"Zapaleńcy z otwartym sercem". Pomoc w czasie pandemii w Polskim Kościele adwentystycznym w Dandenong. Fot. T.Kasprzyk |
Ostatnio
coraz częściej mówi się o drugiej fali wirusa. Po wielu tygodniach spokoju
powróciły zakażania wirusem w wielu miejscach. W australijskim Stanie Wiktoria
wróciły ograniczenia wychodzenia z domów, zakaz spotkań towarzyskich, zamknięto
ponownie restauracje, kina, paby, kościoły, wprowadzono ograniczenia w handlu i
zakupach, zamknięto cały Stan Wiktoria.
Zdążyliśmy już się nieco przyzwyczaić do tego stanu, ale wciąż ludzkość Australii i świata pozostaje porażona i zalękniona, towarzyszą ból i niepewność przyszłości. Kiedy na świecie panoszy się śmiercionośny wirus niektórzy ludzie skupiają się tylko nad tym czy zakaz wyjścia z domu dotyczy spaceru na 100 metrów od furtki. Zadają pytania czy butiki w galeriach handlowych, paby, siłownie itd. – muszą być pozamykane? Niektórzy lekceważą przepisy i zalecenia władz, narażając siebie i innych na niebezpieczeństwo. Dzięki „hienom ludzkim” nie patrzącym na innych, znikają różne produkty z półek sklepowych – tak jakby to był koniec świata.
Zdążyliśmy już się nieco przyzwyczaić do tego stanu, ale wciąż ludzkość Australii i świata pozostaje porażona i zalękniona, towarzyszą ból i niepewność przyszłości. Kiedy na świecie panoszy się śmiercionośny wirus niektórzy ludzie skupiają się tylko nad tym czy zakaz wyjścia z domu dotyczy spaceru na 100 metrów od furtki. Zadają pytania czy butiki w galeriach handlowych, paby, siłownie itd. – muszą być pozamykane? Niektórzy lekceważą przepisy i zalecenia władz, narażając siebie i innych na niebezpieczeństwo. Dzięki „hienom ludzkim” nie patrzącym na innych, znikają różne produkty z półek sklepowych – tak jakby to był koniec świata.
W tych
trudnych czasach spotykamy też ludzi dobrych, o pięknych cechach
człowieczeństwa. Jak to pięknie okreśił Jan Paweł II: „Człowieka mierzy się
miarą jego serca”. Tacy ludzie są dla innych darem od Boga. Wkładają oni serce
we wszystko co robią. Zdradza ich spojrzenie, uśmiech na ustach i miłość w
każdym z gestów. To są ludzie, którzy przytulają cię i przypominają, że są i
cieszą się ze wszystkiego dobrego, co dzieje się w twoim życiu... którzy
podróżują z tobą przez życie. Zawsze znajdą czas dla innych, wiedzą czego
potrzebują ludzie, którzy są obok nich.
Był to
początek lutego kiedy gruchnęła wieść o zagrożeniu wirusem Covid-19, pierwsze
dni „zamknięcia”, szedłem z pieskiem na spacer. Przed jednym z domów sąsiedzkim
stała kobieta. Wymieniliśmy tradycyjne pozdrowienia, zamieniliśmy kilka słów o
piesku, pytanie gdzie mieszkam, ... kobieta zadaje mi pytanie: „czy u was wszysytko OK?”. Małe
zaskoczenie, szybko przyszła myśl, że chyba chodzi o wirusa. Odrzekłem, że
dzięki Bogu jak do tej pory OK. Na to, ta nieznajoma kobieta (sąsiadka): „jeżeli będzie wam cokowliek potrzebne, jakaś
pomoc w zakupach – my tu jesteśmy”. Podziękowałem łamiącym się głosem, a w oku
zakręciła się łza.
Na drugi
dzień sąsiadka z naprzeciwka przyszła z podobnym pytaniem i propozycją pomocy w
przyszłości. To mnie upewniło, że wśród nas są „PIĘKNODUCHY” i dzięki Bogu za to!
Są momenty w
życiu, że każdy z nas powinien zapytać samego siebie, czy jestem zdolny, aby
się zatrzymać i spojrzeć w twarz, spojrzeć w oczy osobie obok nas, która może
potrzebuje pomocy? Czy potrafię? Zatrzymać się aby nie tylko spojrzeć na tą
osobę, ale porozmawiać i zrozumieć czego ona rzeczywiście potrzebuje.
Kilka tygodni
temu w Polskim Kościele adwentystycznym (Dandenong, 100 James Str.) grupka
„zapaleńców z otwartym sercem” – Józef i Tom Kasprzakowie, Wojtek Klauza i młody
pastor Josh Stadnik - zainspirowała
piękną akcję pomocy tym najbiedniejszym.
Otwarto podwoje kuchni i hallu przykościelnego, wśród młodzieży powstały trzy
grupy, które postanowiły poświęcić czas jednego wieczoru w tygodniu, żeby
ugościć tych najbiedniejszych i najbardziej narażonych na wirusa tzn. osoby
samotne, bezdomni, może alkoholicy i narkomani – to są nasi bliźni! To są
ludzie, którzy szczególnie teraz potrzebują naszej pomocy! To ludzie bez dachu
nad głową, którzy najczęściej po prostu w życiu nie mieli szczęścia, większość z
nich straciło domy, rodziny – pogubili się przez splot wielu życiowych
zawirowań.
I tak w każdy
poniedziałek, w godzinach 6 pm – 8 pm przybywa z okolicy ok. 40 ludzi, którzy
otrzymują ciepłą strawę, na odchodne każdy może wziąć torbę z produktami
śniadaniowymi i owoce, a na parkingu Damian Klauza serwuje w sojej „przewoźnej
kawiarence” gorącą herbatę, kawę i inne napoje wraz ze słodką bułeczką.
Inna grupa ze
starszej generacji w dziale Usług Społecznych zajmuje się zbiórką produktów
żywnościowych, które zostają następnie przekazywane na wskazane adresy przez
Dzielnicową Radę w Dandenong – są to przeważnie samotne matki, wielodzietne
rodziny nie zamożne itd.
Dzielenie się
i pomoc okazywana osobom potrzebującym niech się stanie stylem życia, jaki Bóg
sugeruje chrześcijanom i niechrześcijanom, jako drogę prawdziwego
człowieczeństwa.
Wiktorianie,
Australijczycy (o różnych korzeniach etnicznych, o różnych poglądach
politycznych czy religijnych) idźmy razem, razem pokonamy problemy i trudności.
DAMY REDĘ!!! Nie lekceważmy zagrożenia
ale też nie wpadajmy w panikę – miejmy otwarte oczy i serca na bliźnich. Tak
nam dopomóż Bóg!
Bogusław Kot
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy