Rozmowa Władimira Putina i Angeli Merker w ogrodach rezydencji Meseberg pod Berlinem . Fot. en.kremlin.ru |
Czy Polska wybierze politykę bycia cierniem w relacjach pomiędzy Europą a Rosją? Czy nasz kraj chce stać się niezatapialnym lotniskowcem USA, na którego pokład można wjechać czołgiem? Wizyta pana Władimira Putina w Austrii i Niemczech tworzy jednoznacznie czytelny kontekst sytuacyjny. Oto w Europie skończyła się pewna epoka. Nie ma już Pax Americana. Właśnie wróciliśmy do realiów traktatowych, przypomnijmy sobie Kongres Wiedeński, przypomnijmy sobie Monachium. Właśnie tak wygląda europejska polityka z Mitteleuropą, jako nadrzędną orientacją polityczną Niemiec wobec krajów Europy Środkowej.
Jakby ktoś nie zrozumiał co się takiego wydarzyło, to niech ma świadomość, że nie chodzi tylko o piękny bukiet kwiatów od pana Władimira Putina Prezydenta Federacji Rosyjskiej dla austriackiej Minister Spraw Zagranicznych. Co prawda wizyta i w Austrii i w Niemczech, to wielki powrót Rosji na unijne salony, jednak kluczowe było to, co ustalono z panią Merkel.
Podsumowanie wizyty jest jednoznaczne, Rosja i Unia Europejska dokończą Nord Stream 2 projekt infrastrukturalny, umożliwiający przesył dużych ilości gazu prosto z Rosji do Niemiec, bez względu na to, czy Stany Zjednoczone nałożą swoje sankcje na firmy realizujące ten biznes czy nie. Z tego względu, ponieważ ta inwestycja jest bezpieczna i korzystna ekonomicznie i strategicznie dla wszystkich jej interesariuszy. Wszyscy na tym zyskają i Rosja i Unia Europejska, ale najwięcej Niemcy. Pax Americana dla Europy właśnie się skończył, Zachodnia właśnie buduje sobie świetne stosunki z Rosją, co będzie ze Wschodnią już wiadomo – ona powróci na swoje miejsce – na Wschodzie. Co będzie z centralną, to zależy od układu sił i nieprzewidywalności naszych polityków. Jak do tej pory polskie władze nic, dosłownie milczą. Prezydent na Antypodach, premier na dożynkach czy czymś podobnym – zajęci sprawami wewnętrznymi. Do Polski przyjechał Minister Spraw Zagranicznych Niemiec, wiele się dzieje. Prawdopodobnie właśnie decyduje się nasza przyszłość. Ciekawe czy nasi politycy mają w tym świadomy udział?
W zasadzie to było nieuniknione, wedle wszelkich trzeźwych analiz, moment w którym kraje starego kontynentu wrócą do rozmów z Rosją był tylko kwestią czasu. Taka jest geopolityka, tak wygląda składowa interesów najważniejszych krajów, które właśnie poprzez takie relacje budują swoje priorytety. Niemcy bezwzględnie potrzebują bardzo dużo gazu, a najstabilniejszym jego dostawcą w bardzo długiej perspektywie czasowej jest Federacja Rosyjska. Amerykańskie projekty sprzedawania w Europie bardzo drogiego gazu ze źródeł niekonwencjonalnych nie znajdują ekonomicznego uzasadnienia. Transport bardzo podraża (skroplenie). Poza tym wchodzi w grę jeszcze ilość, chodzi o to że Niemcy potrzebują naprawdę bardzo dużo gazu i będą go potrzebowały jeszcze więcej. Nie są w stanie sobie zapewnić innych źródeł, ponieważ inne źródła są w tej chwili politycznie niestabilne lub wręcz podejrzane. Katar jest otwarcie oskarżany o wspieranie terroryzmu. Libia jest krajem targanym konfliktami. W Algierii trwa wojna domowa, poza tym z niej importują Francuzi. Gaz norweski się kończy (w kontekście opłacalnej dostępności do znanych źródeł), poza tym jest bardzo drogi. Dostawy z Azji Środkowej w sposób wiarygodny możliwe są tylko przez Rosję, poza tym już je przechwytują Chińczycy. Ostatnie wielkie źródło zdolne do zaspokojenia dużej części unijnych potrzeb to Iran, jednak ten kraj politycznie jest trudny ze względu na amerykańskie sankcje, poza tym rozwija eksport do Chin i Indii, które nie muszą bać się niczyich sankcji. Co opłaca się Iranowi, ponieważ za gaz i ropę dostaje pieniądze, albo od razu barter – towary, których nie kupiłby ze względu na sankcje. Nikt oczywiście nie będzie kontrolował statków pod chińską lub indyjską banderą. Na tym handlu zyskują też i te kraje, bo mają irańskie źródła praktycznie na wyłączność – nie konkurują z Europą. Widać to w kwestiach inwestycji w wydobycie, europejskie firmy właśnie są rugowane lub rugują się same z Iranu wchodząc w “lwie spółki” dla ominięcia amerykańskich sankcji.
Skąd w powyższych warunkach geostrategicznych brać duże ilości gazu w długim okresie czasu w sposób stabilny? Gdyby Europa nastawiła się na gaz arabski, perski i amerykański, to w konsekwencji byłaby mniej konkurencyjna. Ponieważ dostawy z niepewnych źródeł musiałaby kompensować olbrzymimi magazynami, pozwalającymi na zabezpieczenie ciągłości dostaw przy dywersyfikacji źródeł. Oczywiście to jest możliwe, w tym traktowanie dostaw z Rosji spotowo. Tylko, że to nie ma żadnego sensu w kontekście obecnych możliwości transportowych i prostego faktu, że to Rosja jest najpewniejszym dostawcą gazu praktycznie w nieograniczonej ilości i tanio.
Pani Angela Merkel reprezentuje Niemcy i właśnie pokazała Niemcom, Europie i Światu, co jest najważniejsze dla Niemiec. Możemy tylko to zaakceptować i im ciszej będziemy popłakiwać nad brzegiem Bałtyku słuchając ukraińskiej dumki… tym lepiej dla nas. Ponieważ nic nie jesteśmy w stanie zrobić, żeby się temu przeciwstawić. W momencie jak Amerykanie nałożą w ramach sankcji np. cła na unijne samochody, to w konsekwencji stracimy podwójnie, ponieważ to u nas produkuje się dużą część komponentów. Podobnie będzie jak sankcje dotkną np. banków udzielających kredytów dla firm inwestujących w Nord Stream 2. Gospodarka europejska to sieć naczyń połączonych i doprowadzenie do sytuacji, gdzie nasz największy sojusznik i gwarant naszego bezpieczeństwa nakłada na nas sankcje będzie początkiem końca relacji transatlantyckich w ich kształcie po 1945 roku.
Niemcy są absolutnym zwycięzcą. Mają Europę u swoich stóp bez jednego wystrzału. Rosja jest ich partnerem, dostawcą surowców a zarazem wdzięcznym odbiorcą niemieckich technologii i inwestycji. Zapleczem dla niemieckiej gospodarki jest Mitteleuropa i Bałkany. Prawdziwe ziszczenie się niemieckich snów imperialnych. tylko tego nie popsuć metodą żaby podkładającej płetwę tam, gdzie kują konie…
My jeżeli chcemy utrzymać swój styl życia musimy to zaakceptować i jakoś się wpasować w relacje, w których niestety jak do tej pory staraliśmy się być cierniem. Nie ma żadnego amerykańskiego protektoratu nad Polską, nie ma żadnych specjalnych relacji. Konflikt wizerunkowo-dyplomatyczny z Izraelem pokazał ile wart jest nasz sojusz z USA. Cała dotychczasowa polityka na tym kierunku była po prostu żenującym zbiorem porażek i chciejstwa, prawdziwym mirażem realiów, których nie ma.
Jak straciliśmy na własne życzenie szansę na to, żeby rosyjski gaz płynął przez Białoruś i Polskę, to co to nas w ogóle obchodzi, którędy on będzie płynął? Nie będziemy go kupować? Właśnie dzięki temu, że ten gaz zaspokaja niemieckie potrzeby – inny gaz jest względnie osiągalny cenowo. Gdyby Rosja przestałą sprzedawać surowiec do Europy, co jest w jakimś stopniu możliwe, ponieważ ma olbrzymiego odbiorcę na Wschodzie, to natychmiast cena gazu z Zatoki Perskiej lub z USA podrożałaby kilku krotnie i nic byśmy na to nie poradzili.
Do tej pory nasz kraj funkcjonował w oparciu o stabilne rosyjskie dostawy. Owszem drogie, jednak stabilne i zawsze dostępne z wyjątkiem jakichś żenujących sytuacji kradzieży gazu na odcinku ukraińskim, kiedy Rosjanie musieli chronić swoją własność. Jak będzie wyglądała nasza gospodarka, gdy będzie uzależniona od dostaw gazu, które muszą do nas przypłynąć wielkim statkiem, a nie będą bezpiecznie dostarczone rurą? To się dopiero okaże. Jedno już wiadomo, na pewno będzie drożej. Gospodarstwa domowe mało odczują, ale przemysł kupujący dosłownie morze gazu – tak i to bardzo. Dlatego należy się spodziewać, że mix energetyczny będzie tak skonstruowany, że osoby fizyczne będą dotować realnie tańszą energię dla przemysłu. To jest możliwe w ramach rozwiązań systemowych. Zresztą Niemcy tak robią od lat.
Wraz z porozumieniem pana Władimira Putina i pani Angeli Merkel w Europie skończyła się epoka Pax Americana. Unia Europejska przeobrazi się w taki sposób, żeby handel był dalej możliwy, ale bez komplikacji społecznych i politycznych. Po Niemczech swoje stosunki z Rosją znormalizują Włosi i Francuzi. W końcu jeżeli z panem Władimirem Putinem mógł się spotkać sam pan Trump, to dlaczego nie mogą liderzy państw europejskich?
Wielką niewiadomą jest dalszy kształt NATO. Amerykanie jednoznacznie kontestują ideę obrony Niemiec przed zagrożeniem ze strony Rosji, jeżeli Niemcy swoimi zakupami surowców strategicznych finansują rosyjską armię i wiążą się strategicznie z Rosją. Pan Donald Trump wyraził to wprost wobec pana Sekretarza Generalnego NATO. Wiele może się zmienić w samym NATO jak i w układzie sił w Europie. My jesteśmy marzeniami podczepieni pod amerykańską superpotęgę, ale pieniądze zarabiamy na wymianie handlowej z Europą, a głównie z Niemcami. Ciężko sobie wyobrazić skutki komplikacji. W Europie skończyła się epoka Pax Americana, komplikacje nadejdą, to tylko kwestia czasu. Należy się spodziewać zamrożenia NATO i zamiany tego dinozaura Zimnej Wojny w teatr kukiełek pociąganych na sznureczkach. Głupia sprawa będzie być taką kukiełką…
Popatrzmy pragmatycznie na układ zagadnień. Coś się skończyło i już nie powróci. W tej chwili jesteśmy w stanie nieustalonym, właśnie w niego wchodzimy. Pamiętacie Państwo z jakim zdziwieniem widzieliśmy piękny Belgrad bombardowany przez NATO? Co czas przyniesie to dopiero zobaczymy. Jeżeli ktoś się w tej chwili zastanawia czy wojna jest możliwa, powinien taki scenariusz uwzględnić w planach życiowych.
Największą niewiadomą w perspektywie średniookresowej jest to, co będzie dalej się działo w postukraińskiej przestrzeni państwowej. Dalsza destrukcja tego post-państwa jest naturalną konsekwencją rozkładu społeczeństwa dokonanego w wyniku zamachu stanu i promocji ksenofobii i faszyzmu, prób narzucenia wspaniałemu Narodowi fałszywej banderowsko-faszystowskiej tożsamości. Czy jesteśmy gotowi na upadek Ukrainy jako struktury? Czy rozumiemy możliwe konsekwencje? W końcu, czy jesteśmy gotowi ponieść konsekwencje babrania się w tym bagnie w roli osła trojańskiego? Czy w naszym kraju są politycy zdolni do powiedzenia społeczeństwu prawdy o tym jakimi kłamstwami i łgarstwami nas karmiono przez lata i jak przyczyniliśmy się do wyhodowania sobie żmii na własnym gardle za własne pieniądze? Czy ktoś ma odwagę aresztować ludzi, którzy przyczynili się z naszej strony do destabilizacji tego kraju? Czy jakby ktoś nas destabilizował i przeprowadził u nas zamach stanu, to oczekiwalibyśmy takiego działania wobec sąsiedniego kraju? Żarty się skończyły, zaczęło się kwitowanie dotychczasowych dokonań. Głupia sprawa, jakby ktoś nie wiedział, ale nasz wielki sojusznik w partactwie wschodnim – Szwecja jest za morzem. My nie jesteśmy. Chociaż tak na prawdę w przypadku konfliktu pełnoskalowego nie będzie mieć większego znaczenia.
Krakauer
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy