Fakt, że takie postępowanie samo w sobie jest zaprzeczeniem liberalnego podejścia, zdaje się nie zaprzątać uwagi jego propagatorów. Dawniej liberalizm zwalczał totalitarne podejście. Dziś sam zaczyna stosować totalitarne metody by narzucić swój porządek świata.
Kilka dni temu głośno powiedział o tym Prezydent Putin w wywiadzie dla Financial Times. Stwierdził, że obecnie liberalne idee są przestarzałe i przeciwstawiają się dążeniom większości zwykłych ludzi. Spełnił, tym samym, taką rolę, jak to dziecko, które w jednej z baśni Andersena powiedziało, że „król jest nagi”. Tym razem chodzi też o to, że ten król chce być uważany za dobrotliwego, gdy faktycznie nakazuje on by zamykać do więzienia tych, którzy oponują gdy ich dzieci są w szkołach indoktrynowane ideologią LGBT. Na Zachodzie to jest już dość powszechna praktyka.
Wielu innych przywódców też coś tam czasami nieśmiało zauważy, że nie ze wszystkim się zgadza jeśli chodzi o forsowany obecnie model świata, ale otwarcie się temu przeciwstawić nikt z nich nie ma odwagi. Ani Trump, ani Orbán, ani Kaczyński, ani Salvini, Marine le Pen, czy Netanyahu, nie powiedzieli, że zarówno liberalizm, jak i będącą obecnie jego wyrazem ideologię LGBT i multikulturalizmu, należy odrzucić, że to wszystko się nie sprawdziło i nie jest popierane przez zwykłych ludzi. Wystarczy przypomnieć jaka była droga Kaczyńskich. Jeszcze w roku 2004 i 2005 Lech Kaczyński nie wyraził zgody na paradę równości w Warszawie, zaś w roku 2007, podczas wizyty w Irlandii pozwolił sobie na następującą uwagę odnośnie homoseksualizmu: “Gdyby ten rodzaj seksualnego życia byłby promowany na szeroka skalę, to ludzkość wyginęłaby. Wyobraźcie sobie, jakie wielkie zmiany nastąpiłyby w obyczajach, gdyby tradycyjne więzi między mężczyznami a kobietami zostały odłożone na bok.”. Wywołało to taką falę ataków pod jego adresem, że więcej już czegoś podobnego nie wygłaszał, zaś od roku 2006 parady równości co roku odbywają się w Warszawie. Zaczęły się one właśnie od czasów pierwszego rządu PiS. Ta partia, podobnie jak brytyjscy konserwatyści, kojarzyć się będą z największymi ustępstwami dla agendy LGBT w ich krajach. To zaś, co tam sobie Jarosław Kaczyński myśli prywatnie na ten temat, to ma małe znaczenie, tym bardziej, że stara się tego nie upubliczniać. Ważne jest to, co ta władza robi. Widać to było podczas ostatniej parady równości w Częstochowie. Policja konna torowała drogę paradzie równości w bezpośrednim sąsiedztwie Jasnej Góry. Tzw. „tęczowe piątki” w szkołach nie są, na razie, kontynuowane, bo był duży nacisk społeczny. Władza tu się szczególnie nie angażowała. Tak wygląda zachowanie PiS, wobec narzucania w Polsce obcych i nieakceptowanych wzorców kulturowych.
Ale nie wszyscy tak mają. Prezydent Putin w tym, szeroko komentowanym, wywiadzie jasno, bez chowania głowy w piasek, przedstawił swoje podejście do tych problemów. Co ciekawe, wypowiedział się także w sprawie roli religii w życiu społecznym i wskazał, że obecne skrajne ograniczanie roli religii w liberalnym świecie także należy odrzucić jako niewłaściwe i niebezpieczne. W dostępnym nagraniu wywiadu, prowadzący zwraca się do niego z pytaniem: „Czy religia powinna odgrywać ważną rolę w narodowej kulturze?”. Odpowiedź Putina jest następująca: „Ona (religia) powinna odgrywać taką rolę, jaka złożyła się na dzisiejszy dzień. Jej nie należy usuwać z przestrzeni kulturowej. Jej nie można nadużywać. My w Rosji jesteśmy prawosławnym narodem i między prawosławnymi i światem katolickim były problemy, ale ja powiem właśnie o katolikach. Tam są problemy, ale nie należy ich szczególnie uwydatniać i przy ich pomocy niszczyć samą rzymską religię katolicką. Oto czego nie należy robić. A mnie się wydaje, że wybrane elementy, wybrane problemy w Kościele katolickim, są wykorzystywane przez kręgi liberalne jako instrument dla zniszczenia samego Kościoła katolickiego. Oto co ja uważam za niewłaściwe i niebezpieczne. Czy my zapomnieliśmy, że wszyscy żyjemy w świecie opartym na biblijnych wartościach?”.
Prezydent Putin, dość dokładnie, opisał sposób w jaki liberalna ekipa w Polsce usiłuje wyeliminować religię. Ujawnione przypadki seksualnego wykorzystywania nieletnich usiłuje się wykorzystać do zniszczenia samego Kościoła. Nie jest to zresztą jakiś ich oryginalny pomysł. Taką metodę zastosowano niedawno w Irlandii, a przedtem tą drogą szły totalitarne reżimy, usiłując najpierw zdyskredytować duchownych, następnie przenieść to na cały Kościół i religię w ogólności, by usprawiedliwić i uzasadnić eliminację religijnego światopoglądu z publicznego obiegu.
Nic dziwnego, że na ten wywiad zareagował, niejako poczuł się wezwany do tablicy, Donald Tusk, na którego niedawnym spotkaniu w Polsce, padły słowa, jego młodszego współpracownika, wzywające do zdecydowanego zwalczania wpływów Kościoła. Tusk jednak nie odniósł się do tych konkretnych zarzutów, a tylko, usiłował je odwrócić, przenosząc na wyższy poziom ogólności i wskazując, że liberalizm nadal jest walką o wolność. Dziś, w coraz bardziej powszechnym odczuciu, nie jest to już aktualne, a dzisiejszy liberalizm bardziej jest zagrożeniem dla wolności, niż wsparciem dla niej. Niedawno ujawniono, że tylko na Facebooku, wiele tysięcy ludzi zajmuje się filtrowaniem i blokowaniem udostępnianych treści.
Co ciekawe, Tuska nie poparł najważniejszy dziś z przywódców Zachodu, czyli Donald Trump, który, wręcz przeciwnie, demonstrował zażyłość i zgodność opinii właśnie z Putinem. Zauważyła to pani Anne Applebaum, która z tekście zamieszczonym w Washington Post dała wyraz swemu niezadowoleniu z powodu tego braku reakcji Trumpa: „Kiedy Putin mówi, że karykaturalna wersja liberalnej demokracji jest „przestarzała”, wydaje się, że Trump się zgadza. Czasy się zmieniły”. Otóż to, czasy się zmieniły. Liberałowie, którzy kilkadziesiąt lat temu upominali się o swobody, dziś żądają sankcji i siłą chcą wymuszać realizację swojej agendy. Nastąpiła zmiana o 180 stopni. Ale jest nadzieja. Putin otwarcie ją wypowiedział, a Donald Trump wydaje się z nim zgadzać. Są też i inni znani przywódcy, którzy myślą podobnie. Do nich zalicza się, obok wielu innych, Viktor Orbán, Matteo Salvini, Marine Le Pen, Jair Bolsonaro, Binjamin Netanjahu, Kolinda Grabar-Kitarović. To tylko niektórzy z zachodniego i chrześcijańskiego kręgu kulturowego. Także i Jarosława Kaczyńskiego tam zapisują, i nie bez przyczyny. W innych kręgach cywilizacyjnych, ta niechęć do liberalizmu, nawet zdecydowanie przeważa.
Czy zatem mamy do czynienia z wyłanianiem się czegoś, co można by nazwać konserwatywną międzynarodówką? Zapewne tak, i choć do niektórych osób z tego kręgu, my Polacy, możemy mieć jakieś zastrzeżenia, to gdy oderwiemy się od wąskiego rozumienia własnych interesów, trzeba ten kierunek, i tych ludzi, poprzeć. Gdyż gdyby zwyciężyli ci, których zamiarem jest zniszczenie państw, narodów, rodziny, a nawet naturalnego rozumienia płci i związanej z nią identyfikacji, to wówczas wszelkie inne względy i wszelkie nasze partykularne interesy i spory, także stracą znacznie i staną się bezprzedmiotowe. Tak samo, jak zniszczenie domu, likwiduje zarazem wszelkie kwestie dotyczące urządzania należących do niego pomieszczeń. Dlatego, dla własnego dobra, trzeba się wyzbyć, nawet wielowiekowych, uprzedzeń i fobii, spojrzeć szerzej, nie dać się rozgrywać, i poprzeć, a przynajmniej nie atakować, te z wymienionych osób, które zdają się współdziałać przeciwko obecnemu zmutowanemu i groźnemu liberalizmowi.
Stanisław Lewicki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy