Rozpoczęcie obrad Okrąglego Stolu 6 lutego 1989 r. Fot. domena publiczna |
Okrągły Stół uważany jest za jedno z ważniejszych wydarzeń w najnowszej historii Polski, od którego rozpoczęły się zmiany ustrojowe PRL. Jego konsekwencją są wybory 4 czerwca 1989. Ten stół widział niejedno. Stał się symbolem demokratycznej dyskusji, gdzie nie ma „równych i równiejszych". Dziś stoi w sali kolumnowej Pałacu Prezydenckiego (w niej podpisano też m.in. Układ Warszawski, a także odbyło się tam spotkanie NATO).
Nie sposób wyliczyć wszystkich uczestników tamtejszej debaty bez zamiany niniejszego tekstu w książkę telefoniczną. Warto jednak przypomnieć najważniejsze nazwiska, które 30 lat temu usiadły do debaty o przyszłym kształcie państwa.
Stronę rządowo-koalicyjna reprezentował m.in. Czesław Kiszczak, Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller, Alfred Miodowicz, Władysław Siła-Nowicki, Zbigniew Sobotka. Z opozycji krzesła przy okrągłym stole zajmowali m.in. Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki, Stefan Bratkowski, Władysław Frasyniuk, Bronisław Geremek, Adam Michnik. Z trzeciej strony zasiedli obserwatorzy kościelni.
Rozmowy toczyły się w trzech zespołach tematycznych, tzw. stolikach: gospodarki i polityki społecznej, pluralizmu związkowego oraz reform politycznych. Jeden wielki okrągły stół miał 12 swoich podstolików. W wyniku negocjacji zawarto kompromis dotyczący najbliższych wyborów parlamentarnych — tego uczestnikom posiedzeń wielu opozycjonistów (m.in. bracia Kaczyńscy) nie mogło później wybaczyć. Do dziś Okrągły Stół oceniany jest jako jawna zdrada przez niektórych polityków. Takie głosy słychać było m.in. od Krystyny Pawłowicz czy Mariusza Kamińskiego, ten duch przebija z publikacji Rafała Ziemkiewicza.
Niejednokrotnie negatywnie o obradach sprzed 30 lat wyrażał się Andrzej Duda. W kościele św. Brygidy w Gdańsku w sierpniu ubiegłego roku mówił np. „Fakty są takie, że w Polsce nastąpiła bezkrwawa w zasadzie rewolucja. (…) Płacimy za to jednak cenę i wszyscy mamy tego świadomość".
Natomiast na 30-lecie zaskoczył wszystkich swoim wyważonym osądem. — Bilans nie jest jednoznacznie pozytywny, ale jest dodatni —stwierdził w studiu Polsat News. Zaznaczył również, że w Warszawie powinien stanąć pomnik Tadeusza Mazowieckiego.
Zdradził też, że miał 17 lat, kiedy toczyły się obrady: Był to dla mnie ogromny przełom, dla mojej rodziny. Była wielka radość, bardzo czekaliśmy i głęboko wierzyliśmy, że to doprowadzi rzeczywiście do zmienienia Polski. (…) Kiedy patrzymy na naszą dzisiejszą rzeczywistość i porównujemy ją z tym, co było wtedy, chyba nikt nie ma wątpliwości, że oczywiście przez te 30 lat zmieniło się ogromnie.
Najbardziej zaskakujące były chyba jednak (jak na polityka wywodzącego się z PiS) ciepłe słowa na temat Lecha Wałęsy:
— Lech Wałęsa jest bohaterem lat 80., z pewnością można go nazywać bohaterem naszej wolności. Ma ciemne karty w swoim życiorysie, oczywiście, że ma. Szkoda, że kiedyś nie wyznał Polakom prawdy, jak rzeczywiście było, bo myślę, że ogromna cześć ludzi by mu uwierzyła.
Antonina Świst
Sputnik Polska
* * *
* * *
Analiza historyczna
Okrągły Stół. Bezkrwawe zwycięstwo czy kapitulacja?
Spór o rolę Okrągłego Stołu trwa do dzisiaj. Która strona ma rację? Czy można to jednoznacznie rozstrzygnąć?
Mimo że negocjacje odbywały się w kilku miejscach, to ich rozpoczęcie i zakończenie zostało zorganizowane w Pałacu Namiestnikowskim w Warszawie. W obradach wszystkich zespołów brały udział 452 osoby. Ich ustalenia pozwoliły na przeprowadzenie pierwszych w PRL częściowo wolnych wyborów, co w konsekwencji doprowadziło do rozpadu systemu.
Nie wszyscy uważają jednak porozumienie Okrągłego Stołu za triumf demokracji. Wręcz przeciwnie: część ludzi widzi w nim zwycięstwo komunistów i odsunięcie w czasie możliwości realnego decydowania o państwie przez obywateli.
System drży w posadach
Droga do Okrągłego Stołu była długa i kręta. Gdy w grudniu 1981 roku, zaledwie niecałe półtora roku po podpisaniu porozumień sierpniowych, ogłoszono stan wojenny, zapewne nikt nie spodziewał się, że z końcem dekady opozycja i przedstawiciele rządu siądą do wspólnych rozmów.
Mimo że w 1983 roku polska gospodarka w końcu odnotowała wzrost, to po dojściu Gorbaczowa do władzy i nieznacznej liberalizacji, nastroje w społeczeństwie zaczęły się pogarszać. Tendencji tej nie zmieniły takie ruchy jak amnestia polityczna dla 225 więźniów we wrześniu 1986 roku oraz powołanie Rady Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa z Krzysztofem Skubiszewskim i Władysławem Siłą-Nowickim – działaczami opozycji antykomunistycznej.
W grudniu 1985 roku w badaniach przeprowadzonych przez CBOS na pytanie o ocenę sytuacji w państwie, jako złą sytuację gospodarczą oceniło 46% badanych, a polityczną 15%. Wskaźniki te systematycznie rosły, by w kwietniu 1987 roku osiągnąć odpowiednio 69% i 28%. Wyniki referendum z roku 1987, które wiązało się z drugim etapem reformy gospodarczej i miało zapobiec wybuchowi narastającego niezadowolenia, pokazały porażkę władzy.
Po serii wiosennych strajków pracowniczych w następnym roku w Bydgoszczy, Stalowej Woli i Gdańsku i Krakowie, gdzie do pacyfikacji strajkujących w Hucie im. Lenina użyto oddziałów ZOMO, władza zrozumiała, że to dopiero preludium do kolejnych manifestacji coraz bardziej rozczarowanego sytuacją w kraju społeczeństwa.
Władza wyciąga dłoń
Po wygaśnięciu protestów zdecydowano się za pośrednictwem Kościoła przedstawić opozycji swój plan działania. W rozmowie z księdzem Alojzym Orszulikiem Sekretarz KC PZPR Stanisław Ciosek wspomniał o pomyśle powołania Senatu jako izby wyższej parlamentu, z prawem wnioskowania o ponowne przegłosowywanie spornych uchwał Sejmu większością 2/3. W Sejmie koalicja rządowa zachować miała 60-65% miejsc.
Ciosek opowiadał się za pluralizmem politycznym w Polsce, jednoznacznie przeciwstawiając się jednak pluralizmowi związków zawodowych – według niego Solidarność powinna była połączyć się z tymi istniejącymi organizacjami, które niekoniecznie musiały mieć charakter partyjny. Ze względu na fakt, iż ówczesny kształt rządu nie pozwalał na przezwyciężenie kryzysu społecznego, Sekretarz KC brał pod uwagę możliwość utworzenia rządu koalicyjnego, w skład którego wchodziliby przedstawiciele opozycji. Jego propozycja sprowadzała się więc do ograniczonego udziału opozycji we władzy, ale tylko za cenę rezygnacji z prób przywrócenia zdelegalizowanej Solidarności.
Po kolejnej fali strajków, mającej miejsce w sierpniu 1988 roku, zapoczątkowanej w kopalni Manifest Lipcowy, gdzie głównym postulatem górników było zalegalizowanie NSZZ „Solidarność”, władza nie zdecydowała się na użycie siły. Zamiast tego postanowiła dopuścić go głosu opozycję. Główną rolę odegrali tutaj Bronisław Geremek i Andrzej Stelmachowski, którzy zwrócili się do sekretarza Józefa Czyrka z propozycją podjęcia rozmów przy okrągłym stole. W ten sposób nawiązali oni do projektu ogłoszonego przez Jaruzelskiego podczas VII Plenum KC w czerwcu 1988 roku – przeprowadzenia przez różne środowiska negocjacji nad ustawą o stowarzyszeniach – rozszerzając go o nowe tematy.
Kłopotliwa Solidarność
Na przełomie sierpnia i września, przy udziale hierarchów kościelnych, odbyły się spotkania przedstawicieli obu stron. 31 sierpnia 1988 roku w budynku MSW w Warszawie, w obecności biskupa Jerzego Dąbrowskiego i Stanisława Cioska doszło do spotkania Lecha Wałęsy i Czesława Kiszczaka, któremu to Wojciech Jaruzelski powierzył rolę reprezentanta rządu w przygotowaniach do Okrągłego Stołu, samemu nie chcąc bezpośrednio uczestniczyć w negocjacjach. Głównym tematem rozmów był warunek rozpoczęcia obrad, czyli legalizacja Solidarności, czemu wówczas stanowczo sprzeciwiał się Kiszczak.
Kolejne spotkania między Wałęsą a Kiszczakiem odbyły się w 15 i 16 września – w tym drugim dniu w Magdalence, rozszerzone do 25 osób. Początkowy impas wynikał z żądania rejestracji Solidarności jako warunku wstępnego do dalszych ustaleń. Nie zgadzała się na to władza, odrzucając nawet możliwość umieszczenia w oficjalnym komunikacie samego słowa „Solidarność”. Dopiero zakulisowa rozmowa Kiszczaka, Mazowieckiego i Wałęsy przyniosła rozwiązanie sytuacji. Z niewielką poprawką zaakceptowano komunikat strony rządowej, godząc się również na rozpoczęcie obrad bez wcześniejszego uznania Solidarności, z zastrzeżeniem jednak, że rozmowy dotyczące związków zawodowych staną się jednym z tematów negocjacji.
Po zmianie na stanowisku premiera z końcem września, podjęto przygotowania do obrad Okrągłego Stołu. Ostatecznie 10 października na posiedzeniu Sekretariatu KC powołano sztab polityczny i zadecydowano, iż miejscem rozmów będzie pałac w Jabłonnie, wybrany ze względu na łatwość odizolowania uczestników od zagranicznych dziennikarzy.
Szybko okazało się, że kwestia ta jest dla opozycji sprawą kluczową, stąd też gdy w grudniu rozpoczęły się obrady X Plenum Komitetu Centralnego PZPR, ostatecznie, dzięki naciskowi między innymi Jaruzelskiego i Kiszczaka, przyjęto Stanowisko X Plenum KC PZPR w sprawie pluralizmu politycznego i związkowego. Umożliwiło to rozpoczęcie przygotowań do obrad Okrągłego Stołu.
27 stycznia 1989 roku w Magdalence, na ostatnim już spotkaniu Wałęsy z Kiszczakiem, ustalono wszystkie kwestie dotyczące charakteru obrad. Przyjęto, że rozpoczną się one 6 lutego i weźmie w nich udział 56 osób: 20 z opozycji, 14 z szerokiej koalicji władzy, 14 „niezależnych autorytetów”, 6 przedstawicieli Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych i 2 przedstawicieli Kościoła. Ostatecznie dodano jeszcze dwa miejsca – dla biskupa Kościoła ewangelicko-augsburskiego Janusza Narzyńskiego i mecenasa Władysława Siły-Nowickiego. W przyjętym po spotkaniu komunikacie strona rządowa zadeklarowała, że po zadecydowaniu o kształcie nowej umowy społecznej skierują do Rady Państwa wniosek o zmianę ustawy o związkach zawodowych, a podczas obrad Okrągłego Stołu podjęta zostanie decyzja o terminie stworzenia Solidarności. Było to spełnieniem opozycyjnego warunku uzależnienia rozpoczęcia negocjacji od jasnej deklaracji dotyczącej legalizacji związku.
Stół ustępstw
Obrady rozpoczęte w lutym 1989 roku w Pałacu Namiestnikowskim w Warszawie trwały do kwietnia. Rozmowy prowadzono w trzech głównych zespołach: reform politycznych, gospodarki i polityki społecznej oraz pluralizmu politycznego. W rzeczywistości jednak najważniejsze spory rozstrzygano podczas posiedzeń kierownictw zespołów, które często odbywały się w Magdalence. Pomimo więc, że brały w nich udział 42 osoby, tak naprawdę decydujący głos miało kilkanaście z nich, między innymi: Jacek Kuroń, Tadeusz Mazowiecki, Adam Michnik czy Władysław Frasyniuk, a po stronie rządowej Aleksander Kwaśniewski, Czesław Kiszczak, Stanisław Ciosek i Janusz Reykowski. Do pewnego stopnia na kształt ustaleń wpływ miał również generał Jaruzelski. Mimo, że nigdy nie pojawił się w Magdalence, instruował on telefonicznie członków rządowej delegacji. Kościół katolicki reprezentowali biskup Tadeusz Gocłowski i ksiądz Alojzy Orszulik.
Najostrzejsze dyskusje prowadzono w kwestii reform politycznych. Ostatecznie opozycja zgodziła się na wzięcie udziału w niekonfrontacyjnych wyborach, które miały dostarczyć legitymizację władzy partii komunistycznej i pozwolić jej zachować większość w parlamencie. Za cenę wolnych wyborów do Senatu opozycja przystała na proponowany przez komunistów zakres uprawnień prezydenckich, a także odgórny podział mandatów sejmowych w stosunku 65:35. 65% miało przypaść koalicji PZPR, ZSL, SD oraz ugrupowaniom katolickim (Stowarzyszenie Pax, Polski Związek Katolicko-Społeczny i Unia Chrześcijańsko-Społeczna). O pozostałe 35% mogli się ubiegać kandydaci bezpartyjni, w tym opozycja.
Po sporach na temat większości senackiej, przełamującej weto głowy państwa, zgodzono się na opozycyjną propozycję ustanowienia większości 2/3 głosów, jednak za cenę silnej pozycji prezydenta, wybieranego na sześcioletnią kadencję przez połączone izby parlamentu, który dla komunistów był gwarantem utrzymania przez nich wpływów.
Do jego kompetencji należało występowanie do Sejmu z wnioskiem o powołanie i odwoływanie prezesa Narodowego Banku Polskiego, wprowadzanie stanu wojennego i wyjątkowego, zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi i przewodniczenie Komitetowi Obrony Kraju. Głowa państwa dysponowała również prawem rozwiązania parlamentu, jeśli w terminie 3 miesięcy nie powoła on rządu, nie uchwali budżetu lub przegłosuje uchwałę, która uniemożliwi prezydentowi realizację jego, wynikających z konstytucji, uprawnień.
Ponadto, w wyniku obrad Okrągłego Stołu, opozycja zyskała ograniczony dostęp do mediów, między innymi cotygodniową półgodzinną audycję w telewizji, godzinną w radiu oraz możliwość wydawania „Tygodnika Solidarność”, którego redaktorem naczelnym został Tadeusz Mazowiecki. Wyrażono również zgodę na utworzenie niezależnego dziennika. Pierwszy numer „Gazety Wyborczej” został wydany 8 maja 1989 roku.
W wyniku negocjacji przyjęto liberalne „prawo o stowarzyszeniach”, które ostatecznie umożliwiło legalizację, decyzją Sądu Wojewódzkiego w Warszawie, NSZZ „Solidarność” i NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”.
7 kwietnia Sejm uchwalił ordynacje wyborcze do Sejmu i Senatu, a niecały tydzień później Rada Państwa wyznaczyła terminy wyborów na 4 i 18 czerwca.
Organizacja obrad
Podczas trwania Okrągłego Stołu pięciokrotnie zebrał się pełen skład, pięć razy spotkali się współprzewodniczący zespołów roboczych, raz członkowie grupy pracującej nad kształtem „umowy społecznej”, raz także obradowała grupa zwołana ad hoc. Niebagatelną rolę odegrały poufne negocjacje obu stron, które bez wątpienia miały wpływ na ostateczny kształt podjętych ustaleń.
Podczas tych dwóch miesięcy rozmów stworzył się również pewien system towarzyszący obradom. Uczestnicy byli przywożeni dwoma mikrobusami Biura Ochrony Rządu – jeden odjeżdżał spod budynku Komitetu Centralnego, drugi spod gmachu Episkopatu; towarzyszyła im eskorta posterunków milicji drogowej. W ośrodku konferencyjnym MSW w Magdalence uczestników negocjacji witał generał Kiszczak, zwykle przyjeżdżający tam przed czasem, czerwonym peugeotem, by sprawdzić stan przygotowań do negocjacji w danym dniu.
Układ zajmowanych przy stole miejsc również był stały – członkowie opozycji i strony rządowej siadali po dwóch przeciwnych stronach stołu: generał Kiszczak na środku, ze Stanisławem Cioskiem i Januszem Reykowskim u boków; naprzeciwko Lech Wałęsa, a po jego dwóch stronach zwykle Bronisław Geremek i Tadeusz Mazowiecki. Przy wąskich bokach stołu zasiadali przedstawiciele Kościoła, a naprzeciwko nich sekretarze obrad. Negocjacjom przewodniczył generał Kiszczak, czasami oddając rolę gospodarza Lechowi Wałęsie. Rozpoczynały się one zawsze, poza jednym spotkaniem, od kilku słów generała, wcześniej przygotowanych w formie pisemnej, a także czasu dla fotoreporterów z MSW – kilka pierwszych minut poświęcano zrobieniu zdjęć. Fotografowanie i nakręcenia materiałów wideo było zabronione podczas merytorycznych rozmów – fotoreporterzy ożywiali się głównie podczas przerw i posiłków.
Triumf wolności
Sromotna porażka partii komunistycznej w czerwcowych wyborach była jednym z wydarzeń, które ostatecznie doprowadziły do rozpadu systemu. Już w pierwszej turze Komitet Obywatelski zdobył 160 ze 161 przysługujących mu mandatów sejmowych i 92 mandaty w Senacie – dla porównania strona rządowa obsadziła zaledwie 3 na 299 mandatów sejmowych i ani jednego senatorskiego. Ostatecznie Solidarność zdobyła wszystkie 161 miejsc w Sejmie i 99 na 100 w Senacie – w województwie pilskim kandydat KO Piotr Baumgart przegrał z Henrykiem Stokłosą. Głosowanie do Senatu dawało obywatelom możliwość demokratycznego wyboru, pozwoliło na uzupełnienie znanego w PRL modelu głosowania o konkurencyjność różnych opcji politycznych, a także programów.
Bez wątpienia obrady Okrągłego Stołu były przełomowym momentem w historii Polski – momentem otwierającym drogę do pokojowej zmiany ustroju. Należy podkreślić także rolę jego jako impulsu do demokratyzacji innych krajów satelickich ZSRR w ramach „jesieni ludów” 1989 roku.
Łyżka dziegciu w beczce miodu
Według krytyków nie wszystko było tak różowe, jak się wydaje. Dla nich obrady pozostają zdradą zwykłych Polaków, jakiej dopuścili się przedstawiciele opozycji. Uważają, że negocjacje nie miały de facto miejsca – projekty najważniejszych reform zostały bowiem przedstawione przez rząd na inauguracyjnym posiedzeniu i od razu zaakceptowane przez przedstawicieli opozycji. Dyskutowano więc tak naprawdę o sprawach drugorzędnych.
Według Andrzeja Gwiazdy, Okrągły Stół nie był porozumieniem a kapitulacją, kontynuacją stanu wojennego, która odsunął w czasie podejmowanie przez obywateli decyzji. Nazywany jest przez krytyków także tajnym układem generała Jaruzelskiego z elitami solidarnościowymi, ale tylko tymi umiarkowanymi, wręcz licencjonowanymi przez władze komunistyczne.
Przeciwnicy Okrągłego Stołu uważają również, że obrady uniemożliwiły w konsekwencji osądzenie przedstawicieli władzy komunistycznej, pełną lustracje i dekomunizację państwa. Pozwoliły za to na prywatyzację niemal za bezcen i zezwoliły na przejęcie przez elity postkomunistyczne majątku PZPR i ich rządy w III RP.
Najważniejszy jednak argument krytyków obrad Okrągłego Stołu sprowadza się do stwierdzenia, że podczas obrad wcale nie było dwóch negocjujących stron; najważniejsi uczestnicy rozmów byli ze sobą po imieniu, uczestniczyli we wspólnych obiadach i zakrapianych kolacjach. Przykładem pretensjonalnego spoufalania się stron jest film, który można odnaleźć na YouTube. Przedstawia scenę, w której przy stole siedzą Adam Michnik, Lech Wałęsa i Czesław Kiszczak. Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" wznosi toast, ze słowami:
Piję, panie generale, za taki rząd, gdzie Lech będzie premierem, pan ministrem spraw wewnętrznych.
Taki gest członka opozycji, jest odbierany jako symbol „zdrady narodowej”.
Ocena obrad Okrągłego Stołu jest z pewnością sprawą indywidualną, stąd też spór o ich znaczenie między krytykami a zwolennikami będzie trwał nadal. Według badań CBOS, przeprowadzonych w 2014 roku z okazji 25 rocznicy obrad, 42%. Polaków ocenia pozytywnie ustalenia podpisane przy Okrągłym Stole, 10% odnosi się do nich krytycznie, a co trzecia osoba ma stosunek obojętny.
Impuls do przemian
Wypracowane przy Okrągłym Stole porozumienie było efektem kompromisu, którego konsekwencje okazały się dynamiczne i rewolucyjne. Dopuszczenia do wyborów w czerwcu 1989 roku członków opozycji zachwiało dotąd zmonopolizowanym przez PZPR porządkiem politycznym w Polsce. Przejściu do demokracji pomogło jednak nie tylko porozumienie Okrągłego Stołu, ale również ogólne zaangażowanie społeczeństwa w przemiany – strajki w 1988 roku, wystąpienia na rzecz wolności w 1989 i wsparcie dla członków opozycji w wyborach z czerwca.
Mimo różnego podejścia do tych wydarzeń, można stwierdzić, że pozwoliły one na zmiany w systemie bez rozlewu krwi. Fakt, że w Polsce pojawiła się możliwość podjęcia rozmów z elitami władzy, był impulsem, który wpłynął na sytuację polityczną w innych krajach bloku radzieckiego. Taka rola Polski w zmianach sytuacji Europy Środkowo-Wschodniej, to rola, z której możemy być dumni.
Karolina Kreja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy