Kard. George Pell podczas Światowych Dni Młodzieży w Sydney (2008 r.). Fot. K.Bajkowski |
Kard. George Pell w latach 2014-2019 był prefektem
watykańskiego Sekretariatu Ekonomii. W latach 2013-2018 zasiadał w Radzie
Kardynałów, która doradza papieżowi Franciszkowi w reformie Kurii Rzymskiej. W
Australii pełnił przez kilka lat urząd biskupa Melbourne, a później przez
kilkanaście lat urząd arcybiskupa Sydney. Pell angażował się też intensywnie w
debatę publiczną, zabierając głos w setkach artykułów, wywiadów i wystąpień.
Stał zawsze po stronie katolickiej ortodoksji.
Jako faktyczny kierownik watykańskich finansów był za
pontyfikatu papieża Franciszka trzecią najważniejszą osobą w Stolicy
Apostolskiej, za samym Ojcem Świętym i sekretarzem stanu, kard. Pietro
Parolinem. Stąd fakt skazania go przez sąd i umieszczenia w tymczasowym
areszcie jest trzęsieniem ziemi, jakiego jeszcze w Kościele katolickim nie
było. Nigdy jeszcze tak wysoki rangą hierarcha nie znalazł się w podobnej
sytuacji.
W grudniu 2018 roku ława przysięgłych sądu w Melbourne
uznała, że kardynał Pell jest winny zarzucanych mu czynów pedofilskich wobec
dwóch chłopców. Do publicznej wiadomości informację o tym werdykcie podano
dopiero we wtorek , 26 lutego.
Czego miał dopuścić się kardynał? W latach 1996/1997
molestował rzekomo dwóch trzynastolatków. Po jednej z niedzielnych mszy
świętych miał rzekomo w zakrystii (sic!) zmusić chłopca do stosunku oralnego, a
drugiego wykorzystać w inny sposób. Po kilku miesiącach miałby ponownie
molestować obu chłopców w katedralnym korytarzu. Jedna z domniemanych ofiar już
nie żyje. W 2014 roku zmarła z powodu przedawkowania heroiny. Drugi z rzekomo
molestowanych powiedział o sprawie dopiero po niemal 20 latach, w roku 2015. Nie
jest publicznie znana jego tożsamość.
W roku 2017 Pell wrócił z Watykanu do Australii.
Formalnie nie zrezygnował z posady prefekta Sekretariatu Ekonomii, ale wziął
urlop. Od samego początku hierarcha zapewniał, że jest niewinny. Zdania nie
zmienił także po zapadnięciu wyroku. Jak poinformował przez adwokata, będzie
odwoływać się od decyzji sądu. Stolica Apostolska podała, że z ewentualnym
nałożeniem na Pella sankcji wstrzyma się do chwili zapadnięcia werdyktu sądu
apelacyjnego.
Gdy o molestowanie seksualne nieletnich i kleryków
oskarżano byłego kardynała Theodore'a McCarricka, niemal nikt nie stawał w jego
obronie. Dowody były ewidentne. W przypadku kard. George'a Pella jest jednak
zupełnie inaczej. Głosów, które wyrok uważają za niesprawiedliwy, jest bardzo
wiele.
Na łamach australijskiego ,,Herald Sun'' ukazał się
artykuł autorstwa Andrew Bolta, według autodeskrypcji niebędącego ani
katolikiem, ani nawet chrześcijaninem. Bolt wskazuje, że zmarły heroinista za
życia deklarował publicznie, iż nigdy nie został wykorzystany seksualnie. Drugi
z kolei przez prawie 20 lat trzymał wszystko w tajemnicy, a dziś nie znamy
nawet jego tożsamości - rzekomo wykorzystany w dzieciństwie mężczyzna żyje w
ukryciu. Według Bolta opis wydarzeń, który zaprezentował ów człowiek, jest
tymczasem skrajnie niewiarygodny. Kardynał Pell miałby bowiem wykorzystać
chłopców bezpośrednio po mszy świętej w katedralnej zakrystii. Tymczasem,
wskazuje autor, zakrystia jest miejscem nieledwie publicznym, gdzie po mszy
zwykle znajduje się wiele osób. Co więcej, oprócz zeznania jednego człowieka
nie ma ani jednego świadka, który mógłby potwierdzić jego słowa. Tymczasem tuż
po mszy świętej katedra była jeszcze pełna ludzi. Co więcej jest w podobnych
przypadkach normalne, że prawdziwy pedofil dopuszcza się czynów zabronionych
wielokrotnie. Tymczasem w przypadku Pella nie ma o tym mowy.
Bolt przypomina, że w przeszłości kardynał był już
oskarżany o czyny pedofilskie, ale okazywało się zawsze, że zarzuty są wyssane
z palca. Zarzucano mu popełnianie przestępstw, których nie mógł popełnić, bo
nie było go w ogóle tam, gdzie miało do nich jakoby dochodzić.
W obronie Pella stanął też znany amerykański watykanista,
Edward Pentin. Jak powiedział mediom, większość ludzi w Kurii Rzymskiej nie
wierzy w winę hierarchy. Wygląda raczej na to, powiedział Pentin, że kardynał
padł ofiarą spisku zorganizowanego przez jego wrogów. A o tych nie trudno -
jako kierownik watykańskich finansów Pell zajmował się między innymi walką z
korupcją. Stąd przez wiele osób w Watykanie był darzony skrajną niechęcią,
zajmując się ,,kruszeniem'' starego systemu finansowego, wskazał Pentin.
Jeszcze w czerwcu ubiegłego roku o niewiarygodności
stawianych Pellowi zarzutów pisał biograf św. Jana Pawła II, publicysta George
Weigel. Jak sugerował, w Australii panuje bardzo niezdrowy, antyklerykalny
klimat, w którym łatwo o pochopne sądy. W artykule opublikowanym z kolei
wczoraj na łamach ,,National Review'' Weigel zwraca uwagę na jeszcze jeden
problem. W przypadku Pella to nie ofiara sama zgłosiła się na policję - została
raczej ,,wyszukana''. Zanim jeszcze pojawiły się jakiekolwiek oskarżenia,
policja w Melbourne publikowała ogłoszenia w gazetach, informując, że szuka
wiadomości na temat ewentualnych nadużyć seksualnych w tamtejszej katedrze...
Oskarżenia się znalazły.
Weigel pisze, że doniesiono mu, iż w kontekście
absurdalności zarzutów i braku dowodów nawet sędzia był zaskoczony werdyktem
ławy przysięgłych.
Pozostaje zrobić to, co zapowiedział Watykan: czekać na
wyrok sądu apelacyjnego.
fronda .pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy