Wizualizacja projektu nowego budynku w Polskim Ośrodku w Marayong. (mat. promocyjne) |
Marayong to polskie serce w Sydney, znajduje sie tam polski dom opieki i polski kościół. Ośrodek powstał z inicjatywy sióstr Nazaretanek tuż po wojnie, które kupiły wtedy skrawek ziemi, gdzie wybudowano dom dla sióstr i budynek dla sierot i gdzie w następnym etapie wybudowano polski kościół ze składek pierwszej powojennej Polonii.
Prezentacja 15 maja, przygotowana przez firmę architektoniczną Paynter-Dickson, przedstawiła projekt rozbudowy ośrodka w postaci wybudowania nowego budynku z 72 pokojami dla pojedynczych osób.
Nowy budynek ma powstać po lewej stronie całej posiadłości. Gdy wjeżdżamy na teren ośrodka drogą z lewej strony posiadłości, mijamy rezydencję sióstr, a następnie duży plac pokryty trawnikiem za którym znajduje się nowy dom im. brata Alberta.
Nowy budynek ma powstać właśnie na tym placu. Budynek ma mieć dwa piętra – parter i pierwsze piętro dla rezydentów. Drugie piętro – lekarskie gabinety konsultacyjne, sala gimnastyczna i sala na fizykoterapię oraz pokoje administracyjne dla pracowników całego ośrodka.
Polski Ośrodek w Marayong z lotu ptaka. Fot. Google Earth |
Planowana jest budowa 72 pokojów dla pojedynczych osób. Pokoje mają mieć rozmiar 24 metry na 26 metrów kwadratowych włączając w to łazienkę i ubikację. Cały budynek będzie miał dwie duże windy, które mogą pomieścić łóżko.
Całość budynku to czworokąt z wewnętrznym dziedzińcem wielkości 20 metrów na 24 metry.
Obecnie projekt został złożony w Blacktown Council, a po jego zatwierdzeniu zostanie ogłoszony przetarg na wykonawcę projektu. Przewidziany czas realizacji projektu wyniesie dwa do dwóch i pół roku.
Padło pytanie dotyczące cen pokojów w nowym budynku. Jak wyjaśniła CEO ośrodka, pani Alexandra Davis, ceny w ośrodkach opieki dla osób starszych są regulowane przez rząd federalny. Różne ośrodki spokojnej starości mogą pobierać wyższe opłaty niż standardowe, ale muszą uzyskać zgodę odpowiedniej instytucji rządowej. Pobieranie wyższej opłaty zależy od kosztów budowy danego ośrodka, jakości rozwiązań przestrzennych, jakości wyposażenia pokojów, lokalizacji ośrodka oraz od popytu.
Obecnie cena za pokój w nowym domu br. Alberta to depozyt w wysokości $450 000, zwracany, jeśli nie zostanie wykorzystany w całości, zależy to od czasu pobytu rezydenta (szczegóły na stronie internetowej ośrodka). Pani Alexandra Davis wyjaśniła, że nie jest w stanie podać ceny pokojów w nowym budynku, bo będzie ona zależała od regulacji rządowych za dwa lata i też od jakości zastosowanych materiałów wykończeniowych, jakości umeblowania, etc. Możemy przypuszczać, że będzie to cena wyższa niż obecnie.
Poinformowano nas również, że powodem budowy nowego budynku jest potrzeba większej ilości pokojów jednoosobowych i podniesienia jakości wyposażenia pokojów oraz, że takie są obecne oczekiwania ewentualnych klientów.
Najstarszy budynek dla rezydentów znajduje się z tyłu kościoła i ma pokoje wieloosobowe, łącznie na 56 łóżek.
Na pytanie, czy planowane jest wyburzenie tego budynku padła odpowiedź, że taki jest ostateczny plan, ale nie ma obecnie żadnych planów jak wykorzystać ten teren w przyszłości. Rezydenci w tym budynku będą mieli wybór – albo pozostać w obecnym budynku albo przenieść się do nowego budynku płacąc wyższy depozyt.
Cały ośrodek w Marayong ma jedną kuchnię, która znajduje się na tyłach tego najstarszego budynku za kościołem. Planowana jest rozbudowa i unowocześnienie tej kuchni, która będzie również obsługiwała nowy budynek. Posiłki będą rozwożone na nowych elektrycznych wózkach, ułatwiając tym samym pracę obsłudze ośrodka.
Na pytanie, dlaczego nie zaprojektowano kuchni w nowym budynku padła odpowiedź, że jest to związane z dowozem artykułów żywnościowych do kuchni oraz z usuwaniem śmieci. Obecnie ciężarówki dowożące różne produkty wjeżdżają w ulicę z tyłu kuchni i tam też składowane są śmieci. Czyli są niewidoczne dla rezydentów czy też osób odwiedzających Marayong. Gdyby zbudowano kuchnię w nowym budynku, ciężarówki praktycznie podjeżdżałyby z boku kościoła oraz byłby problem ze składowaniem śmieci.
Przytoczę teraz pytania i zastrzeżenia osób uczestniczących w prezentacji:
1. Zastrzeżenia co do wysokości budynku i wewnętrznego dziedzińca:wszystkie pokoje na parterze i pierwszym piętrze wychodzą na korytarz okrążający każde piętro od wewnątrz i chociaż umożliwia to dostęp do wewnętrznego dziedzińca, jednak jego niewielka powierzchnia drastycznie ogranicza dostęp rezydentów do zieleni, dużo mniejszy niz w przypadku domu im. brata Alberta. Daje to też poczucie zamknięcia w ograniczonej przestrzeni, jak również nasili wszystkie hałasy, które mogą dochodzić z pokojów rezydentów.
Uczestniczący w prezentacji mieli też wątpliwości co do bezpieczeństwa rezydentów na wypadek pożaru. Czy dwie duże windy są wystarczające, żeby odpowiednio szybko wyprowadzić rezydentów mieszkających na pierwszym piętrze? Miejmy nadzieję, że Blacktown Council rozważy tę sprawę wnikliwie.
2. Jeśli chodzi o fakt, że pokoje są pojedyncze zdania były podzielone, jak również podkreślono jako negatywny fakt, że nie przewidziano pokojów dla małżeństw.
3. Dlaczego na sali nie było polskiego tłumacza (czyżby lekceważenie naszej społeczności?).
4. Dlaczego nie było nikogo z Board of Management? Czyżby spowodowane to było obawą o pytania na temat kosztów wybudowania nowego domu, wysokości zaciągniętych pożyczek i możliwości spłat?
Zadałam pytanie o koszt całego przedsięwzięcia CEO ośrodka, pani Alexandrze Davis, która wyjaśniła, że siostry otrzymały pozwolenie z Rzymu na przeprowadzenie tego projektu. Zakładam więc, że siostry przedstawiły też plan finansowy ze wszystkimi elementami, które zawiera powyższe pytanie. A więc są znane koszty całego projektu, jak i planowana wysokość opłat za pokoje w nowym budynku. Jednakże wyjaśniono mi, że jest to informacja poufna (confidential information) i że „I am not aware of other businesses who make the financial details of their projects public knowledge.” Obawiam się, że jest to zgodne ze sposobem funkcjonowania podobnych przedsięwzięć businessowych i że siostry nie są zobowiązane do dzielenia się tą informacją. Jednak obecność kogoś z Zarządu i wyjaśnienie tego wprost mogłoby nieco zmniejszyć wątpliwości i czasami niechęć części polskiego środowiska do tego projektu.
Zastrzeżenie budził też termin zorganizowania tego zebrania informacyjnego – środa o godzinie 11.15. Był to termin rzeczywiście bardzo niefortunny. Na sali obecnych było tylko 25 osób, większość z nich to rezydenci ośrodka. A przyszłość polskiego ośrodka spokojnej starości interesuje dużo większą grupę polskiej społeczności, grupę, która już zbliża się do wieku emerytalnego, ale jeszcze pracuje zawodowo i która najprawdopodobniej będzie klientem ośrodka w Marayong. Możemy tylko wyrazić nadzieję i apelować do sióstr, żeby następne zebranie informacyjne było zorganizowane w czasie bardziej dogodnym dla szerszej społeczności polskiej, np. w niedzielę o godzinie 12.15, po mszy świętej, która ma miejsce o godz. 11.00 oraz, że, oprócz CEO ośrodka, pani Alexandry Davis, będzie obecna tam też siostra przełożona i członkowie Zarządu uprawnieni do udzielania bardziej szczegółowych informacji.
Bożena Szymańska
No comments:
Post a Comment
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy