Irena Halina Malecka
1930-2019
|
„Tylko życie
przeżyte dla innych jest warte życia”
Albert Einstein
Albert Einstein
Pani Irena Małecka urodziła się we Lwowie na Kresach Wschodnich Polski, dzisiejszej Ukrainie. Pochodziła z rodziny inteligenckiej o tradycjach patriotycznych i wysokich wartości moralnych. Matka pani Ireny, Aniela, nauczycielka, wyzwoliła w córce zdolności literackie i pisarskie, które przetrwały w niej do końca życia. Ojciec, Karol, naczelnik węzła kolejowego w Boryniczach, utalentowany muzycznie i artystycznie, na całe życie zaraził córkę pasją do muzyki, śpiewu i sztuk pięknych. Gra na fortepianie była jej pasją do późnej starości.
W domu rodzinnym Irenie wpojono bezinteresowność, odpowiedzialność, zaradność, poleganie na sobie, oraz obowiązek pomocy i szacunku dla ludzi.
Dzieciństwo
pani Ireny przebiegało w idyllicznej atmosferze malowniczych Borynicz z ruinami
pałacu i murów obronnych zakończonych wieżą, domu z ogrodem pełnym dzieci
sąsiadów, oraz kąpieli, zabaw i sportów wodnych nad rzeką Ług w czasie letnich
wakacji. A zimą jazda na nartach, sankach i łyżwach, budowanie bałwanów i walka
na śnieżki.
Irena miała zaledwie dziewięć lat, gdy w 1939 roku DWŚ zburzyła jej dotychczasowe idealne dzieciństwo. Najpierw Rosjanie aresztowali ojca pani Ireny, którego nigdy więcej nie zobaczyła. W roku 1940 ruszyła sowiecka maszyna śmierci w ramach eliminacji polskiej klasy inteligenckiej, akcji precyzyjnie zaplanowanej przez Józefa Stalina. Karol, ojciec Ireny, zginął w Katyniu jednym z wielu miejsc kaźni na terenie Związku Radzieckiego, gdzie śmierć poniosło 22 000 Polaków. Razem z innymi spoczął w jednym ze zbiorowych grobów Bohaterów Polskich.
Irena miała zaledwie dziewięć lat, gdy w 1939 roku DWŚ zburzyła jej dotychczasowe idealne dzieciństwo. Najpierw Rosjanie aresztowali ojca pani Ireny, którego nigdy więcej nie zobaczyła. W roku 1940 ruszyła sowiecka maszyna śmierci w ramach eliminacji polskiej klasy inteligenckiej, akcji precyzyjnie zaplanowanej przez Józefa Stalina. Karol, ojciec Ireny, zginął w Katyniu jednym z wielu miejsc kaźni na terenie Związku Radzieckiego, gdzie śmierć poniosło 22 000 Polaków. Razem z innymi spoczął w jednym ze zbiorowych grobów Bohaterów Polskich.
Szatański plan Kraju Rad na tym się nie skończył i 10 lutego 1940 roku Radzieckie NKWD rozpoczęło masowy wywóz rodzin polskich do kazachstańskich i syberyjskich obozów pracy. Ponad 800 000 dzieci, kobiet i starców aresztowano i w wagonach zwierzęcych przetransportowano w kierunku Syberii. Wśród nich dziewięcioletnią Irenę, jej brata Ryszarda, ich matkę panią Anielę i dziadków. W nocy, bez uprzedzenia, radzieccy żandarmi wyrwali całą rodzinę ze snu waląc kolbami karabinów we drzwi. Pod lufami karabinów wymierzonymi w bezbronnych, Rosjanie dali im 30 minut do ubrania się. Zabrać mogli tylko to, co mieli na sobie. Załadowani do zatłoczonych wagonów zwierzęcych przez kilka tygodni podróżowali w Nieznane. W tych nieludzkich warunkach głodu, pragnienia, w niehigienicznych warunkach wielu zesłańców nie przetrwało tej podróży i na każdym postoju pociągu wzdłuż torów wyrastały groby najsłabszych: dzieci, starców i chorych. Irena z rodziną przetrwała pierwszy etap zsyłki.
Dowiedzieli
się, że są w Kazachstanie. Zarząd lagru umieścił rodziny polskie w chlewach
razem ze świniami, ale świnie były najpierw karmione, dla więźniów często
brakowało pożywienia. Nieludzkie warunki i okrucieństwo ciemiężców spowodowało,
że śmierć stała się codziennością bez względu na wiek. Pogoda sprzyjała
ciemiężcom: zimą mróz, latem upały dokonywały zniszczenia w ludziach. Choroby,
głód, nieustanny strach uśmierciły połowę zesłańców w ciągu roku. Matka pani
Ireny odmroziła stopy. Dzięki pani Anieli zaradności i wynalazczości w żywieniu
rodziny produktami syberyjskiej tajgi Irena i jej bliscy przetrwali drugi etap
zsyłki.
Minęły
dwa lata, gdy pewnego dnia jedenastoletnia Irena zobaczyła żołnierzy w polskich
mundurach na miejscowej stacyjce kolejowej. Nie mogąc uwierzyć własnym oczom,
kręciła się wśród nich, aż oficer Wojska Polskiego zainteresował się małą
Polką. Wypytał ją o losy rodziny, a następnie powiedział, że za sprawą generała
Sikorskiego w Związku Radzieckim formuje się Wojsko Polskie i że jej rodzina ma
prawo opuścić Kazachstan. Wręczył jej też bilety na przejazd do Iranu dla całej
rodziny. Pani Aniela nie uwierzyła córce w ten cud i bilety wykorzystano dopiero,
gdy wiadomość o amnestii dla Polaków w lagrach dotarła do ich obozu.
Podróżując
przez Związek Radziecki, Persję i Indie rodzina Ireny dotarła do wschodniej
Afryki, do Tengeru, obozu Czerwonego Krzyża dla uchodźców, mieszczącego się w
Tanganice. Spędzili tu szczęśliwe 9 lat, kochając klimat, przyrodę i zwierzęta.
Babcia, pani Aniela, Irena, Ryszard i szympans żyli w okrągłej, jednoizbowej afrykańskiej
chacie z podłogą klepiskiem. Irena uczęszczała do polskiej szkoły, działała w
harcerstwie, brała udział w obozach, wycieczkach po Tanganice i w safari. Była
pełna życia, energiczna, lubiła tańczyć, śpiewać, rysować, malować i pisać.
Pisała o wszystkim, co przeżywała.
Marzyła o misjonarstwie by pomagać ludności Afrykańskiej. Po zdaniu
matury dostała pracę w biurze obozu, pisała na maszynie i spacerowała z psami
kapitana obozu. Rok później obozy Czerwonego Krzyża w Afryce zlikwidowano, a
ich mieszkańcy musieli emigrować do innych krajów. Rodzina pani Ireny wybrała
Australię.
W 1950
roku po długiej podróży pełnej cierpień spowodowanych chorobą morską rodzina
pani Ireny przybyła do Fremantle. Przydzielono ich do obozu Cunderdin w środku
australijskiego buszu, daleko od cywilizacji. Tym razem domem stał się metalowy
barak z prześcieradłowymi ścianami działowymi. W każdym prześcieradłowym pokoju
mieszkała jedna rodzina. Farmerzy urządzali potańcówki, na których wódka się
lała szerokim strumieniem. Po dwóch latach obowiązkowego pobytu w Cunderdin
rodzina pani Ireny przeniosła się do Perth. Pieniędzy było mało i wszystko było
obce, ale rodzina i przyjaciele cieszyli się wolnością. Irena dostała pracę w
biurze, ale marzenia o dziennikarstwie musiała na zawsze pogrzebać. Za to postawiła
na modne, eleganckie stroje, na plaży nosiła bikini, co w Australii było
wówczas nie do pomyślenia. Lubiła tańce i towarzyskie spotkania.
W
Perth Irena poznała swego przyszłego męża Mariana. Po 6 miesiącach
narzeczeństwa pobrali się i przenieśli do Adelajdy, gdzie Irena pracowała w
biurze u Myera w sekcji rachunków. W weekendy pomagała mężowi odnawiać siedem
mieszkań, które kupili na Norwood. Oboje bardzo lubili tańce, bale i spotkania towarzyskie. Oboje należeli do
Polskiego Zespołu Folklorystycznego „Tatry”. W 1961 roku, po czterech latach
małżeństwa na świat przyszedł syn Andrzej, w 1964 urodziła się córka Anna, a w
1966 Ryszard. Pani Irena cieszyła się rolą mamy trójki dzieci, pracowała
zawodowo, była otoczona szczęśliwą rodziną i przyjaciółmi. Odkryła też w sobie
pasję do gotowania i wypieku ciast. Pasja ta przekształciła się w pracę
zarobkową w restauracjach, a jej wyroby cukiernicze trafiały na stragany Dożynek
i zbiórek charytatywnych.
Przez
40 lat pani Irena pracowała społecznie w szeregu organizacji polonijnych i
australijskich. Przez 20 lat była Sekretarzem the Polish Link with Seniors Coordinating Committee, oraz
członkiem komitetu redakcyjnego kwartalnika „Głos Seniora”. Od 1979 roku była członkinią Koła Polek aktywnie
działając na rzecz potrzebujących: organizowała zbiórki funduszy na paczki z
ubraniami, zabawkami i lekarstwami do Polski i do krajów gdzie polscy emigranci
cierpieli niedostatek. Organizowała święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy dla
samotnych i chorych, piekła ciasta na Dożynki, BBQ etc. W Adelajdzie odwiedzała
Polaków w zakładach zdrowotnych, chorych psychicznie, chorych w szpitalach, starszych
wiekiem w domach opieki, etc. Przez 12 lat była Prezesem a przez wiele lat Sekretarzem
Koła Polek. W swoim domu gościła szereg osobistości z Polski. Dom pani Ireny był
zawsze pełen wypieków makowców, pierników, serników, mazurków i babek na
sprzedaż na cele charytatywne.
Całe życie upowszechniała polską kulturę, historię, język, zwyczaje, tradycje i polską kuchnię. W 1997 roku z jej inicjatywy i we współpracy z członkiniami Koła Polek powstała pierwsza książka kucharska z przepisami polskimi w języku angielskim, powtórzona w kilku edycjach i zawsze rozsprzedana.
Całe życie upowszechniała polską kulturę, historię, język, zwyczaje, tradycje i polską kuchnię. W 1997 roku z jej inicjatywy i we współpracy z członkiniami Koła Polek powstała pierwsza książka kucharska z przepisami polskimi w języku angielskim, powtórzona w kilku edycjach i zawsze rozsprzedana.
Za
działalność społeczną pani Irena Małecka otrzymała szereg odznaczeń, także z
Polski. W roku 2011 została odznaczona Medalem Polonii Australijskiej
ufundowanym przez Polską Radę Naczelną.
Pani Irena nigdy niczego nie chciała dla siebie, myślała o tych, co potrzebowali pomocy i tę pomoc im niosła. Poświęcenia nie zauważała, gdyż pomoc innym traktowała jak obowiązek. Cokolwiek czyniła, robiła to najlepiej jak umiała. Pani Irena była, jest i będzie osobą inspirującą do bezinteresownej pracy na rzecz potrzebujących w ramach każdego człowieka uzdolnień i umiejętności.
Pani Irena nigdy niczego nie chciała dla siebie, myślała o tych, co potrzebowali pomocy i tę pomoc im niosła. Poświęcenia nie zauważała, gdyż pomoc innym traktowała jak obowiązek. Cokolwiek czyniła, robiła to najlepiej jak umiała. Pani Irena była, jest i będzie osobą inspirującą do bezinteresownej pracy na rzecz potrzebujących w ramach każdego człowieka uzdolnień i umiejętności.
Marysia
Thiele
Rzecznik Prasowy Koła Polek S.A.
Rzecznik Prasowy Koła Polek S.A.
Opracowanie Marysi Thiele w oparciu o tekst pożegnania pani Ireny Małeckiej autorstwa Córki, oraz o tekst pożegnania autorstwa pani Gosi Skałban OAM Prezesa Koła Polek S.A.
Wikipedia - Historyczne tło losów Polaków w latach 1939 – 1945.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy