Amerykanie skrócili dystans swoimi działaniami gospodarczymi, a Chińczycy doskonale rozumieją, że jeszcze przez pewien okres czasu – ze względu na technologię i bezwzględną przewagę wojskową USA, nie będą w stanie wygrać militarnej konfrontacji. Uwaga, to nie znaczy, że ją przegrają! Można bardziej stawiać na remis w jakiejś wojnie typu proxy lub serii kilku takich konfliktów w Azji i nie tylko. Być może nawet mogłoby dojść, do jakichś większych prowokacji i nawet bezpośrednich walk z USA, biorąc pod uwagę skalę napięcia z Tajwanem, nie można tego wykluczyć.
Docelowo jednak jak na tę chwilę Chiny nie są w stanie pokonać militarnie Ameryki i to nawet w scenariuszu jądrowym. Wiadomo, że nikomu by na nim nie zależało, prędzej oba kraje grałyby na zagrożenie wewnętrznym rozkładem porządku i równowagi społeczno-ekonomicznej wzajemnie. W tym scenariuszu, to Chiny miałaby z początku większe szanse, ponieważ mogą bardziej panować nad własnym podwórkiem, niż USA, chociaż należy mieć świadomość, że tam również nikt nie będzie się patyczkował ze społeczeństwem.
Generalnie na scenariuszu militarnym Chiny tracą bardziej, zostaną okrzyknięte komunistycznym imperium zła itd. Jest to najdroższy scenariusz dla obu państw, zarówno w wymiarze czysto pieniężnym, jak i najogólniejszym – strategicznym. Żaden kraj nie ma szans, na zajęcie ternu drugiego, chyba że Federacja Rosyjska nie byłaby neutralna. Co więcej, wzajemne blokowanie się jest możliwe głównie w stronę Chin, tutaj przewagę ma Ameryka. Chiny zrobią wiele, ale nie wszystko, żeby uniknąć konfrontacji militarnej, przy czym – ona naprawdę nie jest wykluczona.
Czasami rozsądek, strategia i planowanie – nawet tak długodystansowe i rozsądne jak chińskie bierze w łeb, gdy „dzieje się” i reakcje zachodzą za sobą na zasadzie – akcja – reakcja, bez refleksji. W tym przypadku to także jest możliwe, albowiem w chińskiej kulturze niezbędne jest ZACHOWANIE TWARZY. Utrata twarzy jest w ich sposobie pojmowania relacji czymś gorszym, niż u nas wrzucenie worka małych słodkich kotków do strumyczka… Amerykanie o tym wiedzą i NA PEWNO będą starali się na to grać. Proszę pamiętać, to są przeciwnicy pierwszej ligi i tam nie ma żartów. Doskonale rozumieją jak działają mechanizmy wewnętrzne w Chinach, gdzie kontrola jest skupiona w jednym ośrodku – o ograniczonym zasięgu oddziaływania w razie wstrząsów.
Gdyby doszło do konfliktu militarnego pomiędzy USA i Chinami o jego wyniku zadecyduje postawa Federacji Rosyjskiej. To Rosja ma wszystkie surowce potrzebne do prowadzenia wojny, to Rosja dysponuje głębią strategiczną, pozwalającą na unieruchomienie chińskiego smoka i to Rosja jest w stanie – jak nikt inny – spowodować, że w razie konfliktu, albo amerykański potencjał, albo chiński będzie musiał się rozproszyć, żeby pilnować „zaplecza”. Dla Chińczyków będzie to długa granica lądowa, a dla Amerykanów będzie to Europa, a konkretnie Europa Środkowa i uwaga – Arktyka z Alaską włącznie (jak wiadomo historycznym terytorium Rosji). Uwaga, ze względu na położenie strategiczne i potencjał, Rosja jest wygraną – w każdym możliwym scenariuszu konfliktu zbrojnego pomiędzy USA i Chinami. Nie bez powodu Rosja nie poddała się presji Zachodu w sprawie cen ropy, to dzięki Rosji dzisiaj i brakowi jej zgody na dyktat OPEC – CAŁY ŚWIAT MA TANIE PALIWO!
Jest zastanawiającym – na ile pojawienie się takiego konfliktu, a nawet fazy wstępnej przygotowań do niego, spowodowałoby przetestowanie dotychczasowych sojuszy USA? Chiny mają tutaj tą przewagę, że nawet nie udają, że szukają sojuszników – nie potrzebują ich. Natomiast NATO, Unia Europejska, Japonia, Australia, Brazylia, Arabia Saudyjska – to wszystko, to są kraje silne lub bardzo silnie powiązane z USA. USA, nie mają żadnej gwarancji lojalności sojuszników, czego testem było wyznaczanie przetargów w zakresie infrastruktury dla technologii 5G. Jest to nadzwyczajnie ważna sprawa, ponieważ przesadzi na całe pokolenie o pozycji technologicznej krajów przyjmujących tę technologię, na której bazie będzie się rozwijała gospodarka i w której będzie kwitło życie społeczne on-line. Warto o tych sprawach poczytać, to szokujące zagadnienia – np. internet rzeczy i inne temu podobne trendy, które nagle nabrały dodatkowego wymiaru w świecie zagrożonym epidemią.
Największą niewiadomą są tutaj Niemcy i Francja, bo w zależności od postawy tych państw, może przestać istnieć fikcja NATO, a tym samym nagle – urealni się sytuacja geostrategiczna naszego kraju. Wówczas dopiero zrobi się ciekawie, nawet nie dlatego bo wątpimy w sojusz z USA, może bardziej w jego realny wymiar. Wyzwaniem na pewno będzie dla nas to, że z dnia na dzień staniemy się klinem pomiędzy Niemcami a Rosją, a to jest dla nas śmiertelnie niebezpieczne. Mówimy o nowym porządku świata i nowym układzie w regionie, a zamykając granicę przy użyciu wojska, co odnotowały największe niemieckie tytuły – daliśmy po raz kolejny dowód na to, że możemy być problemem. Nikt tutaj nie neguje potrzeby ochrony własnego terytorium przed epidemią, ale nie uwzględnienie tranzytowego charakteru kraju właśnie w takim czasie powoduje, że silnie straciliśmy na wiarygodności. Korek do polskiej granicy zaczynał się w zasadzie po wyjeździe z obwodnicy Berlina, pokazywała to telewizja niemiecka, telewizje rosyjskie i krajów bałtyckich.
Realnie jednak, nikt nie będzie myślał o kierunku konfrontacji militarnej, bo to ostateczność. Najpierw do użycia był scenariusz ekonomiczny i ostatni, opisany na samym końcu – właśnie realizowany scenariusz lewarowania globalizacją – pod znakiem kawałka gazy i gumki. Został on wymyślony i wdrożony w życie właśnie po to, żeby uniknąć bezpośredniej konfrontacji.
Krakauer
Zapraszamy w najbliższych dniach na 3-cią część felietonu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy