Fot. A.Zienowicz -Wikimedia commons CC BY-SA 3.0 |
AMEN - Autobiografia Naukowa Ryszarda Opary.
Odcinek 48
BANK PEKAO S.A.
Natychmiast po otwarciu konta i depozycie znacznej gotówki, stałem się jednym z największych prywatnych klientów PEKAO SA. Szybko poznałem kilku członków Zarządu i osób z Rady Nadzorczej. Byłem zapraszany na przyjęcia, koncerty i imprezy organizowane przez Pekao SA. Nie byłem też zwyczajnym klientem banku. Od razu zostałem zapisany do specjalnego departamentu - Bankowości Prywatnej (BP) Pekao SA - i to... z naprawdę wielkimi „honorami”.
Obiecywano mi bardzo wiele: przede wszystkim informacje dotyczące analizy sytuacji rynkowej - na bieżąco, oraz profesjonalne doradztwo - we wszelkich rozważanych - propozycjach inwestycyjnych.
Większość dużych banków Australii i USA - miały takie struktury Bankowości Prywatnej (BP), które doradzały w zarządzaniu funduszami: rozmaitym firmom i osobom prywatnym - w co i jak inwestować. Dla mnie była to więc codzienność, normalność, nic nadzwyczajnego. Oczywiście, wiedziałem, że Bank też na tym chce zarobić..., Każdy Bank na świecie handluje pieniądzem, usługami finansowymi, ale nie podejrzewałem, że Bank może być najgorszym, możliwym oszustem - działając w otwarty sposób i publicznie...
Tak przynajmniej wtedy mi się wydawało, jeżeli chodzi o Pekao SA.Nigdy nie przypuszczałem, że Bank – jako „instytucja zaufania publicznego”- może działać - jako największa i wszechpotężna instytucja oszustwa - wbrew interesom klienta. Całkowicie ponad prawem! Do dzisiaj pozostaje to dla mnie – wprost niewiarygodne!
Na początku moja lokata w Pekao SA, była w sumie dochodową inwestycją. Doradcy - eksperci BP doradzali mi np. inwestowanie gotówki w krótkie, kilkudniowe lokaty tzw. „overnights”. W tamtych czasach, każdy bank musiał zbilansować swoją pozycję gotówkową niemal codziennie. Kiedy jej było brak, bank musiał "na rynku - pożyczać”. Płacono za to - naprawdę duże pieniądze. Czasem 1% za kilka dni. Przykładowo od kwoty 100 mln zł – lokata przynosiła milion złotych zysku. W kilka dni, bez żadnej pracy, bez podatku. Nawet, jeżeli traktować to jako lichwę, nie skarżyłem się. Dodatkowo - co było dla mnie niezrozumiałe, nie płaciło się od tej transakcji żadnego podatku. Wszystko Zgodnie z obowiązującym prawem. A więc… Żyć nie umierać. Nie mogło być lepszego interesu.
Bonanza w ogrodach Midasa.
Patrząc wstecz, teraz dobrze wiem, że to była „zwyczajna podpucha” robiona po to aby mnie przekonać do "dobrych intencji" pracowników Banku – po to, aby zdobyć moje zaufanie...
Nie trwało to długo. Po kilku miesiącach „zmieniono przepisy”, wprowadzono rozmaite zmiany w systemie bankowym oraz tzw. „podatek Belki” i ta „prawdziwa Bonanza” szybko się skończyła. Niemniej jednak zyski w międzyczasie były duże i ugruntowały w moim przekonaniu wiarygodność Bankowości Prywatnej Pekao SA – wobec moich dalszych poczynań. No bo jak najlepiej przekonać klienta do dłuższej współpracy? Ano na początku zrobić mu dobrze; dać mu dobrze zarobić...
Tymczasem...nowy Zarząd a przede wszystkim, nowi właściciele Banku wcale nie myśleli o interesach dla swoich klientów. Zastanawiali się, jak wykorzystać Bank Pekao SA dla swoich własnych celów i dla ratowania interesów upadajacego Włoskiego Banku UniCredito..., który właśnie wtedy, stał się kontrolującym akcjonariuszem Pekao SA.
Doszli do wniosku, że najlepiej to zrobić w „białych rękawiczkach” – np. poprzez GPW, czyli Giełdę Papierów Wartościowych. (Tzn. Najpierw wartościowych a potem bezwartościowych, nikogo to nie obchodziło!).
Dopiero po pewnym czasie dowiedziałem się szczegółów - tego całego niesłychanego przekrętu, związanego z Pekao SA. Było to możliwe, wyłącznie w czasach zmian „transformacji” ustrojowej, kiedy tzw. „opinia publiczna” a przynajmniej jej większość nie miała jeszcze większego pojęcia: np. o właściwych procedurach oraz wycenach w procesie prywatyzacji instytucji takiej jak Bank.
Historia Banku Pekao SA - jest wyjątkowo interesująca: pokazuje paradoksy rynkowe oraz np. jak można przy pomocy „polityków” przejmować aktywa kraju, za bezcen...a potem, teoretycznie; w dodatku...niby zgodnie z prawem; (to prawo można kupić, jak się ma kasę) w „białych rękawiczkach” - oszukiwać i wykorzystywać...ten kraj. No a kraj to przecież, przede wszystkim ludzie, także klienci Banku...
A kogo najbardziej opłaca się oszukiwać? Głównie tych co mają i dają się oszukiwać –
zamożni, łatwowierni – a w dodatku masy; bo masy mają wiele – ale razem... to dopiero jest interes.
Podam kilka szczegółów. Bank Pekao, był założony w 1929 roku, jako Polska Kasa Opieki, wspomagająca m.in. działalność Polonii poza granicami kraju (w okresie międzywojennym była to duża grupa ludzi - 8 milionów). Przed II Wojną Światową, Pekao miało placówki w wielu krajach, na całym świecie, głównie tam gdzie żyły osoby z Polskim rodowodem. W czasach PRL – Bank był jednym z niewielu instytucji finansowych kraju, oferującym „transgraniczne” usługi.
W czasach tzw. „transformacji ustrojowej”, postanowiono, większość dobrych, dochodowych firm i Banków kraju – sprzedać, sprywatyzować, przekazać; w ramach ideologii przechodzenia z... gospodarki centralnej kontrolowanej - do „gospodarki rynkowej”.
Mówiąc prostymi słowami; grupy osób, niekoniecznie reprezentujących interesy Polaków, doszły do wniosku, aby wykorzystać rewolucyjne, przemiany społeczne a wtedy będzie można zarobić na tym procesie miliardy... Stara zasada: najlepiej, najłatwiej zarabiać na czyimś bankructwie.
Tak się stało z wieloma Polskimi przedsiębiorstwami – ale Bank Pekao SA, stanowi przykład szczególnej patologii okresu prywatyzacji – w ramach tzw. transformacji ustrojowej.
Bardzo ciekawą, szczególna rolę w „prywatyzacji” PEKAO, odegrał P. Jan Krzysztof Bielecki (JKB). Razem ze swoim kolegą - Donaldem Tuskiem, był założycielem KLD (Kongres Liberalno-Demokratyczny) w Gdańsku, gdzie w latach 90-tych, skupiała się „Polska Opozycja” wokół lidera Solidarności - Lecha Wałęsy.
JKB - jako poseł, w 1991 roku, zupełnie „przypadkowo”, zostaje premierem kraju; potem zaś doradcą kolejnych, (szybko zmieniających się rządów) ds. gospodarczych.
Następnie JKB dostaje nominację na dyrektora – EBOR - (Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju).
Dziwnym "zbiegiem okoliczności", w tym też czasie (rok 1998) Rząd RP decyduje „sprywatyzować” Pekao SA oraz wprowadzić Bank na Giełdę... (GPW).
Początkowo akcje PEKAO SA kupuje EBOR – ok. (5%) ale rok później, Rząd RP podejmuje decyzję sprzedaży kontroli; pakiet 52,09% akcji Włoskiej Grupie UniCredito – za 1 mld dolarów...
Kwota, owszem poważna duża dla każdego przeciętnego Polaka. Tylko..., że Bank Pekao SA zarabiał wtedy tyle, albo i więcej w ciągu jednego roku... Prócz tego Bank miał rozmaite aktywa o znacznie wyższej wartości.
Unicredito kupił PEKAO SA za darmo...przy okazji dostał się do olbrzymiego koryta, kapiącego złotówkami... Tę transakcję, można określić jako absolutnie rekordową w dziejach światowej bankowości.
Parę lat później, w 2003 roku; "absolutnie przypadkowo", J.K. Bielecki, zostaje Prezesem Zarządu... Pekao SA. Króluje do 2010 roku; oczywiście nie ma nic do powiedzenia, rządzą Włosi. Pan Prezes JKB, tylko podpisuje kwity przygotowane przez złodziei; wykonuje posłusznie zadania, powoli wyprowadza cały wielki majątek z Banku Pekao SA – na rzecz innej firmy włoskiej, no i oczywiście... tak przy okazji, za swoje wysiłki, ciężką pracę pobiera olbrzymią pensję.
Po rezygnacji z funkcji Prezesa PEKAO, JKB zostaje, w ramach kolejnych absolutnych zbiegów okoliczności - doradcą Premiera Tuska i Rządu, do spraw gospodarczych a jego funkcję przejmuje Pani A. Kornasiewicz... Tak, to ta sama, która w ramach decyzji Ministerstwa Skarbu RP – sprzedała kontrolę Pekao SA do UniCredito. Kolejny niespodziewany zbieg okoliczności. Włosi z Unicredito, nie wiedzieli kogo mają zatrudnić...
Takie „Koła Polskiej Fortuny” czyli procesy Prywatyzacji i Transformacji. W czasach kontroli Pekao SA przez UniCredito – Włosi, w „białych rękawiczkach” - wyciągneli z Pekao SA olbrzymie pieniądze – miliardy w gotówce i rozmaitych aktywach Banku Pekao, które sprzedali sobie, swoim kolegom...tylko kilkadziesiąt miliardów...
W formie dywidendy i a różne inne, „zgodne z polskim prawem” sposoby.
A skąd te wszystkie pieniądze się wzięły...? Jak Bank Pekao SA - te pieniądze zarobił?
Odpowiedź chyba dla wszystkich jest oczywista...
A po zakończenie procesu ewolucji nowoczesnego oszustwa...czyli "wypompowaniu" gotówki i aktywów - wspaniali Włosi z Uniocredito... - sprzedali kontrolę nad Pekao SA - z powrotem... Państwu Polskiemu. Oczywiście, znowu za grube miliardy...
No cóż, historia się toczy – następuje „repolonizacja” - a że wszyscy Polacy zostają oszukani, że wszyscy Polacy na to pracują i za to płacą – to inna sprawa... Kogóż tam "na górze" polityki i interesów, obchodzi motłoch i zwyczajni, ciężko pracujący ludzie.
Ich zadaniem jest tylko dobrze głosować. Przecież mają "wolne wybory; przecież mają "Demokrację" no i UE...
A cała reszta... to tylko proces ewolucji, tzn. "Transformacji Ustrojowej". Ja byłem tylko, jedną z wielu ofiar tej ewolucji...w sektorze bankowym. No bo miałem kiedyś duże pieniądze.
*Za przekazanie wyżej wymienionych informacji, w najbliższym czasie, pewnie spotka mnie kara. Pewnie popełnię samobójstwo, może ciężko zachoruję albo spotka mnie wypadek przeznaczenia... Ale to też przeznaczenie.
Na zakończenie - Dygresja dla złapania oddechu.
(Sfilmowana w wyobraźni autora - zmyśliciela, miejsce i czas zmienione - ku potomności).
Bajka z Brazylii - Uczta Zarządu pewnego Włoskiego Banku ...po zakupie pewnego banku w Polsce;
Rio De Janeiro – Brazylia. Hotel Belmond – Copacabana – Sierpień 1998. W hotelu sami nadzwyczajni goście, którzy wynajęli całe piętro, tego najbardziej ekskluzywnego miejsca w Ameryce Południowej.
Szampan „Dom Perignon”, rocznik najlepszy 1991 - roznoszony przez piękne, skąpo ubrane kobiety - leje się strumieniami. Zabawa, trwa cały tydzień, przenosi się także czasem do restauracji i ogrodów hotelu Belmondo. Biesiadnicy i ich goście - są głodni, czasem potrzebują świeżego powietrza. Kilka ciemnych limuzyn stoi przed recepcją, dowożąc biesiadnikom nowe trunki, nowe dziewczyny... albo transportując ich na wspaniałą, wielką łódź – zacumowaną na redzie przy „Głowie Cukru” - z widokiem na Corcovado.
Zaciekawieni turyści (i zmyśliciel, przebywający przypadkowo w okolicy) - pytają kelnerów, dziewczyny:
„Cóż to za okazja – jest powodem tak wspaniałej zabawy”?.
Niektórzy milczą, ale niektórym rozwiązują się usta i pamięć - na widok paru dolarów...
Mówią szeptem, kiepskim angielskim:
- „To Włosi... tylko oni tak potrafią się bawić...Zarząd i pracownicy jakiegoś Banku...”
- No tak, ale co to za okazja... jest powodem tej wspaniałej zabawy...pyta autor...
- „Włosi, zrobili największy interes życia...Mister...; kupili w Polsce Bank – za darmo...”
Niestety, ani kelnerzy ani dziewczyny – nie znali nazwy żadnego banku..
Ale zabawa trwała tydzień. Wszystkie rachunki zapłacono gotówką...
No i wszyscy potem się rozjechali - do własnych domów - ale żyli długo i szczęśliwie.
Tylko Włosi - tak potrafią się bawić...
Wracając na ziemię Polską, do rzeczywistości. Oczywiście, tego typu transakcje są polem do popisu dla rozmaitych spekulantów, oszustów, oportunistów i łapówkarzy. Czyli złodziei...
A tych - tak jakoś dziwnie się składa...jest najwięcej, wokół rozmaitych organów Państwa i Władzy. Czyli mówiąc wprost: byłych i obecnych polityków.
Tak jak kiedyś, powiedział mi osobiście - pewien bardzo zamożny Polak - Jan Kulczyk...
"Najlepsze interesy na świecie - robi się tylko z Państwem i to Państwem Polskim"
Teraz, kiedy po latach „prywatyzacji” Pekao SA, nastąpiła jego „repolonizacja” może warto by było, zastanowić się – jakie były motywy i cele, przesłanki... tej prywatyzacji...
Kto za tym stał - kto i ile - tak naprawdę na tym zarobił, a kto na tym stracił?
Ile (w sumie razem) - UniCredito SpA - przejęło pieniędzy i aktywów z Banku Pekao SA –
w czasie sprawowania kontroli nad Bankiem?
(Autor biografii kwotę zna, w przybliżeniu do kilku miliardów, ale kto tam, będzie się przejmował drobnymi, albo drobiazgami... Wiem dobrze - NIKOGO to nie obchodzi.)
Należy wrócić na ziemię codzienności, zwyczajności oszustwa. To przecież normalka w Naszym Kraju.
Rzecz najbardziej pospolita.
Rzecz i wista. "A wista".
Ryszard Opara
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy