Premierzy Węgier i Polski na wspólnej konferencji prasowej po 4-dniowym szczycie UE w Brukseli. Fot. FB Mateusz Morawiecki |
Szczyt w Brukseli trwał od piątku 17 lipca i miał trwać trzy dni, tymczasem wczoraj był już czwarty dzień i przedstawiciele państw nadal nie mogli dojść do klarownego porozumienia.
Szef Rady Europejskiej, Charles Michel, po czterech dniach trudnych negocjacji z przywódcami 27 państw Unii Europejskiej w Brukseli, doprowadził jednak Radę Europejską do kompromisu w sprawie utworzenia bezprecedensowego funduszu w wysokości 750 miliardów euro na odbudowę gospodarki europejskiej po kryzysie COVID-19.
„Udało nam się! Osiągnęliśmy porozumienie w sprawie pakietu naprawczego i budżetu europejskiego na lata 2021-2027. Jest to mocne porozumienie. I co najważniejsze, właściwy układ dla Europy właśnie teraz” – napisał Charles Michel.
Zgodnie z opublikowanymi rezultatami, całkowita wielkość funduszu naprawy gospodarki, zwanego New Generation EU lub NGEU (Fundusz Odbudowy), pozostanie na poziomie poprzedniej oferty 750 mld euro. Środki na jego zrealizowanie zostaną pożyczone przez Komisję Europejską na rynkach kapitałowych. Jednocześnie zmieni się saldo dotacji i pożyczek w funduszu: dotacje zostaną zmniejszone z 500 mld do 390 mld euro, a pożyczki zwiększą się z 250 mld do 360 mld euro. Wartość porozumienia to w sumie 1,8 mld euro.
Przewodniczący Rady Europejskiej poszedł więc na ustępstwa wobec przywódców „skąpej czwórki” (Holandia, Austria, Dania, Szwecja), którzy kategorycznie sprzeciwiali się dużej ilości dotacji w Funduszu.
Zgodnie z informacjami do Polski z Funduszu ma trafić ok. 60 mld euro, a razem z uprzywilejowanymi pożyczkami nawet 160 mld euro. Jest to cała kwota, którą Polska otrzyma w darowiznach z budżetu UE i z Funduszu Odbudowy m.in. na rozbudowę infrastruktury, dopłaty dla rolników, wsparcie dla firm, wsparcie służby zdrowia w walce z koronawirusem. „To był długi maraton, przełamaliśmy różne kryzysy, które były po drodze; wspólna praca Grupy Wyszehradzkiej doprowadziła do tego ogromnego sukcesu” – skomentował premier Mateusz Morawiecki.
Parlament Europejski miał zastrzeżenia w kwestii praworządności m.in. do Polski i Węgier. Co w praktyce mogło oznaczać problem z pozyskaniem środków finansowych.
Szef Rady Europejskiej, Charles Michel, po czterech dniach trudnych negocjacji z przywódcami 27 państw Unii Europejskiej w Brukseli, doprowadził jednak Radę Europejską do kompromisu w sprawie utworzenia bezprecedensowego funduszu w wysokości 750 miliardów euro na odbudowę gospodarki europejskiej po kryzysie COVID-19.
„Udało nam się! Osiągnęliśmy porozumienie w sprawie pakietu naprawczego i budżetu europejskiego na lata 2021-2027. Jest to mocne porozumienie. I co najważniejsze, właściwy układ dla Europy właśnie teraz” – napisał Charles Michel.
Zgodnie z opublikowanymi rezultatami, całkowita wielkość funduszu naprawy gospodarki, zwanego New Generation EU lub NGEU (Fundusz Odbudowy), pozostanie na poziomie poprzedniej oferty 750 mld euro. Środki na jego zrealizowanie zostaną pożyczone przez Komisję Europejską na rynkach kapitałowych. Jednocześnie zmieni się saldo dotacji i pożyczek w funduszu: dotacje zostaną zmniejszone z 500 mld do 390 mld euro, a pożyczki zwiększą się z 250 mld do 360 mld euro. Wartość porozumienia to w sumie 1,8 mld euro.
Przewodniczący Rady Europejskiej poszedł więc na ustępstwa wobec przywódców „skąpej czwórki” (Holandia, Austria, Dania, Szwecja), którzy kategorycznie sprzeciwiali się dużej ilości dotacji w Funduszu.
Zgodnie z informacjami do Polski z Funduszu ma trafić ok. 60 mld euro, a razem z uprzywilejowanymi pożyczkami nawet 160 mld euro. Jest to cała kwota, którą Polska otrzyma w darowiznach z budżetu UE i z Funduszu Odbudowy m.in. na rozbudowę infrastruktury, dopłaty dla rolników, wsparcie dla firm, wsparcie służby zdrowia w walce z koronawirusem. „To był długi maraton, przełamaliśmy różne kryzysy, które były po drodze; wspólna praca Grupy Wyszehradzkiej doprowadziła do tego ogromnego sukcesu” – skomentował premier Mateusz Morawiecki.
Parlament Europejski miał zastrzeżenia w kwestii praworządności m.in. do Polski i Węgier. Co w praktyce mogło oznaczać problem z pozyskaniem środków finansowych.
Premier Mateusz Morawiecki i Viktor Orban ogłosili na wspólnej konferencji po zakończeniu szczytu, że udało się osiągnąć sukces, podkreślając brak powiązania tej kwestii z budżetem. Jednak we wnioskach ze szczytu pojawił się zapis, że Rada Europejska „podkreśla znaczenie ochrony interesów finansowych Unii” oraz „poszanowania praworządności”. Jak poinformowano, zmieniono wcześniejsze zapisy dotyczące uzależnienia unijnych funduszy od praworządności, usuwając odniesienie do tej kwestii z fragmentu opisującego mechanizm warunkowości. Jednak we wnioskach kocowych taki zapis istnieje.
Polak Węgier dwa bratanki?
Podczas konferencji szef węgierskiego rządu w samych superlatywach wypowiadał się o premierze Morawieckim. Podkreślił, że udało mu się wynegocjować gigantyczne wsparcie finansowe. Wyjątkowe powodzenie w negocjacjach Morawiecki opisał na Facebooku, podkreślając że po raz kolejny potwierdziło się, że państwa Grupy Wyszehradzkiej razem mogą osiągnąć więcej.
Dzień dobry Polsko! Każdy chciałby być dziś Polakiem, widziałem dane, być Polakiem dziś rano jest rzeczą dobrą (...). Widzę Polskę daleko z przodu, z ogromną sumą. Mateusz nigdy tego nie powie, bo jest człowiekiem skromnym, ale odniósł wielki sukces. A udało się, bo Mateusz był dowódcą naszego zespołu, Grupy Wyszehradzkiej. Dobrze jest być jego podkomendnym. Świetna robota - wychwalał Morawieckiego Orban.
Orban nie ustawał w komplementowaniu premiera Morawieckiego, szczegółowo opisując przebieg negocjacji.
- Mateusz po prostu poszedł do pokoju i wyszedł z 600 mln euro. Tak po prostu. Dostał tyle pieniędzy dla biednych regionów. Wykonał wspaniałą pracę - podsumował Orban.
Politycy jednoznacznie ocenili, że rezultaty szczytu to ogromny sukces zarówno dla Polski, jak i Węgier, ponieważ nie powiązano w sposób bezpośredni praworządności z przyznaniem wsparcia finansowego od UE.
Jest powiązanie z praworządnością czy nie?
Premierzy stwierdzili, że z ostatecznego tekstu porozumienia usunięto wpis o mechanizmie uzależnienia wypłat z unijnych funduszy od przestrzegania zasad praworządności. Morawiecki napisał o tym także na Facebooku: „Brak bezpośredniego połączenia pomiędzy wypłatą środków finansowych a tzw. «praworządnością»”.
Premier dodał, że po uzgodnienie ze służbami prawnymi mechanizm, który ma być wypracowany będzie podlegał walidacji Rady Europejskiej. Zdaniem Morawieckiego nic się nie odbędzie bez zgody Polski czy Węgier, ponieważ potrzebna jest jednomyślność. Premier Orban zdecydowanie zaznaczył, że nikt nie ma prawa ich edukować i dodał, że powiązanie stanu praworządności z funduszami zostało całkowicie odrzucone. - Nie będzie połączenia między kwestiami politycznymi i gospodarczymi. W przeciwnym razie efektywność samego pakietu i planu gospodarczego byłaby znacząco zredukowana - powiedział szef węgierskiego rządu.
Jednak media zwracają uwagę, że w dokumencie jest mowa o praworządności i o tzw. „większości kwalifikowanej”, jeśli chodzi o sposób głosowania.
Na tej podstawie zostanie wprowadzony system warunkowości w celu ochrony budżetu i funduszu odbudowy. W tym kontekście Komisja zaproponuje środki w przypadku naruszeń, które Rada przyjmie kwalifikowaną większością głosów. Rada Europejska szybko powróci do tej sprawy - czytamy dokumencie.
W tekście jest nawiązanie do artykułu 2 traktatu o UE, który opisuje wartości unijne. Dodano, że będzie „system warunkowości”, w ramach którego Komisja Europejska „zaproponuje środki na wypadek naruszenia”. A kolei szef Rady Europejskiej mówił wręcz, że powiązanie praworządności z funduszami jest i że jest to moment historyczny. Wygląda więc na to, że interpretacja zapisu końcowych wniosków ze szczytu jest różna.
Kierując się informacjami w publikacji w „Politico”, można stwierdzić, że rzeczywiście sama zasada praworządności została z tekstu usunięta, ale nie mechanizm. Co oznacza, że właśnie dzięki kwalifikowanej większości Rada Europejska może stwierdzić, że dane państwo narusza zasady praworządności i nałożyć na nie sankcje.
Przypomnijmy, że początkowo proponowano, by jednym z warunków wypłaty nowych środków było ogólnie rozumiane przestrzeganie rządów prawa. Szef polskiego rządu niejednokrotnie podkreślał, że Polska nie może zgodzić się na propozycję bardzo ogólnej klauzuli ws. praworządności. Zdaniem premiera propozycja mechanizmu powiązania funduszy UE z praworządnością to narzędzie w rękach silniejszych państw, które mogą w każdym momencie zacząć szantażować inne państwa.
Ilu wyroków TSUE nie wykonała Polska?
Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński, nawiązując do zastrzeżeń ws. praworządności Polski, opublikował w Twitterze listę, na której widać, ilu wyroków TSUE Polska nie wykonała i jak wygląda w tej kwestii na tle pozostałych członków UE. Jak wypada Polska na tle innych krajów?
Jak wynika z publikacji wiceministra resortu spraw zagranicznych, Polska nie wykonała tylko jednego wyroku TSUE. Jest tylko kilka krajów, przy których widnieje zero, m.in. Litwa, Estonia, Cypr, łącznie jest ich osiem. Największej ilości wyroków nie wykonała Grecja – dwunastu. Wśród „nieposłusznych” krajów są też Włochy z dziewięcioma niewykonanymi wyrokami TSUE. Niemcy nie wykonały trzech wyroków.
Przypomnijmy, że za tym, aby podział środków był powiązany z praworządnością, opowiadały się m.in. Holandia i kraje północnej Europy, Finlandia, kraje Beneluksu. Przeciwko takim warunkom występowały np. Polska i Węgry, które nie zgadzały się, by finansowanie było zależne od warunków politycznych i ideologicznych opatrzonych mianem „praworządności”.
W trakcie rozmowy z dziennikarzami premier Morawiecki mówił, że Polska nie chce żadnych arbitralnych mechanizmów, które mogą prowadzić do tego, że później „politycznie motywowane państwa będą podejmowały za nas decyzje w sprawach, co do których nie będziemy czuli żadnych zobowiązań”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy