polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Polska może stanąć przed poważnym wyzwaniem, jeśli chodzi o dostawy energii elektrycznej już w 2026 roku. Jak podała "Rzeczpospolita", Polska może zmagać się z deficytem na poziomie prawie 9,5 GW w stabilnych źródłach energii. "Rzeczpospolita" zwróciła uwagę, że rząd musi przestać rozważać różne scenariusze i przejść do konkretnych działań, które zapewnią Polsce stabilne dostawy energii. Jeśli tego nie zrobi, może być zmuszony do wprowadzenia reglamentacji prądu z powodu tzw. luki mocowej. * * * AUSTRALIA: Wybuch upałów w Australii może doprowadzić do niebezpiecznych warunków w ciągu najbliższych 48 godzin, z potencjalnie najwcześniejszymi 40-stopniowymi letnimi dniami w Adelajdzie i Melbourne od prawie dwóch dekad. W niedzielę w Adelajdzie może osiągnąć 40 stopni Celsjusza, co byłoby o 13 stopni powyżej średniej. Podczas gdy w niektórych częściach Wiktorii w poniedziałek może przekroczyć 45 stopni Celsjusza. * * * SWIAT: Rosja wybierze cele na Ukrainie, które mogą obejmować ośrodki decyzyjne w Kijowie. Jest to odpowiedź na ukraińskie ataki dalekiego zasięgu na terytorium Rosji przy użyciu zachodniej broni - powiedział w czwartek prezydent Władimir Putin. Jak dodał, w Rosji rozpoczęła się seryjna produkcja nowego pocisku średniego zasięgu - Oresznik. - W przypadku masowego użycia tych rakiet, ich siła będzie porównywalna z użyciem broni nuklearnej - dodał.
POLONIA INFO: Spotkanie poetycko-muzyczne z Ludwiką Amber: Kołysanka dla Jezusa - Sala JP2 w Marayong, 1.12, godz. 12:30

wtorek, 28 maja 2019

Krajobraz powyborczy. Zero zdziwień

Graf. Twitter - wyborynanmapie.pl
Najważniejsza nauka ze wszelkich wyborów sprowadza się do tego, że łatwiej ludzi przekonać, że jest im dobrze, kiedy jest im źle – niż że jest im źle, kiedy czują się zadowoleni. Ktokolwiek zapomina tę lekcję – powiększa następnie grono baaaaardzo rozczarowanych wynikami.

Największe nawet rozczarowanie nie uzasadnia jednak irracjonalnej rozpaczy i reakcji infantylnych. Obserwując bowiem od niedzieli FB zaczynam coraz poważniej zadawać pytanie: czy całkiem rozsądne dotąd osoby – zupełnie powariowały? Że się podjarały wcześniej kampanią, zaangażowały emocjonalnie – to się zdarza, w każdym ponoć drzemie dziecko. Ale te internetowe bluzgi: a to “jaki mamy naród głupi!“, a to że “kruki, wrony…!” oraz “koniec historii…!” – to już zupełne zapamiętanie w zdziecinnieniu. Ludzie, przepraszam za poufałość – przecież to TYLKO WYBORY!
 
 
A już czemu biadolą ci, którzy w nich nie startowali, ani nawet do żadnej ze startujących partii podobni nie są – to już całkiem nie rozumiem.


Sami chcieli mieć kampanię „europejską”, a nie polską…
Zwłaszcza, że akurat w tej konkretnej kampanii, w konfrontacji z jej wynikami – powodów już nie tylko do biadolenia, ale przede wszystkim do zdziwień było wyjątkowo mało. Zdziwieni przede wszystkim nie powinni być wszyscy suflujący opozycji anty(?)-PiS-owskiej pomysły anty-religijne, wierzący w magiczną moc „Kleru-Bis” i im podobni. No bo jak to niby miało wyglądać: sądzili, że jak napadną na Kościół i obrażą Matkę Boską – to katolicki naród z samej wdzięczności na nich zagłosuje? Cóż, plan – trzeba przyznać – znamionował nieledwie geniusz. Aż dziw normalnie, że nie wypaliło!
 
 
Występujący w ramach tej samej kuchni genialnych pomysłów wyborczych tak zwani ludowcy również nie powinni być zaskoczeni zdecydowanym zwycięstwem PiS-u na polskiej wsi. Nie urażając nikogo – PSL NAPRAWDĘ nie jest już partią rolniczą, ani nawet wiejską, tylko urzędniczą. To nie wyzwisko, tylko stwierdzenie faktu. I tak nawet wyglądała kampania kandydatów Stronnictwa w ramach KE.  Oczywiście też jednak warto przy tym zauważyć, że choć PSL ostatecznie już chyba straciło podstawy do uzurpowania sobie pozycji „przedstawicieli polskiego rolnictwa” – to bynajmniej PiS-owcy się automatycznie takimi nie stali. Polskie rolnictwo (podobnie jak cała polska wieś) nie jest obecnie skutecznie reprezentowane politycznie – i to nadal jest bodaj najważniejszy, nierozegrany i potencjalnie rozwojowy element ewolucji społecznej w Polsce.
 
 
Wierzący” też nie lepsi…
 
 
Element zignorowany przez wszystkich poza PiS-em i to pomimo początkowych prób odnalezienia się na odcinku wiejskim takiej choćby Konfederacji. Jej liderzy liczyli jednak chyba, że ktoś im ot tak, właściwie bez powodu przyniesie głosy rolniczych wyborców tylko dlatego, że na chwilę przerwali ich pouczać o dobrodziejstwach kapitalizmu czy tak samo nie rozumiejąc – trochę mniej niż inni wyśmiewali. Sądząc zresztą z rozpaczy wylewanej z tej strony na wszystkich, w tym na „niewdzięcznych chłopków” – sytuacja wraca do normy i niby to anty-systemowa opozycja po staremu nie ma niczego tej części narodu do zaproponowania. No to czemu znowu się dziwi?!
 
 
Zresztą, w wymyślaniu sobie powodów do zdziwień akurat Konfederaci wydają się być szczególnie mocni. Patrząc na ich miny, nawet tuż po ogłoszeniu całkiem przecież jeszcze korzystnie brzmiących exit polls – to oni naprawdę wierzyli w 12 procent…
 
 
Cóż, szanuję żałobę, ale przypominam, że prawdziwą tragedią byłoby nie zwycięstwo jednej czy drugiej partii – tylko całkowita utrata poczucia humoru przez Polaków! Trzeba więc zauważyć, że trwające równo z biadoleniem, pomostowaniem na „głupich rodaków”, bierną młodzież itd. podsuwanie liderom Konfederacji nowych scenariuszy, sprowadzających się do montowania kolejnych układy i porozumień przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi – nieuchronnie przypomina kalkulacje nieodżałowanego Balcerka z „Alternatywy 4”: “Żeby tak jeszcze pan Furman ochajtnął się z Ewą od Majewskich, a Manc z Zosią od profesora, to mamy tak!“. A i tak jest to lepsze niż snute jeszcze w nocy w tym środowisku wizje koalicji rządowej z PiS-em, z programem w rodzaju “wytargowania likwidacji podatku dochodowego!“…
Z poważniejszych (ale tylko trochę…) zagadnień ciekawsze wydaje się więc po tej stronie czy tym razem da się uniknąć rytualnie powyborczego palenia JKM? Trzeba bowiem przyznać, że w ostatnim przypadku ekipa składająca się na Konfederację nie zrobiła niczego szczególnie złego czy błędnego, nie palnęła żadnego większego (zauważalnego) głupstwa, ba, wykorzystano również chyba wszystkie możliwe szanse. Po prostu, taki jest potencjał niezadowolenia z polityki PiS-u w tej części społeczeństwa i z podnoszonych powodów.
 
Wchodząc w detale, również dyskusja o “winie Gwiazdowskiego” nie ma większego sensu, podobnie jak i sztuczne a niemożliwe dodawanie jego ułamka procenta, głosów na Kukiza i wyniku Konfederacji. Jeśli ktoś bowiem głosował na Polskę Fair Play – to raczej świadomie, CELOWO nie na konfederatów, a jeśliby nawet opcji tej nie było – ideowi wyborcy liberalni zostaliby zapewne w domach albo wyselekcjonowali Kolibry na listach kukizowych. Muzykowi w ogóle pozostał zdaje się elektorat, który prędzej zwróci się do PiS-u albo właśnie ku budowie ekskluzywnej formacji liberalnej niż dogada się z “oszołomami/zdrajcami/onucami” od JKM i RN.
Wszyscy się policzyli. Takie mamy realia. Tyle.
 
 
Czego się nauczyliśmy?
 
Sytuacja III RP i ludzi w niej żyjących od lat jest już taka, że trudno spodziewać się i oczekiwać jakichkolwiek cudownych rozwiązań. Z drugiej jednak strony nie ma też “ostatnich barier“, żadnych „ostatnich bitew”. Przeciwnie, będą kolejne wybory i kolejne próby organizacji poza dużymi partiami. Choć, oczywiście, już dawno widać, że realny cel polityczny to uchwycenie władzy w jakiejś gminie/miasteczku i próby uczynienia życia jej/jego mieszkańców choćby trochę bardziej znośnymi.
To i tak byłoby dużo.
 
Tym bardziej, że umówmy się – jakie to naprawdę nowe jakości przedstawiono Polakom tym razem? A może raczej tak się niby odróżniając – znowu wszyscy się do wszystkich… upodobnili? Oto bowiem końcówka eurowyborów pozwoliła wszystkim już ogólnopolskim komitetom wyborczym podkreślić, że najważniejszą dla Polski i Polaków pozostaje… „kwestia rosyjska”.  Rzutem na taśmę także/nawet Konfederacja i Kukiz uznały za stosowne wyprzeć się jakichkolwiek zarzucanych im odstępstw od jedynie obowiązującej linii polityki zagranicznej i to swoich krytyków ogłosić – A jakże! – rosyjskimi agentami. Mamy więc nadal politykę III RP całkowicie wolną od rosyjskiej agentury – i w całości wypełnioną rusofobią.
 
Kto by bowiem nie został wybrany – i tak przecież rządzić będzie amerykańska ambasada…
 
 
Wiemy więc, że wybory nie przyniosły prawdziwych zdziwień – bo przecież miały tylko zasygnalizować dużym graczom dominujące tendencje elektoratu. Wiem, że nie przyniosły żadnych rozstrzygnięć – bo nie mogły, a ośrodek władzy politycznej nad Polską w Polsce się przecież nie znajduje. Wiemy wreszcie wyborcy głosujący poza bipolem (a także rolnictwo jako grupa społeczna w szczególności nadal nie są skutecznie reprezentowani), zaś kolejna próba ciągle takiego samego przedstawiania oferty niby-pozaystemowej, jeszcze-bardziej-liberalnej i ładnie-patriotycznej – znowu się nie udała. Wnioski pozostają do samodzielnego wyciągnięcia, bez zdziwień, zdziecinnień i histerii.
 
 
W końcu pamiętajmy: Afryka to świetny rynek dla producentów butów, skoro wszyscy chodzą boso.
 
 
Konrad Rękas
konserwatyzm .pl


* * *
Oficjalne wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego! Kto wygrał? [LISTA KANDYDATÓW, KTÓRZY OTRZYMALI MANDATY]


* * * 

Jak głosowali Polacy w Australii?

W Australii, gdzie utworzone zostały trzy obwody do głosowania w Canberze, Sydney i Melbourne wygrała Koalicja Europejska  - 283 głosy przed Wiosną - 161, Konfederacją - 148 i PiS -143  głosy.

Najwięcej głosów w Australii   otrzymali następujący kandydaci na europosłów:

Robert Biedroń (Wiosna) - 118
Włodzimierz Cimoszewicz (Koalicja Europejska) - 98
Krzysztof Bosak (Konfederacja)  - 96
Danuta Hubner (Koalicja Europejska) - 74
Jacek Saryusz-Wolski (PiS) - 68

Zobacz szczegółowe wyniki:

Canberra Obwód nr 8 Najwięcej głosów: Danuta Hubner (KE) - 9 
Sydney Obwód nr 9 Najwięcej głosów: Robert Biedroń (Wiosna) - 73
Melbourne Obwód nr 10 Najwięcej głosów: Robert Biedroń (Wiosna) - 38

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy