Pełna
sala widzów i ciekawa scenografia
wzmogły w nas oczekiwania. I nie zawiedliśmy się. To nie była zwykła komedia
ale coś znacznie więcej. Ja miałam skojarzenia Opowieścią Wigilijną Dickensa.
Tak jak duchy nawiedzały Scrooge’a tak
Redaktor Ela spotyka kolejnych Piotrów, którzy pokazują jej co jest ważne w
życiu
Dziennikarka
Ela – grana przez Marzannę - nie
dopuszcza do siebie wiadomości, że coś nie idzie z jej planem. Jest energiczna i piękna. Każdy podziwia jej
ruch, kreacje i …nooooogi. I to jakie nogi. Śmiejemy się z jej przygód dopóki na scenie w
drugim akcie nie pojawia się św. Piotr.
Niby jest śmiesznie ale i nostalgicznie a nawet wzruszająco. Gdy grający św. Piotra Aleksander schodzi ze
sceny ze słowami „Czy może normalny
człowiek sam dobrowolnie zrezygnować z nieba?” długo nie milkną brawa. I nagle
znów zmiana nastroju. Ela wpada w kolejną szaloną przygodę a Aleksander gra kolejnego i kolejnego Piotra
a każdy jest coraz śmieszniejszy. Szalona jazda na karuzeli emocji a
zakończenie i tak wszystkich zaskakuje.
Po zejściu ze sceny aktorzy spotkali się z publicznością czyli z nami. Wzruszyłam się gdy podeszli do grupki starszych pań, jedna z nich złapała Marzannę za rękę i powiedziała: dziękujemy, że do nas przyjechaliście i że tak ważny temat poruszyliście. Ja mam już ponad 80 lat i cieszę się, że młodsi ode mnie mówią „tylko dziś mamy dla siebie”.
Nie
było innego wyjścia, musiałam pojechać następnego dnia do Syreny na kolejną
komedię. Tym razem komedia „Poślubieni Pogubieni”. Ludzi przyszło tyle, że na
długo przed rozpoczęciem nie było ani jednego wolnego miejsca. Światło zgasło i
zaczęło się…zaskoczeniem. Urocza Marzanna weszła jako zaniedbana nieco Melania.
Papiloty, szlafrok, ciapcie, czarna maseczka pod oczami a po chwili maseczka na
ustach. Brawa już na rozpoczęcie. Rozmowa Melanii przez telefon z przyjaciółką to majstersztyk. Płakałam ze śmiechu a ze mną
cała sala. Gdy po chwili wszedł Rafał w spodenkach i szaliku kibica śpiewając
jak na meczu o mało nie spadłam z krzesła. Ta komedia nawet przez chwilę nie
dała odpocząć przeponie. Śmieliśmy się wszyscy do rozpuku. Aktorom trudno było
chwilami grać bo śmiech i oklaski nie
milkły. Cytaty z tej sztuki już weszły do obiegu np. gdy Melania stara się i
przebiera Rafał zauważa „coś się zmieniło w twoim wyglądzie? Aaaa, to kolczyki,
wcześniej ich nie miałaś?” No tak, męska spostrzegawczość… Wszystkie pary marzą
teraz o negocjacjach . Dlaczego? To trzeba zobaczyć a dla Melanii warto
przygotować zamiast kwiatów chapagne bo
jak mawia na scenie „champagne jest dobry rano i wieczorem, można go podawać
nawet do łóżka”
Uzależniona
już na dobre od tego duetu wybrałam się z przyjaciółkami do Essendon na
„Działkę”. Tu nic nie napiszę poza jednym zdaniem: każdy ale to każdy powinien
obowiązkowo zobaczyć tę sztukę. Tu nie ma co komentować. Trzeba zobaczyć i
pomyśleć. Trzeba. Serce się otworzy i umysł. Ludzie po sztuce podchodzili do
aktorów tylko po to aby ze łzami wzruszenia uściskać ich i powiedzieć
„dziękuję”. Kto nie był ten bardzo dużo stracił
Tu
powinnam zakończyć ale… okazało się, że znajomi przyjechali do Melbourne i nie
znali jeszcze Mam Teatr więc… zabrałam ich jeszcze do Syreny i zobaczyłam z
przyjemnością „Trudno uwierzyć”
Tak
właśnie… Trudno uwierzyć ale się uzależniłam od Mam Teatr
Jola
Najder
* * *
Kolejne przedstawienia w Sydney:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy