Denis Lisov z najstarszą corką Sofią po ucieczce ze Szwecji bezpieczni w Warszawie. Fot. YT pritscreen |
Denis Lisov stanął przed sądem w Warszawie, który do momentu ostatecznego rozstrzygnięcia losów dzieci wywiezionych przez ojca ze Szwecji pozostawił je pod jego opieką. Dopóki proces sądowy się nie zakończy, dzieci będą przebywać z ojcem w mieszkaniu, które udostępnili rodzinie współczujący warszawiacy.
Mecenas Bartosz Lewandowski, który reprezentuje rodzinę Lisovów w sądzie, wyjaśnił szczegóły prawne, jakimi kierowały się polskie organy sprawiedliwości w odniesieniu do sytuacji z obywatelami Federacji Rosyjskiej.
De facto mamy dziś do czynienia z dwoma wnioskami Lisova. Najpierw z wtorku na środę na lotnisku Okęcie w Warszawie została złożona pisemna deklaracja, wniosek o przyznanie Lisovowi statusu uchodźcy. W czwartek rano w związku z sytuacją prawną, w której znalazł się Lisov w Szwecji i w Polsce, został złożony wniosek o azyl. Zgodnie z polskim prawem status uchodźcy jest związany z ochroną socjalną ze strony państwa. Natomiast z uwagi na to, że wiemy już, że Szwecja uruchamia procedurę postępowania karnego, wniosek o azyl ma na celu ochronę pana Lisova i jego dzieci przed wydaniem ich szwedzkim władzom. Nie wykluczam, że będzie wydany europejski nakaz aresztowania - powiedział mecenas.
Bartosz Lewandowski mówi, że władze szwedzkie próbują ustalić miejsce pobytu Denisa Lisova. Ale miejsce pobytu całej rodziny objęte jest ścisłą tajemnicą i pracownicy socjalni ze Szwecji nie mogą znienacka przyjechać i zabrać dzieci.
Na pytanie Sputnika, z czego ma żyć rodzina Lisova, pan mecenas powiedział, że Polacy okazują ogromne wsparcie Rosjanom, organizując zbiórkę pieniędzy i odzieży dla dzieci. Dzwonią ludzie, którzy chcą pomóc i przekazać konkretne środki. Z uwagi na to, że Denis jest z zawodu kolejarzem, ma już konkretną ofertę pracy.
„Problem, co prawda, polega na tym, że Lisov nie ma paszportu, więc nie może otworzyć konta w polskim banku. Robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby ten problem rozwiązać” - przekonuje polski adwokat.
Mecenas Lewandowski dodał, że, jak praktyka pokazuje, wnioski o azyl lub status uchodźcy mogą być rozpatrywane w terminie nawet do dwóch lat. Podkreśla, że na razie sprawa jest na bardzo wczesnym etapie.
„Dużo zależy od tego, jak będzie postępowała strona szwedzka. Będą miały znaczenie również relacje Szwecji z Federacją Rosyjską. Odpowiednie rosyjskie organy powinny się dowiedzieć, co się dzieje z żoną pana Lisova, która też jest obywatelką FR i znajdowała się pod opieką lekarzy psychiatrów”- powiedział mecenas Bartosz Lewandowski.
Sprawa rosyjskiej rodziny Polakom nie może być obojętna. Całkiem niedawno w podobnej sytuacji znalazła się Polka, której odebrano dzieci w Norwegii i która musiała nielegalnie uciekać z córką i synem do Polski.
Pewnym optymizmem napawa fakt, że 7 grudnia 2018 r. Rada UE ds. Wymiaru Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych jednomyślnie przyjęła przepis, który realizuje polską inicjatywę. Chodzi o obowiązującą we wszystkich krajach Unii Europejskiej jednolitą zasadę poszanowania tożsamości narodowej, kulturowej, religijnej i językowej dziecka, gdy trafia ono do rodziny zastępczej. Co istotne, taka decyzja jest wreszcie zgodna z konwencją ONZ o prawach dziecka.
Wiktor Bezeka
Sputnik Polska
Czy Szwecja łamie prawa człowieka?
Podczas konferencji prasowej, na której wystąpił Denis Lisov ze swoją najstarszą córką Sofią, usłyszeliśmy o tym, jak z gruntu dobra i słuszna idea obrony praw dziecka może ulec degeneracji i zaprzeczyć samej sobie. A to się właśnie dzieje we współczesnej Szwecji, gdzie prawa dziecka stają się tylko sloganem, który ma uzasadniać ograniczanie praw człowieka i tworzenie omnipotentnego państwa, które lepiej wie, co dla kogo jest dobre. Lepiej niż sami zainteresowani.
Lisov zmuszony był uprowadzić i wywieźć z kraju, w którym mieszkał wraz z rodziną od siedmiu lat, swoje trzy córki, które zostały mu odebrane i przekazane muzułmańskiej rodzinie zastępczej. Kto tak naprawdę uprowadził te dzieci? Ich ojciec? Czy jednak państwo szwedzkie? Jego dramat zaczął się całkiem niewinnie. Zachorowała jego żona. Przebywa w tej chwili w szpitalu psychiatrycznym. Sąd szwedzki doszedł do wniosku, że Lisov sam nie podoła z wychowaniem dzieci. Dzieci mu więc odebrano siłą i przekazano rodzinie zastępczej. Lisov był przekonany, że to tylko na czas pobytu jego żony w szpitalu. Mógł tak myśleć, ponieważ kazano mu przez cały ten czas płacić rodzinie zastępczej na utrzymanie swoich własnych dzieci. Gdy zorientował się, że sytuacja już się nie zmieni, a dzieci odebrano mu już na zawsze, zdecydował się uciec z dziećmi ze Szwecji. Najłatwiej było mu wyjechać do takiego kraju jak Polska. Jesteśmy przecież w strefie Schengen i podróże w jej ramach nie wymagają praktycznie żadnych formalności. Gdyby próbował wsiąść do samolotu lecącego do Rosji, prawdopodobnie zostałby przy kontroli paszportowej zatrzymany już na lotnisku, a do dzieci nie pozwolono by mu już się zbliżyć. Ta decyzja uratowała jego rodzinę.
Podczas konferencji dwunastoletnia Sofia Lisova opowiadała o tym, jak w konspiracji przygotowywali ucieczkę z ojcem. Była łącznikiem między nim a młodszymi siostrami, którym nie wszystko ze względu na wiek można było powiedzieć, by ucieczka ze Szwecji się powiodła.
Zarówno drugi z adwokatów, Babken Khanzadyan, jak i sam Denis Lisov chwalili postawę polskiego Rzecznika Praw Dziecka, który od początku zaangażował się w sprawę dla rodziny Lisovów i obiecał wszelką możliwą pomoc dla tej rodziny.
Sprawa rosyjskiej rodziny nam Polakom nie może być obojętna. Przecież to całkiem niedawno władze Norwegii po podobnej sprawie wydaliły ze swego kraju polskiego konsula, który upominał się o polskie dzieci, a któremu odmówiono nawet widzenia z nimi.
Być może to też przyczynek do głębszej debaty – Quo vadis, Europo? Na Zachodzie lubią mówić o Europie opartej na wartościach. Czy prawo do arbitralnych decyzji odbierających rodzicom dzieci to właśnie te „wartości”? Historia świata zna wiele przypadków, gdy piękne idee ulegały wypaczeniu. Tak było choćby z chrześcijaństwem, które powstało jako religia miłości i pokoju, by z czasem dojść do wniosku, że jednak nie każda wojna jest zła, ale są te sprawiedliwe i niesprawiedliwe. Kulminacją tej degeneracji były wyprawy krzyżowe.
Czy Szwecję można uznać już za państwo totalitarne? Gdy przyjrzeć się definicji słowa totalitaryzm, to na takich przykładach jak tu opisywany, a których jest dużo więcej, niż dowiadujemy się z prasy, trudno na to pytanie nie odpowiedzieć twierdząco. Ale jak to? Niemożliwe! Przecież to cywilizowana i opiekuńcza Szwecja! Na razie poprzestańmy więc na tym, że rodzice, którzy lubią straszyć różnymi rzeczami swoje niegrzeczne dzieci, spokojnie mogą je zacząć straszyć, że jak będą niegrzeczne to zabiorą je na wakacje do Szwecji. Jeśli rodzice nie są zbyt zamożni, to dla tych „niegrzecznych” dzieci będzie to podróż tylko w jedną stronę.
Jarosław Augustyniak
Sputnik Polska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy