Kubek Putina - już stał się przebojem internetu |
To porażające, a zarazem upokarzające, że polskojęzyczne media jako główny aspekt szczytu G 20 w Osace, uczyniły kubek pana Władimira Putina. Wystarczyło włączyć dowolny rosyjski lub zachodni kanał informacyjny, żeby się dowiedzieć, że pan Donald Trump Prezydent Stanów Zjednoczonych, zaprasza pana Władimira Putina Prezydenta Federacji Rosyjskiej do Waszyngtonu. Co więcej, że mowa o potrzebie równowagi strategicznej na świecie, którą może zapewnić tylko status quo pomiędzy USA i Rosją. To wszystko dlatego, ponieważ USA po prostu potrzebują co najmniej przyjaznej neutralności Rosji w rozwijającej się strategicznej rywalizacji z Chinami.
Polski nie było w Osace, czemu nie ma się co dziwić. Można się jednak dziwić tym wszystkim, którzy uważają, że zmarnowaliśmy szanse, że powinniśmy tam być itd. Równie dobrze moglibyśmy dywagować o udziale Polski w wyprawie załogowej na Marsa. Trzeba znać swoje miejsce i mierzyć odpowiednio swoje siły. Jeżeli już mielibyśmy się zapytać o Osakę w kontekście formalnej geopolityki, to należy zadać zupełnie inne pytanie – otóż, dlaczego Unia Europejska nie jest reprezentowana przez jednego lidera? Dlaczego na poważne globalne szczyty jeżdżą najważniejsi przedstawiciele państw unijnych i ich urzędnik od reprezentowania, w sumie nie wiadomo czego i kogo już, jednak to temat na inną dywagację. Jeżeli jednak to dalej będzie niemożliwe, żeby Unia Europejska była reprezentowana przez jedną zwierzchność, to nie można mówić o Unii jako o sile. Nawet w wymiarze potencjalnym.
Zachód dąży do stopniowej normalizacji stosunków z Rosją, ten scenariusz jest już w trakcie głębokiego realizowania. Zmienia się sytuacja w szeregu państw b. ZSRR należących do kręgu cywilizacyjno-kulturowego Rosyjskiego Świata. Kluczowe były wybory na Ukrainie, które zmieniły polityka na komika. Będziemy obserwować stopniową zmianę kursu tego kraju, przesączonego faszystowską i nienawistną ideologią napędzania wojny i mordów, jednak i to się zmieni. W Mołdawii doszło do zewnętrznej interwencji w zachowanie się elit, współdziałali tam wysłannicy Rosji i Zachodu. W Gruzji odezwała się rusofobiczna reakcja. Estonia to w zasadzie przedmieście Sankt Petersburga, a Łotwa funkcjonuje dzięki rosyjskim kapitałom zdeponowanym w tamtejszych bankach. Równie ciekawie jest w Azji Środkowej, kluczowy jest Kazachstan, to pole wielkiej rywalizacji Rosji i całego w praktyce wspierającego ją Zachodu z Chinami.
W kontekście przywrócenia prawa głosu Rosji w Radzie Europy, mówi się zupełnie otwarcie o układzie – nowym Monachium, pomiędzy państwami zachodnimi, w tym Niemcami i Francją a Rosją, to było do przewidzenia że tak się stanie. Kolejnym elementem będzie zniesienie niesprawiedliwych, bezprawnych i po prostu głupich sankcji przeciwko Rosji. Wymaga to jednak odpowiedniego pretekstu, być może będą nim rosnące ceny ropy naftowej. Mają one związek z działaniami OPEC i polityką pana Trumpa wobec Iranu. Jeżeli tam doszłoby do konfrontacji, to nawet jeżeli US Navy zatopi wszystko na Zatoce Perskiej i spali brzegi Iranu – ceny ropy pójdą w górę. To będzie miało skutki dla całego świata. Problem Iranu, był głównym tematem G20 w Osace. Dobrze, że wszyscy się zgadzają, że wojna nie ma sensu. Najbardziej jednak liczy się głos pewnego małego bliskowschodniego kraju (i nie jest to Liban).
Nasz kraj nie bardzo wie jak się do tego wszystkiego odnieść. Oczywiście na ceny na stacjach benzynowych nie mamy wpływu, podobnie wzrosną ceny energii elektrycznej – możemy sobie podejmować dowolne ustawy. Nie mamy wpływu na własną gospodarkę, w zasadzie nie mamy żadnej polityki gospodarczej. Czy w tych warunkach byłoby racjonalnym w ogóle oczekiwanie, żebyśmy chcieli czegokolwiek w kontekście geopolityki?
W mediach rosyjskich pojawił się ciekawy wywiad pana Czaputowicza, Ministra Spraw Zagranicznych, w którym niestety nadal składamy hołd mesjanizmowi na kierunku wschodnim. Czy nikt w Warszawie nie zauważył, że zmienia się wszystko? Zachodowi opłaca się utrzymywanie poprawnych, niekonfrontacyjnych relacji z Rosją i do nich doprowadzi. Warto mieć na uwadze, że w warstwie realnej gospodarki – wymiany surowcowej nic się nie zmieniło. Co więcej, Niemcy konsekwentnie rozwijają Nord Stream 2, więc tak naprawdę inwestują w te stosunki. Chodzi tylko o warstwę retoryczną, która pozwoli na to, że włoskie, czy francuskie sery, nie będą miały w moskiewskich supermarketach naklejek z białoruskim kodem kreskowym…
Polska musi działać rozsądnie, kierując się pragmatyką relacji, widząc rzeczywistość dokładnie taką, jaka ona jest, a nie jaką chciałaby ją widzieć. Przecież sami na własne życzenie doprowadziliśmy do sytuacji, że przestaliśmy płacić za rosyjski gaz i ropę naszymi jabłkami! Gdyby głupota polityków miała nogi w naszym kraju można by organizować maratony! Szkoda, że nie ma odpowiedzialności polityków za błędy polityczne. Pamiętajmy, że za błędy tych ludzi płaci całe społeczeństwo – oni mają tendencję do wybierania drogi na Zaleszczyki…
Biorąc pod uwagę serię czołobitności waszyngtońskiej i brak realnego porozumienia z państwami europejskimi, niezwykle ciężko nam będzie coś uzyskać w zamian za milczenie w kwestii wschodniej. Chodzi o to, że Zachód i tak się dogada z Rosją, bez względu na to, co mamy do powiedzenia w Warszawie. Nasz głos nikogo nie interesuje, chyba że zaczęlibyśmy tworzyć problemy w polityce samobójczej. W obecnym stanie relacji z Zachodem, w ogóle nie będziemy brani na Zachodzie jako element układanki do wmontowania w nowe relacje z Rosją. To zaś będzie się przekładało na pieniądze i przyszłą pozycję w geopolityce. Na dzień dzisiejszy widać, że przegraliśmy wszystko.
Może więc to dobrze, że media narodowe i opozycyjne (głownie zagraniczne media w Polsce), jako podsumowanie szczytu G20 w Osace, omawiają „problem” kubka pana Wladimira Putina, Prezydenta Federacji Rosyjskiej. Na nic innego już nie jest nas bowiem stać, możemy się poruszać na poziomie problematyki kubka…
Krakauer
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy