Polska - jest krajem przeznaczonym do upadłości. Obronić Polskę może tylko Naród - w pełni świadowy obecnej rzeczywistości - i zadań na przyszłość.
Odcinek 52 Autobiografii Naukowej Ryszarda Opary - AMEN
ELEKTRIM SA – PEKAO SA – Polska Rzeczywistość "wielkich" interesów.
Patrząc retrospektywnie - na realia wydarzeń, wokół ELEKTRIM-u, w latach 2001-2003, trudno o jednoznaczną ocenę i obiektywność. Mam swoje własne przemyślenia na temat...
Niewątpliwym jest: Elektrim SA był spółką olbrzymiego potencjału i wielu cennych aktywów.
Stworzona wprawdzie w czasach PRL, ale funkcjonująca w kilku wiodących gałęziach gospodarki: jak np. energetyka, telefonia komórkowa, informatyka – miała szanse na globalną wielkość. Mogła stać się liderem polskich przemian gospodarczych/transformacji. Niestety stało się inaczej.
Dopóki spółka miała silnego, dobrze „ustawionego” wszędzie Prezesa – Andrzeja Skowrońskiego, (którego osobiście bardzo go ceniłem) i który mając dobre układy polityczne zdobywał znakomite, cenne aktywa – wartość spółki rosła szybko geometrycznie w górę.
Andrzej jednak w pewnym momencie popełnił zasadniczy błąd. Uwierzył w swoją nieomylność, geniusz... i własną nienaruszalną pozycję Prezesa Spółki.To go zgubiło.
Nigdy nie zapomnę spaceru po Łazienkach, kiedy mówiłem mu o zagrożeniach wynikających się w "brataniu" z dużymi funduszami z USA...Mówiłem mu, że to będzie jego koniec... Potem zresztą popełniłem te same błędy co Andrzej...
No cóż...najłatwiej jest doradzać. Najtrudniej uwierzyć, we własną omylność, głupotę i...śmiertelność.
Po odejściu Skowrońskiego kolejni prezesi i właściciele spółki, nie mieli już, nie reprezentowali też -żadnej wspólnoty interesów. To właśnie cenne i wielobranżowe aktywa Elektrimu – w ostateczności - stały się jego zgubą. Spółka dość szybko stała się przysłowiową „wydmuszką”/„postawem sukna” każdy z decydentów robił wszystko, aby wyrwać dla siebie, jak największy kawałek. Dlatego ELEKTRIM - musiał w ostateczności upaść.
Niestety przekonałem się o tym zbyt późno – kiedy proces upadłości był przesądzony.
W pewnym sensie, można tu pokusić się nawet o pewne analogie pomiędzy funkcjonowaniem naszego kraju, a oszustwem, którego ofiarą padłem ja.
Polska - także jest krajem przeznaczonym do upadłości.
Na takim procesie najlepiej przecież mogą zarobić decydenci i wtajemniczeni w rozgrywkach… Oczywiście tylko oni zbiorą żniwa. Największe fortuny oraz branże, największe banki powstały właśnie... w czasach Wielkiego Kryzysu lat trzydziestych. Ale to jest temat na osobną publikację…
Dzisiaj tylko sygnalizuję prawidłowości i realia współczesnego świata. W myśl prawa i zasady: FORTUNA KOŁEM SIĘ TOCZY... a, że nie zawsze temu kołu jest z nami po drodze, to już kwestia szczęścia albo przeznaczenia.
W pewnym sensie, można powiedzieć o pewnych szerszych analogiach. Polska - także jest krajem przeznaczonym do upadłości. Chętnych na rozmaite zyski z tego procesu - te zarówno polityczne jak i gospodarcze - (oszustw i manipulacji międzynarodowych) - jest wielu. Bliskich i sąsiadów. Obronić Polskę może tylko Naród - w pełni świadowmy obecnej rzeczywistości - i zadań na przyszłość.
Ale z drugiej strony, może każdy Naród i Kraj - jest jak człowiek: Rodzi się, żyje, rozwija...potem umiera. To Naturalne Prawo Ewolucji. Być może...
"Ratunek dla Polski istnieje tylko w rękach Pana Boga..., który ma wszechwładną siłę nieśmiertelności". Ale jaki jest...Polski Bóg? To nie jest pytanie retoryczne... No bo chyba wszystkim myślącym ludziom jest wiadomo: Międzynarodowym Bogiem jest PIENIĄDZ...
Wracając na moje "ziemskie" czasy - sprzed agonii…
Kiedy zostałem właściwie wbrew swojej woli inwestorem spółki, próbowałem oczywiście znaleźć jakieś konstruktywne rozwiązanie problemów ELEKTRIM-u, przy okazji także swoich. Znając realia i codzienność funkcjonowania spółki, nawiązałem kontakt z głównymi inwestorami i akcjonariuszami, np. Zbigniewem Jakubasem i Wojciechem Kostrzewą, Prezesem Banku BRE S.A. Rozpocząłem z nimi rozmowy mając złudną nadzieję, że może połączy... nas wspólnota interesów. Myślałem, że w ten sposób - próbując ratować spółkę, może obronię nasze wspólne interesy i całą zagrożoną inwestycję. Ku mojemu zdziwieniu, Oni zaczęli przekonywać mnie, że tak, to możliwe... ale najpierw wspólnie, powinniśmy spróbować przejąć całkowitą kontrolę nad spółką. Pamiętam, jak mówili: „zobaczymy jeżeli nam się uda razem przejąć kontrolę - wszystko jest możliwe”.
Takie działania uspokoiły nieco, przynajmniej czasowo moje obawy. Ostatecznie, inwestorem był przecież duży Bank: (BRE), może nie wszystko stracone. Wierzyłem w dobrą wolę, uczciwość i takie tam różne bzdury. Nie wiedziałem, że każdy z nich ma inne, całkiem odrębne motywy działania. Aby przejąć kontrolę, musieliśmy razem „dokupić” trochę akcji, których cena wtedy ciągle spadała. Ja miałem w ostateczności pakiet ok. 10%, Zbigniew Jakubas trochę mniej. Bank BRE, poprzez rozmaite struktury prawie 20%. Razem 40%; praktycznie mieliśmy kontrolę nad kapitałem spółki. Ale czy będzie możliwa wspólnota interesów. To miała dopiero pokazać przyszłość. Problemem mogła być firma Vivendi, która miała ok.15 % kapitału Elektrimu i apetyt na przejęcie kontroli nad ERA GSM. Próbowaliśmy więc, cały czas - dogadać się z nimi.
Razem ze Zbyszkiem Jakubasem weszliśmy do Rady Nadzorczej; Bank BRE miał 2 członków a Vivendi trzech. Problemów do rozwiązania było bardzo wiele, z których jednak najważniejszym - była spłata zobowiązań wobec właścicieli obligacji. Elektrim nie miał wystarczających środków ani zdolności teoretycznie...kredytowych. Groziła mu utrata płynności a w ostateczności upadłość.
Było wprawdzie sporo rozmaitych aktywów: ERA GSM, Zespół elektrowni PAK (Pątnów, Adamów, Konin); Port Praski, trochę nieruchomości, biur ale brakowało po prostu, płynnosci...czyli stałych dochodów - gotówki. Na tamtym rynku inne aktywa, były praktycznie niezbywalne. Wtedy jeszcze myślałem, że mając kontrolę, w nowo wytworzonym układzie, będzie możliwe w ramach wspólnoty interesów - ułożenie się z wierzycielami i ze wszystkimi.
ERA - GSM
Najważniejszym aktywem Elektrimu była bardzo dochodowa ERA GSM - największa w Polsce sieć telefonii komórkowej. Gdyby więc udało się dogadać z innymi udziałowcami...?
Elektrim miał 25%, DT-Deutsche Telekom; 48% Vivendi 25%.(2% było własnością mojego dobrego znajomego, Jacka Szymońskiego, który jako mniejszościowy udziałowiec w ostatecznym rozrachunku zarobił na tym około 200 milionów dolarów). Ale to było długo potem. Jak się przekonałem...najlepiej jest mieć mały ale strategiczny pakiet akcji.
W tym czasie, głównym zadaniem było przekonać DT, aby zgodził się na wypłatę dywidendy z dochodów ERY. Teoretycznie bowiem, udziały Elektrimu, mogłyby nam dać około 120 mln zł - rocznych przychodów. Nawet gdyby się udało tylko 50% tej sumy..., byłby to olbrzymi zastrzyk finansowy, znacznie poprawiając płynność i możliwości kredytowe. Wtedy, wszystkie problemy Elektrimu byłyby rozwiązane.
Wiedziałem, aby uratować Elektrim a przy okazji interesy akcjonariuszy spółki (w tym także moje) muszę doprowadzić do jakiegoś sensownego kompromisu. Czyli przekonać DT o potrzebie wypłaty dywidendy i optymalizacji dochodów ERY. Czas był przełomowy.
Zdecydowałem się, wejść do Zarządu Elektrim SA. Sprawowałem tę funkcję przez prawie 6 miesięcy. Dopiero wtedy tak naprawdę przekonałem się, że Elektrim musi niestety upaść. Prędzej lub później.
Będąc w zarządzie firmy, wszedłem do władz ERY i odkryłem pewne, nieznane mi przedtem fakty. Zrozumiałem dlaczego Deutsche Telekom, nie potrzebuje a nawet wprost nie chce dywidendy. Istniało bowiem, właściwie „tajne porozumienie”- podpisane pomiędzy dwoma... pierwotnymi udziałowcami ERY (Elektrim i DT) przewidujące, że w przypadku upadłości jednego z udziałowców - drugi przejmuje udziały „upadłego” za symboliczną cenę.
Dlatego właśnie DT, wiedząc dobrze o problemach z płynnością Elektrimu nie zgadzał się, na żadną dywidendę. DT tłumaczył: „dalszy rozwój ERY GSM wymaga nakładów”, (co było zrozumiałe i zgodne z faktami). Przede wszystkim jednak DT doskonale zdawał sobie sprawę, że...Elektrim bez dochodów - dywidendy z ERY, najprawdopodobniej prędzej czy później musi upaść. A to było wyłącznie w interesie DT, który w ten prosty sposób, zgodnie z prawem mógł przejąć 98% kontroli nad ERĄ.
Pewną istotną sprawą był jednakże czas. W 2002 r., Polska nie była jeszcze członkiem UE i prawo praktycznie mogłoby utrudnić lub nie zezwolić na przejęcie przez DT pakietu ponad 51% ERY. Niemcy to kraj "praworządny", sznujący prawo a więc DT – postanowiło cierpliwie poczekać. Zarząd DT obawiał się, że w przypadku przedwczesnej upadłości Elektrimu, na aktywa spółki wszedłby Syndyk...działający w imieniu akcjonariuszy (i obligatariuszy) Elektrimu – co mogłoby być źródłem rozmaitych konfliktów finansowo-prawnych...uniemożliwiających DT przejęcie pełnej kontroli nad ERA GSM. Dlatego też władze DT, pragmatyczni Niemcy; zdecydowały czekać i z punktu widzenia własnych interesów - miały rację. Stało się dokładnie według scenariusza DT. Polska weszła do UE w maju 2004 roku, wkrótce potem, dziwnym zbiegiem różnych okoliczności, Elektrim poszedł w upadłość.
W końcowym rezultacie DT przejął 100% udziałów. Odbyło się to...w kooperacji z akcjonariuszami kontrolującymi Elektrim. Dla zamazania wszystkich śladów DT, zmienił nazwę ERY na...T-Mobile. Wszystko zgodnie z prawem, w „białych rękawiczkach” i imię międzynarodowej współpracy.
A, że Nikt oczywiście w Polsce, nie kieruje się interesami kraju - to inna sprawa.
Najważniejszy jest własny interes. Dla DT, był jeszcze jeden duży problem, który jakoś musiał być rozwiązany... - Vivendi Universal, które też... chciało przejąć 100% kontrolę nad ERĄ, i... poniosło miliardowe "Eurostraty" w wyniku upadłości Elektrimu. Vivendi wniosło sprawę o rekompensatę i odszkodowanie do Sądu Arbitrażowego w USA.
Vivendi miało jednak inne, bardzo duże aktywa personalne w formie osobistych powiązań Prezesa firmy z Prezydentem Francji (Chirac), a więc potem...dzięki osobistej interwencji Pani Kanclerz Merkel – Francuzi odzyskali jakoś... wszystkie swoje miliardowe nakłady.
Natomiast Polscy akcjonariusze...wszyscy dostali mocno po łapach, i tylko okrągłą cyfrę ZERO. (To wtedy właśnie Jacek Szymoński zarobił € 200 mln - na swoich 2% ERY. Elektrim na swoich 25% dostał Zero)
Najważniejsze, że DT, może teraz spokojnie robić interesy w Polsce jako 100% własciciel ERY; tzn. T-Mobile...
No ale...DT, jest tak naprawdę własnością wszystkich Niemców. Oni zawsze muszą mieć rację, zawsze muszą wygrać.
Taka jest przecież dyplomacja w ramach Wspólnoty Europejskiej - UE
Liderzy Niemiec i Francji, reprezentuję interesy wszystkich Państw UE - dla dobra własnego kraju. Liderzy RP reprezentują interesy Polski - dla dobra UE. Czyli Niemiec i Francji.
Ryszard Opara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy