka-U”, rakiety zenitowe „Polonez” i S-300.
Przemawiając wcześniej na poligonie wojskowym w pobliżu Grodna, Łukaszenka oświadczył, że NATO kieruje wojska do granic republiki, aby „zaciągnąć tu rzekomo nowego prezydenta”, który później zwróci się do Zachodu o wsparcie militarne.
Prezydent nazwał doprowadzenie Sił Zbrojnych do pełnej gotowości bojowej i przerzucenie wojsk na kierunek zachodni „najpoważniejszą decyzją ćwierćwiecza”.
Z kolei sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg stwierdził 17 sierpnia, że sojusz nie zagraża Białorusi i zaprzeczył wzmacnianiu obecności wojskowej w regionie.
Natomiast DZISIAJ...
Ministerstwo Obrony Białorusi poinformowało o próbie naruszenia przestrzeni powietrznej republiki przez Litwę. Resort planuje wysłać notę do Wilna w związku z próbą naruszenia przestrzeni powietrznej kraju.
Resort twierdzi, że z sąsiedniego terytorium wypuszczono sondę składającą się z ośmiu balonów z symbolami antypaństwowymi. Jak dodano, dzięki działaniom załóg samolotów Mi-24 dyżurujących sił obrony powietrznej balony zostały sprowadzone na ziemię bez użycia broni.
Sputnik Polska
Natomiast DZISIAJ...
Ministerstwo Obrony Białorusi poinformowało o próbie naruszenia przestrzeni powietrznej republiki przez Litwę. Resort planuje wysłać notę do Wilna w związku z próbą naruszenia przestrzeni powietrznej kraju.
Resort twierdzi, że z sąsiedniego terytorium wypuszczono sondę składającą się z ośmiu balonów z symbolami antypaństwowymi. Jak dodano, dzięki działaniom załóg samolotów Mi-24 dyżurujących sił obrony powietrznej balony zostały sprowadzone na ziemię bez użycia broni.
Sputnik Polska
* * *
Aleksander Łukaszenka rządzi Białorusią od 26 lat. Mimo wcześniejszych prób podejmowanych przez opozycję, aby pozbawić go władzy, jego pozycja wydawała się niezachwiana. Ugruntował ją dzięki rozprawie z korupcją, bandyctwem, oligarchią, a przede wszystkim poprzez zapewnienie ludziom pracy i pensji wypłacanych w terminie. Pod jego rządami Białoruś była państwem stabilnym, względnie spokojnym, a życie było przewidywalne i bezpieczne. Dawało to szczęście niewykształconym masom, które w czasach po upadku Związku Sowieckiego z przerażeniem obserwowały „demokratyzację” ościennych państw. Białoruski dyktator zlekceważył jednak zmiany jakie nastąpiły w jego kraju. Za jego kadencji wyrosło całe pokolenie, które nie tylko miało okazję doświadczyć innego rodzaju życia na Zachodzie, ale zapragnęło również wziąć sprawy w swoje ręce. Młodzi Białorusini chcą ryzykować, podejmować wyzwania, uczyć się na własnych błędach i spełniać zachcianki, tymczasem ich ojczyzna wciąż gwarantuje względnie spokojne życie. Nastał więc czasy, kiedy dzieci zapragnęły wyjść spod protekcjonalnych skrzydeł „baćki”, czyli ojca narodu, jak potocznie nazywają Łukaszenkę i jego krajanie. Problem w tym, że prezydent Białorusi nie chce pozwolić na zmarnowanie dzieła swego życia. Ponadto obawia się odpowiedzialności za czyny, których dopuścił się w celu utrzymania władzy. Aby bronić suwerenności Białorusi Łukaszenka gotów jest posłużyć się wojskiem, choćby miało przyjść z terenu Rosyjskiej Federacji. Tego jednak naród mu nie wybaczy. Również Rosjanie niechętnie odnoszą się do pomysłu wprowadzenia wojsk na Białoruś, choć nikt na Kremlu nie zakłada rozwiązania, które skończy się wyrwaniem byłej republiki sowieckiej do strefy wpływów Zachodu. Jaki więc los czeka naszych wschodnich sąsiadów i ile czasu zostało Aleksandrowi Łukaszence?
O tym w „Komentarzu Koniecznym!” kanału YouTube eMisjaTV. Na program zapraszają autorzy serii, Piotr Korczarowski i Kamil Klimczak.
No comments:
Post a Comment
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy