Spacerując w pewną marcową, deszczową niedzielę ("Ta ostania niedziela" przed naszym wyjazdem) - po naszym rodzinnym cmentarzu, gdzie pochowani byli nasi rodzice – oboje z żoną chodząc w milczeniu, zastanawialiśmy się... gdzie będą pochowane nasze prochy.
Padał deszcz wprost na nasze twarze, a może to były tylko łzy smutku... niepewności przyszłości.
AMEN - Autobiografia Naukowa Ryszarda Opary. Odcinek 55.
Powrót na Emigracje to ważna życiowo decyzja. Zanim jednak wraz z rodziną wyjadę z powrotem do Australii, chciałbym dla wyjaśnienia okoliczności opisać, przytoczyć jedną historię, która stała się częścią moich doświadczeń życiowych...jeszcze przedtem. Przed totalną porażką. Historia ta moim zdaniem jest warta przemyśleń, zwłaszcza dla przyszłych pokoleń Polski.
Energomontaż Północ S.A.
Ciekawym epizodem mego życia, była przygoda z firmą Energomontaż Północ S.A. Była to spółka utworzona po wojnie w czasach PRL, do restrukturyzacji infrastruktury zasilania energetycznego kraju. Trzeba było odbudować, niemal wszystko po zniszczeniach wojennych ale także stworzyć całą nową infrastrukturę: elektrownie, linie energetyczne przesyłowe, sieci dróg, transportu oraz wodociągów i kanalizacji; szkół, przedszkoli; budynków użytecznosci publicznej... w sumie całego zaplecza administracyjnego dla kraju, który powstawał z ruin wojennych. Byłem wtedy dobrze „z-cash-owany”, po sprzedaży Elemisu, miałem sporo gotówki i jakoś rynek, oraz ludzie – natychmiast o tym dowiedzieli.
Skąd nie wiem, osobiście raczej z wielu powodów utrzymywałem to w tajemnicy.
Pewnego dnia zadzwonił do mnie Pan Darek Staszak i powołując się na... wspólnych znajomych, poprosił o spotkanie, na którym chciał przedstawić ciekawą (jak stwierdził), propozycję biznesową. Ponieważ naszym „wspólnym znajomym” był ponoć mój kolega z klasy, mieszkający wtedy w USA, pomimo, że nie mogłem potwierdzić wiarygodności faktów– zgodziłem się.
Na spotkaniu, Pan Darek szczegółowo przedstawił firmę Energomontaż Północ (EPN), która miała ogromny potencjał, niezłe wyniki finansowe. Jednocześnie dodał, że to firma stabilna z wieloletnią historią a przy okazji... przedstawił ciekawą szansę przejęcia kontroli kapitałowej nad spółką, która była od lat notowana na GPW w Warszawie. Głównym akcjonariuszem EPN była firma Coloseum, powiązana z dość kontrowersyjnym wówczas - P. Józefem Jędruchem. Kilka podmiotów „finansowych”, trochę przypadkowo miało duży, niemal kontrolny pakiet akcji, reszta była rozproszona pomiędzy dużą grupą inwestorów prywatnych. Istniała duża szansa zakupu akcji posiadanych przez te „podmioty finansowe” i w sumie przejecia kontroli nad spółką EPN a jednocześnie wyeliminowania negatywnych wpływów na spółkę Pana Jędrucha.
Zrobiłem dokładnie tak jak zaproponował Pan Darek; dogadałem się z akcjonariuszami i w rezultacie podczas NWZA ( Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy) przejąłem całkowitą kontrolę nad spółką, wymieniając Zarząd i Radę Nadzorczą jednocześnie.
EPN był rzeczywiście znakomitą firmą, zatrudniał setki wyjątkowych fachowców – wykonywał różne kontrakty budowy elektrowni i sieci energetycznych w Europie i na bliskim wschodzie. Dla przykładu podam, że EPN – miał dużą grupę...najlepszych na świecie spawaczy...
Prezesem był znakomity fachowiec Mariusz Różacki – firma, moim zdaniem miała znakomitą przyszłość... potrzebowała jednak silnego, stabilnego zabezpieczenia finansowego... Pomimo iż nie znałem się na Energetyce - miałem bardzo ambitne plany tak właśnie zrobić. Inwestycja moja nabrała większego sensu, gdy byłem jednocześnie zaangażowany w Elektrim S.A. (który miał kontrolę nad trzema elektrowniami PAK - Pątnów, Adamów, Konin).
Wspólnie z grupą fachowców/zarządu EPN, Elektrimu, PAK i Rafako - zainicjowałem wielki, bardzo ambitny projekt - stworzenia Polskiej Grupy Energetycznej (PGE). Niestety wydarzenia w Elektrimie, („skazanego” na sterowaną upadłość, aby DT mógł przejąć 100% ERA GSM) oraz rozmaite działania Banku Peako SA wobec mnie... w ostateczności, całkowicie pokrzyżowały moje/nasze plany... PGE powstało – już nie jako nasza inicjatywa i znakomity projekt - parę lat później. Utworzona - przez innego biznesmena.
Pierwszym krokiem realizacji mojego projektu PGE, (zapewnienia stabilizacji finansowej dla EPN)...była próba przejęcia kontroli nad firmą STOEN, która zajmowała się dostawą i dystrybucją energii elektrycznej dla Warszawy i była w tym czasie prywatyzowana.
EPN złożył bardzo dobrą ofertę, z dobrym, właściwym zabezpieczeniem finansowym ale jak się wkrótce jak się dowiedziałem " z dobrze poinformowanych źródeł" - okazało EPN niestety... nie miał szans. Pomimo, że nasza oferta (EPN) - była nie gorsza niż inne... w sumie taka sama...Głównym problemem dla EPN...był fakt, że była to firma...niestety - całkowicie Polska. Przecież przetarg na STOEN musiała wygrałać firma... ale tylko z Niemiec - czyli RWE.
To był jedyny akceptowalny dla „Polskich” władz, które prywatyzowały nasz kraj...kupiec. Tak zdecydowali decydenci - Skarb Państwa.
Po zakończeniu przetargu długo rozmyślałem: czy gdyby np. prywatyzowano w Berlinie niemiecki STOEN... Polska firma miałaby w ogóle jakiekolwiek szanse. Czy w ogóle zostałaby dopuszczona do przetargu. Byłem absolutnie pewien, że nie. I miałem rację.Szanse miałaby tylko firma z właściwym rodowodem. I tylko z Niemiec.Dla pewności postanowiłem to przeanalizować. Okazało się, że wszystko jest kwestią „metodologii”. Tak owszem polska firma może startować w przetargach na terenie Niemiec, czy UE, ale...tam... w Niemczech wszystkie krajowe firmy, startujące w przetargach, mają na starcie od razu 30 punktów (za pochodzenie) na skali „100 punktowej” – oceny i podjęcia decyzji przez sprzedającego. Czyli w skrócie oferta polskiej firmy musiałaby być minimum 30% wyższa, by w ogóle mieć szanse na udział w drugiej rundzie. A przecież marże dochodów, są na poziomie maksymalnie 10-15%. A koszty są podobne. Czyli żadna Polska firma nie miałaby szans.
I tak pozbawia się szans rozwoju polskiej przedsiębiorczości i kapitału, rabuje się rynek oraz gospodarkę polską bo przecież wpływy i zyski ze sprzedaży energii Stoenu idą za granicę. Do bardzo przyjaznych Polsce – Niemiec. I tak na marginesie polityki państwa: Są również bardzo istotne strategiczne kwestie bezpieczeństwa energetycznego kraju, stolicy. Zastanawiam się wielokrotnie jak długo Polacy będą tak naiwnym narodem; jak długo jeszcze będą aprobować sytuacje okradania własnego kraju, przez międzynarodowe koncerny.
Rozmawiałem nawet na ten temat z wieloma politykami...ale...Tak naprawdę...Nikogo to nie obchodzi.
Wszystkie większe miasta niemieckie – obsługują wyłącznie firmy...niemieckie. Podobnie jest we Francji – francuskie; w Wielkiej Brytanii – firmy angielskie; w Sandynawii - ...
Tylko Polska jest tak super nowoczesna, międzynarodowa; oddaje innym kontrolę, and własnym krajem, bez problemu. Warto by się kiedyś nad tym zastanowić.
Wygląda na to, że na świecie czekają nas w najbliższych stuleciach czasy dobrobytu i spokoju. Wojny są reliktem przeszłości.
Mała dygresja na temat – POLSKI...
Niestety...w Polsce NIKT – absolutnie NIKT - nie ma pomysłu na przyszłość gospodarki Naszego Kraju. A "polityka" stała się po prostu sposobem na życie; na zarabianie pieniędzy. Dużych pieniędzy. Żaden z obecnych liderów, ani żadna z obecnych partii, ani Prezydent nie traktuje polityki – jako służby dla narodu – dla Polskiej Racji Stanu. Nikogo nie obchodzi Polska, każdy traktuje ojczyznę – przez pryzmat własnych korzyści.
Ja – po doświadczeniach ostatnich lat - mam kilka „unikalnych” pomysłów... Ale...nikogo to nie obchodzi. Nie mam żadnych szans...
„A jeśli wejdę między wrony – muszę krakać jak i ONY”.
Ryszard Opara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy