Wynik ten można nazwać precedensem w historii Ukrainy: żaden prezydent nie otrzymał jeszcze takiego kredytu zaufania od obywateli. Ponadto, według CKW, Zełenski prowadzi we wszystkich obwodach z wyjątkiem lwowskiego. W obwodzie lwowskim prezydenta Ukrainy poparło 63,12% wyborców, Zełenskiego – 34,13%.[SN]
Druga tura wyborów odbyła się w niedzielę. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Centralna Komisja Wyborcza Ukrainy poinformowały, że nie zarejestrowano żadnych poważnych naruszeń, które mogłyby wpłynąć na wyniki głosowania.[SN]
Ukraiński kandydat na prezydenta Wołodymyr Zełenski podczas briefingu powiedział, że w najbliższej przyszłości przedstawi plan działania na rzecz zawieszenia broni w Donbasie.[SN]
Zwycięstwo popularnego aktora i komika było wyraźne na zachodzie kraju – tam zdobył 56,9 proc. głosów, bezdyskusyjne w centralnych obwodach, gdzie miał 70,2 proc. i przytłaczające na wschodzie i południu, gdzie głosowało na niego odpowiednio 86 i 85 proc. wyborców. Za Poroszenką opowiedział się tylko obwód lwowski. Urzędujący prezydent uznał już swoją porażkę i pogratulował kontrkandydatowi, a Zełenski odwdzięczył się sugestią, że Poroszenko mógłby… objąć w przyszłości stanowisko rządowe, jeśli będzie taka „wola ludzi”.[S]
Poza tym jednak w ukraińskiej administracji pojawią się nowe twarze – obiecał w pierwszym po ogłoszeniu wyników sondażu wystąpieniu prezydent-elekt. Zasugerował, że wśród zwalnianych polityków znajdzie się obecny prokurator generalny Jurij Łucenko. Oznajmił również, że jest gotów na każdy krok, by doprowadzić do zakończenia wojny na wschodzie Ukrainy. Jako swoje zadanie nr 1 na stanowisku głowy państwa wskazał zapewnienie ukraińskim jeńcom wojennym powrotu do domów.[S]
Przed Zełenskim stoi jednak cały szereg wyzwań – a oczekiwania społeczne są ogromne. Głosy oddane na niego sami wyborcy nazywali głosami przeciwko całemu dotychczasowemu establishmentowi ukraińskiemu, skorumpowanym politykom, niesprawnej i przekupnej administracji, wszechwładzy oligarchów. Aktorowi zaufał zarówno elektorat krytycznie odnoszący się do wydarzeń Majdanu i zmian, które po jego zwycięstwie zachodziły na Ukrainie, rosyjskojęzyczni wyborcy ze wschodu i południa kraju, jak i poważna część obywateli, którzy ogólnie rzecz biorąc popierają proeuropejski i pronatowski kurs kraju, lecz rozczarowały ich afery korupcyjne w otoczeniu Poroszenki.[S]
Przegrany prezydent nie wycofuje się z polityki. Zamierza skonsolidować swój obóz przed wyborami parlamentarnymi, które odbędą się na Ukrainie jesienią. Jego głównym rywalem znowu będzie wspierany zakulisowo przez oligarchę Ihora Kołomojskiego Wołodymyr Zełenski, jako przywódca partii Sługa Narodu. Nazwanej tak samo jak serial, na którym budował swoją popularność.[S]
WolneMedia.net
Autorstwo: Sputnik [SN], Małgorzata Kulbaczewska-Figat [S]
Źródła: pl.SputnikNews.com [SN], Strajk.eu [S]
* * *
Komentarz politologa Konrada Rękasa:
Zełenski, czyli kolejny etap rozpadu Ukrainy
Ukraińcy mieli wybór: clown czy błazen? I ostatecznie nie jest do końca pewne co właściwie wybrali. Przy tej okazji polityczna III RP płacze, nie wiedząc co sądzić o wyniku ukraińskich wyborów. Niektórych kusi, by wyciągać z tego daleko idące, a optymistyczne wnioski. Niestety, chyba zbyt optymistyczne.
Po prostu, byle komu niczego się nie mówi. Żeby daleko nie szukać – ledwie wstąpiliśmy do NATO, a nasi macherzy o nalotach na Jugosławię dowiedzieli się z CNN. Waszyngton zmienił namiestnika w Kijowie i nie widział powodów, żeby informować pośledniejszych wasali z Warszawy. Stąd dezorientacja. Tak zwana polityka tak zwanej Ukrainy się przecież nie zmieni. No chyba, że Amerykanie rozkażą inaczej…
Zabawne, ale optymizm w związku z wynikiem Zełenskiego wyrażają też niektórzy Rosjanie, przeważnie ci sami, którzy z nadzieją pytali mnie czy zwycięstwo PiS-u oznacza pozytywny przełom w stosunkach polsko-rosyjskich. Z kolei polscy optymiści to wierzący wcześniej w pozytywną zmianę idącą pod rękę z Donaldem Trumpem czy nawet czyniącą z Andrzeja Dudę polskiego męża stanu, a z PiS-u partię przełomu w relacjach polsko-rosyjskich i polsko ukraińskich. Cóż, może i optymistom łatwiej się żyje na świecie – faktów to jednak nie zmieniło i nie zmienia. “Stale okazujemy Ukrainie solidarność w obliczu rosyjskiej agresji. Nie ustajemy również w wysiłkach na rzecz zbliżania jej do struktur europejskich i euroatlantyckich. Pragnę zapewnić Pana, że Polska jest gotowa do dalszej wszechstronnej pomocy Ukrainie w sferze bezpieczeństwa i reform państwowych. Może Pan liczyć na moje osobiste zaangażowanie w tej sprawie” – tyle miał do powiedzenia prezydentowi-elektowi Ukrainy prezydent III RP. Czyli, tłumacząc na ludzki: dalej wspólnie dawajmy się napuszczać na Ruskich, nadal Polska będzie płacić za eksploatowanie Ukrainy przez Zachód.
Cóż za strategiczna ciągłość polityki wschodniej!
Co więcej, stałość widać nie tylko w postawie kierownictwa III RP, ale także w… wyniku ukraińskich wyborów, choć przecież tamtejsi wyborcy są zapewne przekonani, że opowiedzieli się za zmianą. Bądźmy jednak poważni. Nie po to w danym kraju zmienia się akurat prezydent – żeby rzeczywiście coś się zmieniło. Generalnie można zgodzić się, że najbardziej interesujący element tych wyborów – to ta szumnie nazywana “głęboka Ukraina“, do której/z którą najpierw dialogował serial Zełenskiego, a następnie jego kampania. Potwierdza to tylko ogólną obserwację, że gdzieś tam są jeszcze jakieś pokłady normalności. Tyle tylko, że choćby przykład polski dowodzi – że same pokłady nie wystarczą, bo bierna masa nie ma potencjału doprowadzenia do realnej zmiany politycznej.
Natomiast co do interpretacji wyniku wyborczego – to jest ona jeszcze prostsza. Po pierwsze – Poroszenko był namaszczony jeszcze przez poprzednią amerykańską administrację (i czując utratę jarłyku ostatnio próbował się przeorientować na opcję “europejską“). Jego wycofanie było więc kwestią czasu. Zełenskiemu nawet tę rolę napisano tak, żeby bardziej pasował do Trumpa. A po drugie – na Ukrainie jedni już swoje ukradli, w oligarchii naturalna jest cykliczna wymiana tych przy paśniku.
Ukraińcy a sprawa polska
Zresztą – czy w Kijowie coś się zmieni, czy nie zmieni, to na razie kwestia bardziej pobożnych życzeń jednych i zgadywanki pozostałych. Na razie z polskiego punktu widzenia istotne są fakty. Spójrzmy bowiem np. kto realnie utrzymuje ukraińską gospodarkę? “W 2018 r. Ukraińcy pracujący w Polsce przekazali na Ukrainę 3,6 mld dolarów (niemal 14 mld zł) – wynika z najnowszych danych Narodowego Banku Ukrainy. To ponad jedna trzecia wszystkich pieniędzy, które zostały przesłane na Ukrainę przez jej mieszkańców przebywających za granicą“. Nota bene “drugą, pod względem wielkości kwotę, przesłano z Rosji – równowartość 948 mln dolarów – o prawie jedną czwartą mniej, niż przed rokiem. Trzecie miejsce na podium zajęły Stany Zjednoczone, z których przekazano na Ukrainę 870 mln dolarów“. Przecież mając takie aktywa w ręku – powinniśmy być siłą rozdającą karty na Ukrainie, a nie podrzędnym podwykonawcą zleconych przez innych zadań, w dodatku chronicznie niedoinformowanym!
Tymczasem zaś jest zupełnie przeciwnie. Oto dowiadujemy się np., że “aktualnie analizujemy sytuację dotyczącą skali zainteresowania podejmowaniem nauki oraz pracy w naszym kraju przez pielęgniarki z zagranicy, w tym pielęgniarki UKRAIŃSKIE” – jak oświadczyło ministerstwo zdrowia III RP. No, to na więcej podwyżek niech polskie pielęgniarki nie liczą – można by zauważyć, chodzi jednak nie tylko o sytuację w tej jednej branży i tylko w ochronie zdrowia. Oto nie my wykorzystywać mamy swoją słabą, bo słabą, ale jednak pewną przewagę nad Ukrainę do wpływania na jej politykę, ale przeciwnie – to obecność Ukraińców w Polsce służyć dalszemu terroryzowaniu Polaków pułapką niskich płac. Na jakiej więc podstawie mielibyśmy sądzić, że będący krzykiem rozpaczy Ukrainy wybór prezydenta cokolwiek zmieni na lepsze – czy to w naszych wzajemnych relacjach, czy w pacyfikacji sytuacji za naszą wschodnią granicą?
Na razie bowiem wszystko wskazuje tylko, że Ukraina weszła w kolejną fazę kryzysu. W dodatku potwierdzony został jej podział na nacjonalistyczny Zachód (czyli Małopolskę Wschodnią) i całą resztę, co cały czas źle wróży spoistości tego państwa. Zwycięstwo kolejnej ekipy oligarchicznej sprzyja bowiem raczej dalszej fragmentaryzacji, somalizacji Ukrainy – co zresztą sam Zełenski i jego ekipa wyprorokowali w swoim serialu „Sługa Narodu”, gdzie pojawia się wątek dwudziestu kilku odrębnych Ukrain. I wybór nowego prezydenta wcale scenariusza tego nie oddala. Przeciwnie, zegar dla Ukrainy wciąż tyka, a eksperyment ten nieubłaganie zbliża się do końca.
Konrad Rękas
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy