Z RAJU do Rzeczywistości - Sąd Najwyższy w Australii vs PEKAO SA.
AMEN- Autobiografia Naukowa Ryszarda Opary. Odcinek 59
Pewnego lipcowego popołudnia 2006 r.,(był to piątek), ktoś niespodziewanie wrzucił przez płot Naszego Raju, (nie do skrzynki - jak powiedziała córka Angelika), kopertę z kilkoma dokumentami. Wynikało z nich jasno, że nasz „ulubiony” Bank Pekao SA, zamierza „zarejestrować” w Australii BTE - Bankowy Tytuł Egzekucyjny. Sąd Okręgowy w Australii, dał nam 30 dni na złożenie właściwej skargi/protestu. Inaczej rejestracja będzie czystą formalnością.
Zastanawiające było jednak to - dlaczego ten list, datowany trzy tygodnie wcześniej nie przyszedł do nas... Pocztą Poleconą (tak jak to się normalnie w Australii dzieje) a został jakoś „podrzucony”... No a w dodatku, szedł chyba pieszo, bo prawie miesiąc...z Brisbane, oddalonego od nas 70 km...Widocznie ktoś tam z Banku...wydał takie polecenie.
W rezultacie takiej miłej niespodzianki... mieliśmy tylko 2-3 "roboczych" dni - na przygotowanie skargi. Nie muszę dodawać chyba, że był to - dla nas grom z ciemnego nieba rzeczywistości.. .Rzeczy pospolitej.
Zaczęły się akurat wakacje szkolne; razem z rodziną mieliśmy jechać na kolejną wycieczkę statkiem - tym razem Azja: (Wietnam, Kambodża). Musieliśmy zrezygnować z planów podróży, zająć się obroną. Sprawa była dla nas wielkim zaskoczeniem, sądziliśmy bowiem (naiwnie), że już jest zakończona. Skończył się nasz Raj.... na Paradise... i na Sovereign Island.
W trakcie procesu sądowego, który trwał 3 lata w Sądzie Najwyższym, wyszły na światło dzienne (dopiero tak naprawdę wtedy) – wszystkie oszustwa, jakich dopuścił się wobec nas PEKAO SA. Nawet ja, będąc w sumie dość doświadczonym biznesmenem nie zdawałem sobie sprawy, z wielu rzeczy - podstawowych. Zresztą minione, dramatyczne dla nas czasy w kraju, były dla mnie, jak zły sen - jak zły film... niewiarygodne... Żyłem wtedy tak, jakbym siedział w kinie i oglądając tragedię czyjegoś...ale nie własnego dramatu. Wszystko całkowicie nierealne – i chyba... to - tak naprawdę utrudniło mi właściwą ocenę i zachowanie. (Tu w domu na wyspie, powoli zapominałem o naszej tragedii; wracałem jakby do rzeczywistości).
Sędzia I-szej Instancji Sądu Okręgowego, który był specjalistą prawa gospodarczego ale absolutnie nie znał sprawy, ani też prawa polskiego - zadał kilka podstawowych pytań...po to, aby zwyczajnie on sam mógł zrozumieć, wszystkie podstawy roszczeń Banku.
Na przykład: Przedstawienie historii transakcji.
Okazało się, że Bank/oskarżyciel nie może przedstawić Sądowi właściwej, żadnej, chronologicznie logicznej dokumentacji zakupu akcji; w tym ich poprzednich właścicieli, przepływów gotówki związanej ściśle z transakcją i wiele, wiele innych – bardzo podobnych i istotnych dla Sądu dla oceny całej sprawy, Sąd kilka razy zapytał o podstawowe dokumenty transakcji... i nie dostał żadnej odpowiedzi.
A kiedy Sędzia dowiedział się, że Bank PEKAO, był także największym kredytodawcą Elektrimu, (co wywołało to u niego od razu wielkie, nieukrywane zdziwienie. Zapytał więc...jak to było możliwe – pogodzenie tych dwóch sprzeczności interesów...
Zgodnie z prawem w Australii bank, który kredytuje działalność spółki notowanej na Giełdzie, nie ma prawa rekomendować a tym bardziej... absolutnie nie ma prawa udzielać kredytów na zakup akcji tej właśnie spółki. To jest przestępstwo określane mianem „insider trading”, jest ścigane prawem z urzędu. Winni takiego postępowania często są skazywani na długoletnie kary więzienia. Tak się stało z Ivanem Boeski czy Michaelem Milkenem w USA. To były wtedy bardzo głośne, na świecie sprawy. „Insider trading” spowodował upadłość wielu banków (Lehman Brothers, Drexel), które musiały zapłacić olbrzymie odszkodowania. Główni macherzy tych działań Panowie Boeski i Milken, poszli siedzieć... do więzienia na wiele lat. Sam Michael Milken, tak przy okazji zapłacił 600 mln dolarów kary.
Sędzia z wielką trudnością zaakceptował, że ponoć Polskie Prawo zezwala na transakcje tego typu. Potem dodatkowo wyszło na jaw, że Bank Pekao SA wycofał wszystkie umowy kredytowe, kiedy zarząd spółki Elektrim, zgłosił wniosek o upadłość. (W normalnym kraju, wniosek o upadłość wiąże się z zawieszeniem notowań spółki na giełdzie - czyli nie powinno być żadnego handlu akcjami).
Sędzia wyraził też ogromne zdziwienie faktem, że w dniu kiedy zarząd Elektrimu złożył wniosek o upadłość, Pekao SA, zarekomendował mi - zakup akcji tej spółki a w dodatku kilka dni później Komitet Kredytowy Banku udzielił jeszcze na tę transakcje dużego kredytu... Było to całkowicie niezrozumiałe dla australijskiego wymiaru sprawiedliwości.
Niezgodne z prawem.
Podczas rozprawy w Sądzie Najwyższym, Przewodniczący Sędzia zapytał wielokrotnie 2 pytania (zapewne chciał się dobrze upewnić):
1. Gdzie jest dokument (kopia), zlecenia zakupu akcji spółki Elektrim?
Okazało się, że nie ma takiego papieru. Bank twierdził, że zlecenie było dokonane telefonicznie...
ale też nie było na to żadnego dokumentu, np. nagrania...
Sędzia odpowiedział na to pytaniem - jak to jest możliwe... i czy np w Polsce, ktoś może kupić dom - "na słowo", bez potwierdzenia tego faktu aktem prawnym (notarialnym)...
2.Gdzie jest Umowa Kredytowa między Bankiem a jego wierzycielami, czyli małżeństwem Opara.
Okazało się, że Bank Pekao SA nie może „na razie” dostarczyć oryginałów dokumentu, co było dla Sądu Najwyższego absolutnie niezrozumiałe. Ja też nie mogłem zrozumieć...o co właściwie chodzi. Dopiero po dłuższym czasie zrozumiałem powody, które były bajecznie proste... Umowa a raczej aneksy do umowy były bez podpisu mojej żony.
Kiedy Bank się o tym zorientował, zdecydowano zapewne sfałszować dokumenty, podrobić podpis. Dopiero potem...dostarczono kopie...do Sądu Najwyższego.
Dokumenty dotyczące umowy kredytowej, (które opiewały na kilkadziesiąt milionów zł), więc dużą kwotę nawet, jak na warunki Australii), były również, dla Sądu - bardzo trudne do zaakceptowania. Cała umowa znajdowała się na kilku pomiętych, zniszczonych kartkach papieru. Tak jakby to był dokument "prehistorii"...
Obserwowałem minę Sędziego wielokrotnie podczas postępowania, wyrażającą czasem obojętność ale też ogromne, zdziwienie. Nieukrywane. Zastanawiałem się przy tym często, co ON, prywatnie jako człowiek myśli o Polsce.
Proces trwał 3 lata, z uwagi na częste wnioski zmiany terminów; składane przez prawników Banku Pekao SA oraz problemy ze świadkami, dokumentacją, tłumaczeniem etc etc.
Ostatecznie, wyrokiem Sądu Najwyższego dnia 31.03 2010 roku, wniosek Banku Pekao SA, o rejestrację BTE – (Bankowy Tytuł Egzekucyjny), został całkowicie odrzucony, jako sprzeczny i całkowicie niezgodny z prawem obowiązującym w Australii.
Trzy miesiące później Sąd Najwyższy, kolejnym wyrokiem przyznał nam zwrot wszystkich kosztów postępowania w Australii...były one niebagatelne...
Niestety, jak się potem okazało, Bank Pekao SA nigdy nie otrzymał kopii obu wyroków Sądu Najwyższego w Australii. Przynajmniej tak zostałem poinformowany.
Ryszard Opara
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy