Yad Vashem Holocaust Museum w Jerozolimie Air Fot. A. Shiva (CC BY-SA 4.0) |
Andrzej Duda nie widzi powodu, dlaczego przedstawiciele innych państw, jak Rosja, Niemcy, Francja, Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone będą mieli możliwość publicznego wystąpienia na takim wydarzeniu, a Polska nie.
„Brak wystąpienia to godzenie w interesy Polski i Polaków oraz pamięć osób, które ratowały Żydów. Jest to zakłamywanie prawdy historycznej. Nie widzę powodu, dla którego miałby wystąpić prezydent Niemiec, Rosji, Francji w takim miejscu, z takiej okazji (...), a nie mógłby się wypowiedzieć prezydent Polski” – oświadczył Duda.
Światowe Forum Holocaustu, które zostało zorganizowane z okazji 75. rocznicy wyzwolenia przez Armię Czerwoną nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz ma rozpocząć się 23 stycznia w Jerozolimie. Pierwsze Forum odbyło się w 2005 roku w Krakowie.
Lech Wałęsa: poleciałbym do Jerozolimy
„Gdyby mnie zaproszono, to jak najszybciej poleciałbym do Jerozolimy, ponieważ trzeba szybko zażegnać kolejny kryzys, który stworzyła ta ekipa rządząca” – komentuje Lech Wałęsa ostatnie wydarzenia wokół Światowego Forum Holocaustu i rezygnacji Andrzeja Dudy z udziału w obchodach.
Były prezydent Polski Lech Wałęsa skomentował w rozmowie z Onetem decyzję organizacji Yad Vashem, która nie przewidziała wystąpienia prezydenta Dudy na Światowym Forum Holocaustu, a także jej konsekwencje, czyli rezygnację polskiego prezydenta z udziału w wydarzeniu. Według Wałęsy nie ma nic dziwnego w tym, że światowi przywódcy nie chcą słuchać Dudy, bo „on nie ma pojęcia ani o prezydenturze, ani o rządzeniu dzisiejszym światem”. Polityk uważa, że powinno dojść do spotkania światowych przywódców z Putinem w jak najszerszym gronie, by zastanowić się nad nową wizją Europy. A nieprzyznanie głosu Dudzie, według Wałęsy, było przewidywalne.
- Jeśli polska strona nie zaprosiła na obchody 75. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego do Oświęcimia prezydenta Putina to należało się spodziewać, że Duda nie będzie miał prawa głosu w Izraelu - stwierdził były prezydent, dodając, że teraz Putin „może przekonać innych w Jerozolimie do swojej narracji i jemu się to uda”.
Przypomnijmy, oficjalnie na temat zaproszenia Putina do Polski na obchody 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz pod koniec grudnia ubiegłego roku wypowiedział się Szef Gabinetu Prezydenta RP Krzysztof Szczerski, zaznaczając, że zaproszenie formalnie wystosowuje Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu oraz ocaleni. – To oni zapraszają i na ich zaproszenie wszyscy odpowiadają, przyjmując je lub nie. Jeśli Prezydent Putin odmówił przyjęcia zaproszenia od byłych więźniów obozu Auschwitz-Birkenau, to jest mi to trudno komentować; jest to odmówienie zaproszenia wysłanego nie w imieniu władz polskiego państwa, ale w imieniu ocalałych – podkreślił, dodając, że to będzie jedna z ostatnich okazji do wysłuchania relacji samych ocalałych.
Zdaniem Wałęsy należało zaprosić prezydenta Rosji do Oświęcimia i powiedzieć głośno: „to Rosjanie wyzwolili obóz”, ponieważ taka jest prawda historyczna, która nie podlega weryfikacji. A jeśli polski rząd chce tworzyć własną narrację historyczną to jest to niepoważne. Jeśli chcemy dobrych, wzajemnych stosunków z Rosją to koniecznie musimy z nim rozmawiać, ale na to trzeba mieć sposób. Ja wiem, że to jest możliwe – skonstatował Wałęsa.
Wizerunkowe harakiri Warszawy
Komentarz politologa dr Mateusza Piskorskiego
- Jeśli polska strona nie zaprosiła na obchody 75. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego do Oświęcimia prezydenta Putina to należało się spodziewać, że Duda nie będzie miał prawa głosu w Izraelu - stwierdził były prezydent, dodając, że teraz Putin „może przekonać innych w Jerozolimie do swojej narracji i jemu się to uda”.
Przypomnijmy, oficjalnie na temat zaproszenia Putina do Polski na obchody 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz pod koniec grudnia ubiegłego roku wypowiedział się Szef Gabinetu Prezydenta RP Krzysztof Szczerski, zaznaczając, że zaproszenie formalnie wystosowuje Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu oraz ocaleni. – To oni zapraszają i na ich zaproszenie wszyscy odpowiadają, przyjmując je lub nie. Jeśli Prezydent Putin odmówił przyjęcia zaproszenia od byłych więźniów obozu Auschwitz-Birkenau, to jest mi to trudno komentować; jest to odmówienie zaproszenia wysłanego nie w imieniu władz polskiego państwa, ale w imieniu ocalałych – podkreślił, dodając, że to będzie jedna z ostatnich okazji do wysłuchania relacji samych ocalałych.
Zdaniem Wałęsy należało zaprosić prezydenta Rosji do Oświęcimia i powiedzieć głośno: „to Rosjanie wyzwolili obóz”, ponieważ taka jest prawda historyczna, która nie podlega weryfikacji. A jeśli polski rząd chce tworzyć własną narrację historyczną to jest to niepoważne. Jeśli chcemy dobrych, wzajemnych stosunków z Rosją to koniecznie musimy z nim rozmawiać, ale na to trzeba mieć sposób. Ja wiem, że to jest możliwe – skonstatował Wałęsa.
Wizerunkowe harakiri Warszawy
Komentarz politologa dr Mateusza Piskorskiego
Prezydent Andrzej Duda, po chwilowych wahaniach, zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami nie weźmie udziału w obchodach 75. rocznicy wyzwolenia obozu śmierci Auschwitz–Birkenau, które odbędą się 23 stycznia w Jerozolimie.
Nad tym, dlaczego tak się stało, czy może to wpłynąć na wizerunek międzynarodowy Polski, a także, dlaczego niektórzy sądzą, że Żydzi i Rosjanie nie lubią Polaków, w rozmowie z red. Igorem Stanowem zastanawia się politolog dr Mateusz Piskorski.
— I stało się. Prezydent Andrzej Duda w końcu zdecydował, że do Jerozolimy na 75. rocznicę wyzwolenia Auschwitz nie przybędzie…
— Tak, dyskutowano o polskich warunkach jego obecności, o wystąpieniach, o ich kolejności. Choć w zasadzie tajemnicą pozostaje to, z kim dyskutowano.
Główny organizator tych uroczystości to Światowe Forum Pamięci Holokaustu. Współorganizator to instytut Yad Vashem. I przedstawiciele tych organizacji twierdzą, że nikt z polskiej strony im żadnej konstruktywnej propozycji nie złożył. Ich zaproszenie pozostało bez odpowiedzi. Może były jakieś inne konsultacje, ale w takim razie okazało się, że nie zdołano skutecznie dotrzeć do tych, którzy decydowali o programie uroczystości. Nawiasem mówiąc, to też nie najlepiej świadczy o poziomie polskiej dyplomacji…
— W Polsce mówi się, że wielu przeszkadzał fakt, iż za organizacją obchodów rocznicowych stoi Wiaczesław Kantor, przedstawiany jako bliski władzom rosyjskim oligarcha…
— A jakie to ma znaczenie? Pan Kantor ma, owszem, nieciekawe doświadczenia biznesowe z Polską, gdzie swego czasu chciał zainwestować. Ale w tym przypadku jest przede wszystkim przewodniczącym Europejskiego Kongresu Żydów, który współzakładał fundację finansującą forum.
W 2005 roku, gdy pierwsze forum odbywało się w Krakowie, jego rola nie przeszkadzała ówczesnemu polskiemu prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, a prezydencka kancelaria w praktyce wystąpiła w roli gospodarza i współorganizatora całego przedsięwzięcia.
W 2006 roku forum odbyło się na Ukrainie przy współpracy z tak chwalonym w Polsce prezydentem Wiktorem Juszczenko.
Ale już trzecie forum w 2010 roku znów zawitało do Krakowa, i to pod patronatem ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego i z udziałem ówczesnego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka.
Czwarte forum odbyło się w Pradze, dzięki wsparciu prezydenta Czech Miloša Zemana, no i teraz odbywa się piąte, tym razem w Izraelu.
I wcześniej jakoś wiodąca rola Wiaczesława Kantora nikomu z polskich polityków nie przeszkadzała.
— No ale przecież tym razem chodzi o to, że na forum wystąpić ma Władimir Putin.
— To trochę dziwna argumentacja – przyzna Pan, że z jednej strony, strona polska utyskuje na treść ostatnich wypowiedzi prezydenta Putina na tematy historyczne, a z drugiej nie chce przekazać swojego stanowiska podczas obchodów, które zgromadzą tak wielu przedstawicieli czołowych państw na świecie.Tu przecież nie chodzi o wystąpienie, czy kolejność wypowiedzi, bo to szczegół organizacyjny, który zawsze można jakoś uzgodnić. Tu chodzi raczej o ucieczkę przed dyskusją na tematy trudne z naszej najnowszej historii. Przedstawiciele Polski na takich uroczystościach, nawet gdyby nie występowali publicznie na głównej sesji plenarnej, mogliby w innym formacie, też tym najistotniejszym, czyli kuluarowym, bronić swojego punktu widzenia.
— Właśnie, jakie mogą być konsekwencje zignorowania przez stronę polską jerozolimskich uroczystości?
— Opłakane. Już widzimy, jakie będą. Amerykańska agencja prasowa Associated Press w tytule depeszy napisała, że prezydent Polski bojkotuje obchody rocznicy wyzwolenia Auschwitz. Podobnie np. niemiecka „Süddeutsche Zeitung” i inne media, bynajmniej nie rosyjskie. To jest wizerunkowe harakiri, szczególnie biorąc pod uwagę wcześniejsze konflikty polsko-izraelskie z historią w tle.
— W wypowiedziach polskich polityków czuć trochę retorykę oblężonej twierdzy, wyjątkową nadwrażliwość na wszelką krytykę, szczególnie, jeśli pochodzi ona ze strony żydowskiej czy rosyjskiej…
— Ależ oczywiście. To jest rezultat kompleksów, a z drugiej strony manii historycznej wielkości, takiego polonocentryzmu, który w efekcie doprowadził do całkowitego wyizolowania Warszawy na arenie międzynarodowej.
A na to nakładają się zadawnione wyobrażenia zbiorowe o Żydach i Rosjanach. Nienajlepsze, oparte na stereotypach, utrwalanych szczególnie mocno przez obecną władzę, która w praktyce zdaje się cofać mentalnie Polskę do lat 30-tych XX wieku. I teraz, w ramach syndromu oblężonej twierdzy, coraz częściej będzie dochodziło do politycznego żerowania na przekonaniach o tym, jak to Żydzi i Rosjanie nas nie lubią…
— Problem dla relacji polsko-żydowskich przyszedł jednak ostatnio zza oceanu pod postacią słynnej uchwały nr 447 amerykańskiego Kongresu.
— Tak. I Rosja była do niedawna ostatnim liczącym się, poza Niemcami, krajem, który nie opowiadał się po stronie autorów tych gigantycznych roszczeń majątkowych.
Była. Bo polskie władze, po wielu latach usilnych starań – niszczenia radzieckich pomników, bezczeszczenia grobów, łamania polsko-rosyjskiego porozumienia o miejscach pamięci z 1994 roku, inspirowania różnych napastliwych uchwał i rezolucji – w końcu osiągnęły to, że w Rosji na zrozumienie nie mamy co liczyć, a tym bardziej na wsparcie, gdy będzie ono potrzebne.
Sputnik Polska
— I stało się. Prezydent Andrzej Duda w końcu zdecydował, że do Jerozolimy na 75. rocznicę wyzwolenia Auschwitz nie przybędzie…
— Tak, dyskutowano o polskich warunkach jego obecności, o wystąpieniach, o ich kolejności. Choć w zasadzie tajemnicą pozostaje to, z kim dyskutowano.
Główny organizator tych uroczystości to Światowe Forum Pamięci Holokaustu. Współorganizator to instytut Yad Vashem. I przedstawiciele tych organizacji twierdzą, że nikt z polskiej strony im żadnej konstruktywnej propozycji nie złożył. Ich zaproszenie pozostało bez odpowiedzi. Może były jakieś inne konsultacje, ale w takim razie okazało się, że nie zdołano skutecznie dotrzeć do tych, którzy decydowali o programie uroczystości. Nawiasem mówiąc, to też nie najlepiej świadczy o poziomie polskiej dyplomacji…
— W Polsce mówi się, że wielu przeszkadzał fakt, iż za organizacją obchodów rocznicowych stoi Wiaczesław Kantor, przedstawiany jako bliski władzom rosyjskim oligarcha…
— A jakie to ma znaczenie? Pan Kantor ma, owszem, nieciekawe doświadczenia biznesowe z Polską, gdzie swego czasu chciał zainwestować. Ale w tym przypadku jest przede wszystkim przewodniczącym Europejskiego Kongresu Żydów, który współzakładał fundację finansującą forum.
W 2005 roku, gdy pierwsze forum odbywało się w Krakowie, jego rola nie przeszkadzała ówczesnemu polskiemu prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, a prezydencka kancelaria w praktyce wystąpiła w roli gospodarza i współorganizatora całego przedsięwzięcia.
W 2006 roku forum odbyło się na Ukrainie przy współpracy z tak chwalonym w Polsce prezydentem Wiktorem Juszczenko.
Ale już trzecie forum w 2010 roku znów zawitało do Krakowa, i to pod patronatem ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego i z udziałem ówczesnego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka.
Czwarte forum odbyło się w Pradze, dzięki wsparciu prezydenta Czech Miloša Zemana, no i teraz odbywa się piąte, tym razem w Izraelu.
I wcześniej jakoś wiodąca rola Wiaczesława Kantora nikomu z polskich polityków nie przeszkadzała.
— No ale przecież tym razem chodzi o to, że na forum wystąpić ma Władimir Putin.
— To trochę dziwna argumentacja – przyzna Pan, że z jednej strony, strona polska utyskuje na treść ostatnich wypowiedzi prezydenta Putina na tematy historyczne, a z drugiej nie chce przekazać swojego stanowiska podczas obchodów, które zgromadzą tak wielu przedstawicieli czołowych państw na świecie.Tu przecież nie chodzi o wystąpienie, czy kolejność wypowiedzi, bo to szczegół organizacyjny, który zawsze można jakoś uzgodnić. Tu chodzi raczej o ucieczkę przed dyskusją na tematy trudne z naszej najnowszej historii. Przedstawiciele Polski na takich uroczystościach, nawet gdyby nie występowali publicznie na głównej sesji plenarnej, mogliby w innym formacie, też tym najistotniejszym, czyli kuluarowym, bronić swojego punktu widzenia.
— Właśnie, jakie mogą być konsekwencje zignorowania przez stronę polską jerozolimskich uroczystości?
— Opłakane. Już widzimy, jakie będą. Amerykańska agencja prasowa Associated Press w tytule depeszy napisała, że prezydent Polski bojkotuje obchody rocznicy wyzwolenia Auschwitz. Podobnie np. niemiecka „Süddeutsche Zeitung” i inne media, bynajmniej nie rosyjskie. To jest wizerunkowe harakiri, szczególnie biorąc pod uwagę wcześniejsze konflikty polsko-izraelskie z historią w tle.
— W wypowiedziach polskich polityków czuć trochę retorykę oblężonej twierdzy, wyjątkową nadwrażliwość na wszelką krytykę, szczególnie, jeśli pochodzi ona ze strony żydowskiej czy rosyjskiej…
— Ależ oczywiście. To jest rezultat kompleksów, a z drugiej strony manii historycznej wielkości, takiego polonocentryzmu, który w efekcie doprowadził do całkowitego wyizolowania Warszawy na arenie międzynarodowej.
A na to nakładają się zadawnione wyobrażenia zbiorowe o Żydach i Rosjanach. Nienajlepsze, oparte na stereotypach, utrwalanych szczególnie mocno przez obecną władzę, która w praktyce zdaje się cofać mentalnie Polskę do lat 30-tych XX wieku. I teraz, w ramach syndromu oblężonej twierdzy, coraz częściej będzie dochodziło do politycznego żerowania na przekonaniach o tym, jak to Żydzi i Rosjanie nas nie lubią…
— Problem dla relacji polsko-żydowskich przyszedł jednak ostatnio zza oceanu pod postacią słynnej uchwały nr 447 amerykańskiego Kongresu.
— Tak. I Rosja była do niedawna ostatnim liczącym się, poza Niemcami, krajem, który nie opowiadał się po stronie autorów tych gigantycznych roszczeń majątkowych.
Była. Bo polskie władze, po wielu latach usilnych starań – niszczenia radzieckich pomników, bezczeszczenia grobów, łamania polsko-rosyjskiego porozumienia o miejscach pamięci z 1994 roku, inspirowania różnych napastliwych uchwał i rezolucji – w końcu osiągnęły to, że w Rosji na zrozumienie nie mamy co liczyć, a tym bardziej na wsparcie, gdy będzie ono potrzebne.
Sputnik Polska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy