A było to tak...
Festiwal uroczyście otworzyła pani premier Queensland Annastacia Palaszczuk, bardzo ciepło wspominając o swoim polskim pochodzeniu. Towarzyszyli jej ambasador Polski pan Michał Kołodziejski, członek parlamentu QLD hon. Stirling James Hinchliffe i prezes prezydium Rady Naczelnej Polonii Australijskiej pani Małgorzata Kwiatkowska.
No a potem sie zaczęło. 28 grudnia to PolArtowski dzień dziecka, a więc i tańce i muzyka, kukielki i czytanie książeczek, malowanki, wycinanki, kolorowe czapeczki i już sama nie wiem co jeszcze. Szczęścia dopełniły polskie pączki, mniam, mniam. A dorośli wyciągali portfele, aby zakupić polskie kubeczki, biżuterię, bluzeczki, i inne drobiazgi na pamiątkę.
Odwiedził nas nawet Lajkonik, a krakowski trębacz, wygrał hejnał na przepisowe 3 strony świata.
Tego samego dnia wieczorem odbyła się specjalna impreza, dar rządu polskiego, czyli Koncert Niepodległości. Koncert Niepodległosci, cykliczne wydarzenie muzyczne, był juz wystawiany w wielu miastach w Polsce oraz poza jej granicami. Koncert australijski przyjął jako temat służbę Polaków w obcych armiach, a szczególny nacisk położono na braterstwo polsko-australijskie.
A potem codziennie koncerty, teatry, filmy i wystawy. Mnie specjalnie zainteresowały teatry, jako że brak mi tutaj „prawdziwego” teatru. Chodzę w miarę możliwości do teatru w Brisbane, ale rzadko można trafić na coś z klasyki, wiec wielka radość miałam oglądając „Swiętoszka” w wykonaniu grupy Scena 98. Zabawny byl też kabaret VIS A VIS z kolekcją słowno muzyczną „Seks to zdrowie”. Jutro wybieram sie na kolejne przedstawienie teatralne.
Wystawa Polish Stars under the Southern Cross, to zbiór ciekawostek o Polakach w Australii. Tych znanych jak Sir Paweł Edmund Strzelecki, ale i tych zupełnie zapomnianych, jak np Fred Młodystach czy Karolina Rattey, choć koleje ich życia wypełniłyby książkę.
Muszę też wspomnieć o niejako najważniejszej części Festiwalu, czyli o koncertach folklorystycznych. Były tak wspaniałe że żadne słowa nie będą tu adekwatne. Muzyka, ruch, kolory, uśmiechnięte buzie, tupot butów, szum piór przy czapkach, fruwające spódniczki i warkocze, tego się po prostu nie da opisać, wiec tylko przytoczę opinię jaką dzisiaj uslyszałam, od pewnego pana: „To był wspaniały koncert, a wysoki poziom zespołów po prostu mnie zadziwił, coś niesamowitego”.
Na koniec wspomnę jeszcze jeden moment, kiedy to niejedna łza zakręciła się w oku – kolędy polskie w katedrze Św. Stefana. Jestem pewna że wielu z obecnych ciałem tu w Brisbane, duchem przebywało na polskiej pasterce w Gdyni, Krakowie, Lodzi, Zakopanem lub w jakimkolwiek miejscu, z którego losy ich tu przywiodły.
Ula Nadstazik, Brisbane
Zobacz też: Polart 2018 Opening Ceremony - Outback Polaks YT
Sylwester dla uczestników PolArt’u, miłośników PolArt’u i wszystkich zainteresowanych odbył się w hotelu Sofitel Brisbane Central, a jego tematem był: Enchanted garden. Niestety, ja nie wzięłam udzialu w tej zabawie, ale różne małe ptaszki naszeptały mi do ucha że zabawa była wspaniała, co zresztą można poznać po minach „szefów” komitetu PolArt’u.
Wystawa Polish Stars under the Southern Cross, to zbiór ciekawostek o Polakach w Australii. Tych znanych jak Sir Paweł Edmund Strzelecki, ale i tych zupełnie zapomnianych, jak np Fred Młodystach czy Karolina Rattey, choć koleje ich życia wypełniłyby książkę.
Bardzo udane było dzisiejsze spotkanie literackie w Domu Polskim w Milton. W spotkaniu wzięło udział kilku autorów: Poetki Maria Agoson, Krystyna Parzybok i Agnieszka Niemira, autor książki o pobycie Ignacego Jana Paderewskiego na antypodach, pan Jacek Drecki, oraz świetny duet poetycki Ela Chylewska i Bogumił Drozdowski. Po oficjalnym programie, można było kupić książki poszczególnych autorów, lub chociaż z nimi porozmawiać.
Muszę też wspomnieć o niejako najważniejszej części Festiwalu, czyli o koncertach folklorystycznych. Były tak wspaniałe że żadne słowa nie będą tu adekwatne. Muzyka, ruch, kolory, uśmiechnięte buzie, tupot butów, szum piór przy czapkach, fruwające spódniczki i warkocze, tego się po prostu nie da opisać, wiec tylko przytoczę opinię jaką dzisiaj uslyszałam, od pewnego pana: „To był wspaniały koncert, a wysoki poziom zespołów po prostu mnie zadziwił, coś niesamowitego”.
Na koniec wspomnę jeszcze jeden moment, kiedy to niejedna łza zakręciła się w oku – kolędy polskie w katedrze Św. Stefana. Jestem pewna że wielu z obecnych ciałem tu w Brisbane, duchem przebywało na polskiej pasterce w Gdyni, Krakowie, Lodzi, Zakopanem lub w jakimkolwiek miejscu, z którego losy ich tu przywiodły.
Zdjęcia: U.Nadstazik oraz ze strony internetowej PolArt2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy