Procesja Bożego Ciała w Marayong. Fot. H.Iglinski |
Cennych słów polskiego kapłana słuchali wierni z całej
metropolii sydnejskiej, którzy do ostatniego dosłownie miejsca wypełnili Sanktuarium
Matki Bożej Częstochowskiej. Kilka pierwszych ławek zarezerwowano dla młodzieży
harcerskiej i Zespołów, ale okazało się to niewystarczające. Znaczna grupa
nastolatków w narodowych strojach uczestniczyła w liturgii stojąc w bocznej
nawie.
Koncelebrowanej przez pięciu kapłanów Mszy św.
przewodniczył ks dr Antoni Dudek. Po wystawieniu Najświętszego Sakramentu
uformowała się procesja. Za krzyżem szły sztandary, potem młodzież harcerska
oraz Zespoły. Za nimi dziewczynki
sypiące kwiatki, księża i na końcu pod złocistym baldachimem – Chrystus Pan - w
niesionej rękami kapłana monstrancji, dalej siostry zakonne oraz tłum wiernych.
Cztery przepięknie udekorowane ołtarze – przy jednym
nawet misternie ułożony barwny dywan z kwiatów – wszystkie czekały na przyjęcie
Pana Zastępów...„ Od powietrza, głodu ognia i wojny... od nagłej a
niespodziewanej śmierci...” niósł się między poszczególnymi ołtarzami błagalny
śpiew kolejnych zwrotek Suplikacji. Odczytanie Ewangelii, błogosławieństwo
Najświętszym Sakramentem – i kolejny Ksiądz brał w dłonie monstrancję,
kolejnych czterech ubranych w stroje młodzieńców dzierżyło drążki baldachimu,
podczas gdy dwu ich kolegów podtrzymywało ręce Kapłana niosącego Chrystusa.
Przy każdym z ołtarzy zginały się kolana wiernych i nisko
pochylały się głowy – te dziecięce, ozdobione kolorowymi wianuszkami i
chustkami, ubrane w czepki i te w zakonne welony... głowy kędzierzawe, jasne i ciemne, przyprószone siwizną, łysiejące... Wszyscy
oddawali hołd Bogu, który tego dnia wychodzi ze świątyń „ Zagrody nasze widzieć
przychodzi i jak się jego dzieciom powodzi...’
Czwarty ołtarz ustawiono przy wejściu do kościoła. Po
odczytaniu słó Ewangelii, Ksiądz Artur podniósł wysoko jaśniejącą monstrancję,
czyniąc nią znaki krzyża na wszystkie strony świata. I niosło się to Chrystusowe
Błogosławieństwo na zgromadzony lud, na całą okolicę, łaknącą Boga ... aby dotrzeć
tam, do Polski do naszych bliskich w ich niedzielny ranek upalnego lata...
Już po zakończeniu ceremonii, kiedy Najświętszy Sakrament
odniesiono do Tabernakulum, ksiądz Artur podziękował wszystkim uczestnikom tej
przepięknej uroczystości. Zwrócił się do dzieci, zapraszając je na kolejną Mszę
św. Podziękował dziewczynkom, sypiącym kwiaty. Ku ich uciesze podzielił się
swoimi obawami, czy mają wystarczająco dużo w koszyczkach, żeby starczyło na
całą procesję. Starczyło! Wszyscy zostali zaproszeni na kontynuację świętowania
do Sali Jana Pawła II.
* *
*
Od strony kuchni, łaskocząc podniebienie, dochodziły już
smakowite zapachy polskich delicjów. Oczywiście bigos, kiełbaski, pączki i
wszelkiego rodzaju wypieki – tak, aby nakarmić całą rzeszę zgłodniałych
uczestników procesji. Przestronna sala św. Jana Pawła II zakwitła kolorowymi
strojami, błyszczącymi cekinami, koralami i wstążkami powiewającymi w takt
skocznej muzyki. Tak jak zapowiedziano, kontynuacją celebrowania tego Święta
miał być występ zespołów tanecznych. Działa ich w Sydney aż cztery – Kujawy, Lajkonik,
Podhale i Syrenka. O ich popularności świadczyć może fakt licznego udziału
młodzieży w Procesji Bożego Ciała, pomimo, że reprezentacyjne grupy wyjechały
już na Festiwal do Rzeszowa.
Prowadząca ten Koncert Pani Jola Żurawska, od lat
związana z Zespołem Kujawy, najpierw serdecznie przywitała obecnych – przede wszystkim księży oraz prezesa Federacji
Polskich Organizacji, pana Adama Gajkowskiego, a następnie przedstawiała
kolejno prezentowane tańce oraz wykonawców.
Ci sami chłopcy w szafirowych cieszyńskich kostiumach,
krakowskich, beskidzkich czy kujawskich sukmanach, którzy z takim skupieniem i
powagą nieśli drzewce baldachimu lub podtrzymywali ręce Kałana – teraz na
scenie cieszą oko swoimi umiejętnościami. Przytupują podkute buty, dzwonią
ozdobne łańcuchy, furkoczą kolorowe spódnice i zapaski tancerek, w
krakowiakach, oberkach oraz tańcach z różnych regionów Polski...
Serca widowni jak zawsze podbijają najmłodszi. Dziecięcy
chór Lajkonika z piosenką ‘Kukułeczka kuka’, wykonaną na tle tańczącego duetu
Andżeliki i Patryka na pewno pozostanie
w pamięci. Maleńkie krakowianki Podhala oraz
kilkuletni górale Syrenki zyskali sobie zasłużony aplauz publiczności. Z
podziwem śledzono nowe, ciekawe aranżacje tańca góralskiego maluchów, a solowe
akrobacje jakie wykonywał dziewięcioletni Ksawery z Małej Syrenki zapierały
dech w piersiach.
„... aby miał kto
adorować” – jak bumerang powracają słowa
misjonarza. Nie, nie powinniśmy mieć powodów do obawy. Ta młodzież, te dzieci w
strojach ludowych podejmą pałeczkę, którą zostawiamy. Należy tylko nie
nagabywać, ale nieustannie służyć im przykładem.
Kiedy opuszczaliśmy niezwykle swojską, serdeczną atmosferę
parafialnej sali im. św Jana Pawła II, na zewnątrz owiał nas chłód i mrok
wczesnego zimowego wieczoru. Na tle pochmurnego nieba majaczyły wieże kościoła
w pełnym uwielbienia, dziękczynnym a zarazem i błagalnym geście złożonych do
modlitwy dłoni. Zdumiony pewnie wiatr bawił się kolorowymi płatkami kwiatów,
które znaczyły drogę Chrystusa. To nic, że nie było tam chabrów, koniczynek ani
rumianków – ręce matek, które je przygotowały i serduszka dzieci, które te
płatki sypały są tak samo polskie.
Marianna Łacek zdjęcia: Henryk Igliński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy