Ks. Leszek Kryża TCh, dyrektor
Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie |
- 30 stycznia 2019 roku Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie obchodził swoje 30-lecie…
- Trzydzieści
lat temu został podpisany dekret erygujący nasz Zespół. I aby zrozumieć jego
fenomen warto sięgnąć do kilku ważnych wydarzeń historycznych. Zaliczyć do nich
można pierwszą wizytę w Polsce papieża Jana Pawła II i jego słynną wypowiedź w
Warszawie na Placu marszałka J. Piłsudskiego (wówczas Pl. Zwycięstwa - przyp. red.): niech zstąpi duch Twój i
odnowi oblicze tej ziemi.
Kolejnym ważnym wydarzeniem była wizyta Michaiła Gorbaczowa w Polsce (lipiec 1988) i w Watykanie (grudzień 1989) i rozmowa z Janem Pawłem II oraz to co się po niej zaczęło dziać – czyli pierestrojka i głasnost. Do tego ciągu ważnych wydarzeń należy też dopisać udział kard. Józefa Glempa w uroczystościach 1000 – lecia Chrztu Rusi w Moskwie w 1988 r.
Konsekwencją
tych wydarzeń był fakt, że Kościół Katolicki za naszą wschodnią granicą zaczął
się powoli odradzać a reakcją Episkopatu Polski na tą sytuację było powołanie
Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie. To była konkretna odpowiedz na ówczesne
znaki czasu oraz geniusz ks. kard. Józefa Glempa. Od samego początku, funkcję dyrektora biura
Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy Konferencji Episkopatu Polski,
pełnili współbracia chrystusowcy ! A byli to ks. Edward Michalski TChr, ks.
Wiesław Wójcik TChr i śp. ks. Józef Kubicki TChr .
- Pojawiły
się tam wówczas możliwości odzyskania kościołów i budowania wspólnot
parafialnych...
- I
wtedy z Polski wyruszyła „armia” kapłanów, braci i sióstr zakonnych, aby od
Bugu aż po Władywostok wspierać, budować
i odnawiać tamtejszy Kościół. Niestety wielu z nich, i to z różnych
powodów, miejscowe władze uznały potem za persona non grata i nie wyraziły
zgody na dalsze ich posługiwanie.
Obecnie,
z podobnymi decyzjami, spotykamy się na szczęście coraz rzadziej, choć ciągle
jeszcze się zdarzają. Od ćwierć wieku więc nieprzerwanie pomagamy wszystkim
kapłanom, siostrom i braciom zakonnym a także misjonarzom świeckim, pracującym
za naszą wschodnią granicą.
Kościół polski św. Mikołaja w Kijowie
|
Po
otwarciu się pola nowej działalności, my Polacy z racji chrześcijańskiej i katolickiej solidarności
oraz historycznej, czuliśmy się i nadal czujemy się zobowiązani do pomocy
Kościołowi na Wschodzie. Wiele polskich rodzin ma swoje korzenie po tamtej
stronie, ciągle jeszcze żyje tam wielu naszych rodaków i to też nas
zobowiązuje. Biorąc pod uwagę te wszystkie czynniki powołanie naszego Zespołu, było konkretną i
trafną decyzją.
- Początkowo
Zespół Wasz był koordynatorem wyjazdów
polskich kapłanów i sióstr zakonnych oraz świeckich współpracowników…
-…
przed którymi granice zaczęły się otwierać. W pierwszych latach to była prawie
tysięczna armia.
Chodziło też o to żeby te wyjazdy odbywały się w sposób zorganizowany a
wyjeżdżający mieli pewnego rodzaju zaplecze, w
sensie wsparcia w obliczu ogromu zadań, gdy większość świątyń była w kompletnej
ruinie. Obok spraw remontowo budowlanych, trzeba też było zatroszczyć się o
wyposażenie odzyskiwanych świątyń oraz konieczną literaturę.
- Przez
pomoc Kościołowi na Wschodzie rozumiemy pomoc lokalnym Kościołom obejmującym
wszystkie kraje byłego ZSRR...
I jeszcze sprawa Zespołu. Chcielibyśmy mieć tyle, aby każdą prośbę zrealizować. Mamy jednocześnie głęboką świadomość, że jesteśmy tylko pośrednikami a więc podziękowanie dla wszystkich ofiarodawców, bez nich te piękne dzieła były by niemożliwe. My jako Zespół realizujemy głównie drobne projekty. Nas nie stać, aby sfinansować budowę nowej świątyni, stać nas natomiast, aby ufundować na przykład wypoczynek dla dzieci, pomóc w funkcjonowaniu domu starców czy samotnej matki, kupić pralkę, kuchenkę... drewno na opał czy nowe ornaty czy prenumeratę prasy itp.
Często jako Zespół musimy działać na zasadzie sos. I nie możemy sobie pozwalać na wydłużoną biurokrację, bo pomóc trzeba natychmiast. Jeśli np. w środku zimy popsuje się piec, to nie możemy na rozpoznanie sprawy poświęcić kilka tygodni, bo ludzie by zamarzli. Mamy dlatego pewną pulę, którą możemy uruchomić natychmiast, na zasadzie sos.
- Tak, Zespół zajmuje się organizowaniem i dystrybuowaniem albo
udzielaniem pomocy Kościołowi katolickiemu, który rozwija się we wszystkich
krajach byłego Związku Radzieckiego, począwszy od Krajów Nadbałtyckich,
Białorusi, Ukrainy, Mołdawii, przez ogromną Rosję, do wszystkich krajów Azji
Środkowej i Kazachstanu. Sięgamy nawet sporadycznie na Kubę, do Chin czy do
krajów Europy Środkowej, które kiedyś stanowiły blok socjalistyczny. Na przykład w najbliższym czasie wybieram się do Albanii, który
to kraj, nawiedziło niedawno duże trzęsienie ziemi. Tamtejszy Kościół przeżywa
wielkie trudności z tym związane. Będziemy się więc starać, w miarę naszych
możliwości, również ich wesprzeć..
- Pomoc, którą świadczycie wymaga
środków. Skąd pochodzą wasze fundusze?
Katedra grodzieńska. Ołtarz główny |
- Każdego
roku, od 20 lat, w drugą niedzielę Adwentu, zgodnie z zarządzeniem Konferencji
Episkopatu Polski, w całym kraju i nie tylko – bo wpisują się w to także liczne
parafie polonijne, odbywa się w naszych kościołach zbiórka do puszek na rzecz
potrzeb Kościoła na Wschodzie. Daje nam ona konkretną sumę – średnio około 2,5
mln zł. I z tych pieniędzy staramy się realizować projekty, które do nas
napływają. A takich próśb wpływa do nas każdego roku od 450 do 500. I te
projekty dotyczą różnych obszarów – począwszy od remontowo-budowlanych, poprzez
działalność charytatywną do działalności formacyjnej. Staramy się na te
wszystkie projekty pozytywnie opowiedzieć. Dlatego od początku założyliśmy, że
nas Zespół nie będzie kasą oszczędnościowo-pożyczkową tylko wszystko to, co
uzbieramy zgodnie z wolą ofiarodawców, będzie przekazywane na Wschód. I tak się
właśnie dzieję.
Ponad dziewięćdziesiąt
procent tego co uzbieramy przekazujemy za wschodnią granicę i to w bardzo
konkretnym i realnym celu – np. na utrzymanie domu seniora, domu samotnej
matki, świetlic dla dzieci, czy zakup pampersów dla domu starców, nam taki na
zakup może się to wydawać sprawą banalną, ale tam jest fundamentalną. Kupujemy
też wyposażenie świątyń czy sal parafialnych, finansujemy wakacje dla dzieci i
młodzieży i wiele innych form działalności tamtejszego kościoła.
- Nie
jesteście jedyną instytucją, która wspomaga Kościół na Wschodzie...
- …
zawsze to podkreślam, że my jako Zespół jesteśmy
tylko częścią tego ogromnego zbioru instytucji i wspólnot, które pomagają
Kościołowi na Wschodzie, można śmiało powiedzieć że pomoc z Polski płynie nie
tylko strumieniem, ale rzeką i to w różnej formie. My Polacy, mimo że sami jeszcze wszystkiego
nie mamy w nadmiarze, potrafimy się dzielić z innymi. Rozumiemy naszych
współbraci ze Wschodu, bo kiedyś byliśmy w podobnej sytuacji, kiedy nam
pomagano. I jest to nasza odpowiedz na to, czego sami kiedyś doświadczyliśmy.
Wierni tworzący tamtejsze wspólnoty, wiedzą,
że pomoc idzie z Polski i są za nią bardzo nam wdzięczni. I tam, za wschodnią
granicą, w drugą niedzielę Adwentu, w którą my zbieramy fundusze dla nich,
tamtejsze Kościoły oficjalnie obchodzą ten dzień, jako dzień wdzięczności - za
tych, którzy im pomagają.
- W
Waszym biurze panuje ciągły ruch. Przekonałem się o tym osobiście podczas
naszego ostatniego spotkania…
. Grodno. Kościół seminaryjny pw. Znalezienia Krzyża Św.
|
- Nasze
biuro jest nieustannie otwarte i pełne życia. Jesteśmy biurem, które załatwia
sprawy czysto formalne oraz prowadzi bezpośrednie kontakty z potrzebującymi i współorganizuje bądź
inicjuje wiele ważnych wydarzeń. Każdego dnia odwiedza nas kilka osób ze
Wschodu potrzebujących doraźnej pomocy. Bardzo często zgłaszają się do nas
ludzie, którzy są w ciężkiej sytuacji materialnej pochodzący z różnych krajów
zza wschodniej granicy. Czasami udaje się nam znaleźć im pracę, mieszkanie czy
środowisko, które im pomoże. Czasami pomagamy im bezpośrednio. Tak jest np.
z uchodźcą z Azerbejdżanu, któremu nasz
Zespół wykupił obiady, dzięki którym może spokojnie przeżyć cały miesiąc.
Pomagamy mu też w opiece lekarskiej. Podobnych przypadków mamy tutaj wiele.
Nam
bardzo zależy, aby nasze biuro nie było wyłącznie sztywnym urzędem, do którego
przychodzą tylko listy czy poczta elektroniczna. Chodziło nam o bezpośredni
kontakt z człowiekiem, często bardzo potrzebującym. W tych bezpośrednich
kontaktach dotykamy przecież ludzkich realnych problemów: radości i biedy.
Pomagamy im wszystkim tak jak tylko możemy i potrafimy. A ponieważ jestem już w
Warszawie od lat, dlatego wiem kogo o taką pomoc prosić, czy gdzie szukać
wsparcia w konkretnej sytuacji. Jesteśmy tu po to, aby na miarę możliwości
pomagać Kościołowi na Wschodzie ale też ludziom ze Wschodu, którzy tu
przyjechali na stałe, a takich jest coraz więcej. Mam też bezpośredni kontakt z grupą ludzi młodych, którzy
przyjechali tu ze Wschodu. Staram się z nimi spotykać regularnie i w miarę
możliwości prowadzić działalność duszpasterską. W mojej pracy pomagają mi również ludzie ze Wschodu.
Przychodzi pani z Ługańska, pani z
Doniecka, młodzi ludzie z Białorusi i Ukrainy.
- Warto
tu także wspomnieć o ciekawej inicjatywie Waszego zespołu – syberyjskim
wolontariacie...
-…
który przeżywa już swoją trzecią edycję. To jest bardzo ciekawa inicjatywa,
która się pojawiła podczas moich spotkań na Syberii. Uznaliśmy, że byłoby
fajnie, gdyby Polacy przyjechali i zobaczyli jak tam żyją ludzie i zastanowili
się w czym mogą im pomóc oraz podzielić się swoimi doświadczeniami,
zdolnościami i czasem.
I
taką grupę, już po powrocie do Polski, udało się nam stworzyć. Ku mojemu
zdziwieniu odbiór tego pomysłu był niesamowity. Na pierwszą edycję zgłosiło się
prawie 40 osób w różnym wieku. Nasi wolontariusze jadą na Wschód z posługą a
jest ona naprawdę różnorodna – od koszenia trawy czy malowania, a więc praca
fizyczna do np. organizowania kolonii letnich dla tamtejszych dzieci, czy
odwiedzania chorych w domach. Chodzi też o bycie we wspólnotach parafialnych,
budowanie wzajemnych mostów i dawanie świadectwa ! W tym roku wyślemy kolejnych
syberyjskich wolontariuszy w liczbie ponad trzydziestu osób. Mamy zaproszenia z
Białorusi, Ukrainy, Rumunii z Syberii i Kazachstanu!
- Kogo
jeszcze ostatnio Ksiądz odwiedził?
- Ostatnim
wyjazdem, który mocno zapadł mi w pamięci i sercu, była wizyta w Azerbejdżanie.
Byłem w stolicy tego kraju Baku, gdzie jest nadal wiele polskich śladów –
takich jak choćby budynki zaprojektowane przez polskich architektów, będące
dzisiaj „perłami architektury”. Piękne było też spotkanie z Polakami, których
przodkowie przybyli tam prawie dwa wieki temu. Niektórzy z nich mówią starym
pięknym polskim językiem, literacką polszczyzną. A byłem tam 11 listopada w
święto odzyskania przez Polskę Niepodległości. W tym dniu zebraliśmy się
wszyscy na centralnym placu, gdzie uroczyście odśpiewaliśmy polski hymn. Widać
było łzy w oczach wielu naszych rodaków. Była też msza św. po polsku po wielu
latach
Odwiedziłem
też niedawno Mołdawię. Był to dla mnie bardzo ciekawy wyjazd. Interesujące były
też spotkania przedstawicielami tamtejszego Kościoła i Polakami. Podobnie było
na Syberii, w okolicach Irkucka. Tam będą w tym roku nasi wolontariusze. A w
najbliższym czasie wybieram się na Białoruś do Nowogródka, gdzie udało się wyremontować, z naszą pomocą,
klasztor podominikański. Zostanie tam uruchomiona m.in. jadłodajnia dla
najbiedniejszych.
Księża z Białorusi i
Ukrainy w biurze Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie w budynku KEP w Warszawie. Pierwszy z prawej ks. Leszek Kryża TCh . Fot. L.Wątróbski |
- Jest
Ksiądz członkiem Zgromadzenia Księży Chrystusowców, którzy
pracowali i nadal pracują na Wschodzie…
-Nasi
księża pracują tam od roku 1989. Był czas, kiedy było nas tam bardzo dużo,
nawet około 20. Chrystusowcy odpowiedzieli na wezwanie polskiego Kościoła, aby
wesprzeć to, co zaczęło się dziać za naszą wschodnią granicą. I to w miejscach,
gdzie warunki do życia były bardzo, bardzo trudne, wręcz prymitywne. A dzieło,
którego tam dokonali jest naprawdę niesamowite. W wielu miejscowościach, gdzie
nasi księża już nie posługują, pamięć o nich jest wciąż bardzo żywa.
- Czego
Księdzu i Zespołowi można życzyć?
- Wsparcia
modlitewnego. Moja mama zawsze mówiła, że bez Boga, ani do proga. Bardzo
bym chciał, aby Kościół na Wschodzie stanął na własne nogi i był coraz bardziej
niezależny. Zdaję sobie jednocześnie sprawę, że nie jest to takie proste, że
duży wpływ odgrywają tam uwarunkowania ekonomiczne i polityczne. Choć i tak się
wiele już udało się osiągnąć - Kościół na Wschodzie ma już przecież swoje
struktury, swoje seminaria i pięknie odnowione świątynie. I drugie pragnienie,
aby ten Kościół był Kościołem żywym, żeby te odnowione świątynie były zawsze
wypełnione ludźmi tworzącymi rozwijającą
się wspólnotę.
I jeszcze sprawa Zespołu. Chcielibyśmy mieć tyle, aby każdą prośbę zrealizować. Mamy jednocześnie głęboką świadomość, że jesteśmy tylko pośrednikami a więc podziękowanie dla wszystkich ofiarodawców, bez nich te piękne dzieła były by niemożliwe. My jako Zespół realizujemy głównie drobne projekty. Nas nie stać, aby sfinansować budowę nowej świątyni, stać nas natomiast, aby ufundować na przykład wypoczynek dla dzieci, pomóc w funkcjonowaniu domu starców czy samotnej matki, kupić pralkę, kuchenkę... drewno na opał czy nowe ornaty czy prenumeratę prasy itp.
Często jako Zespół musimy działać na zasadzie sos. I nie możemy sobie pozwalać na wydłużoną biurokrację, bo pomóc trzeba natychmiast. Jeśli np. w środku zimy popsuje się piec, to nie możemy na rozpoznanie sprawy poświęcić kilka tygodni, bo ludzie by zamarzli. Mamy dlatego pewną pulę, którą możemy uruchomić natychmiast, na zasadzie sos.
- Tego
wszystkiego więc Księdzu życzę.
rozmawiał Leszek Wątróbski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy