polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Polska może stanąć przed poważnym wyzwaniem, jeśli chodzi o dostawy energii elektrycznej już w 2026 roku. Jak podała "Rzeczpospolita", Polska może zmagać się z deficytem na poziomie prawie 9,5 GW w stabilnych źródłach energii. "Rzeczpospolita" zwróciła uwagę, że rząd musi przestać rozważać różne scenariusze i przejść do konkretnych działań, które zapewnią Polsce stabilne dostawy energii. Jeśli tego nie zrobi, może być zmuszony do wprowadzenia reglamentacji prądu z powodu tzw. luki mocowej. * * * AUSTRALIA: Wybuch upałów w Australii może doprowadzić do niebezpiecznych warunków w ciągu najbliższych 48 godzin, z potencjalnie najwcześniejszymi 40-stopniowymi letnimi dniami w Adelajdzie i Melbourne od prawie dwóch dekad. W niedzielę w Adelajdzie może osiągnąć 40 stopni Celsjusza, co byłoby o 13 stopni powyżej średniej. Podczas gdy w niektórych częściach Wiktorii w poniedziałek może przekroczyć 45 stopni Celsjusza. * * * SWIAT: Rosja wybierze cele na Ukrainie, które mogą obejmować ośrodki decyzyjne w Kijowie. Jest to odpowiedź na ukraińskie ataki dalekiego zasięgu na terytorium Rosji przy użyciu zachodniej broni - powiedział w czwartek prezydent Władimir Putin. Jak dodał, w Rosji rozpoczęła się seryjna produkcja nowego pocisku średniego zasięgu - Oresznik. - W przypadku masowego użycia tych rakiet, ich siła będzie porównywalna z użyciem broni nuklearnej - dodał.
POLONIA INFO: Spotkanie poetycko-muzyczne z Ludwiką Amber: Kołysanka dla Jezusa - Sala JP2 w Marayong, 1.12, godz. 12:30

wtorek, 21 kwietnia 2020

Rozmowa o pracy Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie

Ks. Leszek Kryża  TCh, dyrektor Zespołu
Pomocy Kościołowi na Wschodzie
- Nas nie stać, aby sfinansować budowę nowej świątyni, stać nas natomiast, aby ufundować na przykład wypoczynek dla dzieci, pomóc w funkcjonowaniu domu starców czy samotnej matki, kupić pralkę,  kuchenkę... drewno na opał, nowe ornaty czy prenumeratę prasy. Często jako Zespół musimy działać na zasadzie sos. - mówi Ks. Leszek Kryża  TCh, dyrektor Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie w rozmowie z Leszkiem Wątróbskim.

- 30 stycznia 2019 roku Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie obchodził swoje 30-lecie…

- Trzydzieści lat temu został podpisany dekret erygujący nasz Zespół. I aby zrozumieć jego fenomen warto sięgnąć do kilku ważnych wydarzeń historycznych. Zaliczyć do nich można pierwszą wizytę w Polsce papieża Jana Pawła II i jego słynną wypowiedź w Warszawie na Placu marszałka J. Piłsudskiego (wówczas Pl. Zwycięstwa - przyp. red.): niech zstąpi duch Twój i odnowi oblicze tej ziemi.

Kolejnym ważnym wydarzeniem była wizyta Michaiła Gorbaczowa w Polsce (lipiec 1988) i w Watykanie (grudzień 1989) i rozmowa z Janem Pawłem II oraz to co się po niej zaczęło dziać – czyli pierestrojka i głasnost. Do tego ciągu ważnych wydarzeń należy też dopisać udział kard. Józefa Glempa w uroczystościach 1000 – lecia Chrztu Rusi w Moskwie w 1988 r.

Konsekwencją tych wydarzeń był fakt, że Kościół Katolicki za naszą wschodnią granicą zaczął się powoli odradzać a reakcją Episkopatu Polski na tą sytuację było powołanie Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie. To była konkretna odpowiedz na ówczesne znaki czasu oraz geniusz ks. kard. Józefa Glempa. Od samego początku, funkcję dyrektora biura Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy Konferencji Episkopatu Polski, pełnili współbracia chrystusowcy ! A byli to ks. Edward Michalski TChr, ks. Wiesław Wójcik TChr i śp. ks. Józef Kubicki TChr .

- Pojawiły się tam wówczas możliwości odzyskania kościołów i budowania wspólnot parafialnych...

 - I wtedy z Polski wyruszyła „armia” kapłanów, braci i sióstr zakonnych, aby od Bugu aż po Władywostok wspierać, budować  i odnawiać tamtejszy Kościół. Niestety wielu z nich, i to z różnych powodów, miejscowe władze uznały potem za persona non grata i nie wyraziły zgody na dalsze ich posługiwanie.                                                                                                                               
 
Obecnie, z podobnymi decyzjami, spotykamy się na szczęście coraz rzadziej, choć ciągle jeszcze się zdarzają. Od ćwierć wieku więc nieprzerwanie pomagamy wszystkim kapłanom, siostrom i braciom zakonnym a także misjonarzom świeckim, pracującym za naszą wschodnią granicą.



Kościół polski św. Mikołaja w Kijowie
Po otwarciu się pola nowej działalności, my Polacy z racji  chrześcijańskiej i katolickiej solidarności oraz historycznej, czuliśmy się i nadal czujemy się zobowiązani do pomocy Kościołowi na Wschodzie. Wiele polskich rodzin ma swoje korzenie po tamtej stronie, ciągle jeszcze żyje tam wielu naszych rodaków i to też nas zobowiązuje. Biorąc pod uwagę te wszystkie czynniki  powołanie naszego Zespołu, było konkretną i trafną decyzją.

- Początkowo Zespół Wasz był koordynatorem  wyjazdów polskich kapłanów i sióstr zakonnych oraz świeckich współpracowników…

 -… przed którymi granice zaczęły się otwierać. W pierwszych latach to była prawie tysięczna armia. Chodziło też o to żeby te wyjazdy odbywały się w sposób zorganizowany a wyjeżdżający mieli pewnego rodzaju zaplecze, w sensie wsparcia w obliczu ogromu zadań, gdy większość świątyń była w kompletnej ruinie. Obok spraw remontowo budowlanych, trzeba też było zatroszczyć się o wyposażenie odzyskiwanych świątyń oraz konieczną literaturę.

 - Przez pomoc Kościołowi na Wschodzie rozumiemy pomoc lokalnym Kościołom obejmującym wszystkie kraje byłego ZSRR...

- Tak, Zespół zajmuje się organizowaniem i dystrybuowaniem albo udzielaniem pomocy Kościołowi katolickiemu, który rozwija się we wszystkich krajach byłego Związku Radzieckiego, począwszy od Krajów Nadbałtyckich, Białorusi, Ukrainy, Mołdawii, przez ogromną Rosję, do wszystkich krajów Azji Środkowej i Kazachstanu. Sięgamy nawet sporadycznie na Kubę, do Chin czy do krajów Europy Środkowej, które kiedyś stanowiły blok socjalistyczny. Na przykład w najbliższym czasie wybieram się do Albanii, który to kraj, nawiedziło niedawno duże trzęsienie ziemi. Tamtejszy Kościół przeżywa wielkie trudności z tym związane. Będziemy się więc starać, w miarę naszych możliwości, również  ich wesprzeć..

- Pomoc, którą świadczycie wymaga środków. Skąd pochodzą wasze fundusze?


Katedra grodzieńska. Ołtarz główny
- Każdego roku, od 20 lat, w drugą niedzielę Adwentu, zgodnie z zarządzeniem Konferencji Episkopatu Polski, w całym kraju i nie tylko – bo wpisują się w to także liczne parafie polonijne, odbywa się w naszych kościołach zbiórka do puszek na rzecz potrzeb Kościoła na Wschodzie. Daje nam ona konkretną sumę – średnio około 2,5 mln zł. I z tych pieniędzy staramy się realizować projekty, które do nas napływają. A takich próśb wpływa do nas każdego roku od 450 do 500. I te projekty dotyczą różnych obszarów – począwszy od remontowo-budowlanych, poprzez działalność charytatywną do działalności formacyjnej. Staramy się na te wszystkie projekty pozytywnie opowiedzieć. Dlatego od początku założyliśmy, że nas Zespół nie będzie kasą oszczędnościowo-pożyczkową tylko wszystko to, co uzbieramy zgodnie z wolą ofiarodawców, będzie przekazywane na Wschód. I tak się właśnie  dzieję.                                               
 
Ponad dziewięćdziesiąt procent tego co uzbieramy przekazujemy za wschodnią granicę i to w bardzo konkretnym i realnym celu – np. na utrzymanie domu seniora, domu samotnej matki, świetlic dla dzieci, czy zakup pampersów dla domu starców, nam taki na zakup może się to wydawać sprawą banalną, ale tam jest fundamentalną. Kupujemy też wyposażenie świątyń czy sal parafialnych, finansujemy wakacje dla dzieci i młodzieży i wiele innych form działalności tamtejszego kościoła.

- Nie jesteście jedyną instytucją, która wspomaga Kościół na Wschodzie...

- … zawsze to podkreślam, że my jako Zespół  jesteśmy tylko częścią tego ogromnego zbioru instytucji i wspólnot, które pomagają Kościołowi na Wschodzie, można śmiało powiedzieć że pomoc z Polski płynie nie tylko strumieniem, ale rzeką i to w różnej formie.  My Polacy, mimo że sami jeszcze wszystkiego nie mamy w nadmiarze, potrafimy się dzielić z innymi. Rozumiemy naszych współbraci ze Wschodu, bo kiedyś byliśmy w podobnej sytuacji, kiedy nam pomagano. I jest to nasza odpowiedz na to, czego sami kiedyś doświadczyliśmy.

Wierni tworzący tamtejsze wspólnoty, wiedzą, że pomoc idzie z Polski i są za nią bardzo nam wdzięczni. I tam, za wschodnią granicą, w drugą niedzielę Adwentu, w którą my zbieramy fundusze dla nich, tamtejsze Kościoły oficjalnie obchodzą ten dzień, jako dzień wdzięczności - za tych, którzy im pomagają.

- W Waszym biurze panuje ciągły ruch. Przekonałem się o tym osobiście podczas naszego ostatniego spotkania…



. Grodno. Kościół seminaryjny pw. Znalezienia Krzyża Św.
- Nasze biuro jest nieustannie otwarte i pełne życia. Jesteśmy biurem, które załatwia sprawy czysto formalne oraz prowadzi bezpośrednie kontakty z  potrzebującymi i współorganizuje bądź inicjuje wiele ważnych wydarzeń. Każdego dnia odwiedza nas kilka osób ze Wschodu potrzebujących doraźnej pomocy. Bardzo często zgłaszają się do nas ludzie, którzy są w ciężkiej sytuacji materialnej pochodzący z różnych krajów zza wschodniej granicy. Czasami udaje się nam znaleźć im pracę, mieszkanie czy środowisko, które im pomoże. Czasami pomagamy im bezpośrednio. Tak jest np. z  uchodźcą z Azerbejdżanu, któremu nasz Zespół wykupił obiady, dzięki którym może spokojnie przeżyć cały miesiąc. Pomagamy mu też w opiece lekarskiej. Podobnych przypadków mamy tutaj wiele.

Nam bardzo zależy, aby nasze biuro nie było wyłącznie sztywnym urzędem, do którego przychodzą tylko listy czy poczta elektroniczna. Chodziło nam o bezpośredni kontakt z człowiekiem, często bardzo potrzebującym. W tych bezpośrednich kontaktach dotykamy przecież ludzkich realnych problemów: radości i biedy. Pomagamy im wszystkim tak jak tylko możemy i potrafimy. A ponieważ jestem już w Warszawie od lat, dlatego wiem kogo o taką pomoc prosić, czy gdzie szukać wsparcia w konkretnej sytuacji. Jesteśmy tu po to, aby na miarę możliwości pomagać Kościołowi na Wschodzie ale też ludziom ze Wschodu, którzy tu przyjechali na stałe, a takich jest coraz więcej.       Mam też bezpośredni kontakt z grupą ludzi młodych, którzy przyjechali tu ze Wschodu. Staram się z nimi spotykać regularnie i w miarę możliwości prowadzić działalność duszpasterską. W mojej pracy  pomagają mi również ludzie ze Wschodu. Przychodzi  pani z Ługańska, pani z Doniecka, młodzi ludzie z Białorusi i Ukrainy.                                                        
 
- Warto tu także wspomnieć o ciekawej inicjatywie Waszego zespołu – syberyjskim wolontariacie...                                                                                                               
 
-… który przeżywa już swoją trzecią edycję. To jest bardzo ciekawa inicjatywa, która się pojawiła podczas moich spotkań na Syberii. Uznaliśmy, że byłoby fajnie, gdyby Polacy przyjechali i zobaczyli jak tam żyją ludzie i zastanowili się w czym mogą im pomóc oraz podzielić się swoimi doświadczeniami, zdolnościami i czasem.

I taką grupę, już po powrocie do Polski, udało się nam stworzyć. Ku mojemu zdziwieniu odbiór tego pomysłu był niesamowity. Na pierwszą edycję zgłosiło się prawie 40 osób w różnym wieku. Nasi wolontariusze jadą na Wschód z posługą a jest ona naprawdę różnorodna – od koszenia trawy czy malowania, a więc praca fizyczna do np. organizowania kolonii letnich dla tamtejszych dzieci, czy odwiedzania chorych w domach. Chodzi też o bycie we wspólnotach parafialnych, budowanie wzajemnych mostów i dawanie świadectwa ! W tym roku wyślemy kolejnych syberyjskich wolontariuszy w liczbie ponad trzydziestu osób. Mamy zaproszenia z Białorusi, Ukrainy, Rumunii z Syberii i Kazachstanu!

- Kogo jeszcze ostatnio Ksiądz odwiedził?

 - Ostatnim wyjazdem, który mocno zapadł mi w pamięci i sercu, była wizyta w Azerbejdżanie. Byłem w stolicy tego kraju Baku, gdzie jest nadal wiele polskich śladów – takich jak choćby budynki zaprojektowane przez polskich architektów, będące dzisiaj „perłami architektury”. Piękne było też spotkanie z Polakami, których przodkowie przybyli tam prawie dwa wieki temu. Niektórzy z nich mówią starym pięknym polskim językiem, literacką polszczyzną. A byłem tam 11 listopada w święto odzyskania przez Polskę Niepodległości. W tym dniu zebraliśmy się wszyscy na centralnym placu, gdzie uroczyście odśpiewaliśmy polski hymn. Widać było łzy w oczach wielu naszych rodaków. Była też msza św. po polsku po wielu latach


Odwiedziłem też niedawno Mołdawię. Był to dla mnie bardzo ciekawy wyjazd. Interesujące były też spotkania przedstawicielami tamtejszego Kościoła i Polakami. Podobnie było na Syberii, w okolicach Irkucka. Tam będą w tym roku nasi wolontariusze. A w najbliższym czasie wybieram się na Białoruś do Nowogródka, gdzie  udało się wyremontować, z naszą pomocą, klasztor podominikański. Zostanie tam uruchomiona m.in. jadłodajnia dla najbiedniejszych.



Księża z Białorusi i Ukrainy w biurze Zespołu Pomocy
 Kościołowi na Wschodzie w budynku KEP w Warszawie.
Pierwszy z prawej ks. Leszek Kryża TCh . Fot. L.Wątróbski
 - Jest Ksiądz członkiem Zgromadzenia Księży Chrystusowców, którzy pracowali i nadal pracują na Wschodzie…

-Nasi księża pracują tam od roku 1989. Był czas, kiedy było nas tam bardzo dużo, nawet około 20. Chrystusowcy odpowiedzieli na wezwanie polskiego Kościoła, aby wesprzeć to, co zaczęło się dziać za naszą wschodnią granicą. I to w miejscach, gdzie warunki do życia były bardzo, bardzo trudne, wręcz prymitywne. A dzieło, którego tam dokonali jest naprawdę niesamowite. W wielu miejscowościach, gdzie nasi księża już nie posługują, pamięć o nich jest wciąż bardzo żywa.

- Czego Księdzu i Zespołowi można życzyć?        
 
- Wsparcia modlitewnego. Moja mama zawsze mówiła, że bez Boga, ani do proga. Bardzo bym chciał, aby Kościół na Wschodzie stanął na własne nogi i był coraz bardziej niezależny. Zdaję sobie jednocześnie sprawę, że nie jest to takie proste, że duży wpływ odgrywają tam uwarunkowania ekonomiczne i polityczne. Choć i tak się wiele już udało się osiągnąć - Kościół na Wschodzie ma już przecież swoje struktury, swoje seminaria i pięknie odnowione świątynie. I drugie pragnienie, aby ten Kościół był Kościołem żywym, żeby te odnowione świątynie były zawsze wypełnione  ludźmi tworzącymi rozwijającą się wspólnotę.

 I jeszcze sprawa Zespołu. Chcielibyśmy mieć tyle, aby każdą prośbę zrealizować. Mamy jednocześnie głęboką świadomość, że jesteśmy tylko pośrednikami a więc podziękowanie dla wszystkich ofiarodawców, bez nich te piękne dzieła były by niemożliwe. My jako Zespół realizujemy głównie drobne projekty. Nas nie stać, aby sfinansować budowę nowej świątyni, stać nas natomiast, aby ufundować na przykład wypoczynek dla dzieci, pomóc w funkcjonowaniu domu starców czy samotnej matki, kupić pralkę,  kuchenkę... drewno na opał czy nowe ornaty czy prenumeratę prasy itp.          

 Często jako Zespół musimy działać na zasadzie sos. I nie możemy sobie pozwalać na wydłużoną biurokrację, bo pomóc trzeba natychmiast. Jeśli np. w środku zimy popsuje się piec, to nie możemy na rozpoznanie sprawy poświęcić kilka tygodni, bo ludzie by zamarzli. Mamy dlatego pewną pulę, którą możemy uruchomić natychmiast, na zasadzie sos.

- Tego wszystkiego więc Księdzu życzę.

rozmawiał Leszek Wątróbski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy