Jeden z głównych twórców potęgi dzisiejszych Chin - Deng Xiaoping zapytany kiedyś przez dziennikarzy o następstwa i wpływ Rewolucji Francuskiej na historię świata współczesnego, po chwili namysłu odpowiedział: "Dziś jest za wcześnie aby na to pytanie odpowiedzieć" -a potem dodał: "Obecne Reformy w Chinach - są ostateczną, powolną rewolucją naszego świata"
AMEN
– Biografia Naukowa Ryszarda Opary. Odcinek 68
Chiny niedawno i teraz – kilka refleksji o przyszłości kraju.
W ciągu ostatnich 31 lat, byłem w Chinach wiele razy i w wielu miejscach, oczywiście nie wszędzie. Muszę przyznać, że najbardziej mnie zawsze pasjonowała historia tego kraju, jego ludzie, ich język, mentalność; sposób, filozofia życia. Szczególnie dla mnie interesująca jest medycyna chińska; dużo bardziej niż np. przemysł, gospodarka i polityka. Chiny to moim zdaniem, pod wieloma względami, najbardziej inny oraz przyszłościowy kraj świata.
Jak już wspominałem; w ciągu następnych stu lat, jeżeli świat będzie w ogóle jeszcze funkcjonował w najbliższej przyszłości... będzie to się działo „stety albo i niestety”, pod dyktando Chin.
Pamiętam jak 1989 roku, poleciałem do Pekinu, w sprawach czysto medycznych - jako lekarz. Byłem już wtedy prawdziwie zafascynowany tym krajem i chciałem, może choć trochę, zgłębić też tajemnice chińskiej medycyny. Był kwiecień 1989 roku. Czas wielkich niepokojów społecznych. Wieczorami, po zajęciach, chodziłem na słynny, olbrzymi Plac Tiananmen. Były tam miliony ludzi. Niesłychane tumy. Wtedy, wszyscy ubrani byli jednakowo: w niebiesko szare mundurki, wszyscy tak samo milczący i smutni, z jakoś taką dziwną... zawziętością w oczach. Było niesamowicie. Pomyślałem sobie: oni mogliby mnie w kilka sekund rozszarpać i zjeść. Nikt, tego by nie zauważył - tłumy rozeszłyby się jak fale, po oceanie języka chińskiej ciszy, w przestrzeniach historii milczenia.
Zastanawiałem się, jak długo ten bunt będzie trwał, no i jaki będzie finał. Prasa krajowa opisywała oczywiście wydarzenia zupełnie inaczej, niż media międzynarodowe. Wieczorami, w hotelowej telewizji, oglądałem dwie całkowicie różne wersje – tych samych wydarzeń, w tym samym miejscu.
W sumie nie bardzo nawet wiedziałem, o co w tym wszystkim chodzi. Moim zdaniem, Chiny to kraj, który nie bardzo nadawał się do... demokracji, szczególnie w stylu np. szwajcarskim czy europejskim. W Chinach zawsze obowiązywały inne, hierarchiczne układy, i to od początków istnienia państwa... ale...
Zapowiadała się rewolucja; w pewnym sensie byłem zadowolony, będąc właśnie świadkiem historii, rozgrywającej się na moich oczach. Pierwszy raz w życiu...pośrednio brałem w tym udział. Niedługo też, trzeba było czekać na dalszy rozwój wydarzeń.
Parę dni potem, rozpoczęły się tam słynne strajki głodowe i masowe protesty studentów na placu Tiananmen. Wszystko skończyło się rozwiązaniem siłowym, bezględną decyzją Biura Politycznego KomPartii Chin.
W Pekinie i w całym kraju szybko, z wielką precyzją wprowadzono stan wyjątkowy; godzinę policyjną. Winowajców zdarzeń... wsadzono do więzienia. Wtedy zrozumiałem też jedno:
Chiny jako mocarstwo mogą istnieć tylko w systemie władzy totalitarnej. Demokracja jest przeciwieństwem racji stanu tego kraju – i taka jest rzeczywistość jego przyszłości. Jak bowiem inaczej utrzymać jedność – tylko siłowo.
Mnie, po prostu wtedy nakazano natychmiast wyjechać z Chin, jak tylko rozpoczeły się strajki głodowe - 2 tygodnie przed ukończeniem kursu medycyny chińskiej. Kosztów pobytu ani edukacji (niedokończonej), nigdy mi nie zwrócono. Dalszy ciąg historii odbywał się w mojej nieobecności...
Pekin to całkowicie inne miasto niż Szanghaj. Jakby inni ludzie, całkowicie różna fasada i architektura. Mniej przyjazne i bardzo azjatyckie. Mnóstwo tam też zabytków - dawnej świetności Chin. Szanghaj moim zdaniem, obecnie jest już bardziej europejski a może nawet międzynarodowy. Podobno to największe miasto świata, które jak mnie informowano – w szerokich granicach liczy prawie 50 milionów ludzi. W ogóle, kwestia liczby ludności Chin – to też do końca niejasna sprawa. Oficjalnie jest ich 1.5 miliarda – a w rzeczywistości, podobno 2 razy tyle. Informacje te są niesprawdzone – może to tylko legenda. Przyznaję... ja sam ich nie liczyłem. Pewnie zabrakłoby mi palców wyobraźni.
Żarty z cyframi są żartami ale nie ulega wątpliwości, że Chiny ostatnich 30 lat i dzisiaj - to najbardziej prężnie rozwijający się kraj świata. Olbrzymia populacja, dyscyplina pracy, innowacyjność oraz spryt i wiele innych plusów współczesności - wszystko połączone z wielowiekową tradycją, kulturą i historią.
Jaka jest przyszłość Chin – na to pytanie odpowiedzą dopiero, pokolenia naszych spadkobierców. Moim zdaniem, jeżeli ktoś, tak naprawdę interesuje się przyszłością Naszego Świata - najpierw musi odwiedzić Chiny.
MUR CHIŃSKI
Pisząc o Chinach nie sposób nie wspomnieć Chińskiego Muru. Jest to konstrukcja przekraczająca możliwości wyobraźni najbardziej zdolnych architektów. Jego budowa rozpoczeła się w III wieku przed naszą erą; zakończyła niemal 2 tysiące lat potem – w XVII wieku, podczas końcówki panowania słynnej dynastii Ming. Całkowita długość Muru to ponad 21 tys kilometrów, czyli połowa długości równika kuli ziemskiej. Jest tam wiele, ponad 13 tysięcy wież obronnych i obserwacyjnych; wiele tysięcy platform. Wszystko zaprojektowane, skoordynowane nadrzędną myślą bezpieczeństwa.
Koncepcja budowy muru obronnego, była następstwem ciągłych napadów na granice Chin, ze strony koczowników mongolskich i rozmaitych plemion stepowych – Azji Centralnej. W ten sposób kolejni władcy, monarchowie Chin przez stulecia, próbowały oddzielić swoje królestwo – od reszty świata. Z drugiej bowiem strony był ocean, morza chińskie – a więc naturalne blokady potencjalnych inwazji. Czy im, Chińczykom udało się obronić kraj i monarchię...? Napewno w obecnej rzeczywistości, oraz z perspektywy czasów historii... można odpowiedzieć: i Tak i NIE.
Dzisiaj Chiny pewnie nie mogłyby funkcjonować jako monarchia...ale czy Komunistyczna Partia Chin oraz jej pierwszy sekretarz – razem z Biurem Politycznym, różnią się czymkolwiek od Dworu Cesarskiego??? Reżim absolutny, oparty na wojsku, wywiadzie i organizacji hierarchii społecznej. Czas i okres, nazwy i cała semantyka – jest w tym wszystkim bez znaczenia. Niemniej MUR Chiński - to imponująca, niemal kosmicznych proporcji budowla.
Byłem tam w życiu 3 razy, ponieważ bardzo lubię spacerować, zawsze miałem ambicję przejść całą długość tej fantastycznej konstrukcji. Jak narazie pozostaje to w moich planach, tak samo jak fakt, że zawsze marzę o tym, by tam wrócić...przejść się po murach i śladach historii, spojrzeć na obie strony granic tej perspektywy. Niezbadane są wyroki istnienia a więc może i nasze marzenia. Niewiadomo co przyniosą nasze jutra. Zwłaszcza po obu stronach Chin
Kilka słów o Tradycyjnej Medycynie Chińskiej:
To prawdziwa kopalnia wiedzy i doświadczeń medycznych, zdobyta przez wiele wieków obserwacji natury i ciała człowieka. To również najbardziej zgodna z naturą, pragmatycznie skuteczna terapia a przede wszystkim diagnostyka.
Jako ciekawostę dla współczesnej, niesłychanie skomercjalizowanej medycyny podam, że w starożytności lekarzom chińskim płacono za usługę tylko wtedy, kiedy ich leczenie było skuteczne. Natomiast, jeżeli nie – lekarzy karano, w rozmaity sposób. Nawet śmiercią.
Nie wiem, czy nie warto by przywrócić niektórych zasad medycyny chińskiej – do współczesności...? Na pewno lekarze współczesności byliby temu przeciwni – jako zasady niezgodnej z demokracją...
W Chinach poznałem wielu lekarzy, którzy potrafili postawić właściwą diagnozę, patrząc po prostu pacjentowi w oczy albo badając jego tętno; dotykając myślami i zmysłowo różnych części ciała.
Medycyna Chińska jest sztuką holistyczną, całkowicie inną od konwencjonalnej „medycyny zachodu”. Opiera się głównie na dotyku i obserwacji całego ciała; zachowania badanej osoby, oraz oddechu, sposobu mówienia, zachowania się, praktycznie każdej funkcji – i wszystkich rzeczy emanujących z każdego istnienia.
Zawsze chciałem to poznać i tego się nauczyć...no i powoli to robię. Brakuje mi dobrych nauczycieli a mnie samemu, zajęłoby to wieki czasu, którego niestety nie mam w zapasie.
Moim zdaniem medycyna w ogóle - jest sztuką opartą na doświadczeniu i obserwacji własnego ciała (lekarza), potem właściwej analizy rozmaitych nieprawidłowości - dla skutecznego leczenia i profilaktyki. Jeżeli człowiek nauczy się rozumieć własne ciało, potem może swoje doświadczenia, przenieść na innych. Na wszelkie istoty żywe...
Każdy rozumny człowiek - powinien być lekarzem samego siebie. Taka właśnie praktyka w połączeniu z osiągnięciami współczesnej informatyki, cybernetyki oraz telekomunikacji – jest przyszłością współczesnej medycyny. To właśnie Medycyna Cybernetyczna.
Rozwój Medycyny Cebernetycznej opartej na głównych zasadach Fizyki Kwantowej, w połączeniu z Medycyną Holistyczną oraz rozwijającą się błyskawicznie informatyczną telekomunikacją - to także... moje plany na najbliższą przyszłość – mam nadzieję... na następne 82 lata – czyli do roku 2101.
A co z tego wyniknie i co będzie dalej – będę jeszcze wiele o tym własnie pisał. To tylko wstępne zapowiedzi.
Ryszard Opara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy