Andrzej Duda i Donald Trump na wspólnej konferencji prasowej w Waszyngtonie. Fot. Twitter WhiteHouse |
Obie głowy państwa podpisały w Białym Domu deklarację o zacieśnieniu współpracy obronnej, której najważniejsze zapisy przewidują trwałą obecność amerykańskich wojsk na terenie Polski, w tym także zwiększenie w najbliższym czasie ich całkowitej liczby o blisko tysiąc. Dodatkowo Trump poinformował o trwających negocjacjach na temat ewentualnego przesunięcia dwóch tysięcy żołnierzy z Niemiec do naszego kraju.[A]
Z podpisanej deklaracji wynika, że obecne władze chcą zapewnić dodatkowe wsparcie Siłom Zbrojnym USA, które ma wykraczać poza obowiązujący w NATO standard wsparcia przez państwo-gospodarza. Amerykański prezydent uchylił zresztą w tej kwestii rąbka tajemnicy, ponieważ zapowiedział on, że jedynie Polska będzie partycypować w kosztach generowanych przez obecność żołnierzy ze Stanów Zjednoczonych.[A]
Według portalu Money.pl za stacjonowanie 1000 amerykańskich żołnierzy rozproszonych w Polsce nasz kraj najpierw zapłaci 7,5 mld zł, a potem 1 mld zł rocznie.[WM]
„Polska planuje zapewnić i utrzymywać wspólnie uzgodnioną infrastrukturę przeznaczoną dla wstępnego pakietu dodatkowych projektów wymienionych poniżej, bez kosztów dla Stanów Zjednoczonych i z uwzględnieniem planowanego poziomu jej wykorzystania przez Siły Zbrojne USA” – czytamy w dokumencie sygnowanym przez Dudę i Trumpa. Na tym gorliwość polskiej strony się nie kończy: „Polska planuje również zapewnić dodatkowe wsparcie Siłom Zbrojnym USA, wykraczające poza obowiązujący w NATO standard wsparcia przez państwo-gospodarza”.[S]
Według doniesień mediów chodzi m.in. o utworzenie Wysuniętego Dowództwa Dywizyjnego USA w Polsce oraz utworzenie i wspólne wykorzystywanie przez Siły Zbrojne USA i Siły Zbrojne RP Centrum Szkolenia Bojowego w Drawsku Pomorskim i docelowo w kilku innych lokalizacjach. „Stany Zjednoczone zamierzają kontynuować wsparcie dla Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej w utworzeniu CSB przez zapewnienie obecności amerykańskich doradców” – stwierdza się w deklaracji.[S]
Dokument zapowiada także utworzenie w Polsce eskadry amerykańskich dronów zwiadowczych MQ-9. Jednak w dokumencie uczyniono specjalne zastrzeżenie, z którego jasno wynika, że Polska nie będzie miała dostępu do danych gromadzonych przez te urządzenia; ewentualnie będzie to dostęp bardzo ograniczony, „stosownie do okoliczności”. „Stany Zjednoczone zamierzają udostępniać Polsce, stosownie do okoliczności, informacje uzyskane w wyniku działań tej eskadry w celu wspierania naszych założeń obronnych” – głosi deklaracja.[S]
W dokumencie wskazano także chęć stworzenia infrastruktury wspierającej obecność w Polsce amerykańskiej pancernej brygadowej grupy bojowej, lotniczej brygady bojowej i batalionu wsparcia logistycznego.[S]
Ponadto Duda i Trump podpisali szereg innych umów, które dotyczą one przede wszystkim zakupu przez Polskę amerykańskiego sprzętu wojskowego, w tym samolotów F-35. Dodatkowo nasz kraj pozyska dodatkowe dwa miliardy metrów sześciennych gazu za kwotę 8 mld dolarów, a także rozpocznie współpracę z USA w zakresie cywilnej energetyki jądrowej. W tym ostatnim przypadku Trump mówił wprost o budowie w Polsce elektrowni atomowej, aby zwiększyła ona swoje bezpieczeństwo energetyczne.[A]
Na wspólnej konferencji prasowej w Różanym Ogrodzie Białego Domu pająk utkał pajęczynę między stanowiskami prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa i prezydenta Andrzeja Dudy. Na nagraniu widać cienką nić pajęczyny, błyszczącą na słońcu. Internauci w komentarzach podkreślają, że to dobry znak, który pokazuje, że między przywódcami dwóch państw istnieje szczególna więź.[SN]
Podczas konferencji prasowej z ust amerykańskiego lidera padły deklaracje, dotyczące wprowadzenia ruchu bezwizowego dla obywateli Polski. Na pytanie, kiedy Polska dołączy do programu bezwizowego, prezydent USA Donald Trump odpowiedział: „Mamy nadzieję, że bardzo szybko. Wiemy, że sytuacja jest dosyć złożona. Niewiele krajów należy do tej elitarnej grupy, chcemy, aby Polska do tej elitarnej grupy należała. Być może nastąpi to w ciągu najbliższych 90 dni” – oświadczył Donald Trump. Prezydent USA podkreślił, że „to świetny pomysł”, aby taką decyzję ogłosić podczas jego ewentualnej wrześniowej wizyty w Polsce.[SN]
„Wierzę w to głęboko, że zgodnie z obowiązującymi w USA przepisami – bo to chcę z całą mocą podkreślić – dokonując wszystkich działań, które są potrzebne, że to zniesienie wiz dla Polaków i objęcie programem Viza Waiver będzie w niedługim czasie możliwe, a w każdym razie będzie możliwe przed końcem pierwszej kadencji pana prezydenta Donalda Trumpa” – oświadczył z kolei prezydent Andrzej Duda.[SN]
Podczas konferencji Prezydent RP wypowiedział się na temat Rosji: „Bardzo bym chciał (…), żeby te relacje (między Polską a Rosją – red.) były jak najlepsze, żeby rozkwitały relacje polityczne, międzyludzkie, naukowe czy wymiana gospodarcza. Bardzo bym tego chciał, tylko, że tu warunek jest jeden: musi być przestrzegane prawo międzynarodowe – zauważył. „Są od nas więksi, ale jest jedna cecha, której mamy więcej. Jest w nas więcej męstwa. Pokazaliśmy to wiele razy” – zaznaczył. „Nigdy nie byliśmy wielkimi przyjaciółmi. Rosja była zaborcą, potem była napaść na odrodzoną z popiołów Polskę w 1919 roku. To myśmy wtedy zatrzymali Sowietów pod Warszawą. Za to się potem na nas zemścili, w 1939 roku, mordując naszych oficerów w Katyniu. Nasza przyjaźń jest więc przyjaźnią bardzo trudną. Chcielibyśmy, żeby Rosja była naszym przyjacielem, ale nie chcemy być w rosyjskiej strefie wpływów. Rosja pokazuje swoje imperialne zapędy. A my zawsze byliśmy pod względem kulturowym częścią zachodu” – podkreślił prezydent Duda.[SN]
Ten temat podjął też prezydent Trump. „Mam nadzieję, że Polska będzie miała wspaniałe relacje z Rosją. Mam nadzieję, że my też będziemy mieli takie relacje” – powiedział.[SN]
Wolne Media
Na podstawie: Prezydent.pl [A], PAP.pl [A], Rp.pl [A], RMF24.pl [A], wPolityce.pl [A], Money.pl [WM]. Źródła: Autonom.pl [A], Strajk.eu [S], pl.SputnikNews.com [1] [2] [3] [SN]
Komentarz:
Andrzej Duda w Waszyngtonie
Mam istotne wątpliwości co do wypowiedzi prezydenta RP dotyczącej relacji z Rosją, wygłoszonej podczas krótkiej konferencji prasowej po zakończeniu spotkania w Ogrodzie Różanym w Białym Domu. Padła ona już po oficjalnych przemówieniach gospodarza i polskiego gościa, stad głosy, że nie można do niej przykładać takiej samej miary, jak do właściwego i merytorycznego oświadczenia, są generalnie uzasadnione.
Niemniej, obrazuje ona w dobitny sposób styl myślenia rządzących elit o relacjach międzynarodowych. Styl zasadniczo oparty na jednostronnym resentymencie (absolutnie nie neguję, że historycznie uzasadnionym). Na ciągłym domaganiu się od innych poszanowania naszej wyjątkowości, unikalności i moralnej wyższości, przy jednoczesnym całkowitym braku najmniejszych prób zrozumienia doświadczeń innych. Podkreślę słowo “doświadczeń”, bo o doświadczenia tutaj chodzi, a nie racje polityczne, których akurat, w odniesieniu do historii dawnej i najnowszej Polski – Rosja nie posiada, będąc wobec nas wielokrotnym napastnikiem. Przy takim nastawieniu psychologicznym, oczekiwanie, że inni jakimś cudem przyjmą naszą narrację historyczną i moralną, jest co najmniej naiwne.
Chodzi oczywiście o pierwszy fragment odpowiedzi prezydenta na pytanie dziennikarza amerykańskiego o to, jak współczesna Polska postrzega Rosję: “(…) Bardzo bym chciał, żeby Rosja była przyjacielem Polski, bo jest wielkim naszym sąsiadem, jest państwem dużo większym od Polski, o większym niż Polska potencjale pod każdym względem, może za wyjątkiem jednego: ja uważam, że w nas jest więcej męstwa, że jesteśmy odważniejsi i potrafimy walczyć do samego końca niezależnie od wszystkiego.” (za: prezydent.pl/).
Licytowanie się z innymi narodami na kategorię tak nieostrą w świecie współczesnej polityki jak “męstwo” nie jest najszczęśliwszym sposobem uprawiania dyplomacji. Mówienie wprost przez najwyższych przedstawicieli państwa w kontekście pytania o stan relacji dwustronnych z innym krajem, w obecności najwyższych przedstawicieli kraju trzeciego, że jesteśmy bardziej mężni i odważni od tego państwa, skazuje nas na postrzeganie jako partnera buńczucznego i niezdolnego do racjonalnej oceny sytuacji. Jako krzykliwego moralistę, który tak głośno i dobitnie zapewnia wszystkich o swojej nieskazitelnej postawie i zaletach, że zgromadzeni zaczynają podejrzewać, iż rzeczywiście może mieć coś mieć na sumieniu i nie jest w rzeczywistości tak świetny, jak to prezentuje. Jak kogoś przewrażliwionego na punkcie nie tyle własnych doświadczeń, ale autowyobrażeń. A te, jak wszystkie subiektywne odczucia powinny być od czasu do czasu być zracjonalizowane i zobiektywizowane.
Licytowanie się na męstwo w dyplomacji i polityce międzynarodowej to bardziej dowód jej archaicznej, wręcz plemiennej wizji. Która, czy tego chcemy czy nie, odeszła do lamusa w świecie hemisfery zachodniej od połowy XX wieku. Rzeczywistości, w której Charles de Gaulle i Konrad Adenauer przekazywali sobie znak pokoju w katedrach w Akwizgranie i Reims, Ronald Reagan składał kwiaty na niemieckim cmentarzu wojskowym w Bitburgu w 40 rocznicę zakończenia II wojny światowej. Gdzie przywódcy polityczni, hierarchowie religijni i myśliciele raczej “przebaczają i proszą o przebaczenie”, a władze państwowe i lokalne dbają o cmentarze i miejsca pamięci, na których złożone są doczesne szczątki żołnierzy nawet wrogiej armii, będącej agresorem. Nie zaś świat przekonywania, że jesteśmy bardziej mężni niż inni.
Tego rodzaju przesuwanie dyskursu pamięci historycznej – z zadumy i wzajemnego, pokornego milczenia nad tajemnicą zła i nienawiści, na współzawodnictwo w męstwie i waleczności, to anachroniczne zawracanie kalendarza do czasów tak krytykowanego przecież przez naszego prezydenta imperialnego dyktatu siły…
W obliczu rzeczywistych, ogromnych cierpień, jakie przeżyła Rosja w XX wieku ze strony swojej własnej, totalitarnej władzy, masowej eksterminacji chłopów, chrześcijan i duchownych, a następnie hekatomby blisko 20 mln ofiar II wojny światowej, do której wywołania reżim stalinowski przyłożył rękę paktem Ribbentropp-Mołotow i agresją na Polskę – słowa, że jest w nas “więcej męstwa i odwagi” są mało przemyślane i pozbawione szerszej empatii. Co więcej, stanowią wręcz piarowy prezent dla Moskwy, dla której utrzymywanie narracji o szczególnej roli ZSRR w pokonaniu Niemiec i jej rzekomej negacji przez Polskę i inne kraje regionu jest jedną z głównych strategii komunikacji propagandowej. Czy o wzmacnianie takich opowieści na arenie międzynarodowej nam chodzi?
Już na marginesie tej długiej, prezydenckiej odpowiedzi na konkretne pytanie geopolityczne, równie niezrozumiałe dla partnerów za Atlantykiem wydaje się sięganie w niej aż do Chrztu Polski (można, na poły żartobliwie wskazać, iż przyszedł on nie tyle z zachodu, co z południa, nie wspominając już o wcześniejszej obecności na ziemiach Wiślan misji cyrylometodiańskiej z Państwa Wielkomorawskiego) i tak mocne podkreślanie oczywistego faktu, iż jesteśmy integralną częścią wspólnoty politycznej i kulturowej Zachodu. Dwadzieścia lat po wstąpieniu Polski do NATO i 15 lat po wejściu do UE, tłumaczenie tego faktu nad Potomakiem budzić może zakłopotanie i zdziwienie. Czy nasze elity dalej mają w tej kwestii jakieś wątpliwości i podczas spotkania z przywódcą największego mocarstwa globalnego, wciąż czują się na niepewnym gruncie?
Łukasz Kobeszko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy